Kto by przypuszczał, że po 10-ciu spotkaniach nowego sezonu New York Knicks i Brookly Nets będą na przedostatnim miejscu w Konferencji Wschodniej? Urazy w połączeniu ze słabszą grą dają się jednak we znaki, a NYK wczoraj musieli przełknąć już trzecią porażkę z rzędu, którą tym razem dostarczyli im Detroit Pistons.
Drużyna | Bilans | I kw. | II kw. | III kw. | IV kw. | Wynik |
New York Knicks | 3-7 | 24 | 19 | 20 | 23 | 86 |
Detroit Pistons | 4-6 | 26 | 17 | 28 | 21 | 92 |
Przebieg spotkania
W ostatnich latach Knicks byli prawdziwą zmorą Pistons. Wystarczy powiedzieć, że klub z Mo-Town nie potrafił wygrać żadnego starcia z nimi od 18 marca 2011. Wczoraj zła passa została w końcu przerwana.
Opis spotkania warto rozpocząć od informacji co do tego kogo wczoraj zabrakło (a nie jest to krótka lista):
Knicks:
- Tyson Chandler (złamana noga)
- Raymon Felton (uraz pleców)
- Metta World Peace (bóle prawego kolana)
Pistons:
- Chauncey Billups (uraz kolana)
- Will Bynum (kontuzja ścięgna w udzie)
Dodatkowo jeszcze trzeba wspomieć, że kłopoty gastryczne miał Brandon Jennings co skutkowało zaledwie trzema oddanymi rzutami (2 punkty), ale również 7 asystami. W tym wypadku może to było akurat dobrze.
W miejsce Feltona w S5 wyszedł Beno Udrih. Swój debiut w podstawowym składzie w tym sezonie zaliczył również Kenyon Martin, który został wprowadzony przez Woodsona przede wszystkim by przeciwstawić się sile fizycznej Pistons.
Początkowo wszystko szło po myśli Knicks, którzy byli bardzo skuteczni w ataku. Prym w tym wiódł zwłaszcza duet Anthony – Bargnani, który odpowiadał za 12 z pierwszych 14 punktów swojego zespołu. Z drugiej strony dobrze mecz zaczął Caldwell-Pope, a bodźcem dla lepszej gry Pistons okazał się wchodzący z ławki Rodney Stuckey. To głównie dzięki jego akcjom gospodarze przed drugą odsłoną mieli dwa punkty przewagi.
Ta rozpoczęła się od atakowania obręczy przez obie strony. Wsady kolejno zaliczali Martin, Drummond i dwa razy Stoudemire (!), a Knicks odzyskali prowadzenie i wyglądali na zespół, który odzyskał wigor. Reszta kwarty należała jednak do podkoszowych z Detroit (mały lowlight to airball z rzutu wolnego Andre), a po trójce przed zmianą stron na tablicy było 43-43.
Początek trzeciej kwarty znów był wymianą ciosów. Z jednej strony cały czas próbował szarpać Anthony (był już mocno sfrustrowany w tym momencie), z drugiej z dystansu odpowiadał Caldwell-Pope, Monroe i Smith. Po „trójce” J.R. Smitha Knicks zbliżyli się na jeden punkt, ale jak się później okazało było to wszystko na co było już ich tego wieczora stać.
Po chwili Pistons dwa razy ukłuli z dystansu (Smith i Singler), a wiatr w żagle złapał Stuckey (9 punktów w niecałe 250 sekund). Na to goście nie mieli riposty.
Czwarta kwarta to kontynuacja popisu Stucka i jego 5 oczek na otwarcie odsłony by po wsadzie Drummonda przewaga miejscowych wynosiła już 15 punktów. Knicks zebrali się jeszcze na jeden zryw. Rękami duetu Smith-Anthony zbliżyli się na cztery oczka, ale na walkę o dogrywkę po prostu zabrakło im czasu.
Pozostałe uwagi:
- Duet Greg Monroe – Andre Drummond trafił w sumie 12/15 z gry, miał 29 punktów i 22 zbiórki.
