PHILADELPHIA 76ERS 88:105 CHARLOTTE BOBCATS
– Bobcats po raz 13. z rzędu zatrzymali swojego rywala poniżej granicy 100 punktów. To najdłuższa trwająca seria w lidze, a dla samych Rysiów jest to drugi wynik w historii. Jednocześnie Cats pobili swój rekord sezonu, rzucając 105 punktów. To jednak wciąż najgorszy season-high spośród wszystkich 30 drużyn NBA. Bobcats pobili dziś również swój rekord sezonu w liczbie punktów z pomalowanego (58), a łącznie trafili ponad 46% rzutów. Do meczu przystąpili jako najgorzej punktująca (88.8 na mecz) i najmniej skuteczna drużyna w lidze (40,9%). Ale to nie po tej stronie parkietu Charlotte wywalczyło bilans 9-11, który daje im ósme miejsce w Konferencji.
– Sixers bez Michaela Cartera-Williamsa przegrali ósmy wyjazd z rzędu, choć jego zastępca – Tony Wroten – znów nie zmarnowal szansy gry w pierwszej piątce i został najlepszym strzelcem zespołu z 21 punktami, dokładając także aż 8 zbiórek i 9 asyst. W pięciu meczach w roli startera Wroten notował średnio prawie 20 punktów, 6 asyst i 5 zbiórek na mecz. Synonim tankowania, Hollis Thompson, rzucił 12 punktów (5-7 FG) i zebrał 6 piłek. Rozczarował nieco Evan Turner, który miał 16 punktów i 6 zbiórek, ale trafił tylko 7 z 18 rzutów. Spencer Hawes był 3-9, kończąc mecz z 10 punktami, 13 zbiórkami i 5 asystami przy 5 stratach.
– Aż sześciu graczy Charlotte w tym meczu przekroczyło granicę double-figures, dość niespodziewanie na ich czele stanął Jeffery Taylor, który wyrównał swój rekord kariery, rzucając 20 punktów, dokładając do tego jeszcze 8 zbiórek. Po 18 punktów dołożyli pierwszopiątkowi obrońcy Kemba Walker (10 ast) i Gerald Henderson, solidny występ zaliczył Al Jefferson (14 pkt, 12 zb). Z ławki Ramon Sessions rzucił 13 punktów, natomiast Cody Zeller z zaledwie 12 minut wycisnął najlepsze w karierze 10 punktów oraz 5 zbiórek na 5-6 z gry.
– Obie drużyny trafiły tylko 10 z 48 rzutów za trzy. Tyle samo, bądź znacznie więcej, celnych rzutów z dystansu miało tylko dziś pięć drużyn. Jeszcze wracając – Kemba Walker zanotował ósme double-double w karierze, jednak po raz pierwszy nie popełnił przy tym straty.
MILWAUKEE BUCKS 109:105 WASHINGTON WIZARDS OT
– Po raz drugi starcie Bucks z Wizards zakończyło się dogrywką. Najpierw Czarodzieje wygrali w Milwaukee, więc dziś Kozły sprawiły niespodziankę w stolicy. To dopiero drugie zwycięstwo Bucks od 6 listopada, przegrali 13 z 14 poprzednich meczów. Wizards zmarnowali więc dość dużą szansę na pierwszy bilans powyżej 50% od października 2009 roku. W dogrywce goście wygrali 7-3 tylko dlatego, że Czarodzieje wyczarowali okrągłe 0-6 z gry. A przecież jeszcze na 55 sekund do końca czwartej kwarty wygrywali 102:97..
