Niedługo trwała przedwczesna emerytura byłego Mistrza NBA ze Spurs Stephena Jacksona. 35-letni zawodnik, który specjalizuje się w rzutach z dystansu rozstał się ze Spurs w nienajlepszych okolicznościach i zapowiadał zakończenie kariery. Tymczasem wskutek kontuzji J.J. Redicka i Matta Barnesa, trener L.A. Doc Rivers zdecydował się przyjąć do składu weterana z dużym doświadczeniem podczas meczów play offs.
Captain Jack swoje najlepsze lata kariery rozgrywał w latach 2003-2011 kiedy gościł w składach San Antonio Spurs (Mistrzostwo ligi i średnia 11,8 pkt w ostatnim , trzecim roku), następnie przeniósł się do Atlanty Hawks (na jeden sezon, w którym notował 18,1 pkt), kolejnym krokiem kariery była Indiana Pacers (w niej spędził trzy lata, notując najwyższą średnią podczas pierwszego sezonu – 18,7 pkt) oraz Golden State Warriors (dla których rozegrał 3,5 sezonu, notując dwukrotnie powyżej 20pkt w jednych rozgrywkach tworząc świetny duet z Baronem Davisem). W końcu dokonał historycznego wyczynu z Charlotte Bobcats, zapewniając Rysiom (przy pomocy Geralda Wallace’a) pierwszy i jedyny awans do play offs. Od czasów opuszczenia Bobcats i przenosin do Milwaukee jego rola w zespole oraz statystyki punktowe spadały. Nawet powrót do źródeł i San Antonio nie pozwoliły mu na dłużej zaistnieć w rotacji Grega Popovicha (mówiło się o otwartym konflikcie z trenerem, ale Jackson cierpiał z powodu straty nienarodzonego dziecka).
Dziś po 35-latka, który miał czas na regenarację, sięgają L.A. Clippers by wypełnić rotację na pozycjach 2 i 3 oraz uzupełnić brak strzelca dystansowego. Na pewno Jacksonowi o minuty nie będzie łatwo, bowiem musi on rywalizować z Jamalem Crawfordem oraz Jaredem Dudley’em.
Jak dla mnie to jest wzmocnienie druzyny z LA. Osobiscie nie przepadam za Jacksonem ale za czasow swojej gry byl bardzo wartosciowym graczem.