Ostatnio opublikowałem felieton dotyczący kontuzji kolan, które znacząco zahamowały kariery wielu graczy, chociaż ja dokładniej opisałem pięć takich przypadków. W związku z nim rozgorzała gorąca dyskusja na temat tego, czy są zawodnicy, którzy udanie powrócili po takowych urazach. Otóż okazuje się, że są i że wielu z nich ma się całkiem nieźle…
Poniższe zestawienie pięciu graczy, którzy doznawali kontuzji kolana będzie bardzo dobrym bodźcem do pozytywnego myślenia dla wielu fanów Chicago Bulls i Dericka Rose’a, którego kolejna kontuzja zainspirowała mnie do stworzenia poprzedniego zestawienia. Idąc tym tropem i Waszymi nasi drodzy czytelnicy rozważaniami dotyczącymi kolanowych koszmarów zakończonych happy endem utworzyłem następującą piątkę koszykarzy:
RICKY RUBIO w marcu 2012 roku doznał kontuzji kolana, która wykluczyła go z gry na niemal całą pozostałą część sezonu. Było to wielkie rozczarowanie dla wielu fanów NBA, którzy zachwycali się efektownym stylem gry świeżo upieczonego pierwszoroczniaka NBA. Jak się okazało zerwane wiązadła lewego kolana nie były wcale czynnikiem spowalniającym świetnie zapowiadającą się karierę hiszpańskiego playmakera. Otóż po powrocie gra on jeszcze lepiej i dziś ciężko sobie wyobrazić ekipę Leśnych Wilków bez tego zawodnika. Samo kolano także wydaje się być w znakomitej formie, o czym świadczą słowa samego gracza:
„I was worried because it was the first time I felt something in the knee, but everything is fine. That means the surgery went well. My knee feels better than before the injury, and I’m pretty happy about that.”
W swoim poprzednim zestawieniu wymieniłem m.in Jonathana Bendera. Jako całkowite przeciwieństwo jego przypadku można uznać postać AL’a HARRINGTONA. Zawodnik ten stracił końcówkę sezonu 2002 na skutek zerwania wiązadeł w kolanie. Podobnie jak Bender był on wówczas graczem Pacers i wydawało się, że nad ekipą z Indianapolis zawisło jakieś fatum. Mimo przeciwności losu udało mu się skutecznie powrócić do pełnej dyspozycji i podobnie jak wspomniany wcześniej Rubio podkreślał, że po rekonstrukcji kolano ma się jeszcze lepiej niż wcześniej. Warto przypomnieć, że jeszcze dwa lata temu był on ważną postacią w grających niezwykle szybką i atletyczną koszykówkę Nuggets. W Kolorado zdobywał średnio 14,2 pkt. Wcześniej w Atlancie czy w Nowym Jorku jego średnie oscylowały wokół 18 pkt. Udało mu się zatem udanie powrócić po niezwykle groźnym urazie.
AL JEFFERSON zerwał wiązadła kolana w lutym 2009 roku będąc jeszcze graczem Minnesoty TimberWolves. Zdarzyło się to w trakcie meczu z drużyną Hornets. Nie przeszkodziło mu to jednak powrócić na parkiet i następnie po przenosinach do Utah Jazz zostać liderem zespołu z Salt Lake City. Warto też przypomnieć, że gracz ten ma dość sporą wagę (ponad 130 kg), co dodatkowo obciąża kolana. Zatem jego come back wcale nie był taki oczywisty. Na szczęście się udało i Big Al przez kolejne lata był gwiazdą zespołu Tyrone Corbina, a dziś ma pełnić podobną rolę w Bobcats.
DAVID WEST to kolejny gracz, którego z czystym sumieniem można wymienić w zestawieniu. Marzec 2011 okazał się czarną datą dla ówczesnego gracza New Orleans Hornets. Zerwane wiązadła, opóźniający się powrót… wielu pukało się w głowę, kiedy to podpisywał latem tego samego roku podpisał kontrakt z Indianą Pacers. Dziś z pewnością w Indianapolis nikt nie żałuje tamtej decyzji, gdyż West jest niezwykle ważnym graczem w rosterze tej ekipy. Może nie osiąga on takich średnich jak za czasów Nowego Orleanu, ale tutaj skład jest znacznie bardziej zbilansowany. Zatem West jest kolejnym pozytywnym przykładem udanego kontynuowania gry mimo wcześniejszych problemów z kolanami.
