Kilkanaście dni temu wspomniałem Wam o przypadłości Anthony’ego Bennetta, czyli ostatniego numer 1 draftu, wybranego przez Cleveland Cavaliers. Otóż chorujący na astmę i noszący specjalną maskę podczas snu zawodnik na dziś prezentuje się bardzo słabo a pierwsze komentarze zza oceanu zaczynają go porównywać do największych draftowych wpadek (których nazwiska doskonale znacie i z pewną dozą śmiechu wypowiadacie; Kwame Brown – Hasheem Thabeet – etc.)
Już podczas pre-season niejeden z Was komentował występy Bennetta, opisując jego nadwagę i słabą skuteczność przy rzutach z gry. Okazuje się , że po trzech meczach sezonu regularnego, z których notabene Anthony i jego Cavs wygrali jedno, numer 1 draftu 2013 nie trafił żadnego rzutu z gry. Do wczoraj nasz bohater miał skuteczność 0/12 z gry i minionej nocy przeciągnął serię do 15 pudeł. Na szczęście jego Cavs minimalnie ograli T-Wolves (93:92) odnosząc drugą wygraną, a sfrustrowany Bennett nawet próbował dwukrotnie trafić zza łuku..61 minut bez trafienia z gry i ciekaw jestem do ilu minut wydłuży się jeszcze seria silnego skrzydłowego?
Inna forma kibicowania. A żeby sie nie udało!
Pokibicujmy trochę :-)
Hasheem Thabeet był nr 2 w drafcie, 1 w 2009 był Blake Griffin
W tekście nie ma nic o tym, że mają to być nr. 1 draftu, Thabeet był wysoko i był totalnym niewypałem…
ale kto napisał ,że Thabeet był numerem jeden? Słowa mówią draftowe wpadki i moim celem nie było pokazanie jedynek tylko ostatnich słabych wysokich z podbnej pozycji.
a to spoko, my mistake.
Jak czytasz artykuł to czytaj ze zrozumieniem i nie wprowadzaj zamieszania.
Czyżby kolejny gracz wybrany w drafcie z 1 był nie wypałem? po sezonie będzie można go oceniac dopiero
Albo nawet trochę później. Rok temu Davis też nie zachwycał, cały sezon miał co najwyżej przeciętny, a teraz idzie mu świetnie. Pierwszy sezon dla rookies jest najtrudniejszy, dajmy mu trochę czasu.
Bo dobrze wybrać w drafcie to jest naprawdę wielka sztuka. Takie rzeczy jak w OKC (Durant, Westbrook, Ibaka, Harden) w zasadzie się nie zdarzają. Jedyny wyjątek to San Antonio, ale oni niechybnie czarną magią się parają.
Dlatego te wszystkie „tank for Wiggins” kapkę mnie śmieszą, naprawdę nietrudno zostać Bobcats na wiele lat.
Wiadomo że można przestrzelić w drafcie albo wygrać na loterii, ale gracy tacy jak Wiggins są prześwietleni przez skautów od lat, to jest talent niezaprzeczalny. To jest tak jak z LBJ czy Rosem oni „wynalezieni” zostali już dużo wcześniej i w wypadku takich dzieciaków wiadomo było że jeśli nie będzie kontuzji to nie zejdą poniżej pewnego poziomou. A Bennett to wynalazek Cavs, on nie był przez nikogo typowany do top5 natomiast Cavs postawili wszystko na jedną kartę głównie z powodu braków na tej pozycji w składzie. Kto słyszał o Bennecie rok temu? A na Wigginsa już od 3 lat czeka się jak na zbawcę tej gry.
Aaron Gordon, to będzie kot!
Co nie znaczy, że tym zbawcą zostanie.
Tak nie znaczy, ale to zupełnie inna sprawa i oczekiwania niż Bennett. Takie szaleństwo przed draftowe zdarza się rzadko i powinno porównać się z przyjściem do ligi takich graczy jak LBJ czy Iverson niż Brown i Thabeet.
nr 1 to nie cała presja jaka na nim ciąży. Nie jest tutaj jak w przypadku Oladipo lub Schroedera tylko 1 osoba do walki o miejsce w skłądzie. Bennett ma świetnego Thompsona, Zellera oraz Verejao. Pomału więcej będzie grał także Bynum a poprzedni 3 panowie ciągle się wymieniąją pozycjami więc wszyscy moga grac razem w różnym zestawieniu. Każde pudło oddala go od pierwszej piątki więc się frustruje coraz mocniej.