Obecna sytuacja New York Knicks przypomina mitologiczną Stajnię Augiasza, nie dziw więc, że aby zaprowadzić tam porządek nie wystarczy być zwykłym GM’em. Syf, który stworzył James Dolan nie tylko nie zdałby testu białej rękawiczki ale prawdopodobnie sprawiłby, że Wall-e’mu przegrzałby się procesor.
Poprzedni sezon dla Nowojorczyków był udany, mało który z ekspertów prognozował, że uda im się zajść dalej niż 1 runda PO. Melo i Spółka awansowała jednak do drugiej rundy czym rozbudziła apetyty kibiców przed zbliżającym się sezonem. Udało im się pozyskać Rona Artesta, który miał za sobą dobry sezon w Lakersach, oraz zakontraktować Andreę Bargnaniego- o jego umiejętnościach gry w obronie krążą niezliczone legendy (najbardziej trafna zdaje się być ta z porównaniem do Yeti- niby jest ale nikt jej nie widział) mimo to przy Stevie Novaku to niemałe wzmocnienie dla drużyny Knicks.
Pierwsze niepokojące sygnały z Nowego Jorku dotarły do nas jeszcze przed pierwszym gwizdkiem w sezonie. Carmelo Anthony stwierdził, że póki co nie jest zainteresowany przedłużeniem kontraktu z Knicks i chciałby spróbować sił na rynku wolnych agentów. Ta niemała bomba, która spadła na Nowy Jork wywołała lawinę spekulacji, które w znakomitej większości zaczęły łączyć Melo z drużyną Los Angeles Lakers. Pierwszym zadaniem w roli GM’a Knicksów byłoby rozwiązanie Melodramy i poznanie odpowiedzi na pytanie czy to możliwe, że Anthony faktycznie podpisze kontrakt z kim innym.
Potrafię sobie wyobrazić powody dla których Melo nie chciałby grać dłużej w Nowym Jorku- głównym wydaje się to, że jako jedyny z TOP5 Draftu 2003 nie ma pierścienia (w tym miejscu Darko Milicić uśmiecha się szeroko zakładając robaka na haczyk).
Gdzieś tam w głowie Melo pewnie zrodziła się myśl, że głupio byłoby skończyć- co by nie mówić- bardzo dobrą indywidualnie karierę bez zdobycia choćby jednego tytułu mistrzowskiego. Grono zawodników bez pierścienia wydaje się być wystarczająco bogate w wielkie nazwiska by znalazło się tam jeszcze miejsce dla Karmelity. Z drugiej strony gwiazda Melo najjaśniej świeci w błysku wielkomiejskich fleszy, stąd poza Nowym Jorkiem i Los Angeles niewiele jest pewnie miejsc w których chciałby zamieszkać. Melo i Kobe w jednym zespole? Prędzej NBA 2k14 odpaliłaby na Atari niż to. Melo zostanie, on potrzebuje Nowego Jorku, a Knicksi jego, bez niego byliby jak samica fretki bez seksu i sami skazali się na kilkuletnie bycie New York Bucks.
Optymistycznie zakładam, że sprawa z Melo jest załatwiona, podpisuje nowy pięcioletni kontrakt, pstrykamy kilka fotek z tej okazji, Spike Lee kręci reklamówkę z Melo w roli Stevena Segala zabijającego kukły w koszulkach Heat, Thunder, Spurs, Pacers i Rockets, JR Smith łatwi najlepszy towar w mieście i w wąskim gronie relaksujemy się oglądając roznegliżowaną Rihannę (ją też łatwi JR, w końcu musi się do czegoś przydać tej drużynie). Fajnie, ale co z tego? Mój skład jest wciąż równie atrakcyjny co Magda Gessler na rozkładówce Playboya z kontraktami równie korzystnymi co wymiana akcji Apple na złoto Amber Gold. Mam Melo, Chandlera i 7 zadaniowców z kontraktami „okołoallstarowymi”. Około 90 milionów za 9 graczy?! Muszę się napić..
