BROOKLYN NETS 102:100 TORONTO RAPTORS
– Nareszcie, chciałoby się powiedzieć. Nets w końcu wygrali, przełamując serię pięciu porażek nawet bez Derona, Lopeza i AK47. Oczywiście nie mogło być spokojnego zwycięstwa, w końcówce gospodarze z 86:101 zrobili 100:101, ale Siatki jakoś przetrwały. Czy to jest ten moment, w którym wreszcie skończy się ich męczarnia? Nie wiadomo, dziś w back-to-back Brooklyn gra u siebie z LA Lakers i dopiero po tym meczu będzie można powiedzieć coś więcej. Na razie się cieszymy.
– Pisałem przy okazji ostatniej porażki (tyle ich już było..) Nets o ich tragedii granej w trzecich kwartach, goście przystępowali do tego spotkania z łącznie -67 w tej części spotkania, ale dziś udało im się tego nie spieprzyć (wygrali 26:25) i są już 4-0 w spotkaniach, w których pokonali swoich rywali w trzeciej odsłonie. W pozostałych meczach – 0-10. Kto wie, czy może właśnie to nie było kluczem do wygrania drugiego wyjazdowego meczu w tym sezonie.
– Już wiem, czemu Rudy Gay nie chce statystyk w szatni Raptors. 9 punktów, 3-12 z gry, 7 strat (wyrównany rekord kariery z 2009 roku). Od dziesięciu lat tylko jeden gracz Toronto zanotował występ ze skutecznością nie większą niż 25% oraz siedmioma stratami – Jose Calderon dokonał tej „sztuki” dwukrotnie (2010, 2011). Raptors nadal są liderem Dywizji Atlantyckiej, a ich bilans 6-8 wygląda na czwartym miejscu Wschodu jeszcze bardziej głupio. W tym spotkaniu pozytywnie wyróżniło się tak naprawdę tylko dwóch graczy – DeMar DeRozan (27 pkt, 6 zb, 9-15 FG, 4-6 3pt, 5-5 FT) i Kyle Lowry (24 pkt, 6 ast, 8-15 FG, 6-6 FT). Ten drugi zdobył aż sześć z 14 punktów ostatniego runu Toronto w tym meczu, dzięki któremu Raptors prawie go przejęli. DeRozan z kolei radzi sobie ostatnio coraz lepiej i chyba rzeczywiście nie chce być kojarzony z Gayem (tu nie ma żartu) – o ile w ośmiu pierwszych meczach trafił tylko 36% rzutów z gry i 28% trójek, tak na sześć ostatnich tylko raz nie przekroczył progu 50% skuteczności, trafiając w tym okresie 51,8% rzutów z gry i 52% za trzy (!) przy prawie 27 punktach na mecz.
– To był naprawdę dobry mecz (wyjmując ostatnie minuty i niepotrzebną nerwówkę) dla Nets, nie tylko ze względu na sam fakt wygranej, ale też z powodu dobrej postawy ich graczy. Paul Pierce (16 pkt) nareszcie był efektywny, trafił 5 z 8 rzutów z gry oraz wszystkie pięć wolnych (4 zb, 4 ast). 62,5% skuteczności z gry Pierce w tym sezonie osiągnął tylko raz, w meczu otwarcia. Od tamtej pory do wczoraj trafił tylko 36% rzutów z gry (23% 3pt),w tym 25,5% (18,5% 3pt) w czterech ostatnich meczach. Kevin Garnett dołożył 12 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty w swoim 1336. meczu w karierze – wyprzedził Gary’ego Paytona i jest już dziewiątym graczem w historii ligi w kategorii rozegranych meczów. Za 14 spotkań zrówna się z ósmym Cliffordem Robinsonem, natomiast do jego obecnego trenera Jasona Kidda (6. miejsce) brakuje mu tylko 55 meczów.
Pierce i Garnett zdobyli łącznie więc aż 28 punktów, najwięcej w tym sezonie. Niestety, lata lecą. W dwunastu pierwszych meczach sezonu Garnett miał aż 11 występów z mniej niż dziesięcioma punktami na koncie. Więcej takich miał tylko w swoim debiutanckim sezonie, w dwóch poprzednich miał łącznie tylko 13 podobnych meczów.
– Skupiłem się na dwóch starszych graczach Brooklynu, jednak powinienem zacząć od Andraya Blatche’a i Joe Johnsona, którzy poprowadzili Nets do tego zwycięstwa. Pierwszy rzucił 24 punkty na 10-16 z gry, z kolei JJ dołożył 21 punktów, 6 zbiórek oraz 4 asysty. W trzech ostatnich meczach Johnson trafił łącznie 13 z 18 rzutów za trzy. Nets mieli dziś bardzo dobrą skuteczność z gry (50,6%), z linii (20-22) oraz pobili rekord sezonu w liczbie asyst (25).
