GOLDEN STATE WARRIORS 111:115 CHARLOTTE BOBCATS
– To, że Bobcats pokonali Warriors, nie jest dla mnie tak dużym zaskoczeniem, jak fakt, że odbyło się to przy wyniku bardziej charakterystycznym dla Warriors. Rysie dopiero po raz trzeci w tym sezonie (najmniej w NBA) przekroczyły granicę 100 punktów, a dzisiejsze 115 oczek to ich najlepszy wynik od marca tego roku. Ich skuteczność nie była bardzo wysoka (45,7%, Warriors 45,6%), ale raz, że trafili 23 z 29 rzutów wolnych, a dwa, że popełnili tylko 7 strat.
– Warriors przegrali siedem z jedenastu ostatnich meczów, przechodząc z bilansu 8-3 w 12-10, co na ten moment nie daje im miejsca w pierwszej ósemce Zachodu. Poczekajmy jednak na powrót Andre Iguodali. Dziś w pierwszej połowie goście zdobyli tylko 41 punktów (34,9% FG, 1-12 za trzy) i choć po przerwie rzucili ich aż 70, nie udało im się dogonić Bobcats. Golden State, które jest najlepszą drużyną w lidze w rzutach za trzy, skończyło dziś z zaledwie 11 trafieniami przy 37 próbach. Dopiero po raz trzeci w tym sezonie zanotowali z dystansu skuteczność gorszą od 30%. Kiedy trafiają 33% lub mniej swoich rzutów za trzy, są 0-5.
– Stephen Curry zdobył aż 43 punkty, rozdał 9 asyst i zebrał 6 piłek, ale trafił tylko 14 z 32 rzutów, w tym 5 z aż 16 trójek. Warto się przy tej linijce na chwilę zatrzymać. Curry jest czwartym graczem, który w tym sezonie zdobył tyle punktów, po Carmelo, Afflalo i George’u. Co ciekawe, cała czwórka mimo swojego wyczynu przegrała te spotkania. Ponadto, tylko dwóch zawodników oddało w jednym meczu przynajmniej 32 rzuty – Rudy Gay i Kyrie Irving. Nikt jednak nie miał w tym sezonie meczu z tak dużą liczbą prób za trzy. W ciągu ostatnich 28 lat odnotowano zaledwie 47 występów z min. 16 oddanymi trójkami. W ostatnich czterech latach zrobili to tylko Deron Williams i JR Smith. Od 1985 roku Curry jest dopiero drugim zawodnikiem Warriors z podobnym wyczynem, w 2007 roku 16 rzutów zza łuku oddał Matt Barnes. Wciąż niepobity rekord to 21 prób Damona Stoudamire’a (2005).
Warriors są 0-5, kiedy Curry oddaje min. 10 rzutów za trzy. 12-2, jeśli tego nie robi. Bądź co bądź rzadko zdarza się, by zawodnik rzucił 43 punkty na skuteczności gorszej od 45%. W ciągu ostatnich sześciu lat zdarzyło się tylko tylko dwóm graczom, Kevinowi Durantowi i Dwyane’owi Wade’owi. Ostatni taki występ koszykarza Golden State Warriors miał miejsce 26 lat temu (Joe Barry Carroll).
Curry po raz czwarty w karierze (w tym raz w play-offach) zdobył min. 43 punkty, jednak za każdym razem mimo to przegrywał.
– 14 punktów i 9 zbiórek miał Harrison Barnes, David Lee także zdobył 14 oczek, a także pobił swój rekord sezonu, zbierając 16 piłek. Andrew Bogut trafił wszystkie cztery rzuty i zgromadził 8 punktów oraz 12 zbiórek. 22 punkty rzucił Klay Thompson, ale – podobnie jak Curry – był mniej skuteczny niż zwykle. Trafił co prawda 9 z 19 rzutów z gry, ale tylko 4 na 12 trójek. W pierwszej połowie duet Curry-Thompson trafił tylko 6 z 20 rzutów z gry i żadnego z ośmiu za trzy. Po przerwie obaj się obudzili, łącznie mieli 48 punktów na 17-31 z gry i 9-20 za trzy, ale nie zdołali dogonić gospodarzy.
