Mike D’Antoni w tym sezonie rotuje składem dużo bardziej niż w poprzednich rozgrywkach. Wtedy ograniczał się do maksymalnie 8, 9 zawodników, a teraz w każdym spotkaniu regularne minuty dostaje 11 koszykarzy. Nie spodziewałem się, że to powiem, ale brawo Mike.
Trener Jeziorowców dalej szuka optymalnej pierwszej piątki i użył już sześciu różnych kombinacji startujących graczy. Częściowo jest to wymuszane tym, kto jest przeciwnikiem Lakers, a także urazami, w tym tą ostatnią – kontuzją pleców Steve’a Nasha, która wykluczy go z gry na co najmniej dwa tygodnie.
W końcu jednak doczekałem dużych minut i miejsca w pierwszej piątce dla mojego ulubionego gracza Jeziorowców pod nieobecność Kobego Bryanta – Jordana Hilla. Dla podkoszowego, który zawsze dawał dużo energii z ławki był to pierwszy mecz w tym sezonie w wyjściowym składzie zespołu z Los Angeles, a ten odpłacił się świetnym występem.
Zagrał najlepszy mecz w tych rozgrywkach, notując pierwsze double-double na poziomie 11 zbiórek i 21 punktów, z czego ten drugi rezultat jest jego nowym rekordem kariery. Trafił dobre 7 z 12 rzutów z gry, dostawał się na linię – 7 celnych osobistych na 8 prób i liczę, że już na stałe zadomowi się w pierwszej piątce, a Lakers będą mieli z niego dużo pożytku.
Hill był dziś najlepszym podkoszowym tego meczu i nawet dużo bardziej utalentowani od niego Pau Gasol i Anthony Davis zagrali gorzej. Gwiazda Pelicans rzuciła co prawda 15 oczek, ale 9 z nich dopiero w czwartej kwarcie przed rozpoczęciem której gospodarze mieli już 24 punkty przewagi i było już po meczu.
O zwycięstwie Lakers zadecydowała przede wszystkim druga kwarta. Właśnie wtedy miejscowi zanotowali run 22-5, po którym objęli 20-punkotwe prowadzenie. Pelicans nie zbliżyli się już później na mniej niż 14, a miejscowym udało się jeszcze później osiągnąć nawet przewagę 28 oczek.
Tym zwycięstwem Jeziorowcy wzięli rewanż na drużynie z Nowego Orleanu za piątkową porażkę na ich parkiecie. Byłym kolegom w tym meczu przypomniał się także Xavier Henry, który w poprzednim sezonie występował w zespole gości, jeszcze pod nazwą Hornets. To nie był dla niego dobry czas, dlatego był zmotywowany, by zagrać przeciwko nim jak najlepiej. Udało się. Rzucił 15 punktów, trafił 3 trójki, a do tego wysłał na plakat Jeffa Withey’ego. Zresztą zobaczcie sami.
15 oczek dla Lakers rzucił również Jodie Meeks, 14 Gasol, a 17 z ławki Nick Young. Gospodarze w ogóle byli dziś świetnie dysponowani. Trafiali z najwyższą w sezonie 55,7 proc. skutecznością, w tym 55 proc. za trzy. Do tego zanotowali najwięcej asyst w sezonie – 33 podań przy 44 celnych rzutach oraz wygrali walkę na tablicach 53-31.
Dla Pelicans najwięcej rzucił Eric Gordon – 17 oczek z 13 rzutów. 15 dołożył Davis, a 11 z ławki Tyreke Evans, który dalej na początku sezonu prezentuje się słabo w barwach nowego klubu. Trafił tylko 4 z 13 rzutów z gry i tylko raz w tym sezonie miał rzucał z 50 proc. skutecznością. Nie tego się chyba po nim spodziewali w Nowym Orleanie.
Kolejny mecz obie drużyny zagrają dziś na własnych parkietach. Pelicans zmierzą się z Utah Jazz, z kolei Lakers podejmą Denver Nuggets.
New Orleans Pelicans – Los Angeles Lakers 95:116 (19:22, 20:33, 23:31, 33:30)
Liderzy zespołów:
Punkty: Gordon 17 – Hill 21
Zbiórki: Aminu, Davis, Withey 5 – Hill 11
Asysty: Evans 6 – Blake 10
Przechwyty: Gordon 3 – Henry 3
Bloki: Holiday, Amundosn, Withey 1 – Hill, Gasol, Farmar, Sacre 1