Przed rozpoczęciem sezonu derby Nowego Jorku zapowiadane były jako superprodukcja, epickie wydarzenie, które dostarczy masę emocji i wrażeń nawet najwybredniejszym fanom koszykówki. Każdy kto liczył, że to spotkanie zapisze się w pamięci kibiców niczym Flu Game mógł się nie tyle poczuć rozczarowany co popaść w głęboką depresję.
Pierwsza kwarta
Mecz rozpoczął się obiecująco dla gości, którym za sprawą rzutów dystansowych szybko udało się odskoczyć na 9 punktów. Gdyby nie zbiórkowa ułomność Bargnaniego prowadzenie Knicks mogło być jeszcze efektowniejsze. Wady w obronie Włoch naprawiał w ofensywie gdzie popisał się udanym rzutem z midrange’u oraz efektownym dunkiem. JR Smith pięknie przywitał się z brooklyńską widownią trafiając jumpera z lewego narożnika po wcześniejszym crossoverze kończącym się dla Livingstone’a lądowaniem na… . Nets długo wyglądali jak Kotwica Kołobrzeg konstruując akcje szybkie jak Agata Wróbel. Na szczęście dla gospodarzy z pomocą dla swojego byłego „cichego asystenta” Jasona Kidda z pomocą przyszedł Mike Woodson. Przy stanie 27:12 na boisku zameldował się Amare Stoudemire i Knicksi grali na dwie wieże. Dodatkowo na parkiecie przebywał Carmelo Anthony- Big3 pomogło Netsom na run 11:2 i prowadzenie gości zmalało do ledwie 7 punktów. Na 4 sekundy przed końcem Woodson wziął czas po czym rozrysował akcję swojej drużyny. Efekt? Wspaniała air-cegła z 10 metrów w wykonaniu młodego Hardawaya.
Wynik: 30:23
MVP 1 kwarty- Raymond Felton
Druga kwarta
Knicksi wciąż trafiali na świetnej skuteczności za 3, a STAT będzie w jutrzejszym TOP10 zagrań z nocy po tym jak sfinalizował szybką akcję gości efektowną paką. Opadając z obręczy uniósł kciuk w górę ( mało istotny detal ale cała kwarta była tak porywająca, że musiałem coś napisać). Po trójce Teletovicia i zmniejszeniu strat przez Nets do 5 punktów wydawało się, że Sieci w każdej chwili mogą dopaść Knicksów. Nic z tego, NYKi pewnie dowożą prowadzenie do przerwy ustępując miejsca czirliderkom przy stanie 50:43. W tym fragmencie gry tylko raz siedziałem pobudzony, kiedy Shumpert z Blatchem mieli sobie coś do powiedzenia- liczyłem na większe emocje skończyło się pyskówką.
MVP drugiej kwarty- ciężko, naprawdę ciężko…
3 kwarta
Po serii chaotycznych ataków Nets i dwóch trójkach Shumperta (trafił też jedną w 1q) Knicksi objęli 11 punktowe prowadzenie na 7 minut przed końcem kwarty. Mecz jest tak porywający, że gdyby nie to, że chcę wam dostarczyć relację to oglądałbym przez okno jak wieje wiatr. Na 5 minut przed końcem Knicksi mają 11/17 za trzy i prowadzą 66:52. Klątwa trzeciej kwarty wciąż wisi nad Brooklynem a Knicksi kontynuują festiwal trójek i wychodzą na 19 punktowe prowadzenie. Billy King siedzi z marsową miną- nie dziwne, Andrew Wiggins był na wyciągnięcie ręki. Tak grający Nets mieliby problem z utrzymaniem się w PLK a koszykarze Knicks wlewają promyczek nadziei w serca swoich fanów (choć jak ich znam to na nowo rozpatrują szanse na mistrzostwo) i są o 15 minut od przerwania serii porażek, która trwa…odkąd pamiętam. Jedyne co błyszczy w ekipie Brooklynu to kolczyk na uchu Williamsa. Prawie wyskoczyłem z radości na dźwięk końcowej syreny kiedy przypomniałem sobie, że to dopiero 3 kwarta. 82:59 i Kidd niech zacznie myśleć o wznowieniu kariery zawodniczej bo jako trener to prędko zatrudnienia w lidze nie znajdzie.
MVP3 kwarty- Iman Shumpert
Czwarta kwarta
Billy King wciąż myśli– gdyby tylko wiedział, że za tysiąc dolarów zająłbym się Brooklynem w kolejnej odsłonie „Gdybym był GM’em” to prawdopodobnie wyszedłby z hali i robił w tym momencie przelew. Bargnani za 3 i New York ucieka na 29 punktów- 89:60- zdublują ich wynik czy nie? To jedyne pytanie na które nie ma jeszcze odpowiedzi. OOOOOOOOO jest kolejna bójka Garnett vs Bargnani- wywiązała się szamotanina ale ,jak wszystko w tym meczu ,strasznie miękka:
w sypialni bywam ostrzejszy- pomyślałem.
