Bardzo lubię piątki w NBA, ale na pewno nie takie jak dziś. Kontuzji doznali Derrick Rose, Marc Gasol i Andre Iguodala. Oby taka noc już się nie powtórzyła.
PHOENIX SUNS 98:91 CHARLOTTE BOBCATS
– Suns wreszcie przerwali serię czterech porażek, pokonując Bobcats po raz czwarty z rzędu. Słońca do zwycięstwa poprowadził duet Channing Frye – PJ Tucker. Pierwszy rzucił 20 punktów (5-7 3pt, 28 min) po raz pierwszy od marca 2012 roku, natomiast drugi zdobył 17 punktów (5 zb, 4 w ataku), trafiając wszystkie 6 rzutów z gry, w tym trzy razy z dystansu. To jego pierwszy w karierze występ, w którym zachował stuprocentową skuteczność przy więcej niż jednej próbie. Trzema trafieniami zza łuku wyrównał swój rekord kariery i również po raz pierwszy uczynił to bez ani jednego pudła.
– Po 14 punktów zdobyli Gerald Green i Goran Dragić. Słoweniec miał 5 zbiórek, 8 asyst, ale też aż sześć strat i 6-11 z linii osobistych, natomiast Green spudłował wszystkie osiem rzutów za trzy. To oczywiście pierwszy taki przypadek w jego karierze, a ostatnim graczem Phoenix z 0-8 z dystansu był.. Channing Frye (2010). Mimo to Frye zdołał w ciągu ostatnich czterech sezonów zanotować aż 20 występów z min. 5 celnymi trójkami i choć opuścił całe poprzednie rozgrywki, to w tym okresie tylko pięciu graczy w całej lidze miało więcej takich meczów – Stephen Curry (38), Ryan Anderson (28), JR Smith (23), Wesley Matthews (22) i Carlos Delfino (21).
– Najlepszym strzelcem gospodarzy był Gerald Henderson, który zdobył 17 punktów (6-12 FG). 16 punktów, 5 zbiórek i 6 asyst dołożył Kemba Walker (7-18 FG), a 15 oczek dodał z ławki Ramon Sessions. Kolejną świetną linijkę zanotował Josh McRoberts, autor 10 punktów (4-10 FG), 6 zbiórek i aż 5 asyst. McRoberts generalnie ma opinię dobrego podającego, ale ten sezon bije jak na razie jego wszelkie poprzednie dokonania – notuje aż 4.8 apg, przy wzroście 208 centymetrów. Ostatnim równie wysokim graczem z tak wysoką średnią asyst na mecz w jednym sezonie był Hedo Turkoglu (2008/09). Ostatnim wyższym – Kevin Garnett (2004/05 i aż 5.7 apg).
– W tym meczu obie drużyny popełniły aż 39 strat. Co ciekawe, więcej mieli Suns (21), którzy już po raz trzeci w tym sezonie (12 meczów) przekroczyli niechlubny próg 20 TO. Co jeszcze bardziej ciekawe, są w tych meczach 2-1.
MILWAUKEE BUCKS 107:115 PHILADELPHIA 76ERS OT
– Bucks na osiem sekund do końca czwartej kwarty prowadzili czterema punktami, ale magia liczb była przeciwko nim i zwyczajnie nie mogli zakończyć sześciomeczowej serii porażek w meczu z Szóstkami. Spencer Hawes trafił trójkę z jednej nogi i gospodarze musieli wygrać dogrywkę, by taki rzut się nie zmarnował. Przy okazji – wygrali też mecz, po raz szósty w tym sezonie i sami przerwali swoją passę czterech porażek. Ktoś miał tu bić rekord najgorszego bilansu w historii? To prędzej Bucks, którzy z 2-9 są ostatni na Wschodzie. Siedem przegranych z rzędu kibice Milwaukee (zgłoście się) widzieli po raz ostatni w 2008 roku. A miało być tak pięknie.. Caron Butler rzucił 38 punktów, a Kozły na dwie minuty do końca czwartej kwarty prowadziły 10 punktami.. 8 sekund i +4… Hawes.