LOS ANGELES LAKERS 111:116 WASHINGTON WIZARDS
– Fajny, ofensywny mecz. Wygrali go Wizards, rzucając 116 punktów na skuteczności 53% z gry (po raz pierwszy w tym sezonie przekroczyli próg 50%). Taką samą skuteczność mieli Lakers, którzy poza tym trafili aż 13 z 28 rzutów za trzy. Zabrakło jednak tego najważniejszego, w końcówce. Ich seria trzech zwycięstw to już przeszłość, większe znaczenie od dotychczasowej formy miała dziś ogólna postawa na wyjazdach – Jeziorowcy na sześć meczów poza domem wygrali tylko raz. Dziś grają na Brooklynie, to będzie jeden z wielu ciekawych meczów najbliższej nocy.
– John Wall nie zamierza przestać, dziś zdobył 31 punktów (6 zb, 9 ast, 3 stl, 10-18 FG, 11-12 FT), przejmując mecz w jego ostatnich pięciu minutach, kiedy rzucił aż 11 punktów. Ostatnim graczem Wizards z 31/6/9/3 na tak wysokiej skuteczności z gry był Gilbert Arenas (2005), a przed nim – Rod Strickland (1999). To już trzeci kolejny mecz, w którym Wall rzucił co najmniej 30 punktów. To oczywiście pierwsza taka seria w jego karierze, jak również i pierwsza dla gracza Wizards od 2009 roku (Antawn Jamison). Do startu tej passy Wall trafiał tylko 36% rzutów z gry i miał niecałe 16 punktów na mecz, natomiast w trzech ostatnich spotkaniach zdobył łącznie 99 punktów na 35-57 z gry i 26-30 z linii. Wizards wygrali cztery z pięciu ostatnich meczów. Ze swoją gwiazdą na parkiecie notują 106.2 punktów na 100 posiadań, bez niego – 85.5.
– Wall nie był dziś sam. Marcin Gortat miał 15 punktów i 8 zbiórek (6-8 FG), świetnie spisał się Martell Webster z 20 punktami, 9 zbiórkami, 4 przechwytami i 4-8 za trzy, jednak wszystkich przebił Nene Hilario. Brazylijczyk rozegrał jeden z lepszych meczów w swojej karierze, bijąc nawet jej rekord – zdobył aż 30 punktów (13-22 FG). Ostatnim duetem, który w barwach Wizards zdobył min. 30 punktów w jednym meczu, byli wymienieni już wcześniej Arenas i Jamison (2009). W ciągu ostatnich pięciu sezonów Nene/Wall są czwartą dwójką, która dokonała tej sztuki przeciwko Lakers – wcześniej zrobili to LeBron/Wade, Durant/Westbrook i Dirk/Terry.
– Dzięki świetnej postawie pierwszej piątki Wizards wytrzymali ten mecz z tylko siedmioma punktami swoich rezerwowych. Lakers nie dość, że również dostali double-digits od każdego swojego startera, to jeszcze dostali od czwórki zmienników aż 47 punktów. Najlepszym graczem Jeziorowców był właśnie rezerwowy, Jordan Farmar (22 pkt, 8 ast, 26 min, 9-11 FG, 3-4 3pt). W ciągu ostatnich 28 lat to czwarty gracz z 22 punktami, 8 asystami i 81% skutecznością z gry w tak krótkim czasie – pozostali to Mark Price (1989), Derrick Rose (2010), Tony Parker (2012). W tym gronie tylko Farmer Farmar był rezerwowym. Oba wyniki (punkty i asysty) to jego rekordy sezonu. Ponadto warto wyróżnić Pau Gasola (17 pkt, 6 zb, 8 ast) i innego rezerwowego – Nicka Younga (16 pkt, 21 min), który trafił dwie z czterech trójek – szkoda tylko, że oba pudła miały miejsce w ostatniej minucie..
ORLANDO MAGIC 109:92 ATLANTA HAWKS
– To największa niespodzianka tej nocy w NBA, bo była to wygrana Magic 1. z Hawks, 2. na wyjeździe, 3. blow-out. Jedno zwycięstwo, które załatwiło tyle spraw. Orlando przerwało serie czterech porażek ogółem, jedenastu przegranych z Hawks, siedmiu w Atlancie (pierwsza wygrana w tym mieście od 2009 roku) oraz siedemnastu na wyjeździe ogółem. To ich pierwsza wygrana poza domem od 4 marca, kiedy wygrali w Nowym Orleanie. Została więc nam jedna drużyna w lidze bez zwycięstwa na wyjeździe (Jazz 0-9). A Magic stali się pierwszą drużyną w historii, która jedną wygraną zakończyła zarówno serię +15 porażek na wyjeździe, jak i +10 przegranych przeciwko jednej drużynie.
