To nie był dobry wieczór dla Golden State Warriors. Fakt, wygrali i powinni się z tego cieszyć, ale stracili ważnego zawodnika w rotacji zespołu.
Do początku czwartej kwarty wszystko szło zgodnie z planem. Gospodarze całkowicie kontrolowali przebieg wydarzeń w Oracle Arena. Już w pierwszej kwarcie po runie 11-0 wyszli na 13-punktowe prowadzenie i nie pozostawiali złudzeń, kto jest w tym pojedynku zespołem lepszym.
Dobrze bronili, świetnie prezentowali się w ofensywie, szukali partnerów na wolnych pozycjach i jak zwykle trafiali swoje rzuty. 15 oczek po pierwszej połowie miał już na koncie Klay Thompson i to po jego trójce z prawego rogu Warriors osiągnęli 19 punktów przewagi w drugiej kwarcie, a na przerwę schodzili wygrywając 51-34.
Na początku trzeciej ćwiartki do gry wzięli się jednak Jazz coraz śmielej poczynając sobie na boisku i z każdą kolejna minutą zmniejszając straty, wykorzystując przeciwko Golden State ich największą broń – rzuty za trzy. Zawodnicy Utah, którzy rzucają najgorzej z dystansu w całej lidze dziś byli bardzo dobrze dysponowani zza łuku.
Po serii celnych trójek byłego gracza Wojowników Richarda Jeffersona, Johna Lucasa III i Gordona Haywarda udało im się zmniejszyć straty do zaledwie 7 oczek w połowie trzeciej kwarty. Gospodarze na więcej im już jednak nie pozwolili i jeszcze przed końcem tej części meczu powiększyli przewagę do 11 punktów.
Wtedy przyszła feralna czwarta kwarta. Harriosn Barnes miał piłkę z lewej strony, minął Jeffersona, a Jermaine O’Neal chcąc wyciągnąć spod kosza Enesa Kantera i zrobić miejsce do penetracji dla Barnesa cofał się wzdłuż linii końcowej, na swoje nieszczęście poślizgnął się i podkręcił prawe kolano.
O’Nealowi parkiet pomogli opuścić koledzy z zespołu. Nie wiadomo jeszcze jak bardzo poważny jest to uraz i jak długo podkoszowy będzie poza grą. Dzisiaj ma przejść dodatkowe badania.
Strata O’Neala wymusi na Marku Jacksonie dokonanie zmian w rotacji. Center pomimo zaawansowanego wieku stanowił dobry back up dla Andrew Boguta i w średnio 18 minut, jakie spędzał na boisku rzucał 5,1 punktów i zbierał 3,9 piłek.
Wobe jego urazu więcej minut dostanie pewnie nie tylko Australijczyk, ale także Marreese Speights. Jackson może pójść także w nieco inną stronę, grając częściej small ball i na pozycji centra ustawiać Davida Lee.
Po tym jak O’Neal opuścił parkiet Warriors dowieźli spokojnie wygraną do końca, która ani przez moment nie była zagrożona.
Najwięcej dla gospodarzy rzucił dziś Thompson, autor 25 punktów, trafiając 5-krotnie za trzy. 16 oczek dodał Andre Iguodala (3 trójki), 13 z Lee, a 11 z ławki Barnes. Double double na poziomie 12 punktów i 11 zbiórek zanotował Bogut. Trochę gorzej pod względem strzeleckim zagrał dziś Stephen Curry. Zdobył 15 oczek z 20 rzutów, ale dobrze kreował partnerów rozdając 11 asyst.
Dla Jazz najwięcej rzucił Derrick Favors – 17 punktów i widać było, że wspólnie z Kanterem, który dołożył 10 oczek popracowali latem na rzutem z półdystansu. Pod żadnym pozorem nie można ich odpuszczać, ponieważ wystarczy im trochę miejsca, a mogą celnie przymierzyć. Po 14 punktów dodali Hayward i Marvin Williams, a 12 Jefferson.
Kolejny mecz obie drużyny zagrają w poniedziałek ze sobą. Tym razem jednak przeniosą się do Salt Lake City.
Utah Jazz – Golden State Warriors 88:102 (13:27, 21:24, 29:23, 25:28)
Liderzy zespołów:
Punkty: Favors 17 – Thompson 25
Zbiórki: Favors 7 – Bogut 11
Asysty: Jefferson 5 – Curry 11
Przechwyty: Burks 2 – Iguodala 4
Bloki: Kanter 2 – Bogut, O’Neal 2