Nagromadzenie złych kontraktów w ulubionym zespole Spike’a Lee jest widoczne z daleka nawet dla osób z mopią. Kontrakt Amare Stoudemire’a jest już niemal legendarny i młodzi adepci sztuki GM’owania są straszenie nim podczas pobytu w akademiii. Krążą plotki o tym, że podczas wyjazdu integracyjnego na biwak malutkich gm’ików przy ognisku często słychać takie słowa:
„Pamiętaj Isaiashku, że jeśli będziesz niegrzeczny i nie będziesz przykładał się do lekcji to pewnego dnia odwiedzi Cię Człowiek, który nie bał się gaśnicy i nie nie opuści cię aż do dnia w którym cię zwolnią„.
Cóż można począć z takim Amare, który w przyszłym sezonie zarobi 23,4 mln $ a będąc na boisku będzie zwykle sabotowałł poczynania kolegów? Rozwiązań nie mamy zbyt wiele:
1)wytransferować do innego klubu– cóż… zdaje się, że łatwiejsze byłoby sprzedanie pirackiego Windowsa Billowi Gatesowi niż opchnięcie Stoudemire’a jakiejkolwiek drużynie.
2)wynająć płatnego mordercę– opcja kusząca acz trochę niemoralna i mogąca zaszkodzić wizerunkowi ligi (choć mniej niż Stoudemire w wyjściowej piątce)
3)zmusić STATa do zakończenia kariery– Allan Houston Rule tutaj nie zadziała- raz, że Amare rozegrał już 10 spotkań w tym sezonie, a dwa, że sam aż pali się do gry i gaśnica to za mało by ten zapał ostudzić.
4)Zostawić Amare w drużynie– [*]
Niestety ale z kontraktem STATa nie da się nic zrobić. Przeanalizowałem jego sytuację na każdy znany mi sposób, nic nie wymyśliłem. Ten kto znajdzie sposób na pozbycie się balastu otrzyma klucze do miasta Nowy Jork, milion dolarów premii i główną rolę w następnym filmie Spike’a Lee. Jest o co walczyć, myślcie!
Na szczęście pozostałe kontrakty nie są AŻ TAK okrutne. Owszem 11 mln w tym i 12 w przyszłym roku na kontrakcie Włoskiego Ogiera to dużo za dużo, ale Andreą na rynku można już pohandlować. Oczywiście George’a za niego nie wyciągniemy ale zwrócić się do Houston wypadałoby choćby z samej grzeczności.Wartość Asika obecnie jest o wiele większa i Daryl Morey liczy na lepsze propozycje niż przepłacony Włoch ale czy oby na pewno ma ku temu podstawy?
Przyjrzyjmy się kontraktowi Asika– w obecnym sezonie zarabia niewiele ponad 5 mln za sezon jednak jego pensja w przyszłym roku wzrośnie prawie trzykrotnie i będzie pobierał z kasy 14,9 mln- trochę dużo jak na grającego średnio 18 minut rezerwowego centra. Kevin McHale porzucił pomysł wychodzenia na boisko jednocześnie z Asikiem i Howardem, a miejsce Turka zajął Terrence Jones, który sprawuje się lepiej niż przyzwoicie- jednak czy Houston nie przydałaby się jeszcze jedna 4, która potrafi postraszyć rzutem z dystansu a na dodatek w przyszłym sezonie zarobi o 3 mln mniej niż Omer? Rakiety na pewno są bardziej zainteresowane Ryanem Andersonem ale czy Pelicans oby na pewno opłacało się przejęcie potężnego kontraktu Turka? Kolejnym problemem dla tego transferu może być sobotnia decyzja Dirka Nowitzkiego o spróbowaniu sił na rynku wolnych agentów. Od jakiegoś czasu wiadomo zarówno to, że Niemiec jest wg Morey’a idealnym kandydatem do jego zespołu oraz to, że Dirkowi marzy się kolejny pierścień mistrzowski nawet jeśli musiałby przy tym zrezygnować z wysokiego kontraktu.
