Cleveland Cavaliers (8-13) – New York Knicks (5-15) 109:94
Knicks znów “fantastycznie” zaczęli spotkanie, 19-31 (było 0-14, potem 9-27). STOP. Mike Woodson nie schodzi z gorącego krzesła STOP. New York Team notuje trzeci najgorszy start w historii organizacji , a ich bilans w zdobywaniu punktów w porównaniu z poprzednim sezonem spadł o 39% STOP.
Kyrie Irving i Jarret Jack zmietli z parkietu Quicken Loans Arena duet Felton-Prigioni (całe 12 punktów). Double double z 37pkt i 11as miał Australijczyk, a czołowy rezerwowy NBA z 67 sezonu dodał 17 oczek. Efensywa nowojorska pozwoliła Cavs rzucać na poziomie 56% , a Knicks znów bazowali na 30(+1) rzutach z dalekiego dystansu (przy 10 celnych). Gry Knicks nie da się oglądać niestety…
Punkty: Irving 37, Jack 17, Thompson 12 – Anthony 29, Stoudemire 15, Smith 14
Toronto Raptors (7-13) – San Antonio Spurs (16-4) 103:116
Bez oddanego do Sac-town Rudy’ego Gay’a jakoś nie specjalnie podniosła się skuteczność Raps (45%). Jego miejsce w S5 zajął Terence Ross (14pkt i 4/13 z gry) . Niestety dla wyniku meczu, Dwayne Casey nie mógł jeszcze skorzystać z najnowszych nabytków (Vasqueza , Salmonsa, Pattersona i Hayesa). Mimo wszystko gospodarze zaskoczyli Ostrogi podczas pierwszej kwarty i przejęli kontrolę nad spotkaniem, prowadząc 36-24.
Niestety fantastyczna obrona oraz jeszcze lepszy atak w drugiej fazie meczu przy świetnej postawie zmienników Spurs zamknęła Dinozaurom drogę do 8 zwycięstwa. Aż 61 pkt od bench-mob Popa zachwiało wyraźne Toronto. Ostrogi przy tym grały na fantastycznej skuteczności zza łuku, 56% (13/23) oraz z gry trafiali na 55%. X-factorem okazał się niezastąpiony Manu Ginobili z 16pkt i 9as , natomiast Jeff Ayres świetnie spisał się zastępując Tiago Splittera (14pkt to nowy rekord kariery dawnego Jeffa Pendergrapha).
W trzeciej kwarcie Spurs poszli za ciosem, utrzymując wysoką skuteczność gry w ataku i zwiększyli dystans nad rywalem do 15pkt (wygrywając kwartę 30-21).
Punkty: Johnson 19, DeRozan 19, Ross 14 – Ginobili 16, Parker 15, Duncan 14
Atlanta Hawks (11-11) – Oklahoma City Thunder (16-4) 92:101
Kolejny wielki mecz Kevina Duranta na przestrzeni ostatnich dwóch tygodni. Tym razem Durantula zagrał na poziomie 30pkt, 10zb i 5as i wraz ze swoim zespołem zapracował na wygraną podczas II kwarty (27-18 dla OKC). Przy gorzej dysponowanym rzutowo Russie Westbrooku (14pkt i 11as ale 6/21 z gry) solidną zmianę z ławki zanotował Reggie Jackson (13pkt,4zb,3as).
Thunder nie szło na dalekim dystansie, a gracze Scotta Brooksa trafili tylko 4 z 22 rzutów z dystansu. Grzmot jednak wykorzystał swoją przewagę w strefie podkoszowej (54-45 w zbiórkach oraz 38-28 w punktach z pomalowanego) a front court Hawks prawie nie istniał. Serge Ibaka zatrzymał Ala Horforda na poziomie 7pkt i 10zb (przy słabej skuteczności 3/10). Paul Millsap zatrzymał się sam , 5/18…
Nawet rekord kariery w ilości 17pkt Shelvina Macka nie pomógł Hawks zatrzymaniu rywali. Dla OKC była to 11 wygrana podczas 12 ostatnich spotkań.
Punkty: Millsap 23, Teague 17, Mack 17 – Durant 30, Ibaka 19, Westbrook 14
Brooklyn Nets (7-14) – Boston Celtics (10-13) 104:96
Tym razem to nie Celtowie, a Siatki zdominowały pierwszą kwartę spotkania (31-20 dla Brooklyn). Powrót Derona Williamsa był dużym bodźcem dla ataku drużyny z Brooklynu, a sam rozgrywający po kilkunastodniowej przerwie ustrzelił 25pkt, co przełożyło się na jego rekord sezonu (przy 16 rzutach). Ponadto świetnie dysponowany Brook Lopez trafił 10 z 13 rzutów, dodając do dorobku drużyny 24pkt.
Paul Pierce po szybkiej kuracji na swojej złamanej ręce rozpoczął mecz na ławce, co w jego przypadku oznaczało pierwszy występ jako rezerwowy od okresu 6 lat! Skrzydłowy, który w ostatnie lato zmienił otoczenie na brooklynskie zanotował 4 pkt i 7zb. Natomiast Kevin Garnett, czyli drugi z bohaterów letniego okienka transferowego, zanotował dopiero trzeci występ w nowym otoczeniu na poziomie double figures (10 oczek lub więcej – 11pkt).
