Detroit Pistons (11-14) – Portland Trail Blazers (21-4) 109:111 OT
Po strzelckiej uczcie w Filadelfii zawodnicy Terry’ego Stottsa spudłowali 6 pierwszych prób z dystansu przeciwko Tłokom. Na szczęście z wysokiego poziomu nie zeszli LaMarcus Aldridge (27pkt i 12zb) oraz Nicolas Batum (18pkt-5as-5zb). Mimo 7 pudeł zza łuku i zerowej skuteczności z dystansu 23 oczka dołożył Damian Lillard. Z drugiej strony swoje najlepsze spotkanie w barwach niebiesko – czerwonych rozgrywał Josh Smith (31pkt i 7zb).
Tłoki zdobyły aż 68 punktów z pomalowanego, podczas gdy 17pkt miał Greg Monroe, a 13pkt i 14zb dodał Andre Drummond. Mimo wygranej deski (53-47) zespół Mo Cheeksa ponownie kulał na dalekim dystansie i trafił tylko 3 z 15 prób.
Błędy Rodney’a Stuckey’a (niecelny rzut) i Kyle’a Singlera (strata po złym podaniu) nie przyniosły Detroit wygranej w regulaminowym czasie, a z przeciwnej strony najpierw stratę, później niecelną trójką nie-popisał się Lillard…
W dogrywce, wojnę nerwów wygrali gracze z Portland, którzy za sprawą Damiana Lillarda wykradli wygraną z Mo-Town. Ostatni Najlepszy Rookie tym samym zrehabilitował się za pomyłki w ostatnich sekundach czwartej odsłony.
Punkty: Smith 31, Monroe 17, Stuckey 17 – Aldridge 27, Lillard 23, Batum 18
Memphis Grizzlies (10-13) – Minnesota Timberwolves (12-12) 93:101
Prawdziwy popis ofensywnej koszykówki obejrzeli do przerwy fani NBA (byłem jednym z nich, który zdecydował się akurat na ten mecz). Zespół gości imponował w FedEx Forum a wśród gości brylowali JJ Barea (11pkt do przerwy) i Kevin Love (19pkt do przerwy i 3x trójki) ; 56-48. W drugiej połowie Grizzlies próbowali zmniejszyć dystans a przewaga Wolves stopniała do czterech, ale słabsza postawa na półdystansie Zacha Randolpha (7/19) nie pozwoliła miejscowym na wyrównanie czy nawet przejęcie prowadzenia. 28pkt Mike’a Conley’a (12/20) poszło więc na marne…
Wilki trafiły 12 z 26 rzutów z dystansu i przy 5 celnych próbach gospdarzy zza łuku wypracowali sobie solidną przewagę. Nawet dominacja bliżej kosza, za sprawą Jona Leuera (16pkt i 9zb) przy 50pkt z trumny Grizzlies, nie odwróciła losów meczu. Niedźwiedzie przegrały trzeci mecz pod rząd i znajdują się w wyraźnym kryzysie.
Fani Wolves czekali 4 lata na wygraną swojego zespołu w Memphis…
Punkty: Conley 28, Randolph 20, Leuer 15 – Love 30, Pekovic 19, Barea 15
Sacramento Kings (7-15) – Houston Rockets (16-9) 106:91
Rudy Gay zdobył 26pkt i poprowadził Kings do pierwszej wygranej od czasów swojej wymiany z Raptors, a w zamian za udany występ otrzymał owację na stojąco. W dodatku drugi z liderów Królów – DeMarcus Cousins – zanotował dublet z 21pkt i 10zb. Sacramento zanotowało 48% skuteczność z gry, podczas gdy Houston utknęło na poziomie 41%.
Zespół Mike’a Malone również dzięki postawie Isaiaha Thomasa (19pkt i 8as) odjechał rywalom na 8 oczek podczas drugiej kwarty, wygranej 29:21 a w czwartej odsłonie powiększył swoje prowadzenie do 15 pkt. Słabutko dysponowany Dwight Howard zaliczył tylko 13pkt i miał 5 strat i Houston zdobyło 10 punktów mniej z pomalowanego od wygrywającego rywala (42-52).
