Skazywani w tym sezonie na pożarcie w Konferencji Zachodniej Los Angeles Lakers kolejny raz pozytywnie zaskoczyli, tym razem wygrywając z Sacramento Kings. Ponownie bardzo ważna rolę odegrali zawodnicy rezerwowi, a zwłaszcza Xavier Henry, który rzucił 21 punktów.
Drużyna | Bilans | I kwarta | II kwarta | III kwarta | IV kwarta | Wynik |
Sacramento Kings | 2-0 | 24 | 24 | 13 | 25 | 86 |
Los Angeles Lakers | 0-2 | 29 | 26 | 18 | 27 | 100 |
Po wygraniu ostatnich dwóch meczów, z Pistons i Warriors, dla Lakers pojawiła się szansa powrotu na dobre tory, czyli włączenia się do walki o ósme miejsce na zachodzie, przynajmniej na obecnym etapie sezonu. Grając przeciwko będącym w back-to-back Kings, wygrali, głównie dzięki świetnej postawie w końcówce trzeciej kwarty i na początku czwartej.
Ciężkie nogi „Królów” nie były w stanie nadążyć za biegaczami z Los Angeles, którzy w cztery ostatnie minuty trzeciej ćwiartki zanotowali run 10-0. Po wznowieniu gry w czwartej, punkty dołożyli jeszcze Nick Young, Xavier Henry i Jordan Hill i zrobiło się +15 dla LAL (79-64).
Kolejny raz świetną robotę w zespole Mike’a D’Antoniego wykonali rezerwowi, którzy rzucili w sumie 40 punktów. 21 z nich sam Henry, w tym 12 w decydującej kwarcie. Grający życiowy sezon zawodnik w 21 minut trafił 7 z 11 rzutów z gry, a 9 punktów, 3 asysty i 2 przechwyty w 17 minut dodał Jordan Farmar.
Doskonałą serię kontynuuje zastępujący kontuzjowanego Steve’a Nasha Steve Blake. W pięciu z ostatnich sześciu gier zanotował przynajmniej 10 asyst, a przeciwko Kings miał 12 i dodatkowo 9 punktów i 5 zbiórek. Nowy podstawowy playmaker Lakers niezmiennie pozytywnie zaskakuje w tym sezonie. Dobrze wyglądają jego dwójkowe akcje z Pau Gasolem (20 pkt, 10 zb), zarówno pick&rolle, jak i pick&pop.
Kings radzili sobie do przerwy,kiedy trafili 50% swoich rzutów, ale po fatalnej trzeciej kwarcie, kiedy ich skuteczność spadła do 25%, nie zdołali się już podnieść. Zespół kierowany z parkietu przez Greivisa Vasqueza (20 pkt, 7 ast,9-18 z gry) zdobył tylko 38 punktów w drugiej połowie, pozwalając Lakers na rzucenie 20 oczek po szybkim ataku.
Lakers wygrali walkę na tablicach (44-42), rzucając więcej punktów w pomalowanym (46-40). Gasol z Jordan Hill wykonali dobrą robotę w defensywie, a Lakers w każdym z ostatnich pięciu wygranych meczów nie pozwolili rywalom na rzucenie 100 punktów.
17 punktów, 8 zbiórek i 7 asyst zanotował DeMarcus Cousins, ale spudłował aż 8 z 14 prób. 15 punktów, ale z aż 14 rzutów dodał dla Kings debiutant Ben McLemore.
Lakers wyjeżdżają teraz na trzy mecze na wschód, gdzie zmierzą się z Wizards, Nets i Pistons. Dwie wygrane nie są wykluczone, a wyjście na plus bez Kobe Bryanta będzie naprawdę sporym osiągnięciem.
mam nadzieję, że jak wróci Kobe nie zacznie przetrzymywać piłki, bo LA wygrywa teraz zespołowością, walecznością i paradoksalnie – brakiem typowego lidera.
Hehe jak Kobe wróci to przeciągnie ich za uszy do PO.
fajnie by było, bo suma sumarum dobrze się oglada Lakersów w tym sezonie.