– Odpowiedzią na 43 punkty Curry’ego było 31 oczek Kemby Walkera, który był dziś znacznie bardziej efektywny od Stefka. Rozgrywający Charlotte do wyniku wyrównującego jego strzelecki rekord sezonu dołożył także 5 zbiórek i 5 asyst, ale przede wszystkim trafił aż 10 z 18 rzutów z gry oraz 9 z 11 osobistych. Ponadto, zdobył 15 ostatnich punktów Bobcats w tym meczu, kiedy Curry jeszcze próbował to odrobić. Łącznie w drugiej połowie Kemba uzbierał aż 27 punktów, co jest jego najlepszym wynikiem w karierze dla jednej połowy. Stał się pierwszym graczem w historii organizacji, który zanotował 31/5/5 w mniej niż 40 minut (grał 37).
– Gerald Henderson dodał 24 punkty, kolejny wszechstronny stat-line miał Josh McRoberts (11 pkt, 10 zb, 6 ast), o zbiórkę od double-double był mało skuteczny Al Jefferson (11 pkt, 5-16 FG). To jednak, co różniło obie drużyny i dało Bobcats być może decydującą przewagę, to postawa ławki rezerwowych. Zmiennicy Warriors dostarczyli razem tylko 10 punktów – mniej niż sam Ramon Sessions (13 pkt, 3 zb, 5 ast) czy Ben Gordon (tak, gra jeszcze w NBA, 12 pkt, 14 min). Czterech rezerwowych Charlotte uzbierało razem 32 punkty.
LOS ANGELES CLIPPERS 94:83 PHILADELPHIA 76ERS
– Nie było niespodzianki, Clippers wygrali w Filadelfii. To ich czwarte kolejne zwycięstwo nad Sixers i pierwsza taka seria od 1975 roku. Koszykarze z Miasta Aniołów są już za półmetkiem swojej siedmiomeczowej trasy wyjazdowej, na razie wygrali dwa z czterech jej spotkań. W trzech ostatnich meczach nieco podkręcili tempo w obronie, ani razu nie tracąc 90 punktów (średnio 84).
– Sixers zaś dopiero po raz trzeci (drudzy od końca pod tym względem Wolves i Pelicans mają po 7 takich meczów) w tym sezonie zatrzymali swoich rywali poniżej setki. Żadna drużyna w lidze nie traci więcej punktów na mecz, nawet biorąc pod uwagę fakt, że Szóstki mają najszybsze tempo w lidze – ich DRTG to dopiero 27. wynik w NBA. Na 100 posiadań tracą aż 107.4 punktu. Tankowanie trwa – przegrali jedenaście z trzynastu ostatnich meczów. W ich przypadku mamy do czynienia z dość ciekawą tendencją, najpierw była seria czterech porażek, potem jedno zwycięstwo, później znów cztery przegrane, następnie znów wygrana i wreszcie, w chwili obecnej Filadelfia ma na swoim koncie trzy porażki z rzędu. Tankowanie kontrolowane.
– Bez większego szału, Clippers trafili tylko 42,7% rzutów z gry, ale zatrzymali Sixers poniżej 36%. Szóstki przegrały w tym sezonie wszystkie cztery mecze, w których nie miały skuteczności przynajmniej 40% (w poprzednim sezonie 2-14 w takich przypadkach). Dla Clippers tak niska skuteczność ich rywali to najlepszy wynik defensywy w trwających rozgrywkach. Na co jeszcze warto zwrócić uwagę – obie drużyny „popisały” się fatalną celnością rzutów za trzy. Goście trafili 5 z 27, gospodarze – 3 z 21. Po raz pierwszy w tym sezonie byliśmy świadkami meczu, w którym żadna z drużyn nie przekroczyła 18,5% skuteczności z dystansu.