Hawesome.
– To rzeczywiście mógł być świetny mecz dla Milwaukee, Bucks rzeczywiście mogli w bardzo dobrym stylu zakończyć długą serię porażek. Udało im się po raz trzeci w tym sezonie przekroczyć próg 100 punktów, dwa poprzednie przypadki zakończyły się zwycięstwami (jedynymi) Kozłów. Jak już wspomniałem, Butler rzucił 38 punktów – uczynił to po raz pierwszy od czterech lat, a do rekordu kariery zabrakło mu tylko dwóch oczek. W ciągu ostatnich czterech lat tylko jeden gracz Milwaukee dokonał tej sztuki – Monta Ellis. Wchodząc w większe szczegóły – ostatnim zawodnikiem Bucks z linijką na poziomie 38/8/3/3 oraz skutecznością na poziomie 59% (Butler trafił 13 z 22 rzutów) był Terry Cummings w 1987 roku. 38 punktów to oczywiście rekord sezonu dla wszystkich Bucks, natomiast Sixers już raz dali sobie tyle rzucić – 39 punktów przeciwko nim zdobył Kyrie Irving.
– Wyczyn Butlera staje się jeszcze bardziej niezwykły, jeśli wziąć pod uwagę, że wcale nie rozgrywa on jakiegoś szałowego sezonu – do wczoraj miał 12.8 ppg na skuteczności 36,4%. A teraz, kiedy mu się już udało, przyszedł Hawes i zrobił dogrywkę, a w niej przyszedł Evan Turner i rzucił 8 z 13 punktów zespołu przy 5 punktach Bucks. Turner w całym meczu zdobył aż 27 oczek (10-18 FG), Hawes dorzucił 25 punktów i 12 zbiórek (11-16 FG, career-high 6 TO). To dopiero drugi w jego karierze występ na poziomie 25/10, pierwszy zanotował w pierwszy dzień roku 2010. Michael Carter-Williams błysnął nie po raz pierwszy, notując 12 punktów, 8 zbiórek, 11 asyst i 5 przechwytów. Od 28 lat tylko dwóch graczy Sixers zaliczyło taki stat-line. Chodzi o Andre Iguodalę (2010) i Maurice’a Cheeksa (1987).
– Pozostając przy Sixers, świetnie spisał się także Hollis Thompson (16 pkt, 7 zb, 7-9 FG, 21 min), który pobił rekordy swojej krótkiej kariery w liczbie punktów oraz zbiórek. Przede wszystkim jednak nie miał ani jednej straty, co było największą bolączką Philly w tym spotkaniu. Gospodarze trafili aż 57% rzutów z gry, Bucks tylko 44%, a mimo to Sixers prawie przegrali ten mecz. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – 26 strat. To rekord tego sezonu dla całej NBA, byłby nim nawet bez dogrywki, w której 76ers popełnili tylko jedną stratę. Ostatni raz koszykarze Philly mieli tyle strat w jednym meczu w 2004 roku. Ostatnie zwycięstwo w takiej sytuacji odnieśli cztery lata wcześniej.
WASHINGTON WIZARDS 88:96 TORONTO RAPTORS
– Raptors z bilansem 6-7 umacniają się – jak głupio by to nie brzmiało – na pierwszym miejscu w Dywizji Atlantyckiej. Dziś ograli u siebie Wizards, choć fantastyczny występ miał John Wall, który wcześniej nieco zawodził, a teraz rzucił 37 punktów (6 zb, 2 ast, 3 stl) na skuteczności 15-21. Biorąc pod uwagę, że Czarodzieje jako drużyna rzucili łącznie 88 punktów.. to była dominacja. Wall po raz dziewiąty w karierze przekroczył granicę 30 punktów, ale nigdy nie zrobił tego przy jednoczesnym osiągnięciu skuteczności na poziomie 70%. Lepszy dorobek punktowy miał tylko dwa razy. Ostatnim graczem Wizards, który zdobył min. 37 punktów, a cała drużyna miała mniej niż 88, był Bernard King (1990). Wall stał się też pierwszym zawodnikiem klubu od sześciu lat z 37 punktami na tak wysokiej skuteczności (Antawn Jamison).
