PORTLAND TRAIL BLAZERS 118:110 TORONTO RAPTORS OT
– Na niecałe trzy minuty do końca czwartej kwarty Blazers prowadzili 11 punktami, jednak Raptors jeszcze ruszyli w pościg i udało im się – wraz z końcową syreną i lay-upem Rudy’ego Gaya doprowadzili do wyrównania i dogrywki. W niej jednak siedem pierwszych punktów dla Portland zdobył Damian Lillard, jednak najgorsze dla gospodarzy z Kanady były dwie kolejne trójki Nicolasa Batuma bez żadnej odpowiedzi dające Blazers ośmiopunktowe prowadzenie i w konsekwencji zwycięstwo, swoje szóste z rzędu oraz dziewiąte w ostatnich dziesięciu spotkaniach z Raptors.
– W ostatnich czterech sezonach Gay trafił już sześć razy na remis lub prowadzenie w ostatnich 10 sekundach 4Q/OT. W tym okresie to najlepszy wynik w całej lidze, dziś skrzydłowy Toronto wyprzedził pod tym względem Carmelo Anthony’ego (5).
– Blazers przegrali w statystyce punktów z pomalowanego 28-62, a w całym sezonie tracąc w tej strefie prawie 50 punktów na mecz, jednak – jak widać – wcale nie przeszkadza im to w wygrywaniu kolejnych meczów. Tak długiej serii zwycięstw nie mieli od lutego 2011 roku. Dzisiaj kluczem do ich triumfu były rzuty za trzy. Oddali 32 próby zza łuku, trafiając aż 15. Raptors nie dość, że oddali tylko 17 trójek, to jeszcze trafili tylko trzy z nich.
– Dzisiaj dwie największe strzelby Toronto (Rudy Gay, DeMar DeRozan) uzbierały razem 59 punktów na skuteczności 23-54. Gay zanotował 30 punktów i 10 zbiórek jako pierwszy koszykarz Raptors od kwietnia 2011 roku (DeRozan). To jego czwarty taki występ w karierze, ale pierwszy od czterech lat. Jonas Valanciunas (19 pkt, 9 zb, 8-11 FG) otarł się o drugie w swojej krótkiej karierze w NBA 20/10, zaś Kyle Lowry zanotował 10 punktów, 10 asyst, 7 zbiórek oraz 4 przechwyty po raz czwarty w historii organizacji (poprzednie występy: Damon Stoudamire 1995, Ben Uzoh 2012, Lowry – marzec br.). Trafił jednak tylko 3 z 11 rzutów, na siedem prób za trzy nie pomylił się tylko raz.
– Blazers nie po raz pierwszy w tym sezonie pokonali rywala dzięki mnogości opcji w ataku, dziś dwóch graczy zdobyło po 25 punktów, a trzeci dodał 24. Ta dwójka to LaMarcus Aldridge (25 pkt, 11 zb, 4 ast, 11-27 FG) i Damian Lillard (25 pkt, 5 zb, 8 ast), a wspierał ich Nicolas Batum (24 pkt, 6 zb, 4 ast, 5-8 3pt). Dla LMA to piąty kolejny występ z double-double, dłuższą serię w tym sezonie osiągnęli tylko Chris Paul (10) i Kevin Love (8). Rekordowa passa w karierze Aldridge’a to siedem DD z rzędu, na przełomie stycznia i lutego br. Lillard zaś, dzięki trafieniu wszystkich trzech rzutów z gry w dogrywce, może pochwalić się skutecznością w OT na poziomie 13-16 (81%).
MEMPHIS GRIZZLIES 97:86 SACRAMENTO KINGS
– Grizzlies nareszcie wrócili do bilansu 0.500, pokonując dziś Kings w Sacramento. Królowie przegrali siedem z ośmiu ostatnich meczów, choć dziś mimo 20-punktowej straty na początku drugiej połowy postraszyli trochę Memphis, w czwartej kwarcie zmniejszając dystans do tylko trzech punktów. Od tamtej pory, w ciągu ostatnich siedmiu minut spotkania, koszykarze Sacramento zdobyli jednak mniej punktów (7) niż Zach Randolph (9).