– Korzystając z okazji, DeAndre Jordan (11 pkt, 5-7 FG) zebrał aż 21 piłek. To jego najlepszy wynik w tym sezonie, będący również tylko o jedną zbiórkę gorszy od rekordu kariery. Ostatnim graczem Clippers, który zebrał tyle piłek, osiągając jednocześnie dwucyfrówkę w punktach, był Marcus Camby (2009). Jordan jest na razie drugim po Kevinie Love zbierającym w NBA, ze średnią 13.3 zbiórek na mecz. Gdyby do końca sezonu utrzymał taki wynik, stałby się pierwszym zawodnikiem swojego klubu z takim osiągnięciem od 34 lat (Swen Nater).
– Blake Griffin miał 26 punktów, 8 zbiórek i 3 bloki (9-14 FG). Jego dzisiejsze 64,3% skuteczności z gry to trzeci najlepszy wynik w tym sezonie i najlepszy od ponad miesiąca. Dobrze widzieć, że przełamał się po 8-27 z pola z dwóch ostatnich spotkań, w których łącznie miał mniej punktów (24) niż dziś. Jeszcze lepszy występ zanotował Chris Paul, który zdobył 25 punktów (10-18 FG) i rozdał 13 asyst. Po 21 meczach CP3 ma na koncie 252 asysty i tylko raz w swojej karierze zanotował podobną serię – na starcie rozgrywek 2008/09. Odkąd Paul trafił do LA, Clippers wygrali 26 z 29 spotkań, w których dostali od niego min. 20 punktów i 10 asyst. Na 21 meczów tego sezonu tylko trzy razy nie zanotował dwucyfrowej liczby asyst. W tamtych spotkaniach miał ich 9, 8 i 7. Ze średnią 12 asyst na mecz jest oczywiście najlepszym podającym NBA, o prawie trzy na mecz wyprzedza Johna Walla. Tak wysoka średnia APG to jego rekord kariery i potencjalnie najlepszy wynik od 1994/95 (John Stockton).
– 10, 9 i 8 punktów zdobyli odpowiednio Jared Dudley, Willie Green i Jamal Crawford, jednak łączna skuteczność tej trójki to tylko 10 celnych rzutów na 38 prób. Fani Sixers, powstrzymajcie się od śmiechu – z wyjątkiem Evana Turnera (25 pkt, 8 zb, 5 ast) i Thaddeusa Younga (16 pkt, 11 zb), czyli jedynych graczy gospodarzy z double-digits, pozostała trójka starterów – Spencer Hawes, Tony Wroten i Hollis Thompson – trafiła 4 z 25 rzutów. Wroten próbował wybronić się występem na pograniczu triple-double, miał 9 punktów, 10 zbiórek i 7 asyst, ale niesmak po 2-12 z gry pozostaje.
DENVER NUGGETS 75:74 WASHINGTON WIZARDS
– Nuggets mają 10. miejsce pod względem zdobywanych punktów na mecz, Wizards 18. W żadnym wypadku nie spodziewałbym się, że to właśnie w meczu tych drużyn padnie najmniejsza jak dotąd liczba punktów w tym sezonie. Denver pobiło rekordy sezonu w liczbie zdobytych i straconych punktów, Wizards – tylko w tej drugiej kategorii. Raz zdarzyło im się zdobyć mniej punktów, niż dziś – chodzi o 73 przeciwko Pacers. Co ciekawe, skuteczność z gry obu drużyn wcale nie była nadzwyczaj fatalna, goście trafili 41% a gospodarze 36% rzutów. Problem tkwił gdzie indziej, Nuggets popełnili aż 20 strat, z kolei Wizards trafili tylko 5 z 24 trójek, a przede wszystkim dostali się tylko 9 razy na linię rzutów wolnych. To raczej nie jest dobra wiadomość w przypadku, gdy Czarodzieje nie trafiają rzutu z gry w ciągu ostatnich 4 minut tego spotkania..
