7 graczy Nuggets miało dwucyfrową zdobycz punktową, ale żaden nie przekroczył 20 punktów. Po stronie Wolves, zrobiło to, aż trzech graczy, ale 21 oczek Barei, 28 Love’a i 27 Martina nie pomogło Wilkom, które przegrały w Pepsi Center 117-113.
Nuggets wyglądali świetnie, tak jak w poprzednich sezonach. Nie grali zbyt wielu kontr, ale zdobyli 64 punkty z pomalowanego, rozdali między sobą 28 asyst i wygrali na tablicach 46-42. Gracze, których należy wyróżnić to Ty Lawson (14 punktów, 10 asyst, 5 zbiórek, ale też 6 strat), J.J. Hickson (12 punktów, 11 zbiórek), Kenneth Faried (16 punktów, 10 zbiórek) i Wilson Chandler (19 punktów, 4 zbiórki, 3 asysty, 4/6 za trzy w jedyne 21 minut gry).
Drużyna | Bilans | I kwarta | II kwarta | III kwarta | IV kwarta | Wynik |
Minnesota Timberwolves |
6-4 | 26 | 34 | 21 | 32 | 113 |
Denver Nuggets |
4-4 | 35 | 21 | 30 | 31 | 117 |
Przebieg spotkania
Nuggets zaczęli mecz agresywnie, przebijali się pod obręcz, ale też grali na półdystansie. Zaczęli od 8-2 i trafili swoje pierwsze 4 rzuty z gry. Świetnie grał Ty Lawson z 2 punktami i 3 asystami po zaledwie 2 minutach i 10 sekundach gry, przy stanie 8-2. Ricky Rubio pokazywał jednak, że wcale nie jest gorszy, grał pick’n’rolle z Pekovicem, który zdobył pierwsze 6 punktów dla Wolves, a potem przechwycił piłkę po złym podaniu Hicksona i napędził kontrę wspólnie z Coreyem Brewerem (11 punktów). Zrobiło się nieco bardziej chaotycznie i obie strony zaczęły popełniać głupie straty. Na pierwszą przerwę, po 6 minutach gry schodzimy z wynikiem 15-14.
Bardzo podobało mi się w tym meczu trio Lawson – Faried – Hickson. Zwłaszcza tych pierwszych dwóch. Lawson w pierwszej połowie znowu wyglądał tak jak w zeszłorocznych play-offach, rozporządzał ofensywą Nuggets i wchodził sporo na kosz. W drugiej połowie jego osiągi znacznie spadły, ale i tak był to niezły mecz w jego wykonaniu. Faried grał z wielką energią tak jak miał w zwyczaju i nie dał się zdominować Love’owi na tablicach. Hickson również grał sporo na tablicach i radził sobie bardzo dobrze w ataku. Ta trójka przeprowadziła run 11-0 dla Nuggets po time-oucie, co pozwoliło gospodarzom wyjść na prowadzenie 19-25.
Nuggets kontynuowali świetną grę i grali podobnie jak w poprzednich latach i ogólnie było na co popatrzeć, a tempo trzymało poziom. Pierwsza kwarta okazała się kluczowa dla losów meczu, bo Samorodki nie pozwoliły w niej zbytnio pograć Wilkom. W poprzednich meczach Wolves dominowali w pierwszych ćwiartkach i tam wypracowywali sobie prowadzenie, którego nie oddawali do końca meczu. Popatrzmy tylko na statystyki, które przygotowała stacja ESPN.
Dzisiaj Wolves zdobyli 26 punktów, trafili tylko jedną trójkę (Kevin Martin) i kwartę zakończyli na -9. 26-35 prowadzili Nuggets po 12 minutach.
Mimo tego, że Timberwolves mają najsłabszą ławkę w lidze pod względem zdobywanych punktów to mają na niej takiego gracza jak J.J. Barea. Portorykańczyk zdobył 21 punktów w 25 minut gry, a na początku 2 kwarty prowadził on Wilki, zdobył 7 punktów na jej starcie i zszedł z drużyną do stanu -4. Ogólnie jednak ławka nie była mocną stroną Wolves, bo weszło z niej tylko 3 graczy, w tym bliżej nieznany nikomu Robbie Hummel (0 punktów, 3 zbiórki, 13 minut gry). Nie grali tacy zawodnicy jak Muhammad (skręcona kostka), Shved, Williams (obaj decyzja trenera), Turiaf (problemy z łokciem) czy Budinger (kolano).