– Niedźwiedzie w pierwszej połowie tego meczu „wróciły” do obrony, która była ich znakiem rozpoznawczym w poprzednim sezonie. Teraz bywa z tym różnie, ale dziś po pierwszej połowie Kings mieli na koncie tylko 34 punktów na skuteczności 32% i choć potem, w samej trzeciej kwarcie rzucili aż 31 punktów, mecz skończyli z zaledwie 86 oczkami przy skuteczności 37,8%. Po drugiej stronie parkietu Grizzlies trafili 55,6% rzutów i rozdali rekordowe w tym sezonie 30 asyst. Do nich należały także tablice (49-35, w czwartej kwarcie 16-7). To drugi kolejny mecz, w którym pozwolili rywalom na zdobycie tylko 86 punktów – wcześniej nie udało im się to ani razu, a są 4-0, gdy ich rywal nie zdobywa więcej niż 90.
– Żaden z graczy pierwszej piątki Kings nie przekroczył magicznego progu 10 punktów, nie zrobił tego nawet DeMarcus Cousins (9 pkt, 5 zb, 4-11 FG, 18 min), którego postawa w starciu z Randolphem i Gasolem miała być decydująca dla losów meczu – i była.. Wynik podgonili nieco rezerwowi z Sacramento, aż czterech graczy z ławki zdobyło ponad 10 punktów, jednak tylko o jednym można powiedzieć, że był efektywny – Travis Outlaw w 17 minut miał 18 punktów (6-9 FG, 2-2 3pt, 4-4 FT) i 6 zbiórek. To jego najlepsza zdobycz punktowa od kwietnia 2012 roku. W NBA to dopiero czwarty taki występ (18/6 w nie więcej niż 17 minut) w ciągu ostatnich 10 lat. Przed skrzydłowym Kings sztuki tej dokonali jeszcze Charlie Villanueva (2008), Marreese Speights (2011) i Enes Kanter (2012). W historii organizacji nie było takiego występu od min. 28 lat.
– Ogółem ławka rezerwowych Sacramento uzbierała aż 57 punktów, dokładnie trzy razy więcej od zmienników Memphis, ale co poza Outlawem – Isaiah Thomas miał 15 punktów, ale spudłował 12 z 17 rzutów, Marcus Thornton (12 pkt) trafił tylko jedną z siedmiu trójek, a John Salmons (10 pkt, 3 zb, 5 ast) na 12 prób z gry wykorzystał tylko cztery (0-4 3pt).
– Tony Allen (12 pkt, 5 zb, 4 ast, 2 stl) uratował mi zwycięstwo w fantasy, ale jeszcze bardziej ucieszyli się „właściciele” Zacha Randolpha, Marka Gasola i Mike’a Conleya. Z-Bo miał 22 punkty oraz 10 zbiórek przy 9-12 z gry. Randolph był także ostatnim graczem Grizzlies, który zanotował 22/10 na skuteczności 75%, miało to miejsce trzy lata temu. W historii organizacji to już 18. taki występ, ale tylko dwóch graczy zmieściło się w czasie mniejszym niż dzisiejsze 34 minuty Randolpha (Stromile Swift 2003, Hakim Warrick 2007). Marc Gasol miał 19 punktów, 8 zbiórek oraz 9 asyst, a w poprzednim meczu z Lakers zanotował 18/8/8. Ostatnim podkoszowym, który zanotował takie liczby w dwóch kolejnych spotkaniach, był jego starszy brat, Pau (2006). To właśnie są bracia Gasol. Na koniec, 19 punktów oraz 9 asyst zanotował Conley. W tym drugim elemencie rozgrywający Grizzlies pobił swój rekord sezonu.
DETROIT PISTONS 99:114 LOS ANGELES LAKERS
– Po bardzo efektownym meczu lepsi okazali się gracze Jeziorowców. Szybkie bilanse – Lakers są 4-0, gdy zdobywają ponad 105 punktów, Pistons 0-4, gdy tyle tracą. Dla Tłoków to piąta porażka w ostatnich sześciu meczach. Lakers przegrali dwa poprzednie mecze, ale nie dość, że dziś wygrali, to jeszcze po największej rozegranej liczbie meczów (12) w 20 dni sezonu czeka ich odpoczynek aż do piątku.
