Nie przestaje zadziwiać swoją siłą ataku zespół Ricka Adelmana. Minionej nocy zespół prowadzony w ataku przez Hiszpana Rickey’ego Rubio ograł dobitnie kolejnego rywala i z łatwością prowadził swój efektywny atak. Wilki przez trzy kwarty pojedynku z Kawalerią nie zwalniały tempa, grając swoją najmocniejszą stroną czyli szybkim atakiem, z wykorzystaniem strzelców obwodowych oraz niezawodnego Kevina Love’a.
Kolejny, bo już 4 wygrany mecz we własnej Target Center, T-Wolves rozpczęli z wysokiego „C” wrzucającym rywalom w pierwszej odsłonie 38 punktów. Wszechstronnością imponował lider drużyny, Kevin Love, zapisując tym razem na swoim koncie 33pkt-8zb-6as.
Podczas drugiej kwarty miejscowi dalej powiększali swoją przewagę, o następne punkty (po 14-punktowej zaliczce z I kw. Love i spółka wygrali kwartę numer 2 – 32:23). Ataki gospodarzy wyprowadzał bardzo skutecznie Ricky Rubio, notując rekordowe na parkietach NBA, 16 asyst. Ricky zachował też wysoką skuteczność z gry, trafiając 5 z 7 rzutów, kończąc mecz z 16 pkt (czyli double-double).
Co zaskakujące, atak rywali opierał się tylko o umiejętności indywidualne Kyrie Irvinga, notującego 20pkt (8/17 z gry) i ledwie 2 asysty. Pozostali gracze Mike’a Browna stanowili tylko szare tło dla dużo lepiej dysponowanych przeciwników. Tylko 41% z gry i 5 celnych z 16 wykonywanych trójek, nie mogły zaskoczyć Wilków, prezentujących się o niebo lepiej (55% z gry i 11/22 za trzy).
Wolves, również dzięki postawie Love’a (8) – Pekovića (7) – Rubio (6) wygrali walkę na tablicach (49-37) i z łatwością uruchamiali szybkie kontry. Zupełnie z boku, grający bez wsparcia pauzującego Andrew Bynuma, został inny zmiennik Browna, Anthony Bennett (3/11 z gry i 3zb). 29 punktów z kontrataków przy 6 ledwie zdobytych przez Cavs zadecydowało o przebiegu meczu.
Trzecia kwarta stanowiła kropkę nad „i” dla wyniku meczu. Niesieni wysokim aplauzem gospodarze, głównie za sprawą Corey Brewera (27pkt i 5/5 za trzy) znów odskoczyli , powiększając bardziej swoją przewagę. Trójki Brewera, w połączeniu ze świetnie współpracującymi Lovem i Pekovićem (10pkt i 7zb) zniszczyły defensywę słabo dysponowanych przeciwników i doprowadziły do łatwej wygranej, w trzeciej odsłonie (38:29). Po niej już tylko oglądaliśmy rezerwy z jednej i drugiej strony.
Statystycznie Wilki rozłożyły Kawalerię na łopatki: (56-32) w polu pomalowanym, punkty ze strat rywali (20-2) i asysty (34-18) – te ostatnie za mocną pracą Ricky’ego Rubio. Nawet nieobecność Kevina Martina , ukarżającego się na grypę, nie przeszkodziła Minnesocie.
Była to szósta w efekcie wygrana T-Wolves w tym sezonie i dzięki niej team Ricka Adelmana zostaje na trzecim miejscu w Northwest Division. Cavs z kolei z bilansem 3-6, są na trzecim miejscu w Central Divison. Mike Brown , grający bez Andrew Bynuma, miał poprawić obronę Cavaliers, ale jak na razie dalecy jesteśmy od ujrzenia efektów jego pracy..Cavs są z bilansem 0-6 poza własną halą..
Wynik: Minnesota Timberwolves – Cleveland Cavaliers 124:95
Strzelcy: Love 33, Brewer 27, Rubio 16 oraz Irving 20, Varejao 13, Thompson 20
cieszy mnie to :D ! GOGO