- Absencję Feltona lepiej od Udriha (0/3 z gry, 1 zbiórka, 4 asysty, 2 straty) wykorzystał Prigioni (3/5 z gry, 5 zbiórek, 5 asyst, 2 przechwyty, 1 blok (!!), 0 strat)
- Knicks są drugim po Celtics zespołem w tym sezonie, których Pistons potrafili zatrzymać poniżej granicy 90 zdobytych punktów.
- Transferowa wartość Stuckey’a po takich spotkaniach wzrasta. Joe Dumars jest zadowolony.
- Jeżeli Knicks chcą mieć szanse grając niższym składem to powinni częściej próbować szybkiego ataku. 2 punkty w tym elemencie przeciwko Pistons to tragiczny rezultat.
Filmowe podsumowanie spotkania
Boxscore
Knicks: Martin 5 (7zb), Bargnani 13 (6zb), Anthony 25 (7zb, 7str), Udrih 0, Shumper 11, a także Stoudemire 6 (5zb), Prigioni 8 (5zb, 5ast), Hardaway Jr. 0, Smith 18
Pistons: Monroe 16 (11zb, 5 str), Smith 19 (5zb), Drummond 13 (11zb), Jennings 2 (7ast), Caldwell-Pope 13, a także Datome 3, Singler 5, Siva 0, Stuckey 21 (5ast)
Jak tak dalej pójdzie to NYK mogą tylko pomarzyć o zatrzymaniu Melo
po tym sezonie zrówno ny i nj oddają prawo picku w pierwszej rundzie więc jak dalej tak pójdzie to stracą podwójnie
o Brooklyn to ja bym się nie martwił. Póki co dobrze nie wyglądają, ale i tak wygrają dywizję i będą dzięki temu na 4 miejscu (bo niby kto miałby wygrać? Tankujący Bos lub Phili? Toronto z ceglarzami? o NYK nie wspomnę). Natomiast Knicksy podążąją w niebyt (żeby nie napisać odbyt) Pewnie jakiejś wymiany (Shump) uda im się dokonać, ale skończy się na heroicznej walce o PO i 7-8 miejsce a tam 1-4 od Indiany lub Miami. Co do Melo, to pasuje mi tylko do LAL, on musi mieć duży rynek i maksymalny kontrakt, a takich opcji będzie niewiele. A Lal do PO nie wejdą, dzięki czemu wyciągną kogoś z TOP 10, Kobe symbolicznie odpuści kilka dolcy, będzie Melo i znowu spadną na cztery łapy :)
Obie ekipy powinny jak najszybciej wrócić na należne im miejsce czyli na sam szczyt Konferencji Wschodniej, patrząc jednak na ich grę to może jeszcze potrwać…
Trochę dziwnie to się na razie układa w tej dywizji. Dziś Raptors z 76ers grają o prowadzenie, to już samo w sobie jest zaskakujące patrząc przez pryzmat nowojorskich „potęg”, ponadto oba zespoły są na minusie…..
dla mnie zarządzanie NY i polityka transferowa w tym klubie wołają o pomstę do nieba! masakra jakaś. A Melo zostanie bo dadzą mu maksa – nie będą mieli wyjścia (Melo ma w oczach $$ – nie pierścień)
Wiedziałem ze NY przegra tylko myślałem ze Pistons bardziej ich zniszczy w zbiórkach ale sie tak nie stało. Wiem że polityka transferowa NY jest do bani już wczesniej było to widać ( marbury, malik rose, nie pamiętam więcej ale było tego dużo) teraz mamy to samo kontrakty Stata i Bargnaniego są duże i nic nie da sie z tym zrobić. Myślę że Shumpert może być wymieniony ale gdzie i za kogo ? pasowało mi za Farieda waleczny zawodnik no ale pewnie nie a Rondo to nie sądzę że sie uda wogóle pozyskać. Ten sezon może być fatalny a jak Melo odejdzie to znowu dno będzie