– Nareszcie zadebiutował trzeci pick ostatniego Draftu, Otto Porter, jednak na jego pierwszy punkt w najlepszej lidze świata musimy jeszcze poczekać. W 14 minut spudłował wszystkie trzy rzuty z gry. Marcin Gortat miał 14 punktów i 8 zbiórek, Nene Hilario dodał 10 oczek. Dziś gra Wizards leżała w rękach przede wszystkim dwóch graczy, Johna Walla (30 pkt, 8 ast, 9-23 FG, 12-13 FT) i Trevora Arizy (22 pkt, 12 zb, 4 ast, 4 stl, 2 blk, 6-12 FG, 5-10 3pt). Wall, mierzący Wade’owskie 193 centymetry wzrostu, już po raz jedenasty w swojej karierze zanotował co najmniej trzy bloki. Statline Arizy był tak dobry, że wymieniłem go w całości, żaden gracz od co najmniej 28 lat nie zanotował 22/12/4/4/2, trafiając pięć rzutów za trzy. Ostatnim graczem z taką linijką na skuteczności 50% z gry był Josh Smith (luty 2012), w wyżej wymienionym okresie tylko jeden zawodnik z Waszyngtonu notował tyle punktów, zbiórek i tak dalej – Chris Webber.
– Wizards trafili 31 z aż 41 rzutów wolnych, ale też nie wyszli poza 40% skuteczności z gry – Bucks dość znacznie przekroczyli tą granicę (45,7%). Khris Middleton pobił rekord kariery, zdobywając aż 29 punktów (11-22 FG, 4-7 3pt, 7 zb), bardzo efektywny występ zaliczył John Henson (19 pkt, 17 zb, 4 ast, 8-10 FG). To zaledwie piętnaste 19/17/4 na 80% skuteczności z gry w ciągu ostatnich 28 lat, a pierwsze od marca 2011 roku. Sztuki tej nie dokonał wcześniej żaden gracz Bucks. Henson znajduje się teraz w jednym gronie z Charlesem Barkleyem, Karlem Malone czy Hakeemem Olajuwonem. Nie licząc już skuteczności, ostatnim środkowym Milwaukee z taką liczbą punktów, zbiórek i asyst, był Moses Malone (1992). Brandon Knight zdobył 20 punktów, dokładając po 6 zbiórek i asyst oraz 3 przechwyty. OJ Mayo rzucił 17 punktów.
CLEVELAND CAVALIERS 89:108 ATLANTA HAWKS
– Na Wschodzie niby wszyscy są jakby do siebie podobni, ale ten mecz był starciem dwóch zdecydowanie różnych ekip. Cavaliers przegrali w tym sezonie 10 z 11 meczów na wyjeździe, tak słabi pozostają tylko Jazz. Hawks tymczasem rozegrali trzeci z rzędu bardzo dobry mecz. Pierwszy z nich zakończył się porażką w San Antonio (ale dopiero po game-winnerze dominującego Duncana), następnie Jastrzębie w świetnym stylu pokonali u siebie Clippers, by dziś całkowicie zniszczyć Kawalerię. Dołączyli dzięki temu do Pacers i Heat, jako jedna z trzech drużyn Konferencji Wschodniej mają dodatni bilans – coś, co ma aż dziesięć ekip z Zachodu. Ale teraz nie o to chodzi.
– Kyle Korver rozpoczął sezon 2012/13 od spudłowania obu trójek przeciwko Rockets, by w drugim meczu rozgrywek, przeciwko Thunder, trafić jedną z pięciu. Kto by pomyślał, że właśnie to będzie początkiem serii 90 spotkań z celnym rzutem za trzy. Dziś Korver pobił rekord Dany Barrosa, który przetrwał ponad 17 lat. W całym meczu rzucił dla Hawks 10 punktów, trafiając 4 z 6 rzutów, w tym 2 na 3 trójki. Niby to też człowiek, ale w trakcie rekordowej serii trafił prawie 47% rzutów z dystansu. Wow.