– Denver zakończyło serię sześciu meczów na Wschodzie z bilansem 4-2. Wizards z kolei zmarnowali w poprzednim spotkaniu okazję na pierwsze wyjście powyżej 50% zwycięstw od czterech lat i teraz oddalają się od kolejnej szansy, obecnie mają bilans 9-11. To wciąż bezpieczne play-offy na Wschodzie.
– Tylko jeden gracz Waszyngtonu miał w tym spotkaniu 50% skuteczności. To Jan Vesely, który trafił jeden z dwóch rzutów. Pozostałym było do tego osiągnięcia bliżej lub dalej. Marcin Gortat miał solidny stat-line z 16 punktami, 8 zbiórkami, 2 asystami i 3 blokami, trafił 8 z 17 rzutów. Najwięcej punktów miał John Wall, 20. Do tego dodał 8 asyst, 5 zbiórek i 3 przechwyty, na 20 rzutów trafił osiem. Trevor Ariza dołożył 14/7/4 przy 6 celnych rzutach na 19 prób, po 12 punktów (5-11 FG) i zbiórek zaliczył Trevor Booker. To jego najlepsze wyniki w tym sezonie, które przełożyły się także na pierwsze double-double. Glen Rice Jr. po raz pierwszy w swojej krótkiej karierze wyszedł w pierwszej piątce i zdobył 7 punktów z 9 rzutów.
– To dość nietypowe dla Nuggets, że mieli tylko dwóch graczy z dwucyfrową liczbą punktów. W przeciwieństwie do Wizards, pozostali również mieli jednak swój wkład, tymczasem rezerwowi z Waszyngtonu zdobyli razem tylko 5 punktów. Ponad trzy razy więcej zanotował sam Nate Robinson (16 pkt, 4 stl), który był autorem połowy z 32 punktów ławki Denver. Tym drugim graczem gości z double-digits był Wilson Chandler, który miał 17 punktów i 8 zbiórek przy wyjątkowym jak na mecz, w którym padło łącznie 149 punktów, 7-10 z gry i 3-6 za trzy.
– Nuggets z reguły nie czują się najlepiej w klimatach wyniku 70-80 punktów, ale dzisiaj udało im się wygrać mimo tylko 75 oczek na koncie. Tylko raz w swojej historii zwyciężyli w meczu, w którym zdobyli tak mało punktów. Miało to miejsce w 2002 roku, kiedy pokonali Clippers 72:70. Pięć lat później wygrali z Dallas 75:71. Odwracając tą statystykę – Wizards tylko dwa razy przegrali mecz, w którym stracili nie więcej niż 75 oczek. W 1999 roku ulegli Pistons 71:75, a w 2002 roku przegrali w Toronto 68:74.
ORLANDO MAGIC 85:94 MEMPHIS GRIZZLIES
– Nikt teraz nie tankuje tak, jak Magic, dla których porażka w Memphis była szóstą przegraną z rzędu. To najdłuższa trwająca seria w NBA, dzięki której Orlando jest lepsze tylko od Knicks, Bucks i Jazz. Własnej publiczności starają się nie ranić (5-5), ale na wyjeździe wygrali w tym sezonie tylko raz na jedenaście meczów. Tylko dwie drużyny mają tak słaby bilans w spotkaniach poza domem, wspomniani Jazz oraz Cavaliers. Takie drużyny też są potrzebne, inaczej Grizzlies nie udałoby się odkuć po ostatnich porażkach z Clippers i Warriors (-20 i -26) tuż przed meczem z Oklahomą. Memphis wciąż jednak spisują się u siebie gorzej niż na wyjeździe, w FedEx Forum wygrali 5 z 12 meczów, a poza nim – 5 z 8. Nie lubię tego przypominać, ale wypadałoby – w poprzednim sezonie Grizzlies byli 32-9 u siebie.