– Hawks ostatni raz widzieli ten mecz w trzeciej kwarcie, kiedy od remisu 67:67 Magic zrobili run 27-6 i osiągnęli to wszystko, co opisałem wyżej. Kolejny świetny mecz rozegrał Arron All-Star Afflalo, który zdobył 26 punktów na 9-18 z gry i 4-7 za trzy. Dziesięć punktów rzucił właśnie w trzeciej kwarcie, wygranej przez Orlando 36:20. Dobry występ zaliczył również Victor Oladipo, który przed dzisiejszym starciem z Sixers i Michaelem Carterem-Williamsem zanotował 18 punktów, 3 zbiórki, 5 asyst, 7-11 z gry i tylko jedną stratę. Nikola Vucević dołożył double-double 12 punktów i 15 zbiórek, a świetne wejście z ławki miał Andrew Nicholson (18 pkt, 8 zb, 8-11 FG, 26 min).
– Jastrzębiom (Horford 15 pkt, 7-10 FG, Teague 15 pkt, 6 ast, 4-11 FG) zostały same pierdoły, jak na przykład 1000. zbiórka w karierze Lou Williamsa (11 pkt, 8 ast). Większa pierdoła to 88. mecz z kolei Kyle Korvera z jednym celnym rzutem za trzy, choć dziś było ciężko (1-6 3pt). Korver już dziś miałby szanse na wyrównanie rekordu Dany Barrosa, bo Hawks grają w Houston z Rockets (gdzie, uwaga ciekawostka, Barros nie grał), jednak z powodu kontuzji nie zobaczymy go w tym meczu. Na pocieszenie – Korver wyprzedził Dana Majerle (1361 3pt) i jest już 26. najlepszym strzelcem z dystansu w historii ligi.
GOLDEN STATE WARRIORS 102:101 NEW ORLEANS PELICANS
– Mimo 15-punktowego prowadzenia gości jeszcze w pierwszej połowie, był to wyrównany do samego końca mecz, w którym Pelicans byli o trójkę Erica Gordona od wygranej. Piłka odbiła się kilka razy od obręczy i wypadła z kosza, nie zastanawiając się chyba nad tym, że właśnie zakończyła serię czterech zwycięstw Nowego Orleanu u siebie oraz przedłużyła serię wygranych Warriors nad Pelicans do pięciu (najdłuższa trwająca passa zwycięstw przeciwko Pelikanom).
– Warriors musieli radzić sobie bez Andre Iguodali oraz zawieszonego Andrew Boguta, jednak tego drugiego świetnie zastąpił weteran Jermaine O’Neal, który w 26 minut miał 18 punktów oraz 8 zbiórek (9-12 FG). Te wszystkie trzy wyniki (pkt/zb/min) to jego nowe rekordy sezonu. O’Neal zaczął od trafienia siedmiu pierwszych rzutów, co zdarzyło mu się dopiero po raz drugi w jego długiej karierze (977 meczów, 17 lat w lidze). Podobnie rozpoczął mecz z Nuggets w barwach Heat w listopadzie 2009 roku, kiedy także trafił siedem pierwszych rzutów, by skończyć mecz z 18 punktami na koncie.
– Klay Thompson miał 22 punkty, 5 zbiórek i 8 asyst (wyrównany season-high). Blisko triple-double był Stephen Curry, który zanotował 16 punktów, 8 zbiórek i 9 asyst, jednak trafił tylko 7 z 20 rzutów z gry. David Lee dodał 19 punktów i 7 zbiórek, 14 oczek rzucił Harrison Barnes. Czteroosobowa ławka rezerwowych (13 pkt) przegrała jednak z Ryanem Andersonem (21 pkt, 12 zb), który znów spisał się świetnie. Po powrocie rozegrał już pięć meczów, notując w nich 19.2 ppg, 50,7% z gry i 53,1% za trzy (17-32). Wyłączając poprzedni mecz, w którym MIP sezonu 2011/12 trafił tylko jeden z pięciu rzutów z dystansu – daje to nam prawie 60% skuteczności za trzy. Anthony Davis miał 14 punktów i 11 zbiórek (6-9 FG) w pół godziny gry (4 faule), a odpowiednio 17 i 16 punktów przy 7 asystach na głowę dodali Jrue Holiday i Eric Gordon.
Najlepsi
punkty: Wall (31)
zbiórki: Vucević (15)
asysty: Nelson (10)
przechwyty: Webster (4)
bloki: Draymond Green (3)
straty: Gay (7)
3pt: DeRozan, Afflalo, Webster (4)
FT: Wall (11)
minuty: K. Thompson (42:55)
Enbiejowy typer: 1/4, w sezonie 133/214
Czy brak Korvera z powodu kontuzji będzie brane pod uwagę jako koniec serii, czy brane są pod uwagę mecze, w których bierze udział?
liczą się tylko te mecze, w których wybiegł na parkiet, więc jego seria trwa nadal
Czy zdarzył się kiedyś zawodnik, które we wszystkich meczach ani razu nie miał 50% skuteczności lub wyższej? Bo w Toronto jest chyba mocny kandydat…