– Wall rozegrał więc – jak widać – mecz na historyczną skalę, jednak skuteczność pozostałych graczy Wizards była tak słaba, że jako drużyna Czarodzieje trafili tylko 42% rzutów. Żaden gracz z wyjątkiem Walla (nawet rezerwowy!) nie miał lepszej skuteczności niż 50%. Bradley Beal rzucił 17 punktów, ale spudłował 14 z 21 rzutów. Nene miał double-double (10 pkt, 10 zb), ale wraz z Marcinem Gortatem (6 pkt, 8 zb) trafili tylko 8 z 24 rzutów. Przy tym nawet Raptors z Rudy’m Gayem (17 pkt, 6-16 FG) nie wyglądali tak źle.
– Gay zdobył 17 punktów, tyle samo miał Demar DeRozan (7-14 FG). Double-digits mieli również pozostali gracze pierwszej piątki Toronto – najbardziej efektywny był Amir Johnson (14 pkt, 7-8 FG), a wszechstronne linijki wykręcili Kyle Lowry (12 pkt, 6 zb, 9 ast, 3 stl) i Jonas Valanciunas (11 pkt, 13 zb). Cała piątka starterów nie tylko zdobyła ponad 10 punktów, ale też po raz drugi z rzędu zablokowała min. jeden rzut. W ciągu ostatnich 25 latach tylko trzy drużyny dokonały tej sztuki w dwóch kolejnych meczach – Nuggets 1993 oraz Thunder 2012 i 2013.
INDIANA PACERS 97:82 BOSTON CELTICS
– Indianie wygrywanie się jeszcze nie znudziło… to już 11-1. To był po prostu kolejny mecz Pacers, Paul George rzucił 27 punktów, natomiast Lance Stephenson zaliczył drugie triple-double w sezonie, a zarazem w karierze. Miał 10 punktów, 11 zbiórek i 10 asyst (+ 4 stl) i jest jedynym graczem, który w tym sezonie zanotował więcej niż jedno TD. Po jednym mają Curry, Wroten, Batum i Rubio. A to dopiero listopad! Tylko trzech graczy w historii organizacji z Indiany zaliczyło min. dwa triple-double w ciągu jednego miesiąca – Vern Fleming (styczeń 1988), Detlef Schrempf (styczeń 1993) i Mark Jackson (marzec 1997). Stephenson jest pierwszym graczem Pacers z triple-double w Bostonie, a sztuki tej poza nim dokonało jeszcze tylko trzech aktywnych graczy – Ray Allen (2001), LeBron James (2006) i Kevin Garnett (2007). Od 28 lat to już 30. TD dla zawodnika Pacers, ale nikt przed Stephensonem nie dołożył do niego aż 4 przechwytów.
– Dla Pacers po 17 punktów zdobyli David West (8 zb, 3 ast, 3 stl, 7-14 FG) i Luis Scola (7-9 FG, 25 min). Pacers stracili tylko 82 punkty, choć pozwolili na rekordowe 50,7% skuteczności z gry! Wyrównali to jednak z nawiązką, wymuszając 21 strat, wygrywając tablice 41-31 i dając Celtom tylko 9 osobistych. To dopiero dziesiąty od 1985 roku mecz, w którym drużyna zdobyła tak mało punktów mimo tak wysokiej skuteczności, a pierwszy od 2006 roku (Pistons).
– Celtics przegrali szósty mecz z rzędu, w tym piąty różnicą co najmniej 10 punktów. To najdłuższa tego typu seria w całej historii klubu. Jordan Crawford rzucił aż 24 punkty z 12 rzutów (trafił 10 z nich), choć popełnił aż sześć strat. To pierwszy od dwóch lat (Kevin Garnett) występ Celta na poziomie 24 punktów i 83,3% skuteczności. 20 punktów dorzucił Jeff Green, 13 miał Jared Sullinger.