– Dziś Magic zdobyli tylko 30 punktów w pierwszej połowie i kiedy zobaczyli, że przegrywają już 21 punktami, kolejne 30 oczek rzucili w samej trzeciej kwarcie. Naprawdę, mecz „jeden z wielu”. Wszyscy starterzy zespołu gości zdobyli ponad 10 punktów, ale ławka rezerwowych (czytaj: Jason Maxiell i przyjaciele) dodała tylko cztery. Arron Afflalo rozegrał drugi słabszy mecz z rzędu, miał 17 punktów na tylko 5-16 z gry. W tym sezonie tylko raz miał gorszą skuteczność od dzisiejszego 31,3%. Jameer Nelson zdobył 19 punktów, 4 zbiórki i 5 asyst. Bardzo dobrze spisał się Andrew Nicholson, który zanotował 19 punktów (8-12 FG, 2-3 3pt), 11 zbiórek i 4 bloki. Wszystkie te wyniki to jego rekordy sezonu, ostatni wyrównał rekord kariery. Tylko jeden gracz w historii organizacji zaliczył tyle punktów, zbiórek i bloków, trafiając jednocześnie dwa rzuty za trzy – Tracy McGrady w 2002 roku. Glen Davis dodał 16 punktów, 9 zbiórek i 3 bloki, Victor Oladipo miał typowy występ z 10/6/3/3 przy 4-11 z gry i czterech stratach.
– 19 punktów i 12 zbiórek Zacha Randolpha nie jest żadnym zaskoczeniem, ale znów bardzo dobry mecz rozegrał Jon Leuer. Dziś zanotował pierwsze double-double w karierze, złożone z 16 punktów i 12 zbiórek (career-high). W czterech meczach grudnia jego średnie to 15 punktów i 8.5 zbiórki na mecz. Przed rozpoczęciem miesiąca miał w swojej karierze tylko trzy występy z +15 punktami na 81 meczów. Tyle samo takich spotkań ma po dziesięciu dniach grudnia.
– Rezerwowi Grizzlies, prowadzeni właśnie przez Leuera, zdobyli 38 punktów na skuteczności 52% z gry i 5-7 z dystansu. Zdecydowanie mniej skuteczni byli gracze pierwszej piątki, nawet Z-Bo trafił 7 z 15 rzutów, a więc mniej niż połowę. Michael Conley dostarczył 13 punktów i 7 asyst, ale spudłował 11 z 16 rzutów. Jerryd Bayless trafił 3 z 5 trójek, ale też tylko 1 z 5 rzutów za dwa (11 pkt, 4 ast). Kosta Koufos zanotował 7 punktów i 11 zbiórek (5 w ataku), miał jednak tylko 3-10 z gry. To już siódmy mecz Greka w pierwszej piątce Memphis, po tym, jak kontuzji doznał Marc Gasol. Koufos spośród nich tylko raz nie miał dwucyfrowej liczby zbiórek, notując ich średnio ponad 12 na mecz. Do tego dochodzi 10.4 punktu, choć przy słabej skuteczności 41,3%.
– Nick Calathes z Grizzlies w niecałe 20 minut z ławki pobił rekordy kariery w liczbie punktów (6) i asyst (8). Strzelecki career-high zanotował również Jamaal Franklin, który zdobył 8 punktów, trafiając pierwsze trójki (2-2) w swojej karierze.
PORTLAND TRAIL BLAZERS 105:94 UTAH JAZZ
– Blazers mają już bilans 18-4 (najlepszy start od 1990/91 i 27-3), z czego 9-2 u siebie i 9-2 na wyjeździe. Tylko oni (4-0) oraz Heat (6-0) nie ponieśli jeszcze porażki w meczu z drużyną własnej Dywizji. Są jedną z trzech drużyn, które w tym sezonie nie przegrały dwóch meczów z rzędu (poza nimi jeszcze Pacers i Spurs). Jeśli Indiana przegra dziś z Miami, Portland wraz z tymi pierwszymi będzie dzielić najlepszy bilans w NBA. Jedna czwarta sezonu regularnego już za nami, grudzień już dawno się zaczął, ale Blazers nie muszą o tym wiedzieć.