– Hawks trafili pięć trójek już w pierwszej kwarcie (tyle samo, co Cavs w całym meczu), wygrywając ją 37:20. Trzech graczy Cleveland przegrało z siedmioma Jastrzębiami, biorąc pod uwagę graczy z min. 10 punktami na koncie. Co prawda dla gości aż 30 punktów z ławki zdobył Dion Waiters (13-20 FG, 35 min), a kolejny świetny mecz rozegrał Andrew Bynum z 20 punktami i 13 zbiórkami (9 w ataku, 9-14 z gry), był jeszcze Jarrett Jack z 12 oczkami, ale Kyrie Irving spudłował wszystkie 9 rzutów z gry i po raz pierwszy w swojej karierze nie zdobył ani jednego punktu. To nie jest dobry sezon dla rozgrywającego Cavaliers, który na dodatek będzie szukał przełamania… dziś w back-to-back z Los Angeles Clippers i Chrisem Paulem. Cavs trafili nieco ponad 40% rzutów z gry, przy 51,6% Atlanty, z czym do ludzi.
– Pierwszy back-court Cleveland – Kyrie Irving i CJ Miles (1-8 FG) – zaliczyli razem jeden z najgorszych wspólnych występów w historii, w ciągu ostatnich 25 lat tylko jeden duet startujących obrońców trafił mniej niż 6% rzutów przy min. 15 próbach – Tony Parker i Michael Finley (2007). Jak na ironię, Dion Waiters – pierwszy wchodzący z ławki guard, który z Irvingiem „nie ma zbyt dobrych relacji” – rzucił 30 punktów na 65% z gry jako rezerwowy już po raz drugi w swojej karierze. W ciągu ostatnich 28 lat żaden zmiennik z Cleveland nie zanotował więcej niż jednego podobnego występu.
– Jeśli chodzi o zespół gospodarzy, najlepiej spisali się Al Horford (22 pkt, 9 zb, 4 ast, 10-19 FG) i Paul Millsap (16 pkt, 14 zb, 7 w ataku, 5 ast, 7-14 FG, 27 min). Sap jest dopiero czwartym graczem od 1985 roku z 16/14/5 w nie więcej niż 27 minut, wcześniej podobne mecze mieli tylko Fat Lever (1990), Larry Nance (1992) i Kevin Garnett (2001). Tylko ten pierwszy zebrał przy tym 7 piłek w ataku. Po 13 punktów dodali Jeff Teague (6 ast) i Lou Williams, 12 punktów na 5-5 z gry w 11 minut dorzucił Cartier Martin, 10 punktów poza Korverem miał też DeMarre Carroll (8 zb).
DENVER NUGGETS 98:106 BOSTON CELTICS
– Nie ma takiej przewagi, której nie można stracić. Gospodarze wygrali pierwszą kwartę 39:15 (nie mieli tak wysokiej przewagi u siebie po 1Q od 1982 roku), ale już w trzeciej stracili niemal całość tej zaliczki, w pewnym momencie prowadzili tylko trzema punktami. Zdołali się jednak obronić przed come-backiem Nuggets i drużyna ze Wschodu pokonała drużynę z Zachodu. Celtics poczuli, że nawet w obecnej sytuacji są w stanie walczyć o play-offs, teraz z bilansem 9-12 (byłoby z tego 14. miejsce na Zachodzie) prowadzą w tej legendarnej Dywizji Atlantyckiej i mają miejsce w Top 4.
– Avery Bradley po raz kolejny miał świetną pierwszą kwartę, dziś jeszcze lepszą niż poprzednio – zdobył w niej 13 ze swoich 18 punktów, trafiając 6 na 8 rzutów (8-11 ogółem). W ciągu pierwszych 12 minut przegrał sam z Nuggets tylko dwoma punktami. Najlepszym strzelcem Bostonu był dziś Jordan Crawford, który rzucił 22 punkty (9-13 FG) i miał 8 asyst. Zdecydowanie najlepszy mecz w tym sezonie rozegrał rezerwowy Kris Humphries, który w 23 minuty gry pobił jego rekord, zdobywając 18 punktów. Miał też 7 zbiórek, 8-11 z gry i aż +26. Jeff Green dodał 15 punktów, a Brandon Bass – 14/8/4.