ATLANTA HAWKS 96:89 DETROIT PISTONS
– Nie udało się dwa dni temu w Atlancie, nie udało się także dziś w Detroit – Josh Smith przegrał jak dotąd oba mecze przeciwko swojej byłej drużynie. Co gorsze, w tym meczu zagrał jeszcze słabiej, niż w pierwszym, pudłując w 20 minut wszystkie siedem rzutów z gry i kończąc mecz bez punktu po raz pierwszy od 2004 roku (wtedy jako rookie). Nie dość, że J-Smoove spisuje się tak słabo (najgorsza średnia punktowa – 14.9 ppg – od drugiego sezonu w karierze, poza tym najgorsza skuteczność – 40% – i średnia zbiórek – 6 na mecz – w całej karierze), to jeszcze jego nowa drużyna notuje start sezonu na poziomie 4-8, podczas gdy starzy koledzy z Atlanty są jedną z niewielu pozytywnych rzeczy w Konferencji Wschodniej (8-5). Tylko trzech graczy w historii NBA zaliczyło co najmniej 0-7 z gry w meczu przeciwko swojej byłej drużynie, w barwach której zdobyli ponad 10000 punktów – chodzi o Byrona Scotta (1995, przeciwko Lakers), Clifforda Robinsona (2001, przeciwko Blazers) i Michaela Finleya (2008, przeciwko Mavericks).
– O ironio, zastępujący Smitha w pierwszej piątce Pistons Kyle Singler rozegrał świetny mecz, kończąc go z 22 punktami (rekord kariery) na 9-13 z gry. Kolejny raz dobrą zmianę dał Rodney Stuckey (17 pkt), a po double-double tradycyjnie dołożyli Greg Monroe (11 pkt, 11 zb) i Andre Drummond (15 pkt, 16 zb, 6-7 FG). Brandon Jennings rozdał 14 asyst, ale spudłował 12 z 16 rzutów. Rozgrywający Pistons jeszcze ani razu w tym sezonie nie trafił chociaż połowy rzutów (rekord poniżej 46%).
– Wszyscy gracze S5 Atlanty zdobyli co najmniej 12 punktów, a na ich czele nie po raz pierwszy stanął Jeff Teague (18 pkt, 9 ast, 6 zb). Al Horford dodał 17 punktów i 11 zbiórek, Paul Millsap miał 14 oczek i 7 zebranych piłek, natomiast DeMarre Carroll rzucił 12 punktów. Kyle Korver (14 pkt) trafił aż cztery z sześciu trójek, to już 86. mecz.
SAN ANTONIO SPURS 102:86 MEMPHIS GRIZZLIES
– Gorzej chyba być nie mogło – nie dość, że Grizzlies przerwali swoją wypracowaną w Kalifornii serię czterech zwycięstw, to jeszcze stracili swojego środkowego. Marc Gasol zerwał MCL i nieznana jest data jego powrotu. Spurs tymczasem nadal toczą korespondencyjną walkę z Pacers i także mają bilans 11-1. To dla nich już dziewiąta wygrana z rzędu. Odkąd w 2011 roku zostali niespodziewanie wyrzuceni z pierwszej rundy PO właśnie przez Grizzlies, wygrali z nimi 12 z 14 spotkań, w tym sześć ostatnich (licząc ostatnie Finały Zachodu, 4-0).
