Kyrie Irving był wczoraj wielki. Kiedy na nieco ponad dwie minuty do końca spotkania LaMarcus Aldridge trafił typowego dla siebie jumpera po zagraniu w post up, Blazers wygrywali już 10 punktami i wydawało się, że mają ten mecz w garści.
Nic z tego. Powtórzę Irving był wczoraj wielki. Najpierw trafił zza łuku w kontrze, potem dorzucił kolejną trójkę, by na koniec wejść pod kosz i zanotować akcję dwa plus jeden. Po celnym wolnym zmniejszył straty do tylko dwóch punktów na pół minuty do końca i Cavs dalej byli w grze.
O czas poprosił trener Terry Stots, a piłka trafiła do Aldridge’a na post up. Tym razem jego próba okazała się niecelna i przerwę na żądanie wziął z kolei Mike Brown. Sprawy w swoje ręce wziął nie kto inny jak Uncle Drew. Kozłował chwilę piłkę naprzeciwko kosza tuż za linią rzutów za trzy punkty, wyprzedził trochę z lewej strony kryjącego go Nicolasa Batuma, spenetrował na kosz, ściągnął na siebie uwagę aż trzech obrońców gości i następnie oddał ją do znajdującego się pod koszem Andersona Varejao, który rzutem o tablicę doprowadził do remisu.
To był właśnie Irving, jakiego chcemy oglądać. Miał jednak wczoraj pecha, bowiem Damian Lillard był wczoraj jeszcze większy. Dwa dni temu w meczu z Pistons trafił game-winnera i dzisiaj zrobił to ponownie. Dostał piłkę na przeciwko kosza, poczekał aż czas zacznie dobiegać do końca i z zimną krwią trafił wielką trójkę tuż sprzed nosa kryjącego go Alonzo Gee. Cavs niby jeszcze mieli 0,4 sekundy, ale daleka trójka Irvinga nie wpadła do kosza.
Świetne rzuty, świetna końcówka, świetny mecz. Jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie. Nawet LeBron James jest podobnego zdania.
One of the best games this year so far if not the best. Cavs vs Blazers
— LeBron James (@KingJames) grudzień 18, 2013
Obaj rozgrywający byli świetni w tym meczu. Lillard rzucił 36 punktów z 23 rzutów, trafiając rekordowe w swojej karierze 8 rzutów zza łuku na 12 prób. Był jednak tylko 3/11 jeśli chodzi o pozostałe rzuty, rozdając również 10 asyst.
Irving z kolei zdobył 25 oczek, z czego miał udział przy ostatnich 11 punktach Cavs, trafiając 9 z nich, a przy pozostałych 2 notując asystę. Był 9/22 z gry i także rozdał 10 asyst.
Nie tylko oni grali jednak dobrze w tym meczu. Po raz kolejny dobre wejście z ławki miał Dion Waiters, autor 25 punktów z 19 rzutów. Świetnie w post up wyglądał Andrew Bynum – 13 oczek, 6/15 z gry, 9 zbiórek i to naprzeciwko dobremu obrońcy, jakim jest Robin Lopez. Czasem patrząc na grę środkowego Cleveland można odnieść wrażenie, że coraz częściej przypomina siebie sprzed dwóch lat, kiedy występował w Los Angeles Lakers. Jeśli tylko ominą go urazy to ten ruch Cavs będzie oceniany jako jeden z lepszych z tego off season.
Po raz kolejny dobrze zaprezentował się też Aldridge, który zdobył 26 punktów z 22 rzutów i zebrał 15 piłek. 19 dodał Wesley Matthews, a 14 Batum. Dla Cavs 15 dołożył Tristan Thompson, a 12 z ławki Jarrett Jack.
To był naprawdę bardzo wyrównany mecz. Prowadzenie zmieniało się 23-krotnie, a 11 razy na tablicy wyników widniał remis. Obie drużyny grały szybko, oddawały sporą ilość rzutów i co ważne na dobrej skuteczności (Blazers – 44,6 proc., Cavs – 47,1 proc.). Ponadto goście rzucili aż 35 punktów z 18 zbiórek ofensywnych. To niesamowity wynik. Nie wiem, czy nie najlepszy w tym sezonie, biorąc po uwagę wskaźnik zdobytych punktów po zbiórkach w ataku.
Kolejny mecz Portland zagra już dziś na wyjeździe z Minnesotą Timberwolves, z kolei Cleveland w piątek u siebie z Milwaukee Bucks.
Portland Trail Blazers – Cleveland Cavaliers 119:106 (26:28, 29:31, 37:29, 27:28)
Liderzy zespołów:
Punkty: Lillard 36 – Irving, Waiters 25
Zbiorki: Aldridge 15 – Bynum, Varejao 9
Asysty: Lillard 10 – Irving 10
Przechwyty: Aldridge, Lopez 1 – Bynum 2
Bloki: Batum, Aldridge, Lillard, Williams, Freeland 1 – Clarck 1
Takie mecze powinien pokazywać Canal +. A tam tylko houston, boston, miami, minnesota, oklahoma i knicks…i knicks!!?!! panowie?
Boston zbyt często nie był pokazywany w przeszłości, niestety, a teraz to już w ogóle. Do Twojej listy dorzuciłbym jeszcze Nuggets, co sprawdzam program to praktycznie ciągle oni….
Obawiam się o PTB w PO, ale raz to temat na dłuższą dyskusję, dwa – cieszmy się chwilą.
masz rację, boston zastępuję…. washington wizards. Prawda, ze boli?
to prawda co piszecie, ale trzeba uczciwie powiedzieć, że to NBA narzuca Canalowi mecze do transmisji i niewielką możliwość manewru ma stacja. A co do meczu to Lillard jest killer jakich mało! Świetlana przyszłośc przed tym chłopakiem i tym samym przed Portland.