– Nuggets wygrali dziś tylko w kategorii liczby graczy z double-digits, wymusili tylko 9 strat, samemu popełniając 14 przy najgorszych w tym sezonie 11 asystach. Ponadto, a może przede wszystkim, trafili tylko 44% rzutów przy prawie 52% Bostonu. Ty Lawson opuścił parkiet pod koniec trzeciej kwarty, tuż po runie 7-0 Celtics przywrającym ich przewagę do bezpieczniejszego +10. W 28 minut gry miał 20 punktów, 4 zbiórki i 4 asysty. JJ Hickson w tylko 25 minut dodał 17 punktów (6-8 FG) i 7 zbiórek. Randy Foye miał 12 punktów, 11 zdobył rezerwowy Nate Robinson (4-11 FG), po 10 oczek również z ławki dorzucili Timofiej Mozgow (6 zb, 19 min) i Andre Miller (5-6 FG).
ORLANDO MAGIC 83:121 NEW YORK KNICKS
– Knicks, ktoś coś mówił? Wygrali back-to-back z Nets i Magic łącznie 68 punktami, tracąc w obu meczach tylko po 83 punkty i trafiając 33 z 61 rzutów za trzy. Wczoraj wygrali derby Nowego Jorku na Brooklynie, dziś w Madison Square Garden przerwali serię siedmiu porażek w domu. Te dwa zwycięstwa przerwały ich passę dziewięciu przegranych z rzędu, stali się więc pierwszą drużyną w historii, która zakończyła tak długą serię porażek dwoma 30-punktowymi wygranymi. Po raz trzeci w historii organizacji wygrali oba mecze b2b tak wysoko (wcześniej 1950 i 1994). Wciąż mają tylko 5-13 w bilansie, ale dziś zabrakło im tylko punktu do wyrównania największych rozmiarów zwycięstwa w tym sezonie (Clippers +39 z Bulls). Nieważne, że pokonali jeszcze bardziej zawodzących Nets i tankujących Magic (czwarta porażka z rzędu). Ważne, że wreszcie coś dobrego się dzieje. Ale nie za szybko z tą radością.
– W Orlando, już tradycyjnie, najwięcej punktów zdobył Arron Afflalo (20 pkt, 8-15 FG). Proszę, niech on będzie all-starem. 17 punktów, 9 zbiórek i 3 asysty dodał Victor Oladipo, 13 oczek oraz 9 asyst miał na koncie Jameer Nelson. Knicks tymczasem trafili aż 17 rzutów za trzy i zdobyli łącznie 121 punktów. Oba te rezultaty to rekordy sezonu, poprzednie zostały ustalone… wczoraj. Carmelo Anthony znów nie forsował rzutów, w mniej niż pół godziny oddał ich tylko 10, trafiając sześć. Mecz skończył z 20 punktami, 11 zbiórkami, 4 asystami i 3 przechwytami. Andrea Bargnani dodał 17 punktów i 8 zbiórek, 14/4/5 miał Raymond Felton, a 10/4 – Iman Shumpert. Najlepszy wpływ mieli jednak rezerwowi, odpowiednio +39, +33, +32 i +26 mieli Metta World Peace (12 pkt), JR Smith (17 pkt, 6 zb, 5-9 3pt), Tim Hardaway Jr. (15 pkt, 5-7 3pt) i Pablo Prigioni (3 pkt, 6 ast, 3 stl).
– Takie rzeczy trzeba sprawdzać, tylko raz w ciągu ostatnich 28 lat Knicks trafili w dwóch kolejnych meczach po 16 trójek.
GOLDEN STATE WARRIORS 83:105 HOUSTON ROCKETS
– Rockets przegrali dwa poprzednie mecze z Jazz i Suns, by dziś zagrać najlepszą obronę w tym sezonie, powstrzymując ofensywną maszynkę z Oakland. Dziś Warriors nie byli w stanie wygrzebać się z 28-punktowej straty, ponieważ ich 35,5% z gry, 12,5% za trzy, dwie celne trójki i 10 asyst to najgorsze wyniki w trwających rozgrywkach. Wojownicy po raz ósmy z rzędu stracili ponad 100 punktów. Na 21 ostatnich meczów z Houston wygrali tylko trzy. Po pierwszej kwarcie przegrywali 12:31.