Nets dominowali w strefie podkoszowej, zdobywając o 18 punktów więcej od Celtów (48-30). Poza tym trafiali na wyższej skuteczności z gry (55% do 43%). Wśród gości najlepiej prezentował się Avery Bradley, autor 22pkt.
Punkty: Williams 25, Lopez 24, Anderson 15 – Bradley 22, Green 19, Sullinger 15
Detroit Pistons (10-12) – Minnesota Timberwolves (10-11) 94:121
Po świetnych występach i wygranych nad Miami Heat i Chicago Bulls do swojej gorszej dyspozycji powrócili Detroit Pistons. Byli Mistrzowie NBA pokazali swoją drugą i gorszą twarz podczas drugiej i czwartej kwarty meczu z Wolves. Andre Drummond (8pkt i 8zb) oraz Greg Monroe (10pkt i 2zb) nie potrafili zrobić różnicy w konfrontacji z Kevinem Love (26pkt-16zb-7as) i Nikolą Pekovićem (18pkt i 5zb). Ponadto ogromna liczba strat Brandona Jenningsa (6 przy 20 zespołu) nie pozwoliła Tłokom, od drugiej odsłony, nawiązać wyrównanej rywalizacji z przeciwnikiem.
Wilki nie tylko lepiej radziły sobie w grze na tablicach (46-39) ale również częściej dzieliły się piłką (31-22). Ich przestrzenne granie znalazło odbicie w skuteczności rzutowej zza łuku (46% i 11/24). Cztery trójki zanotował Kevin Love, a trzy dodał Kevin Martin.
Podkoszowa dominacja Wolves wyrażona była też częstotliwością przy stawaniu na linii rzutów wolnych (33-16).
Punkty: Jennings 20, Smith 17, Caldwell-Pope 16 – Love 26, Pekovic 18, Martin 18
Chicago Bulls (8-11) – Milwaukee Bucks (5-16) 74:78
Takich problemów kadrowych nie miał Tom Thibodeau od play offs 2012, kiedy jego team przegrywał z Sixers. Obok kontuzjowanego na dłuższą metę Derricka Rose’a wypadli mu z gry Luol Deng i Joakim Noah. W dodatku do gry nie wrócił jeszcze Jimmy Butler, a lekarstwem na problemy kadrowe ma być awizowany D.J. Augustin.
Ta zmiana być może ożywi poczynania ofensywne Chicago, bowiem patrząc na formę (raczej jej brak) przy osobach Kirka Hinricha (0/10) oraz Marquisa Teague’a (1/7) to można mieć wiele do życzenia…
37% z gry oraz trzy celne z piętnastu wykonywanych trójek (20%) w tydzień po najlepszym meczu sezonu, przeciwko Miami Heat. Incredible dla fana Bulls. Ponadto Chicago zagrało tylko jedną skuteczną kontrę (10-2 dla Bucks w tym elemencie).
Wśród Bucks błyszczeli Brandon Knight z 19pkt i 10zb oraz bohater samej końcówki John Henson. 25pkt-14zb-6blk podkoszowego Kozłów załatwiło sprawę wygranej, a sam zawodnik popisywał się celnymi hakami nad wysokimi rywala i zmusił Carlosa Boozera (21pkt i 14zb) do kluczowej straty. Najlepszym graczem Chicago w konfrontacji z poprzednim pracodawcą okazał się Mike Dunleavy Jr (24pkt i 9/15 z gry). Niestety Bulls w drugiej połowie rzucili tylko 32 pkt przed swoją publicznością w United Center.
Punkty: Dunleavy 24, Boozer 21, Snell 13 – Henson 25, Knight 19, Ilyasova 10
Los Angeles Lakers (10-11) – Phoenix Suns (12-9) 108:114
(Niemal) życiówka Gorana Dragića (z 31pkt , zabrakło tylko punktu do wyrównania rekordu kariery) i tylko jedna strata. Dalej do swojej wysokiej dyspozycji przekonując nas bliźniacy Morris; Markieff zanotował 15pkt i 7zb , natomiast Marcus zaliczył 22 oczka (10/13 z gry).
Suns zanotowali 10 zbiórek więcej od Lakers (43-33) i stracili tylko 11 piłek. Gracze Jeffa Hornacka trafiali też na 51% skuteczności (przy 48% Lakers).
Mike D’Antoni dał aż 29 minut w grze Kobemu Bryantowi, trafiającemu 6 z 11 rzutów oraz wykonującemu swój pierwszy slam dunk po 8-miesięcznej przerwie. 19 oczek dołożył Pau Gasol, ale w decydujących momentach nie ustrzegł się on błędów i przy pudłujących zza łuku Bryancie, Youngu czy Henrym nie pomógł wygrać spotkania Lakersom.
Punkty: Bryant 20, Gasol 19, Meeks 13 – Dragic 31, Marcus Morris 22, Bledsoe 18
Roześmiałem się przy „efensywa nowojorska” :)
Po przeczytaniu wieści o absencji Denga byłem pewny że Gibson rozpocznie grę w pierwszej 5.
Nie wiem co robił w niej Mohamed.
Nohamed za Noaha grał … Gibson czy Boozer jednak na centra trochę nie pasują
Kyle Korver trafił jedną „trójkę”,a więc 91 mecz.