– Trzy dni temu Blazers wygrali u siebie z Jazz 130:98, bijąc kilka rekordów związanych z ich 17-23 z dystansu. Dziś takiego pogromu nie było, ale zwycięstwo Portland nie było bardzo zagrożone. Na minutę i trzy sekundy do końca spotkania przy +5 Nicolas Batum trafił trójkę z jakiegoś setnego metra, rozwiewając wszystkie wątpliwości. To było tylko jedno z sześciu trafień zza łuku na 19 prób, co przy wspomnianym wyniku z poprzedniego meczu z Utah wygląda bardzo blado, ale blado wygląda też przy dzisiejszym wyczynie Portland Jazzowskie 1-7 za trzy. To dopiero piąty w tym sezonie przypadek, w którym jedna z drużyn miała tylko jeden celny rzut z dystansu, po raz drugi są to koszykarze z Salt Lake City.
– Tylko Pacers (17 apg) pozwalają swoim rywalom na mniejszą liczbę asyst na mecz, Blazers (18.4) dziś ograniczyli Jazz do tylko 13 asystowanych trafień (4 w pierwszej połowie).
– LaMarcus Aldridge chyba się nie zmęczył, miał 24 punkty, 6 zbiórek i 4 asysty bez straty na 10-18 z gry. Podwyższył tym samym swoją średnią do 23.2 punktów na mecz. To jego rekord kariery, notuje je również w zbiórkach, asystach i przechwytach. MVP pewnie nie zostanie, ale trzeba go uwzględnić w tej klasyfikacji, w końcu jest najlepszym zawodnikiem jednej z najlepszych drużyn. Damian Lillard miał 18 punktów (5-14 FG, 6-6 FT), 16 dodał Wesley Matthews (6-11 FG), jednak obaj trafili tylko 2 z 9 trójek. Wspomniany Batum otarł się o drugie w tym sezonie triple-double, skończył mecz z 7 punktami, 8 zbiórkami i 11 asystami. Bardzo solidny występ zanotował Robin Lopez, który zdobył 15 punktów, zebrał 11 piłek i trafił 6 z 9 rzutów. To jego dziewiąte double-double w tym sezonie – tyle samo miał w całym poprzednim, natomiast w pierwszych czterech sezonach swojej kariery łącznie zaliczył tylko sześć takich spotkań.
– Najlepszym strzelcem Utah był dziś Alec Burks, który w niecałe 25 minut zdobył aż 20 punktów na 8-11 z gry. Ostatnim graczem Jazz z tak dużą liczbą punktów i wysoką skutecznością w równie krótkim czasie gry był Kyle Korver (2010). Burks, który poprawił swoją średnią punktową w porównaniu do poprzedniego sezonu o ponad 5 ppg, w grudniu kręci 17.4 punktu na mecz na 51,7% z gry i 62,5% za trzy. To jego trzeci występ z 20 punktami w tym sezonie, w dwóch poprzednich dokonał tej sztuki tylko raz.
– Enes Kanter miał 19 punktów i 5 zbiórek, Gordon Hayward – 17 punktów i 5 zbiórek, debiutant Trey Burke dostarczył zaś 15 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst. W Utah bez zmian, z bilansem 4-19 są najgorszą drużyną w lidze, mają o cztery wygrane mniej od przedostatnich na Zachodzie Kings, do których właśnie przechodzimy..
DALLAS MAVERICKS 97:112 SACRAMENTO KINGS
– Rudy Gay jeszcze nie grał i chyba dlatego Kings rozegrali swój najlepszy mecz w tym sezonie. Monta Ellis miał 21 punktów (9-18 FG), Dirk Nowitzki dorzucił 18 punktów, 6 zbiórek i 7 asyst, ale w tym meczu chodzi tylko o trzy nazwiska. DeMarcus Cousins, Derrick Williams, Isaiah Thomas.