JAMAL CRAWFORD to ostatni gracz z mojej puli udanych powrotów. Koszmarne uszkodzenie kolana jakiego doznał w 2001 roku postawiło pod poważnym znakiem zapytania dalszą karierę drugoroczniaka z Chicago Bulls. Jak się potem okazało wątpliwości co do jego powrotu były całkowicie niesłuszne. Do dziś gracz ten jest jednym z najlepszych dryblerów i strzelców dystansowych w NBA. Swoją dynamiczną grą podrywa tłumy i kolejny raz pretenduje do miana najlepszego gracza wchodzącego z ławki. Po kontuzji zaliczał znakomite sezony w barwach Golden State, Atlanty, NYK czy też Portland. W ekipie Knicks osiągał średnie na poziomie 20 pkt i regularnie wychodził w wyjściowym składzie. Kolejnym dobrym omenem jest też fakt, że sam powrót nastąpił, kiedy Jamal był jeszcze graczem Bulls, a jego średnie systematycznie rosły. Potwierdza to, że czynił postępy mimo doznanego urazu, który chwilowo zastopował jego karierę.
Powyższe zestawienie nie ma na celu ani udowodnienie, że Rose powróci, ani też wcześniejsze nie miało negatywnie odnieść się co do rehabilitacji gracza Byków. Pokazuje to tylko, że historia NBA zna przypadki zarówno pozytywnych jak i negatywnych przypadków. Jednym los dał kolejną szansę, a inni już nigdy nie byli sobą po powrocie. Dlatego warto zauważyć, że każdy przypadek jest inny, każdy organizm jest osobną jednostką i nie można przyrównywać kolejnych przypadków do siebie. Niestety tak to nie działa…
Te przykłady nie do końca podnoszą na duchu fanów DR1. Po pierwsze – mówimy tu o dwóch kontuzjach
Te przykłady nie do końca podnoszą na duchu fanów DR1. Po pierwsze – mówimy tu o dwóch kontuzjach W OBU kolanach, po drugie – w zasadzie kontuzje te są jedna po drugiej, po trzecie – DR1 miał ewidetny problem z psychiką po pierwszym urazie i teraz może być jeszcze gorzej. Niestety, wiele osób tego nie mówi, bo nie wypada w MVP nie wierzyć, ale Derrick Rose jakiego znaliśmy z seoznu 2010/2011 to już rozdział zamknięty. Teraz pytanie jest tylko – czy będzie 'dobrym’ graczem po powrocie, czy już do końca kariery będzie szlajał się po szpitalach?
Warto jest wspomnieć o Shaun’ie Livingston’ie ;-)
Shaun Livingston i udany powrót? Gość po powrocie nie zrealizował nawet 50% swojego potencjału. Jedyny cud w jego przypadku to, że jeszcze jest w stanie grać.
Przecież napisałem 'warto wspomnieć’ a nie napisać artykuł o nim… a moim zdaniem sam fakt, że chłopak jest w stanie grać z zawodnikami na najwyższym poziomie w nba jest wystarczający. Dostaje swoje minuty na parkiecie, a nie siedzi na ławce i pierdzi w stołek. Kontujza Shauna w porównaniu do Rosa jest jak ugryzienie komara. Taka kontuzja zakończyłaby karierę nie jednego gracza.
Eron napisał w zasadzie wszystko dlatego dodam…
fajnie że czasem słuchacie naszych podpowiedzi.
Pablo miał dobry pomysł.
warto dodać Barona Davisa i jego kontuzję na uniwerku
lekarze w USA się zastanawiają teraz co jest przyczyną tej plagi kontuzji, medycyna poszła tak do przodu, odnowa biologiczna też a mimo to tyle kontuzji, może właśnie w tym przyczyna że organizm ma za dobrze i nie jest przyzwyczajony do nadmiaru przeciążeń, np. też opaski i ochraniacze które zawodnicy noszą, ciało nie jest przyzwyczajone do nich, lekarze i fizjoterapeuci mają teraz trudny temat i nie wiedzą jaka jest przyczyna