Po tym sezonie Zach Randolph może i prawdopodobnie nie podejmie opcji zawodnika w ostatnim roku obowiązującego go jeszcze kontraktu. Zrezygnuje z gwarantowanych 16,5 mln dolarów, by podpisać dłuższą umowę.
Rodzi to jednak pytania dotyczące jego przyszłości w Memphis. Na jak długo, jeśli w ogóle, Grizzlies chcieliby podpisać nim nową umowę? I czy mając świadomość, że istnieje przecież szansa, że mogą go stracić latem na rzecz innej drużyny, nie będą próbowali przehandlować go do innego zespołu jeszcze w tych rozgrywkach.
Już pojawiają się bowiem doniesienia, że kierownictwo klubu sonduje wartość Z-Bo i zastanawia się, czy nie lepiej budować zespołu wokół Mike’a Conley’a, Marca Gasola i kogoś innego niż Randolph.
Sam podkoszowy, w wywiadzie udzielonym Marcowi Steinowi z ESPN, przyznaje że podoba mu się gra w Memphis i chciałby zakończyć karierę jako Grizzlie. – Chciałbym tu być. Chciałbym zakończyć tutaj karierę. Nigdy nie wiadomo. Jeśli muszę dokonać pewnych poświęceń, żeby tu zostać, zrobię to. Nadal potrafię grać i wciąż mogę pomóc tej drużynie. Chcę zdobyć mistrzostwo. Zarobiłem już wystarczająco pieniędzy i teraz chcę po prostu wygrywać. Nie wiem nic jeszcze w sprawie podjęcia opcji lub nie, ale Memphis to mój dom. Jeśli wymieniliby mnie jutro, dalej będę tutaj mieszkał. Właśnie kupiłem nowy dom. Moje córki chodzą tutaj do szkoły. To mój dom – powiedział Randolph.
Przywiązanie naprawdę godne podziwu. Pytanie tylko, co zrobią z tym władze Grizzlies? Czy oddadzą Z-Bo w trakcie sezonu próbując pozyskać coś w zamian i polepszyć skład, mając też świadomość, że na ławce rezerwowych mają Eda Davisa, który mógłby wskoczyć do pierwszej piątki w miejsce Zacha? Czy też postawią na lojalność i pozostawią Randlopha w zespole co najmniej do końca sezonu? A może i dłużej?