Koszykarze Indiany nie zwalniają tempa. Wygrali już po raz 16 w tym sezonie, poprawiając tym samym swój najlepszy strat w historii organizacji. Dalej są najlepszą drużyną w lidze i podejrzewam, że prędko się to nie zmieni.
Wczoraj okazali się lepsi od Los Angeles Clippers, z którymi wygrali już po raz czwarty z rzędu, choć wygrana nie przyszła im łatwo i do ostatnich sekund nie byli pewni zwycięstwa.
Goście mieli szansę rozstrzygnąć ten mecz szybciej. W trzeciej kwarcie zanotowali run 13-3, wszyli na 14-punktowe prowadzenie. Grali naprawdę świetnie. Byli skuteczni w ataku, ograniczali zapędy Clippers w ofensywie i wiele wskazywało, że utrzymają taką grę już do końca spotkania. Szczególnie imponował David West, który zdobył w tej części meczu 14 ze swoich 24 punktów.
Gospodarzom udało się jednak wrócić i jeszcze przed czwartą ćwiartką zmniejszyli straty do 10 oczek, a następnie z każdą kolejną minutą zmniejszali straty. Głównie za sprawą duetu Darren Collison–Jamal Crawford. Dwójka rezerwowych zdobyła 17 z 26 punktów Clippers w czwartej kwarcie i w końcu po ich dwójkowej akcji miejscowi doprowadzili do remisu po 94.
W odpowiedzi George Hill zaliczył akcje dwa plus jeden i były to ostatnie punkty z gry Pacers w tym meczu. Resztę rzucili już z rzutów wolnych. Clippers mieli jeszcze szansę na doprowadzenie do remisu po tym jak niecelny rzut Chrisa Paula dobił wsadem DeAndre Jordan i tracili tylko dwa oczka do gości. Najpierw jednak piłkę stracił Collison, a później spudłował Paul.
Pacers odpowiedzieli na to celnym osobistymi Roy’a Hibberta i zrobiło się plus 4. Kolejna dwójkowa akcja Paula i Jordana zmniejszyła straty do dwóch punktów, za trzy spudłował Lance Stephenson i gospodarze znowu mieli okazję na wyrównanie. Po raz kolejny zawiódł jednak Paul, którego rzut znowu nie znalazł drogi do kosza i który w czwartej kwarcie nie zdobył żadnych punktów.
Na zegarze pozostało do końca 25 sekund i o czas poprosił trener Frank Vogel. Szansę na zapewnieni wygranej swojej drużyny miał Paul George, świetny przez trzy pierwsze kwarty, kiedy rzucił 25 punktów, podczas gdy w ostatniej ćwiartce tylko dwa, ale i tak do niego powędrował piłka w ostatniej akcji. Jego wejście pod kosz nie przyniosło powodzenia, a rzut od tablicy okazał się trochę za mocny, a dwie dobitki Hibberta również nie przyniosły powodzenia.
Pacers udało się jednak zebrać piłkę w ataku i Clippers musieli faulować, by pozostać w meczu. Na szczęście dla nich na linię powędrował najsłabiej rzucający wolne z całej pierwszej piątki Indiany – Stephenson (tylko 63,6 proc. W tym sezonie). Obrońca wykorzystał pierwszego wolnego. Drugiego spudłował, ale goście ponownie zebrali piłkę w ataku, ta trafiła do Hilla, który pewnie wykorzystał dwa osobiste i było po meczu.
Dla przyjezdnych najwięcej rzucił George, autor 27 punktów. 19 dodał Hibbert, 11 Hill, a double-double na poziomie 24 oczek i 12 zbiórek zanotował West.
W szeregach gospodarzy najskuteczniejszy był Crawford, który zdobył 20 punktów. 17 i 10 asyst dołożył Paul. Po 10 Jared Dudley i Reggie Bullock. A Blake Griffin i Jordan zapisali na swoim koncie double-double. Pierwszy rzucił 16 oczek i zebrał 12 piłek. Drugi odpowiednio 11 i 12.
Kolejny mecz obie drużyny rozegrają na wyjeździe. Pacers już dziś z Portland Trail Blazers, z kolei Clippers w środę z Atlantą Hawks.
Indiana Pacers – Los Angeles Clippers 105:100 (29:22, 24:25, 31;27, 21:26)
Liderzy zespołów:
Punkty: George 27 – Crawford 20
Zbiorki: West 12 – Griffin, Jordan 12
Asysty: Stephenson, Hill 6 – Paul 10
Przechwyty: George 2 – Jordan 3
Bloki: George, West, Hibbert, Mahinmi 1 – Jordan, Hollins
Mnie dziwi – brak wspomnienia o kontrowersyjnej decyzji z faulem na hillu- przy rzucie za trzy. Przy lądowaniu ewidentnie szukał kontaktu- starał się upaść na Collisona- a to nie jest równoznaczne z utrudnianiem lądowania.
Wg mnie niczego Hill nie szukał. Raczej mi się wydawało, że był równie zdziwiony, co reszta ludzi w hali, że sędziowie to gwizdnęli.
Czy ktoś zwrócił uwagę na reakcję Riversa w ostatniej minucie? Jak się miotał przy linii i pokazywał Crawfordowi, że ma ciągnąć pod kosz, a nie odbijać piłę trzy kilometry od kosza? Widać, że nie wszyscy go słuchają tak, jak w Bostonie…
Dziwi mnie też upór w graniu Collisonem. Ja rozumiem, że nienajlepsze spotkanie rozgrywał Green, ale ilość błędów DC była zdecydowanie ponad przeciętną…
Dziś wieczorem, gdzieś w Oregonie, ta seria się zakończy ;)
Clippers przegrali na własne życzenie. Mieli wszystkie atuty, żeby to wygrać, nawet mimo średniej gry.