– Wynik tego nie pokazuje, ale ten mecz naprawdę miał zaciętą końcówkę. Na 6:37 do końca Grizzlies tracili tylko jeden punkt, jednak Spurs zamknęli spotkanie runem 23-8, pudłując tylko dwa rzuty z gry. Tony Parker zdobył w czwartej kwarcie aż 11 ze swoich 20 punktów (8-14 FG, 2-2 3pt). Tim Duncan miał tylko 8 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty, ale w decydującym zrywie na koniec meczu również się nie pomylił. Duncan w tym sezonie trafia tylko 37,5% rzutów, ale Spurs nie są już od niego uzależnieni – Tiago Splitter pobił rekord sezonu z 17 punktami, zbierając również 7 piłek i trafiając 7 z 10 rzutów w 26 minut. Świetnie spisali się również Manu Ginobili (15 pkt, 5 zb, rekordowe w sezonie 7 ast) i Kawhi Leonard (12/9). Spurs trafili 53% rzutów, przy 44% Memphis.
– Poprzednie mecze Grizzlies wygrywali przede wszystkim dzięki świetnej postawie swojego front-courtu. Gasol doznał kontuzji, natomiast Zach Randolph mimo piątego double-double z rzędu zawiódł, trafiając tylko 5 z 15 rzutów (16 pkt, 10 zb). Sytuacji nie uratował nawet świetny Mike Conley, który zdobył 28 punktów (12-19 FG, 4 stl), o trzy mniej od jego rekordu kariery. 12 punktów, 4 zbiórki i 4 asysty zanotował Tony Allen, 10 punktów dorzucił Tayshaun Prince.
BROOKLYN NETS 81:111 MINNESOTA TIMBERWOLVES
– Nets.. oj Nets. Czwarta porażka z rzędu i drugi najgorszy bilans Konferencji 3-9. Nie chcę nawet liczyć, ile Michaił Prochorow wydał na każde zwycięstwo. Kontuzje, starość, Jason Kidd. Tak źle, jak dziś, jeszcze w tym sezonie nie było. 81 punktów to najgorszy wynik Brooklynu w tym sezonie, podobnie jak 111 straconych punktów (nie licząc 112 po dogrywce z Wizards). Na dzisiejszą 30-punktową porażkę z boku z powodu kontuzji patrzyli Deron Williams, Brook Lopez, Jason Terry i Andriej Kirilenko. Paul Pierce też wyglądał, jakby chciał usiąść (2-11 FG, 0-4 3pt, 6 pkt), natomiast Kevin Garnett miał po 8 punktów i zbiórek i do takich linijek powoli się trzeba przyzwyczajać, po prostu. Joe Johnson rzucił 15 punktów, ale po pierwszej kwarcie było już 30:14 i więcej mogli pograć rezerwowi – Andray Blatche miał 16 punktów, Tyshawn Taylor 13, a Alan Anderson – 11. Nets to drużyna ewidentnie budowana na play-offs, ale czy na awans do nich?
– Timberwolves od swoich starterów dostali aż 74 punkty i nikt się specjalnie tym nie zmęczył. Kevin Love miał 17 punktów i 16 zbiórek, z czego 9 i 11 już po pierwszej kwarcie. 17 punktów miał też Kevin Martin, a po 15 dołożyli Corey Brewer i Nikola Peković. Ricky Rubio miał 12 punktów i 8 asyst. Wolves grają teraz z Rockets, potem Pacers, Nuggets, Mavericks, Thunder, Spurs i Heat. Zobaczymy, ile uda im się z tego wygrać, bo seria jest naprawdę trudna. Wracając do dzisiejszego meczu – Timberwolves po raz pierwszy „wygrali” z Kevinem Garnettem, odkąd ten w 2007 roku opuścił Minnesotę, ale udało im się trafić na kryzys Nets, Garnetta i Pierce’a – obaj panowie rozegrali razem prawie 400 meczów i tylko jeden zakończył się tak wysoką porażką – w marcu 2012 roku Celtics przegrali z Sixers różnicą 32 punktów.