Gdyby nie wypaliła opcja z Rockets kolejny telefon wykonałbym do … Chicago (i tutaj czekam na ostrą krytykę fanów Bulls oraz nie dowierzanie, że w ogóle mogłem o czymś takim pomyśleć) i spróbował wyciągnąć Boozera. Powszechnie wiadomo, że w Chicago nie lubią tak bardzo przepłacać jak w Nowym Jorku, jednak od dłuższego czasu krążą słuchy, że Boozer musi w koncu zostać amnestiowany- wiązałoby się to z wypłaceniem mu 16,8 mln $ i nie otrzymaniem niczego w zamian więc może zamiast wydawać ot tak nimeal 17 baniek lepiej byłoby przyjąć pakiet od NYKów w postaci Bargnaniego (który byłby zmiennikiem zarówno dla Noah jak i Gibsona) oraz Feltona (który mógłby stanowić zabezpieczenie w razie dalszych problemów z kolanami Rose’a a zarobki ma na poziomie Hinricha) i oddać w zamian Boozera wraz z Teague? Taka propozycja wcale nie wydaje mi się tak bardzo abstrakcyjna jak może wyglądać na pierwszy rzut oka- Bulls za cenę Boozera otrzymują zmiennika na pozycje 4/5 który dodatkowo potrafi zaskoczyć rzutem z dystansu co w Chicago nie jest często spotykane i który przy Tomie Thibodeau nauczył się na czym polega obrona strefowa
oraz przyzwoitego rozgrywającego, który wnosiłby do ofensywy Byków nieco więcej różnorodności niż Kirk Hinrich, którego kontrakt kończy się po tym sezonie. NYKi zyskałyby świetnego w ofensywie PF’a, który od biedy mógłby zastępować Chandlera (Boozer dodatkowo poprawiłby zbiórki) oraz rozgrywającego, który walczyłby o minuty z Udrihem i Prigionim. Przy lubiących przetrzymywać piłkę Carmelo, JR’em na których często grane są izolacje nie jest potrzebny rozgrywający ze świetnym podaniem tylko solidny obrońca potrafiący drve’ować- a przez te sekundy w których widziałem grę młodszego z braci Teague właśnie te dwie cechy rzuciły mi się w oczy.
Trzecim i zarazem ostatnim ruchem jaki mógłbym wykonać w bieżącym sezonie jest próba pozbycia się Smitha. JR nie ma jakiegoś kosmicznego kontraktu (5,5mln/6mln/6,4mlnPO). Do tego jest zawodnikiem, który pomimo skuteczności zbliżonej do antykoncepcji za pomocą kalendarzyków, jest graczem, któremu zdarza się robić różnicę. Jest w lidze kilka zespołów, którym przydałby się energiczny strzelec z ławki. Kto mógłby przyjąć Smitha? Najciekawszą opcją wydają się być Cavs. Krążą plotki, że Cleveland jest zainteresowane pozyskaniem Shumpa za Waitersa. Nie wiem ile było w tym prawdy, za to jestem pewny, że na miejscu NYK’ów wolałbym opchnąć JR zamiast Imana. Po pierwsze JR i Waiters to podobny typ zawodnika z tym, że drugoroczniak jest tańszy, rzuca na lepszej skuteczności i ma większy potencjał od gracza NYK’ów. Dodatkowo postarałbym się by Cavs dorzucili jakiś pick wszak mają ich niezliczoną ilość.