– Zacznijmy: Cousins miał 32 punkty, 19 zbiórek (season-high), 3 asysty, 3 przechwyty, 9 strat i 10-17 z gry oraz 12-14 z linii rzutów osobistych. Takie tam. DMC pobił swój rekord kariery w liczbie strat i jest czwartym graczem Kings z 9 TO w jednym meczu od 15 lat (Bibby, Webber, Wells), ale na tym kończą się niemiłe rzeczy. Jedynym graczem w ciągu ostatnich 28 lat, który w barwach Sacramento zaliczył 32/19/3/3, był Chris Webber, który w 2001 roku miał linijkę na poziomie 51 punktów, 26 zbiórek, 5 asyst i 3 steali. Wow. Nie było od 10 lat w NBA występu na poziomie 32 punktów i 19 zbiórek w mniej niż 36 minut, jako ostatni dokonał tej sztuki Tim Duncan. Cousins stał się również pierwszym graczem z 32/19/3/3 na skuteczności 58,8% od 2001 roku (Shaquille O’Neal). Dla środkowego Sacramento to już czwarty w tym sezonie mecz z min. 30 punktami, z kolei 19 zbiórek wyrównało jego season-high.
– Gay po występie Derricka Williamsa ma pewnie spore nadzieje na to, że z nim będzie podobnie. Williams, drugi pick Draftu 2011, także został niedawno sprowadzony (z Minnesoty), a dziś rozegrał swój najlepszy mecz w karierze. Pobił jej rekord, zdobywając aż 31 punktów. Ponadto miał 5 zbiórek, 5 przechwytów (również career-high) i aż 12-16 z gry! W ciągu ostatnich 28 lat to 25. występ na poziomie 31 punktów, 5 przechwytów i 75% skuteczności z gry. W tym gronie nie było jak dotąd żadnego gracza Kings, a tylko piątka zawodników dokonała tej sztuki w krótszym czasie, niż 35 minut Williamsa. Wśród nich jest Andre Drummond, który zrobił to 1 grudnia. Jak zwykle, niedościgniony zostanie Michael Jordan, który w 1988 roku miał 32 punkty i 10 przechwytów (!) w 27 minut (!!!).
– Wymiana Raptors-Kings to nie tylko Gay, ale też Greivis Vasquez, który odchodząc do Kanady zwolnił miejsce w pierwszej piątce Sacramento Isaiahowi Thomasowi. Mierzący 175 cm wzrostu 60. pick Draftu 2011 (dobra fabuła), który rozgrywa bardzo dobry sezon (18.2 ppg, 5.3 apg), w swoim pierwszym meczu jako starter miał 24 punkty (7-16 FG, 4-6 3pt) i rekordowe w karierze 12 asyst. Od ośmiu lat w Sacramento tylko jeden gracz był w stanie zanotować 24/12, Tyreke Evans. Ostatnim Królem, który zrobił to w 37 minut lub mniej, był Jason Williams (1999).
– Kilka innych ciekawostek o tym meczu, Kings wygrali w punktach z szybkiego ataku 23-5, Ray McCallum z Sacramento trafił swój pierwszy rzut w karierze, Ben McLemore miał tylko 3 punkty z siedmiu rzutów, Vince Carter – siedem z jedenastu. Shane Larkin zdobył 10 punktów w 11 minut.
Najlepsi
punkty: Curry (43)
zbiórki: D. Jordan (21)
asysty: Paul (13)
przechwyty: Derrick Williams (5)
bloki: Nicholson (4)
straty: Cousins (9)
3pt: Curry (5)
FT: Cousins (12)
minuty: K. Thompson (46:02)
Enbiejowy typer: 4/6, w sezonie 187/308
a to iguadola nie wypadł na cały sezon ? )