Na 6 minut przed końcem Stoudemire zszedł z boiska rzucając swą koszulkę w tłum szalejących kibiców Knicks (to naprawdę taki mecz). 107:76 na 3 minuty przed końcem na boisku takie sławy jak tornike Shengella czy Toure Murry- oglądam ich pierwszy raz w akcji i mam nadzieję, że w najbliższym czasie nie będę musiał ponownie. Cofam to co napisałem- właśnie zagrywa no look passa do Udriha a ten finalizuje podanie celnym layupem. KONIEC 113-83
MVP czwartej kwarty- Chris Smith za to, że nie pojawił się na parkiecie.
Fanów klasycznych relacji przepraszam- miałem naprawdę dobre intencję (wstęp, oczekiwania, waga meczu itd.)- niestety poziom spotkania zmusił mnie do zmiany planów- pisząc play-by-play w najlepszym wypadku usnąłbym, w najgorszym skoczył z czwartego piętra. Widziałem w tym sezonie wiele szlagierów- choćby ostatnio Bucks-Celtics, czy też prawie wszystkie mecze Utah Jazz (w tym te z Chicago) ale ten spektakl w Nowym Jorku przebił wszystko. Knicksi trafili więcej trójek niż wszyscy grający wczoraj w Dużego Lotka i to właściwie wszystko co było ciekawe dzisiejszej nocy. Tak grający Brooklyn to pewny wybór w TOP5 dla Atlanty/Bostonu.
PS. O tym nie było w relacji bo byście nie uwierzyli bez dowodu ale jako, że pojawiło się na youtube’ie to… enjoy!
Liderzy:
punkty- Anthony (19) – Lopez (24)
asysty- Anthony (6)- -Teletovic (8)
zbiórki- Anthony (10) -Lopez(9)
Jaki „trener” taka gra :-) Ciekawe kiedy pójdą po rozum do głowy i zatrudnią kogoś kto się na tym zna :)
Swoją drogą nie wiem, czy to Knicks wyglądali dziś tak dobrze czy Nets tak źle :P
Niemniej jak oglądałem mecz to Knicks przypominali mi ich sprzed roku. Dobry ruch piłką, trafili trójki z czystych pozycji, Melo grał bardzo efektywnie, nie forsował rzutów, a kiedy tylko go podwajali od razu oddawał piłkę, a ta krążyła póki ktoś nie miał dobrej pozycji do rzutu, stąd też jego 6 asyst. Shumpert był po prostu on fire. Ciekawe czy już wróci do dobrej dyspozycji, czy dziś to tylko jednorazowy wyskok, bo patrząc na jego poprzednie spotkania widać, że plotki o ego transferze namąciły mu trochę w głowie.
Nawet Amare miał swój moment w defensywie :P
Jeśli Knicks będą grać tak jak dzisiaj i wróci Chandler to o play offy na słabym Wschodzie mogą być spokojni.
Poza tym gdyby nie zbiórki ofensywne Lopeza to już w drugiej kwarcie Nets by nie mieli nic do powiedzenia, tylko to trzymało ich w meczu i co ciekawe po pierwszej połowie mieli więcej ofensywnych (10) zbiórek niż defensywnych (9).
I te fatalne trzecie kwarty Brooklynu. Wiem, że mają problemy z kontuzjami i to ma wpływ na wynik zespołu, ale coś trzeba zmienić i sorry Jason,ale chyba już czas się pożegnać.
tak było! Blok na JJ- miałem o tym wspomnieć ale stwierdziłem, że ludzie nie uwierzą:)
a mi się ta relacja podoba. Lepiej sie czyta niż play by play. Fajny pomysł z MVP. Wprowadzasz tu świeżość. hehe
Tak, tak. Dobrze to się czyta. Już czas na wylot Kidda. W sumie cieszę się. Era NBA, w której kasuje się uznanych trenerów (np. George Karl) kosztem rookie mi się nie podoba.
Qcin, muszę przyznać że czytając wcześniej twoje komentarze nieraz przeszło mi przez myśl że mógłbyś się wziąć za pisanie na tym blogu ale i tak to co teraz tu produkujesz przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Gdyby brakowało ci pomysłów to ja proponuję abyś zabrał się za mock daft i rozłożył na czynniki pierwsze nadchodzących gwiazdorów.
Nie śledzę zbyt uważnie NCAA- od wielkiego dzwona obejrzę jakiś mecz jeśli jest wielki hype na niego więc byłby diabli nierzetelny;) Choć sam w sobie pomysł fajny- może znajdzie się ktoś inny by go zrealizować?
Dzięki za miłe słowa, skoro i ten sposób relacji przypadł co niektórym do gustu to od dzisiaj będę tylko w ten sposób to robił- odczułem dzięki temu sporą ulgę- bo play-to-play męczy mnie jeszcze bardziej niż wczorajsze Derby;)
Hej