Czemu Cleveland miałoby być zainteresowane taką wymianą? Jak wiadomo po meczu z Minnesotą w szatni Cavs doszło do niemałej kłótni w której wiodącą rolę odgrywał były gracz Syracuse. Już w czasach gry w NCAA Waiters sprawiał sporo problemów wychowawczych i jak się okazało nie odeszły one w zapomnienie wraz z indeksem. W Cleveland czują, że z tej mąki chleba nie będzie i chcą się go pozbyć póki ma jakąkolwiek wartość. W zamian dostaliby Smitha o którym można powiedzieć wszystko poza tym, że jest grzecznym chłopcem. Dlaczego mogło by się im to opłacić? W Cavs poza Irvingiem nie ma żadnego gracza, który potrafi grać 1na1- nie ma koszykarzy, którzy potrafią robić różnicę- ich roster wygląda na pierwszy rzut oka ciekawie- Irving, Jack, Varejao, Thompson i oczywiście Bynum to nazwiska znane przeciętnemu kibicowi NBA a jednak Kawalerzyści wciąż nie grają na miarę oczekiwań. Przeprowadzka na peryferia mogłaby również przysłużyć się Smithowi, który w Cleveland miałby więcej okazji do imprezowania trenowania.
Teraz kwestia dodatkowego picku– cóż, szanse na to, że Cavs oddałoby swój tegoroczny pierwszorundowy wybór są podobne do możliwości wytransferowania STATa ale Cleveland ma masę innych picków i tak realna wydaje mi się możliwość przejęcia pierwszorundowego picku Miami 2015–2 picki pierwszorundowe NYKów w jednym drafcie? Ostatni raz przytrafiło się to w 2006 roku kiedy do Nowego Jorku trafili Renaldo Balkman (nr20/z 21 wybrany został Rondo) oraz Mardy Collins (29).
Gdyby udało się dokonać wszystkich tych wymian mój skład przedstawiałby się tak- Udrih(Teague/Prigioni)-Shumpert(Hardaway, Waiters)- Melo(Artest)- Boozer(STAT)- Chandler (Martin, Aldrich) – zdaję sobie sprawę, że skład ten nie miałby realnych szans na coś więcej niż 1 runda PO (z drugiej strony to Wschód więc nawet Toronto ma szanse na 2 rundę) niemniej póki Amare nie zginie w wypadku samochodowym to ta drużyna będzie stała w miejscu- 23,5 mln Stoudemire’a ~25 mln Carmelo i 14,5 mln Chandlera to już kilka milionów ponad salary całego składu Atlanty!
Do tego dochodzi brak możliwości przebudowy przez drafty– niech kibice NYKów wybudują pomnik Tedowi Stepienowi, bo gdyby nie były właściciel Cavs to zapewne najbliższy pierwszorundowy wybór w drafcie drużyna z Big Apple miała w roku zdobycia Oscara przez Edytę Herbuś.
Pozostaje jeszcze jedna sprawa, którą należałoby rozwiązań jak najszybciej- Trener.
Nie ma już chyba nikogo w Nowym Jorku kto wierzy, że Mike Woodson jest w stanie wyprowadzić zespół z kryzysu. Jego czas ewidentnie minął i kwestią dni jest kiedy odejdzie. Woodson nie panuje nad zespołem, nie ma na niego pomysłu- owszem wiele można zrzucić na kontuzję Chandlera- ale czy nie byłoby to zbyt prostą odpowiedzią na niemoc NYK’ów? Oglądając końcówkę meczu z Pelicans uświadomiłem sobie jak bardzo Knicksi nie mają planu na grę. Masa głupich strat i próba gonienia wyniku totalnie nieprzygotowanymi rzutami za trzy. Woodson na 35 sekund przed końcem przy wyniku 99:102 i NYKi odzyskały piłkę po stracie Gordona, zamiast wziąć czas pozwolił na odpalenie głupiej trójki Hardaway’owi- udało im się jednak zebrać piłkę i mogli grać akcję do końca meczu- czy to nie idealny moment żeby wziąć przerwę i rozrysować akcję?
