Mecz wieczoru: Indiana Pacers (20-4) – Miami Heat (18-6) – godz. 1:00
Ostatnie starcie pomiędzy tymi drużynami, które mogliśmy podziwiać dokładnie 8 dni temu zakończyło się dominacją ex-aequo 2. najlepszej drużyny ligi – Indiana Pacers. Wówczas to w głównej mierze Roy Hibbert poprowadził swój team do wygranej 90 – 84, na którego Erik Spoelstra nie miał odpowiedzi. I tym razem nic nie wskazuje na to, że ma być inaczej. Dlaczego?
W ekipie Mistrzów NBA najprawdopodobniej zabraknie bowiem najlepszego zawodnika i swoją drogą najlepszego centra w pojedynkach z Pacers – LeBrona Jamesa. Czterokrotny MVP ligi zwichnął swoją lewą kostkę i nie uczestniczył w żadnych poprzedzających mecz treningach i skupiał się przede wszystkim na odpoczynku. Sam zawodnik powiedział już, że swój status ocenia na day-to-day i o tym czy wybiegnie na boisko zadecydują ostatnie godziny przed spotkaniem.
Poza kadrą jest również Michael Beasley, który nie gra już z powodu kontuzji niemal 3 tygodnie.
To jednak nie tylko Miami Heat prawdopodobnie wyjdą w poważnie osłabionym składzie, bowiem trener Indiana Pacers – Frank Vogel – najzwyczajniej się rozchorował i bardzo możliwe, że ławkę trenerską zamieni na łóżko w hotelu. Mimo, że to head coach ma największy wpływ na drużynę to na parkiecie grają jednak zawodnicy. Dlatego wobec osłabień Żaru – Pacers, a w głównej mierze Paul George i Roy Hibbert mogą doprowadzić do trzeciej porażki Heat u siebie w domu.
Liderzy zespołu (średnie na mecz):
Punkty: Paul George (23.8) – LeBron James (25.3)
Zbiórki: Roy Hibbert (8.8) – LeBron James (6.8)
Asysty: Lance Stephenson (5.0) – LeBron James (6.5)
Przechwyty: Paul George (2.0) – Dwyane Wade (1.9)
Bloki: Roy Hibbert (3.0) – Chris Andersen (1.3)
Pozostałe spotkania:
Utah Jazz (6-21) – Orlando Magic (8-17), godz. 1:00
Idealny przykład meczu gorszego Boga. Warto jednak zwrócić uwagę na Arrona Afflalo – 21.6 punktu, 4.7 zbiórki, 4 asyst i znakomita skuteczność z gry. All-Star?
Charlotte Bobcats (11-14) – Toronto Raptors (9-13), godz. 1:00
Toronto Raptors są 3-1 bez Rudy’ego Gay’a. Przypadek?
Sacramento Kings (7-16) – Atlanta Hawks (13-12), godz. 1:30
Królowie wraz ze wspomnianym Gay’em zdołali już wygrać z Houston Rockets i przegrać też mecze z Phoenix i Charlotte. Dzisiaj kolejny raz ciężka przeprawa w Atlancie, którzy mają świetną okazję podreperować bilans Wschodu w starciach z Zachodem.
Detroit Pistons (12-14) – Boston Celtics (12-14), godz. 1:30
Dwie drużyny z ujemnym bilansem, ale z aktualnie pewnym awansem do fazy PlayOffs. Mimo, że strefa podkoszowa od dawna w Bostonie nie wyglądała tak dobrze to Andre Drummond, Greg Monroe i Josh Smith pozwolić sobie będą mogli na trochę więcej niż zawsze. To mimo wszystko może być całkiem ciekawe spotkanie.
Washington Wizards (10-13) – Brooklyn Nets (9-15), godz. 1:30
Zarówno Wizards jak i Nets mają za sobą już (nie)mały falstart. W Waszyngtonie doczekano się już na powrót Bradley’a Beala, a na Brooklynie na Derona Williamsa. Czy Czarodzieje zaczarują Barclays Center?
New York Knicks (7-17) – Milwaukee Bucks (5-19), godz. 2.00
Tylko dla widzów o mocnych nerwach. Na parkiecie zdecydowanie jedne z najgorszych zespołów ligi. Ciekawiej wyglądać powinna lista nieobecnych (Martin, Chandler, Stoudemire, Felton, Prigioni – Butler, Delfino, Pachulia, Sanders) niż sam spektakl w Milwaukee.
Memphis Grizzlies (10-14) – Dallas Mavericks (14-10), godz. 2:30
Pojedynek w najsilniejszej dywizji ligi. Memphis Grizzlies jednak bez Marca Gasola (i Lionela Hollinsa!) nie są tą samą ekipą, która walczyła w ostatnich latach w Playoffs. Niedźwiadki przegrały cztery ostatnie spotkania, a aktualnie są w ciężkim back-to-back po porażce z Lakers. Mavericks są natomiast w tym roku wszystkim czego potrzebujesz!
San Antonio Spurs (19-5) – Phoenix Suns (14-9), godz. 3:00
Spurs są po prostu Spurs, a Eric Bledsoe popsuł Phoenix Suns idee ciężkiej przebudowy i jest faworytem po nagrodę MIP. Zabraknie dziś Tony’ego Parkera co będzie świetną szansą dla Słońc na kolejne zaskakujące (albo już nie?) zwycięstwo. Ciekawe spotkanie w Phoenix i pojedynek dwóch świetnych coachów.
Chicago Bulls (9-14) – Houston Rockets (16-9), godz. 3:30
Jeszcze kilka tygodni temu moglibyśmy okrzyknąć to spotkanie starciem dnia, a dzisiaj w nocy szykuje się blowout. Rockets są 10-3 u siebie i ciężko wyobrazić sobie wygrywających w Toyota Center Chicago Bulls będących 3-9 na wyjazdach. Derrick Rose wciąż nie chce przebudowy?
Gdzie w końcu wyląduje jednak Omer Asik?
New Orleans Pelicans (11-12) – Los Angeles Clippers (17-9), godz. 4:30
Przed ekipą Monty’ego Williamsa chyba najtrudniejszy terminarz na nadchodzące 1.5 miesiąca ze wszystkich drużyn NBA. Trzy dni temu grali już w Denver z Nuggets, a dziś po porażce w Oakland z Warriors są back-to-back i grają z Los Angeles Clippers. To jednak nie wszystko i w sobotę zawitają do Portland. Czy bez Anthony’ego Davisa i Tyreke’a Evansa będzie 0-4?
Portland Trail Blazers (22-4) – Minnesota Timberwolves (12-13), godz. 2:00
Znakomity mecz i kilka świetnych pojedynków. Zobaczymy przede wszystkim w akcji aktualnie dwóch najlepszych(?) silnych skrzydłowych w lidze – Kevina Love’a i LaMarcusa Aldridge’a oraz matchup Ricky’ego Rubio i Damiana Lillarda. Zatrzymując się przy tym ostatnim… Jest on czwartym graczem w ostatnich 15. sezonach, który w dwóch meczach z rzędu wygrał dla drużyny spotkanie trafiając rzut na 2 sekundy lub mniej przed końcem. Wow.
Panie redaktorze! Co z meczem MIN-POR? Chyba coś umknęło…
No właśnie! Chyba zapomniano o tym meczu.
Dzięki wielkie za czujne oko. To przez ten strasznie pomieszany terminarz na Yahoo :)