CLEVELAND CAVALIERS 100:104 NEW ORLEANS PELICANS
– Pelikany wkroczyły na dobrą drogę, po raz pierwszy w tym sezonie wygrywając trzy mecze z rzędu. To dopiero trzecia taka seria zwycięstw Nowego Orleanu od startu rozgrywek 2011/12. Co ciekawe, rozpoczęła się w kolejnym meczu po porażce z Utah Jazz dającej im jedyną jak na razie wygraną w tym sezonie. Od tamtej pory Pellies notują 112.6 punkta na mecz, dziś rzucając 104 mimo skuteczności na poziomie 41%. Cavaliers osiągnęli równą setkę przy 53% trafionych rzutów, ale trafili o 16 rzutów wolnych i zebrali o 13 piłek w ataku mniej, a popełnili o siedem strat więcej. W statystyce punktów drugiej szansy gospodarze wygrali 25-8, w szybkim ataku: 23-2. Na 4:30 do końca meczu przegrywali aż 12 punktami, ale od tamtej pory rzucili aż 23 punkty, co w przeliczeniu na 48 minut dałoby jakieś 245 oczek. Dla Nowego Orleanu to pierwsze zwycięstwo u siebie osiągnięte po come-backu z co najmniej 12 punktów w czwartej kwarcie od 2001 roku. Od tamtej pory aż do dziś przegrali 125 kolejnych spotkań tego typu, co było najdłuższą aktywną serią w lidze.
– Aż sześciu graczy gospodarzy rzuciło ponad 10 punktów, przyczyniając się do 100. trenerskiego zwycięstwa w karierze Monty’ego Williamsa. Najwięcej mieli Eric Gordon (19 pkt) oraz Tyreke Evans (19 pkt, 10 zb). Double-double zaliczyli również Anthony Davis (17 pkt, 13 zb, 9 w ataku, 3 blk) i Jrue Holiday (15 pkt, 11 ast, 3 stl). Ryan Anderson trafił kolejne trzy trójki z pięciu prób i zdobył 13 punktów z ławki. Jak wracać po kontuzji – Anderson trafił w tym sezonie 13 z 21 rzutów za trzy (61,9%, najlepszy wynik w lidze). A przecież to dopiero jego trzeci mecz!
– Dla Cavaliers najwięcej punktów zdobył Kyrie Irving, autor 22. 19 punktów z ławki dorzucił Jarrett Jack, który trafił 9 z 13 rzutów, inny rezerwowy – Dion Waiters – rzucił z kolei 14 punktów. Tristan Thompson miał 12 punktów i 8 zbiórek, a Earl Clark dzięki 3-5 za trzy zdobył 11 punktów. Cavaliers obsunęli się jednak do bilansu 4-9, natomiast Pelicans dzięki swojej serii wrócili do 50% zwycięstw (6-6). To lepszy wynik niż piąty najlepszy bilans Wschodu, jednak na Zachodzie daje Pelikanom dopiero 11. miejsce. Nie, jeszcze mi się to nie znudziło.
UTAH JAZZ 93:103 DALLAS MAVERICKS
– Zagadka, kto mógł wygrać ten mecz, jeśli Jazz są 0-8 na wyjeździe i 1-13 ogółem, a Mavericks mają 7-0 w Dallas (najlepszy start u siebie od dziesięciu lat) i czwarty najlepszy na Zachodzie bilans 9-4? Tak, Mavs wygrali 20 z 23 ostatnich meczów z Jazz u siebie i skoro już siedzimy w bilansach, to są także 8-0 w spotkaniach, w których Monta Ellis ma co najmniej pięć asyst. Jazz żadne bilanse nie pomogą. Dzisiaj przegrali tylko 10 punktami, ale to raczej była litość ze strony Dallas – po pierwszej połowie gospodarze prowadzili już 24 punktami. Tak, to już 1-13. Przed nimi tylko dwie drużyny w historii ligi zaczęły sezon od przegrania 13 z 14 pierwszych meczów mimo dodatniego bilansu w poprzednim sezonie. Te ekipy to Bucks (1974/75) i Magic (2003/04).