Punkty: Gay 26, Cousins 21, Thomas 19 – Harden 25, Parsons 19, Howard 13
Oklahoma City Thunder (19-4) – Orlando Magic (7-17) 101:98
Znów na wysoki poziom wdarapali się liderzy Grzmotu czyli K. Durant i R. Westbrook. Skrzydłowy był o zbiórkę od double-double (28pkt i 9zb), natomiast combo obrońca dołożył 20pkt i 12zb zapewniając faworytom Zachodu 12 z rzędu wygraną na własnym parkiecie. OKC mają jedną wygraną więcej od Pacers, dwóch drużyn niepokonanych przed własną publicznością.
Mimo pogoni gości podczas finałowych 12 minut, 27-18, oraz niecelnej trójki Glena Davisa (mógł doprowadzić do remisu) Magia przegrała w drugim kolejnym meczu. 25 oczek Aarona Afllalo oraz 11 double-double w sezonie Nikoli Vucevića (13pkt i 16zb) nie złamały Thunder, którzy zdobyli o 20 oczek więcej w pomalowanym (50-30).
Punkty: Durant 28, Westbrook 20, Lamb 16 – Afflalo 25, Oladipo 15, Vucevic 13
Denver Nuggets (14-9) – New Orleans Pelicans (11-11) 102:93
Czterech starterów Denver Nuggets zanotowało double-figures , a ponadto Nate Robinson dołożył 14 oczek z ławki. Przy zbilansowanym ataku zespołu Briana Shawa oraz wysokiej dyspozycji podkoszowych (K. Faried i J.J. Hickson mieli 31pkt i 20zb) Bryłki przejęły kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie w Pepsi Center, podczas trzeciej odsłony meczu.
Faried i Hickson zapewnili Nuggets dominację na tablicach i punkty z ponowień (51-33 w zbiórkach) . Pelikanom nie pomógł 26-punktowy występ Ryana Andersona. Gościom udało się tylko 6 razy przejść do szybkiego ataku. Jak widać efekty pracy Briana Shawa są coraz mocniej widoczne.
Punkty: Chandler 19, Hickson 19, Robinson 14 – Anderson 26, Riverrs 17, Holiday 12
Phoenix Suns (14-9) – Golden State Warriors (13-12) 106:102
Eric Bledsoe ukradł show Stephenowi Curry (30pkt), notując 24pkt i 8as oraz prowadząc Słońca do 5 wygranej w serii. Najlepszy zespół NBA poprzedniego tygodnia, już w pierwszej kwarcie konfrontacji z Wojownikami (33-27) utwierdził nas w przekonaniu , że wysoka forma i ostatnie wygrane nad kalifornijskimi rywalami (Kings i Lakers) to nie przypadek.
20 oczek „Stefana Kury” nie ostudziło zapędów ekipy Jeffa Hornacka, ani również 5 z rzędu double-double Davida Lee (18pkt i 13zb). W decydujących o wyniku , końcowych momentach czwartej kwarty, kolejne trójki trafili Bledsoe, Frye i Tucker a dzięki nim Suns mogli cieszyć się z 8 domowej wygranej.
Punkty: Bledsoe 24, Dragic 21, Frye 20 – Curry 30, Thompson 19, Lee 18.
Brawo Blazers. To sa wlasnie wazne zwyciestwa. Nie idzie a i tak druzyna potrafi wygrac, tylko klasowe teamy tak wygrywają. A Lillard, ma cos w sobie ten chlopak, czesto mu nie idzie cala noc, przychodzi 4 kwarta i albo rzuci wazna trojke ktora pozwala odrobic straty albo oddskoczyc rywalom albo jak dzis game winnera.
Bledsoe powinien wyciągnąć maxa po sezonie. Po CP3 to najlepszy pg ligi w tym momencie…A Phoenix Suns mi bardzo imponują. Mimo przeciętnych nazwisk, grają na prawdę świetną koszykówkę.
Kiedy wraca Igoudala, wie ktoś może?
Martin ma jakiś uraz o którym się nie mówi? A może to wciąż to kolano nie wyleczone? Bo ostatnie mecze coraz gorsze, wczoraj to wyglądał jak gracz PLK na siłę wrzucony na parkiet…
Z kolei Stuckeya dla mnie to powinno się wypchać i pokazywać jako wzór naciągacza-nieroba. Sezon kontraktowy i nagle mu się grać zachciało, żeby to chociaż miało przełożenie na wyniki, ale on wciąga posiadania jak gąbka, a jak już dostanie piłkę to jej nie oddaje.
Curry z tymi to to ostatnio przegina. Ostatnio to srednia kolo 6 mu wychodzi – ja wszystko rozumiem ale te niecałe 9 asyst przy 6 stratach – to blado wygląda jednak