Woodson gubił się już w zeszłym sezonie podczas PO– oglądając serię z Indianą odniosłem wrażenie, że NYKi były gotowe na finał konferencji ale Woodson za bardzo przywiązał się do nazwisk i wciąż liczył na przebudzenie Smitha- gdzie go to doprowadziło? Na ryby. W ubiegłym sezonie New York miał szansę zajść naprawdę daleko, tworzyli zespół, w tym to jedynie zbiór przepłaconych grajków, którzy wyglądają jakby byli pogodzeni ze swoją przeciętnością. Tej drużynie potrzebny jest nowy bodziec w postaci zmiany trenera. Na kogo? Jak zwykle- bez względu na drużynę- będę upierał się przy Lionelu Hollinsie- skoro z drużyny solidnych ale niewybijających się graczy potrafił stworzyć świetną ekipę w Memphis- czemu nie miałby tego powtórzyć w Nowym Jorku? Bo wbrew temu co o drużynie Knicks myślą ich fani to ta składa się z bandy przeciętnych graczy o zawyżonej samoocenie oraz Melo i Tysona- jedynych zawodników z Nowego Jorku, którzy mogliby być w składzie mistrzowskiej drużyny.
W przeciwieństwie do Utah Jazz w przypadku Knicksów nie byłem w stanie przeprowadzić planu jednoletniego. Knicksi muszą teraz przejść dwuletnią kwarantannę i póki Stoudemire nie umrze odejdzie to ich rola w lidze ograniczy się do walki o 1 rundę PO.
Wskazówki dla Nolana/ Millsa(zasadniczo to on jest GM’em)
1) Zabić Stoudemire’a po czym strzelić sobie w łeb
2)Zwolnić Woodsona i zatrudnić Hollinsa
3)Wymienić Bargnaniego na Asika, bądź zadzwonić do Bulls i prosić o Denga/ Boozera
4)Wymienić Smitha na Waitersa i pick Miami
5)Nigdy więcej nie handlować swoimi pickami, NIGDY.
A już w następnym felietonie… no właśnie, z którą drużyną chcielibyście bym się zmierzył? Hej;)
Nie było by takich problemów jak by sie poczekało pół roku więcej na Melo mnie kasy na kontrakty itp ale był Galiniari, Chandler czego było więcej tylko kogoś pod kosz i można było grać a teraz czeka przebudowa ten sezon może być stracony, chciałbym Hollinsa na trenera by coś może zmienił bo nie wierze już ze Woodson coś zmieni. Asik jest dobrym pod koszem no ten kontrakt w ostatnim roku ma duży no ale NY brakuje kogoś pod koszem jak nie ma Chandlera ale to raczej nie przejdzie. A inne transfery ciekawe wymienił bym Shumperta bo on słabo gra czasami mu sie coś uda i nic więcej. Boozer do mnie nie przemawia ale czemu nie Deng? to by była dobra opcja i Smith na ławkę. Opcji jest dużo ale raczej nic nie wyjdzie z nich
I następny o kontrakcie Asika pisze… ONA w przyszłym sezonie zarobi podobnie jak w tym $8 baniek… to na serio niewiele jak za środkowego… szczególnie, że Omer jest dobrą opcją do s5… Może w końcu przydałby się jakiś krótki artykuł opisujący umowy Asika i Lina o sposób w jaki zostały one zawarte i dlaczego tak? ;)
dawajcie Portland. Wiem ze dobrze grają itd. ale jako fan jestem mega ciekawy ich szans i mozliwosci na kolejne sezony
te transfery byłyby niekorzystne dla Cavs Houston czy Bulls, nie ma na nie szans;
Waitersa to Cavs mogą próbować wymienić za Denga plus pewnie jakiś pick do Chicago, albo poszukać jeszcze innych możliwości;
ogólnie też ciężko mieć pretensje do Woodsona, tak krawiec szyje jaki ma materiał, a ten w NYK jest taki sobie,
z Chandlerem w formie jeszcze to jakoś wygląda, ale z Bargnanim na środku (żadna poważna drużyna, np. Houston go nie weźmie, to samobój, lepiej dla nich grać Jonesem czy innym młodym graczem) to wygląda już źle
ale to wschód, więc jeżeli Chandler wróci w miarę szybko i NYK się przełamią, to mogą powalczyć nawet o trzecie miejsce
gdyby byli na zachodzie to już mieliby po sezonie…