Wolves konsekwentnie grali swoje i z czasem nadrabiali kolejne punkty. W samej końcówce 2 kwarty, głównie dzięki grze Kevina Martina udało im się zanotować run 8-0 i wyjść na prowadzenie. 56-60 dla przyjezdnych po połowie. Warto też zaznaczyć, że Wolves notują skuteczność 59% (mecz skończyli ze skutecznością 49%).
Na początku drugiej połowy i niemalże w całej trzecie kwarcie, najlepsi gracze Wolves są niewidoczni. Pudłują, faulują i tracą. Nuggets odrabiają dzięki temu straty i wychodzą na 5-punktowe prowadzenie. Tylko Martin trafia kolejne rzuty i wchodzi na linię, to on trzyma Wilki w grze.
Gra nieco zwolniła, oglądamy więcej fauli, mniej kontr i bardziej wyrafinowaną koszykówkę. Obie strony idą łeb w łeb, ale gra Wolves nie może się zbytnio podobać. Sporo piłek traci Ricky Rubio, jego ryzykowne podania nie dochodzą do celu. W ogóle nie zdobywa punktów. I chociaż jestem wielkim fanem tego gościa to trzeba przyznać, że zagrał słaby mecz i nie ratuje go jego 12 asyst. Po za nimi zanotował 5 strat, nie zdobył ani jednego punktu, a co za tym idzie – spudłował wszystkie 5 rzutów z gry. Miał jeszcze 8 zbiórek, ale całej linijki statystycznej nie uznamy za dobre osiągi Hiszpana.
Wolves byli już -8 na 2 minuty przed końcem 3 kwarty, ale nieco nadgonili rywali za sprawą osobistych Love’a i rzutu Barei równo z końcową syreną, który zanim wpadł, zakręcił się w obręczy. 81-86 przed ostatnimi 12 minutami.
Portorykańczyk kontynuował swoje harce na starcie 4 kwarty, trafiał trudne rzuty i dzięki niemu Wolves nie pozwolili Nuggets zbytnio uciec. Po drugiej stronie punktował jumperami Darrell Arthur (8 punktów) i to właśnie dzięki niemu Samorodki wyszły na +10. Trafiał też Andre Miller (13 punktów, 5 zbiórek) i Nuggets wychodzili na coraz wyższe prowadzenie. Wynosi ono już 13 punktów i przy 4 minutach do końca, Timberwolves będą mieli problem, żeby to odrobić.
Wilki jednak się nie poddają, schodzą na -6, a tymczasem Wilson Chandler trafia za trzy! Na 4 punkty straty wyprowadza ich jednak Corey Brewer, najpierw 2 razy trafiając z linii, a potem za trzy!
Na podniesienie się Wilków było już jednak za mało czasu. Przy 28 sekundach do końca osobistego trafił Andre Miller, po chwili lay up trafił Kevin Martin, dwukrotnie z linii rzucił Wilson Chandler, a w kolejnej akcji Wolves trzy punkty zdobył Kevin Love. Przy stanie 113-115 na linię poszedł Chandler, trafił pierwszego, ale spudłował drugą próbę. Ricky Rubio nie zwrócił jednak uwagi na wbiegającego Millera, który zebrał piłkę i po chwili sam stanął na linii. Trafił 1/2, ale wyprowadził drużynę na 4-punktowe prowadzenie, a Wolves mieli za mało czasu, żeby to odrobić. W ostatniej akcji meczu fantastyczną robotę wykonał Kenneth Faried, najpierw blokując Martina, a po chwili Love’a! Nuggets 117 – 113 Timberwolves.
Box score
Timberwolves: Love 28, Martin 27, Barea 21, Pekovic 14, Cunningham 12, Brewer 11, Rubio 0, Hummel 0
Nuggets: Chandler 19, Faried 16, Lawson 14, Miller 13, Hickson 12, Mozgov 10, Fournier 10, Arthur 8, Hamilton 7, Robinson 6, Foye 2
Najlepsi w kategoriach statystycznych
Punkty: Love 28 – Chandler 19
Zbiórki: Love 10 – Hickson 12
Asysty: Rubio 12 – Lawson 10
Przechwyty: Love, Rubio 3 – Chandler, Hickson 2
Bloki: Love 2 – Hamilton, Faried, Arthur 2
mam pytanie do tych co grają w NBA 2k14- jakie macie ustawienia w grze np real% ? custom? jak to robicie żeby wyglądało najlepiej? pozdrawiam