– Warriors trafili tylko dwie z szesnastu trójek i na tym można byłoby skończyć. Klay Thompson miał 5 punktów w 35 minut przy 2-10 z gry i 0-4 z dystansu, jedną z pięciu prób zza łuku wykorzystał Stephen Curry, który zdobył 22 punkty i trafił wszystkie 11 osobistych, ale poza skutecznością (5-14 FG) popełnił też aż 8 strat. Potrzebuje jeszcze dwóch trójek, by pobić rekord organizacji Jasona Richardsona (700). Harrison Barnes dostarczył 14 punktów, 7 zbiórek i 4 przechwyty, ale też trafił tylko 5 z 16 rzutów. Rezerwowi, z wyjątkiem Kenta Bazemore’a (12 pkt, 4-6 FG, 17 min, ale wiadomo kiedy), byli 5-20. David Lee dodał 11 punktów (7 zb) w 22 minuty, po raz 96. z rzędu przekraczając double-digits. To trzecia najdłuższa aktywna seria w lidze, po LeBronie (393) i Durancie (342).
– Ci, którzy w poprzednim meczu spisywali się średnio, dziś nie zawiedli. James Harden miał aż 34 punkty, 7 zbiórek i 4 asysty przy 13-22 z gry i 'tylko’ 9 oddanych rzutach wolnych. Dwight Howard dostarczył zaś 22 punkty i 18 zbiórek w 35 minut przy tylko 8 oddanych rzutach z gry. Trafił też 12 z 20 rzutów wolnych, stając na linii tyle razy już po raz 23. w karierze. Żaden gracz od 2004 roku (początek kariery Dwighta) nie ma więcej niż 16 takich meczów. Od 1985 roku tylko jeden gracz zanotował 22/18 przy mniej niż 8 rzutach… Dwight Howard (2010). Do Hardena i Howarda dosiadł się Terrence Jones, z 16 punktami, 10 zbiórkami i 3 blokami.
OKLAHOMA CITY THUNDER 109:95 NEW ORLEANS PELICANS
– Nie było niespodzianki. Thunder odnieśli dziewiąte zwycięstwo w dziesięciu ostatnich meczach, pokonując Nowy Orlean po raz 9. z rzędu, a także po raz 14. na 15 ostatnich spotkań. Pelikany po raz dwunasty w tym sezonie pozwoliły na przekroczenie granicy 100 punktów, dziewięć razy zakończyło się to ich przegraną.
– Gospodarze trafili tylko 37,5% rzutów z gry, w tym 32% w trzech ostatnich kwartach. Dostali od Thunder aż 11 czap (Aminu 5), mając również tylko trzy celne trójki na 16 prób. Ryan Anderson był najlepszym strzelcem z 18 punktami, ale miał tylko 5-17 z gry i 1-6 za trzy. Al-Farouq Aminu oraz Jason Smith zebrali razem aż 22 piłki, oddając tyle samo rzutów i trafiając tylko pięć z nich. Po 16 punktów dorzucili startujący na pozycjach obrońców Eric Gordon i Jrue Holiday (8 zb, 6 ast, 4 stl, 5 TO), którzy mieli również po 50% skuteczności. 11 punktów z ławki rzucił Tyreke Evans, 10 miał Anthony Morrow.
– Kevin Durant i Russell Westbrook po raz drugi z rzędu rzucili razem 54 punkty. Dziś obaj byli bardzo efektywni, KD dostarczył 29 punktów, 8 zbiórek, 4 asysty i 3 przechwyty, trafił też aż 11 z 17 rzutów, natomiast Westbrook zdobył 25 punktów na 50% skuteczności, dodając do tego 4 asysty i 4 przechwyty. Po raz kolejny bardzo dobrze spisali się również Serge Ibaka (17 pkt, 13 zb, 3 blk) oraz Reggie Jackson (15 pkt, 4 zb, 4 ast, 2 stl).