– Jeremy Evans trochę nie pasuje do tegorocznych Jazz, bo w dwóch meczach trafił wszystkie 11 rzutów z gry na 22 punkty w zaledwie 29 minut gry. Dziś miał 14 oczek przy 7-7 z pola w 16 minut. Ale jeśli cel Utah na ten sezon jest już jasno określony, to czemu nie ponabijać sobie statystyk, co? Prawda, Enesie Kanterze (2 pkt, 1-6 FG), mój człowieku w fantasy? Po 13 punktów dodali Gordon Hayward i Derrick Favors (8 zb), a najwięcej zdobył rezerwowy Marvin Williams (19 pkt, 5 zb, 3 ast, 2 stl, 3-6 3pt). Alec Burks miał 11 punktów. Trey Burke trafił do organizacji o pięknej tradycji rozgrywających, ale dziś wziął przykład z Johna Lucasa III, miał 5 punktów, 5 zbiórki i 3 asysty na 2-8 z gry i 0-4 za trzy.
– Monta Ellis nie zwalnia i dziś rzucił 26 punktów oraz rozdał 6 asyst. Po raz trzeci z rzędu trafił aż dziewięć rzutów osobistych, wcześniej tylko raz w swojej karierze zanotował tego typu serię (w 2010 roku). Najważniejsze jest jednak to, że notuje 23.5 pkt na mecz i okazuje się być jednym z lepszych graczy, którzy zmienili klub w trakcie lata. To głównie dzięki niemu Mavericks mają bilans 9-4, Dirk Nowitzki (18 pkt, 7 zb) znów ma po co grać. Dobrze spisuje się także Shawn Marion, który dziś miał 10 punktów, 3 zbiórki i 4 asysty. DeJuan Blair miał w 20 minut 11 punktów i 9 zbiórek. Najbardziej efektywny występ całego spotkania należał jednak do Samuela Dalemberta, który zanotował 18 punktów, 12 zbiórek (5 w ataku) oraz 8-8 z gry w 28 minut. To pierwszy perfekcyjny występ na poziomie 18/12 w Dallas od min. ostatnich 28 lat.
CHICAGO BULLS 95:98 PORTLAND TRAIL BLAZERS
– Derrick Rose doznał kolejnej kontuzji, a Bulls stracili 21-punktową przewagę z pierwszej połowy i przegrali w Portland. Blazers wygrali po raz dziewiąty z rzędu i są największą pozytywną niespodzianką startu z bilansem 11-2. Jeśli chodzi o ich rywalizację z Chicago, to było ich piąte kolejne zwycięstwo z nimi, a na ostatnie 12 starć przegrali tylko dwa. Dziś zjedli Bulls w trzeciej kwarcie, wygranej przez nich 34:12. Podejrzewam jednak, że fani Chicago – i nie tylko – myślami są gdzieś indziej. Rose miał 20 punktów, 5 zbiórek i 3 asysty, a teraz przez zerwaną łąkotkę czeka go operacja i kilka dobrych miesięcy przerwy. Ech..
– W takich przypadkach ciężko jest pisać o statystykach, ale spróbujmy – Bulls już po raz drugi w tym sezonie przegrali mecz mimo 15-punktowego prowadzenia po pierwszej połowie. Tak samo skończył się mecz 2 listopada przeciwko Sixers. Do rozpoczęcia tego sezonu Bulls, odkąd przejął ich Tom Thibodeau, byli 27-1 przy tak wysokiej przewadze do przerwy. Carlos Boozer w 25 minut gry miał 16 punktów i 7 zbiórek, natomiast Luol Deng miał lepszą skuteczność niż ostatnio, ale to wciąż tylko 6-17 z gry (15 pkt, rekord sezonu 14 zb). Kirk Hinrich oraz Taj Gibson trafili razem tylko 7 z 22 rzutów, razem notując 21 punktów i 12 zbiórek. Nie dziwne więc, że Bulls łącznie trafili tylko 38,9% rzutów, w tym 4 z 12 w decydującej dla losów spotkania trzeciej kwarcie. To oraz 10 strat w tej odsłonie przełożyło się na tylko 12 punktów w 3Q.