– Pistons mogą pochwalić się jednym z najlepszych front-courtów w NBA i dziś także zdobyli 52 punkty z pomalowanego, podbijając jeszcze najlepszą w lidze średnią w tej kategorii, jednak żaden z trójki Andre Drummond, Greg Monroe, Josh Smith nie miał dziś więcej punktów czy zbiórek od Jordana Hilla, który pobił swoje rekordy kariery w liczbie punktów (24), zbiórek (17) i trafionych rzutów z gry (11). To jego czwarty mecz, odkąd wskoczył do pierwszej piątki Lakers – jako starter notuje na razie prawie 19 punktów oraz 12 zbiórek na mecz, przy skuteczności 61,7% z gry i 89,5% z linii. W pierwszym meczu w S5 także pobił swój strzelecki rekord kariery, więc aż strach pytać – co będzie za chwilę?
– Dobrą zmianę dał Nick Young (19 pkt, 7-13 FG), efektywnie punktowali także Wesley Johnson (13 pkt, 6-8 FG) i Jodie Meeks (19 pkt, 4-7 3pt). Pau Gasol, podobnie jak Marc, dostarczył 12 punktów, 9 zbiórek oraz 7 asyst (rekord sezonu). Miał także dwa przechwyty (pierwsze w tym sezonie) i trzy bloki. To jego trzeci w karierze występ, w którym zanotował takie liczby we wszystkich pięciu kategoriach. Dwa poprzednie miały miejsce w 2006 roku. Steve Blake zdobył dziś 9 punktów, 16 asyst i 4 przechwyty. Asystującym Steve’m wcale nie musi być Nash, Blake po raz czwarty z rzędu rozdał min. 10 asyst, choć przed tą serią jego ostatnim meczem z dwucyfrową liczbą asyst było spotkanie kończące sezon 2009/10. Tylko dwa razy w swojej karierze Blake miał więcej asyst, 18 w 2007 i 17 w 2009 roku. Ostatnim graczem Lakers, który w jednym meczu miał tyle skutecznych podań, był Nick van Exel (1998). W ciągu ostatnich 28 lat przed nim i van Exelem tylko jeden Jeziorowiec dokonał tej sztuki, domyślacie się – Magic Johnson.
– Lakers rozegrali świetny mecz w ataku, rzucając 114 punktów na skuteczności 52,2% z gry, 10-25 za trzy i 10-10 z wolnych. Rozdali również aż 33 asysty, choć mieli o jedną stratę mniej od Detroit (13-14).
– Brandon Jennings zdobył 23 punkty (8-22 FG), zebrał 5 piłek i po raz czwarty w karierze rozdał 14 asyst, jednak jeszcze nigdy wcześniej nie miał przy tym tak dużego dorobku punktowego. W ciągu ostatnich 15 lat tylko dwóch graczy Detroit zanotowało 23/5/14 – Chauncey Billups (2006, 2007) i Rip Hamilton (2009). Gdyby jeszcze tylko Jennings był bardziej skuteczny.. o to nie można się przyczepić do pozostałej czwórki graczy Pistons z dwucyfrową liczbą punktów na koncie – nawet Rodney Stuckey (16 pkt) dobił do 50% skuteczności (8-16). Josh Smith miał 18 punktów oraz 8 zbiórek, trafiając 7 z 12 rzutów, w tym 3 na 5 trójek. Greg Monroe dołożył 17 oczek oraz 7 zebranych piłek (8-14 FG), jednak spudłował aż 7 z 8 rzutów wolnych. W ciągu ostatnich 50 lat tylko jeden gracz Detroit miał gorszą skuteczność z linii przy ośmiu próbach – Ben Wallace (2010, 1-9 FT). Andre Drummond zanotował double-double na 14 punktów i 13 zbiórek (7-9 FG), w sezonie kręci średnio 12/12 na najlepszej w lidze skuteczności, niemal 66%. Łącznie trafił jednak tylko 2 z 12 wolnych, a dziś – ani jednego z dwóch. Pistons jako drużyna mieli razem 7-17 FT.
Najlepsi
punkty: Gay (30)
zbiórki: J. Hill (17)
asysty: Blake (16)
przechwyty: Blake, Lowry (4)
bloki: P. Gasol (3)
straty: Blake, DeRozan, Mo Williams (4)
3pt: Batum (5)
FT: DeRozan (6)
minuty: DeRozan (46:49)
Enbiejowy typer: 1/3, w sezonie 92/149