TORONTO RAPTORS 97:106 PHOENIX SUNS
– Phoenix Suns, jeden z przedsezonowych kandydatów do najostrzejszego tankowania, z bilansem 11-9 byliby na trzecim miejscu Konferencji Wschodniej. Raptors z kolei powoli przegrywają tą wielką walkę o mistrzostwo Dywizji Atlantyckiej, ponosząc piątą porażkę z rzędu. Dziś nie potrafili wykorzystać chyba największej swojej przewagi, a mianowicie zbiórek – przystąpili do tego meczu jako druga najlepsza drużyna w tym elemencie, mierząc się z dopiero 27. ekipą pod tym względem, a i tak przegrali na deskach, i to znacznie (36-53).
– Rudy Gay miał 17 punktów i 10 zbiórek (6-15 FG), gorzej spisał się DeMar DeRozan (13 pkt, 5-15 FG). Jonas Valanciunas zanotował double-double 11 punktów i 10 zbiórek, ale też trafił zaledwie 4 z 10 rzutów. W zdobywaniu punktów Raptors ratowali Amir Johnson (22 pkt, 7 zb, 9-15 FG) i Kyle Lowry (21 pkt, 7 ast), ale był jeden gracz Phoenix będący absolutnie nie do zatrzymania.
– Markieff Morris miał już w tym sezonie jeden tydzień, w którym wyglądał jak gwiazda NBA, i dziś do tego wrócił – w 32 minuty z ławki zdobył 25 punktów, trafiając aż 11 z 14 rzutów, miał też 11 zbiórek, z czego 6 na atakowanej tablicy. To dla niego już drugi w tym sezonie występ z ławki na poziomie 25/10. Tylko jeden gracz w tym sezonie dokonał tej sztuki choć raz (Taj Gibson), a ostatnim zawodnikiem Suns, który w trakcie jednego sezonu miał więcej niż jeden taki mecz, był Danny Manning (1997/98).
– PJ Tucker trafił tylko 4 z 12 rzutów z gry, ale znów rozegrał świetny mecz, notując swoje pierwsze double-double w karierze i bijąc jej rekord w liczbie zbiórek (18 pkt, 13 zb, 8-10 FT). 16 punktów i 7 asyst dołożył Eric Bledsoe, 14 punktów miał Goran Dragić. Z ławki po 10 punktów rzucili Gerald Green i brat Markieffa, Marcus Morris.
UTAH JAZZ 98:130 PORTLAND TRAIL BLAZERS
– Wynik starcia najlepszej z najgorszą drużyną Zachodu nie jest wcale dziwny, ale Blazers dokonali dziś historycznego wyczynu. Pobili dziś rekord NBA w skuteczności rzutów za trzy przy min. 15 trafieniach. Dziś na 23 próby z dystansu wykorzystali aż 17, co jest również ich rekordem organizacji. Prawdopodobnie długo nie zobaczymy tak świetnego występu w ofensywie, 130 punktów, 55,4% skuteczności z gry, 73,9% za trzy, 21-24 z wolnych, 39:23 w pierwszej kwarcie i 40:13 (!) w trzeciej.
– Blazers zaczęli ten sezon od 17 wygranych w 20 meczach, choć w poprzednim sezonie zajęli dopiero 11. miejsce na Zachodzie. Przed nimi tylko cztery drużyny w historii NBA miały tak dobry start sezonu mimo braku awansu do PO w poprzednim – Capitols 1948/49, Sonics i Suns 2004/05 oraz Celtics 2007/08 – ci ostatni zdobyli w tamtym sezonie tytuł.