– LaMarcus Aldridge trafił tylko 4 z 20 rzutów (12 pkt, 6 zb, 4 ast), ale pozostali gracze pierwszej piątki stanęli na wysokości zadania, nadrabiając tylko osiem punktów zdobytych przez rezerwowych, a właściwie – przez Mo Williamsa. Stare koszmary wracają? Nie wiem, w każdym razie – z tak grającym Wesleyem Matthewsem (28 pkt, 12-19 FG, 4-8 3pt) rezerwowi mogą nawet zostać w szatni i odrabiać zadanie domowe. Matthews pobił dziś swój strzelecki rekord sezonu. a wspierali go Damian Lillard (20 pkt, 6 ast), który rzucił aż 14 punktów po przerwie, Nicolas Batum (17 pkt, 8 zb) i Robin Lopez, który rozegrał jeden z najlepszych meczów w swojej karierze. Zdobył 13 punktów, a z 16 zbiórkami ogółem i 8 w ataku osiągnął swoje najlepsze wyniki w karierze.
– Blazers nie stracili dziś ani jednego punktu w szybkim ataku. To pierwsza taka sytuacja dla Portland od prawie trzech lat.
GOLDEN STATE WARRIORS 95:102 LOS ANGELES LAKERS
– Lakers nie muszą być wyżej notowani od Warriors, by przedłużać serię zwycięstw u siebie nad nimi. To już jedenasta z rzędu wygrana Jeziorowców nad Wojownikami w LA, choć spory wpływ na to miały problemy kadrowe zespołu z Oakland. Nie grał Stephen Curry, a w trzeciej kwarcie parkiet z kontuzją opuścił Andre Iguodala (6 pkt, 6 ast, 6 TO). Zaraz potem Lakers przeprowadzili od remisu run 15-0 i już nie oddali tego meczu. Abstrahując już od kontuzji i urazów Warriors, Lakers po prostu rozegrali bardzo dobry mecz, wygrywając dwa kolejne spotkania po raz pierwszy w tym sezonie.
– Dla Warriors najwięcej punktów zdobyli David Lee i Harrison Barnes. Pierwszy zanotował double-double 21 punktów i 13 zbiórek, z kolei Barnes uzbierał 20 punktów z zaledwie 13 rzutów. Klay Thompson dodał 19 punktów, choć spudłował aż 14 z 20 rzutów. Dobrze spisał się Andrew Bogut (12 pkt, 13 zb, 5 ast), 12 punktów rzucił również rezerwowy Draymond Green (4-5 FG). Warriors ułatwiliby sobie zadanie, gdyby trafili więcej niż 41,5% rzutów z gry oraz dziewięć rzutów za trzy. W tym przypadku Lakers pokonali Golden State ich własną bronią, trafiając 11 z 24 trójek. Ale i to Warriors byliby w stanie odrobić, wystarczyło trafić więcej niż 18 z 28 rzutów wolnych i popełnić mniej niż 18 strat.
– Pau Gasol nareszcie zagrał, jak należy – miał 24 punkty (11-19 FG) i 10 zbiórek, kilka razy szkoląc podkoszowych gości. Świetne wejście z ławki zaliczył Nick Young, który rzucił aż 21 punktów. Po 14 punktów zanotowali rozgrywający – Steve Blake (5 ast) i Jordan Farmar (6-9 FG, 8 ast, 19 min). O double-double z 10 punktami i 9 zbiórkami otarł się Jordan Hill.
Najlepsi
punkty: C. Butler (38)
zbiórki: Love, Drummond, R. Lopez (16)
asysty: Jennings (14)
przechwyty: Carter-Williams, Batum (5)
bloki: Gay (4)
straty: Jo. Crawford, Dragić, Iguodala, Hawes (6)
3pt: Frye (5)
FT: Ellis (9)
minuty: Barnes (44:18)
Enbiejowy typer: 6/11, w sezonie 116/186.