Niezłe widowisko mogli obejrzeć kibice zgromadzeni w hali Target Center w Minneapolis. Jeszcze niespełna 3 minuty do końca meczu drużyna z Dallas przegrywała tylko 102-105 i wszystko mogło się wydarzyć. Dwie genialne akcje rozegrał jednak lider gospodarzy Kevin Love. Najpierw na 2:12 do końca trafił za trzy punkty, by w kolejnej na 1:12 ograć Shawna Mariona i pewnie trafić z półdystansu. Ośmiu punktów przewagi gościom nie udało się odrobić i drużyna Ricka Adelmana odniosła trzecie zwycięstwo we własnej hali.
Oprócz Kevina Love, który był bliski pierwszego triple-double w karierze (32 punkty, 15 zbiórek, 8 asyst), główną postacią Wolves był autor 32 oczek Kevin Martin. To już drugi mecz w tym sezonie, kiedy ta dwójka zdobywa ponad 30 punktów w tym samym spotkaniu.
Przebieg meczu
Pierwsza kwarta to prawdziwe show Kevina Love. W ciągu 9:47 zanotował nieprawdopodobne 9 punktów, 6 zbiórek i 6 asyst! W pewnym momencie Timberwolves prowadzili nawet 10 oczkami (21-11), ale Mavs zdołali jeszcze przed przerwą zbliżyć się na odległość jednego punktu. Ostatecznie po trójce z rogu Corey’a Brewera kwarta ta zakończyła się wynikiem 28-24 dla gospodarzy. W drużynie Ricka Carlisle nie było zdecydowanego lidera, za to świetnie funkcjonowała gra zespołowa. W pierwszej kwarcie punktowało aż 7 graczy.
W drugiej odsłonie Wilki miały bardzo duży problem z drugim unitem. Love siedział dłużej na ławce z powodu przewinień i nie było komu kreować akcji. Osamotniony J.J. Barea był często podwajany. W drużynie gości rozegrał się również Dirk Nowitzki (12 punktów w pierwszej połowie, tylko 2 w drugiej). Więcej aktywności zaczął wykazywać również Monta Ellis. Po jego rzucie na 6:50 do końca połowy goście wyszli na prowadzenie 42-37. Na boisko powrócił Love i stopniowo Wilki zmniejszały stratę. Po pierwszej połowie Mavericks wygrywało tylko 56-55.
Druga połowa była prawdziwym popisem Kevina Martina, który zdobył w trzeciej i czwartej odsłonie gry 23 z 32 punktów. Wilki szybko wyszły na kilku punktowe prowadzenie. Po rzucie za trzy punkty Martina na 5:04 do końca trzeciej kwarty było 77-66 i Rick Carlisle poprosił o przerwę. Po powrocie na parkiet rozgrywający bardzo dobre zawody Jose Calderon trafił dwa razy z rzędu zza łuku i Mavs odrobili straty nawet do jednego punktu. Ta odsłona zakończyła się wynikiem 85-81 dla gospodarzy.
Wynik w ostatniej odsłonie bardzo długo był otwarty. Timberwolves prowadziło kilkoma punktami, ale Mavs przy udziale Jae Crowdera nie dawali za wygraną. Po kolejnej trójce Calderona (trafił dzisiaj aż 6 razy z zza łuku na 8 prób) i punktach Ellisa zrobiło się 102-105 dla gospodarzy. Kevin Love pokazał jednak klasę. Udana trójka, świetna indywidualna akcja i przewaga graczy Ricka Adelmana wzrosła do ośmiu punktów. Mavericks dobił jeszcze Kevin Martin i na 52.1 sekund do końca gospodarze wygrywali 112-102. Dwie trójki Ellingtona nie mogły nic zmienić.
Najlepsi w poszczególnych statystykach
Minnesota Timberwolves:
Kevin Love, Kevin Martin – 32 punkty
Kevin Love – 15 zbiórek
Kevin Love – 8 asyst
Dallas Mavericks:
Monta Ellis – 23 punkty
DeJuan Blair – 9 zbiórek
Jose Calderon – 7 asyst
Własnym okiem
Minnesota Timberwolves – Wilki to dziś w 100% drużyna Kevina Love. Widać to choćby w statystykach +-. Gdy Love był na boisku jego drużyna była dzisiaj na +19. Nie można mieć również zastrzeżeń do drugiego Kevina, który robi swoje. Problemy jednak leżą jak na dłoni. Ricky Rubio trafia z niespełna 30% skutecznością z gry i praktycznie nie stwarza żadnego zagrożenia w ataku, a Nicola Pekovic z niespełna 40% skutecznością pudłując wiele razy z bardzo dobrych pozycji blisko kosza. Niepokoić może również poziom gry rezerwowych. Póki co kompletnie nie wszedł w sezon Alexey Shved, Derrick Williams gra w kratkę i ma problemy z plecami (dzisiaj nie zagrał), a J.J. Barea ma rozregulowany celownik i pudłuje zza łuku (dzisiaj 1/3, ale w sezonie 5/20 – w całej karierze przyzwoite 35.3%). Adelman ma nad czym pracować. Optymistyczne jednak jest to, że Kevin Love jest zdrowy i jest w formie. Z nim na pokładzie Timberwolves są w stanie walczyć z każdym i play-offy są jak najbardziej w zasięgu.
Dallas Mavericks – Dirk Nowitzki nie jest najlepiej punktującym Mavs po raz pierwszy od swojego debiutanckiego sezonu. Pałeczkę przejął od niego Monta Ellis. Dzisiaj co prawda nie imponował skutecznością (9/24 z gry), jednak do ofensywy Mavs przyczepić się za bardzo nie da. Mają świetny spacing (dzisiaj 10/22 zza łuku), a brakowało jeszcze Vince’a Cartera, który pauzował karnie za uderzenie łokciem Adamsa w meczu z OKC. Problem z defensywą jest jednak spory. Mavs dają sobie rzucić średnio 108 punktów. Dziwić może stosunek Carlisle do Samuela Dalamberta. W pre-season krytykował go za złe przygotowanie do sezonu. Teraz daje mu zaledwie 12 minut gry pozwalając pośrednio na 16 ofensywnych zbiórek gospodarzy. Dalambert w najlepszej formie zapewne nie jest, ale wciąż dobrze broni obręczy (dzisiaj 3 bloki) i jest jedynym sensownym wysokim w drużynie Mavs. Przed Mavericks mecze ze słabszymi przeciwnikami – wyjazd z Bucks i mecz u siebie z Wizards.
Love to najlepszy PF w lidze. Oby się znowu nie posypał, bo Timberwolves zasługują na PlayOff,
Brawo oby tak dalej!