– LaMarcus Aldridge po 38 punktach zdobytych przeciwko OKC dziś miał 20 oczek oraz 15 zbiórek, a także niewyobrażalne +45. Stał się pierwszym od dziewięciu lat (Dirk, Garnett) graczem, który po 20 pierwszych meczach sezonu miał na swoim koncie 450 punktów, 200 zbiórek i 25 przechwytów. Ponadto dziś zanotował swoje 10. double-double w tym sezonie. Nie był jednak oczywiście tym, który czynnie przyczynił się do pobicia rekordu. Damian Lillard rzucił 21 punktów i rozdał 6 asyst w 25 minut, trafiając 7 z 9 rzutów z gry i 5 na 8 trójek. Po raz dwunasty z rzędu trafił min. dwa razy za trzy, to pierwsza taka seria w Portland od 2005 roku (Damon Stoudamire). Wesley Matthews dołożył 24 punkty, przy 8-11 z gry i 4-6 z dystansu w 28 minut. Nicolas Batum trafił wszystkie trzy trójki (13 pkt, 7 zb), po dwa trafienia mieli Dorell Wright i Allen Crabbe, a jedno – Mo Williams. Thomas Robinson zza łuku nie trafiał, ale i tak miał 13 punktów i 6 zbiórek w 19 minut gry. Blazers!
– Dla Jazz 16 punktów zdobył Alec Burks, po 10 mieli Gordon Hayward, John Lucas III, Mike Harris i Jeremy Evans. Derrick Favors miał za to -40.
LOS ANGELES LAKERS 106:100 SACRAMENTO KINGS
– Kobe Bryant wraca już w niedzielę! Z tej okazji Lakers postanowili powitać swoją gwiazdę bilansem powyżej 50% (10-9), pokonując dziś Kings w Sacramento. Dla Królów była to szósta porażka z rzędu, co jeszcze bardziej zbliża ich oraz Jazz w stronę Wschodu.
– Hej Kobe, masz z kim grać. Cała dziewiątka Lakers, która wybiegła dziś na parkiet, zapunktowała, a aż sześciu z nich przekroczyło granicę 10 oczek. Najwięcej mieli Pau Gasol (19 pkt, 6-15 FG, 7 zb) oraz Jodie Meeks (19 pkt, 7-11 FG, 5-6 3pt). Nick Young miał z ławki 14 punktów, choć trafił tylko 6 z 16 rzutów. Był też 0-6 za trzy, jako piąty rezerwowy Jeziorowców od 28 lat. W tym gronie jest również Steve Blake, który dziś miał 13 punktów oraz 10 asyst, choć też nie najlepsze 2-9 zza łuku. Dzięki Meeksowi i Wesleyowi Johnsonowi (13 pkt, 3-5 3pt, 5 stl) Lakers wyciągnęli jednak jakoś te 12-32 za trzy. Robert Sacre wyszedł w pierwszej piątce, spędził na parkiecie tylko 16 minut, ale i tak dostarczył solidne 11 punktów (5-7 FG), 5 zbiórek i 2 bloki. Jeszcze mniej czasu grał Jordan Hill (15 min), który dostarczył 7 punktów i aż 9 zbiórek.
– DeMarcus Cousins oraz Ben McLemore dostarczyli po 20 punktów. Ten pierwszy miał poza tym 11 zbiórek, ale też mniej chlubne 6-17 z gry, 6 fauli i 6 strat, natomiast drugi pobił dzięki temu rekord swojej krótkiej jeszcze kariery. Inny rekord, sezonu, ustanowił Isaiah Thomas, rozdając 9 asyst. Ponadto 60. pick (co za steal!) miał 14 punktów w 25 minut. Inny rezerwowy, John Salmons, zdobył 13 punktów.
Najlepsi
punkty: Harden (34)
zbiórki: Howard (18)
asysty: Blake, K. Walker (10)
przechwyty: W. Johnson (5)
bloki: Garcia (4)
straty: Curry (8)
3pt: Ariza, Lillard, JR Smith, Hardaway, Meeks (5)
FT: Wall, Howard (12)
minuty: Wall (47:30)
Enbiejowy typer: 7/10, w sezonie 175/288