Hawks (4-3) – Bobcats (3-4) 103 : 94
Świetna trzecia kwarta, zdominowana przez podopiecznych Mike’a Bundeholzera (34-16) zaprowadziła Jastrzębie po czwartą wygraną w siódmym meczu. W niej aż trzynaście oczek ustrzelił Al Horford. Goście mogli liczyć na wysokie ofensywne zdobycze Horforda w całym meczu (24pkt i 9/15 z gry) oraz double-double Jeffa Teague’a (14pkt/12as). Bardzo dobrze kolegów z ławki wsparł Cartier Martin, zdobywca 16 oczek. Goście wygrali też mimo słabszej dyspozycji Paula Millsapa (2/7 z gry i 9pkt) oraz przy niskiej zdobyczy punktowej w strefie podkoszowej (44-32 dla Bobcats). Miejscowym nie pomógł porwacający do pełnej sprawności Al Jefferson, autor 10pkt i 7zb. Na niewiele zdała się też wszechstronność Josha McRobertsa (19pkt-7as-6zb). Był to też 80 mecz Kyle’a Korvera w trykocie Jastrzębi z co najmniej jednym trafieniem za trzy.
Sixers (4-4) – Spurs (7-1) 85 : 109
Świetna dyspozycja Danny’ego Greena ciągle trwa. Tym razem obrońca Grega Popovicha nie tyle co wiele zbierał piłek z tablic (7 po rekordowych 10 w MSG), a równie udanie celował zza łuku (5/7 i 18pkt). Już w pierwszej kwarcie (31-13) goście ucielki gospodarzom i z łatwością kontrolowali przebieg meczu, dzięki zdobyczom punktowym swojej ławki – Marco Belinelli (12pkt) i Patty Mills (10pkt i 5as). Szóstki wyraźnie ustępowały wicemistrzom ligi przy rzutach zza łuku (5/19 do 13/28) i nie radzili sobie tak dobrze jak ich rywale w walce na tablicach (50-40 dla SAS). Ponadto Michael Carter-Williams trafił tylko 2 z 11 rzutów z gry i nie był w stanie zmienić oblicza swojej drużyny.
Celtics (4-4) – Magic (3-5) 120 : 105
Zieloni pod kierunkiem Brada Stevensa przedłużyli swoją serię do 4 wygranych. W ciągu ostatnich dni drugi raz ograli Orlando Magic, tym razem wygrywając każdą z kwart pojedynku. Avery Bradley z 24pkt prowadził atak C’s na wysokim 60% poziomie rzutów z gry. Ponadto atak Magii przy 18 stratach nie był w stanie przebić defensywy rywala. Wszechstronnością imponował Jordan Crawford, zdobywca 16pkt, 10zb i 5as. Poza tym świetnie prezentowali się podkoszowi Zielonych, wygrywając rywalizację z punktach z pomalowanego, 50-38. Przypomnijmy, że Magic wchodzili do gry w Bostonie z czwartym wskaźnikiem efektowyności w obronie, wśród drużyn całej ligi..
Rockets (5-3) – Raptors (3-5) 110 : 104 2OT
Dwóch dogrywek potrzebowało widowisko w Toyota Center do wyłowienia zwycięzcy w zaciętej konfrontacji. Dwight Howard wypadł świetnie pod względem statystycznym – 18pkt-24zb-5blk- ale to Jeremy Lin ukradł wygraną rywalom, zdobywając 31pkt (10/17). Być może Kanadyjczycy wygraliby to spotkanie gdyby nie śmiałość i ogromna liczba rzutów Rydy Gay’a (aż 37!). Wcześniej Gay doprowadził swoją trójką do drugiej dogrywki, ale w sumie trafił tylko 11 rzutów z pola Skutecznością nie grzeszył również DeMar DeRozan, trafiając 6 z 25 rzutów.. Bardziej zespołowy wśród miejscowych wypadał James Harden, autor 26pkt i 10as (przy 6 stratach). Rockets wygrali mając o 10 więcej strat od Raps (23).
Jazz (0-8) – Nuggets (2-4) 81 : 100
Samorodki męczyły się mocno z Jazz-menami na ich terenie i dopiero ostatnia odsłona, wygrana wyraźnie 30-13, zapewniła im drugą wygraną pod kierunkiem Briana Shaw. Pięciu graczy z Denver osiągnęło double figures, a prym wiedli Ty Lawson (17pkt i 10as) oraz Kenneth Faried (15pkt i 13zb). Obie centralne postacie ataku Shawa były przeciwwagą dla równo grających Derricka Favorsa (21pkt-13zb-3blk) oraz Gordona Haywarda (22pkt, ale 7 strat). Mimo postawy Favorsa, Jazz zebrali mocne lanie w konfrontacji podkoszowej, przegrywając wyraźnie zbiórkę aż 35-52. Gracze z Denver wrzucili też 48 pkt z pomalowanego, podczas gdy miejscowi byli o 12 oczek gorsi. Zabrakło też skuteczsności graczy z drugiego planu, Aleca Burksa (2/9) czy Richa Jeffersona (2/10). Jeśli Jazz przegrają trzy kolejne mecze to wyrównają niechlubny bilans startowy z sezonu 1974/75.
Blazers (5-2) – Pistons (2-4) 109 : 103
Ławka Smug znacząco przyczyniła się do piątej wygranej w sezonie zespołu Terry’ego Stottsa (łącznie 34 pkt). W dawnej Rose Garden miejscowi lekko przeważali przez ¾ spotkania, ale dopiero czwarta kwarta pozwoliła im cieszyć się z wygranej. Duży wpływ na wynik znów miał Damian Lillard , który po słabym meczu przeciwko Kings (1/15) , zdobywając obok 25pkt-5zb-5as-4przech. Double double na poziomie 18pkt i 12zb dołożył LaMarcus Aldridge, a 17pkt z ławki dorzucił Mo Williams. Pistons w domu Smug trafili tylko 3 z 14 rzutów z dystansu oraz dostali słabą zmianę ze strony Rodney’a Stuckey’a (4/15 z gry). Przy nierównej formie Brandona Jenningsa (11/24, 28pkt) nie udało się przebić obrony gospodarzy i seria porażek Mo-Town urosła do trzech. Na uwagę na pewno zasługuje występ Andre Drummonda z 16pkt i 16zb (8/9 z gry). Blazers zakończyli mecz z 6 graczami na poziomie double figures.