W tym sezonie Dallas Mavericks i Minnesota Timberwolves grali już trzy razy i dzisiejszej nocy po raz pierwszy wygrali ci pierwsi. Mecz miał burzliwy przebieg. Najpier dużą przewagę uzyskali Mavs. Na początku trzeciej kwarty Wilki miały nawet 21 oczek straty. Jednak głównie dzięki fantastycznej grze Kevina Love (36 punktów, 11 zbiórek, 4 asysty) gospodarze doprowadzili do remisu, a nawet wyszli na prowadzenie. Ojcem zwycięstwa gości był przeżywający dzisiaj drugą młodość Shawn Marion autor 32 punktów (4/5 za 3 punkty!). To co wydarzyło się jednak w końcowej akcji meczu było straszne. Love w ostatniej akcji spotkania był ewidentnie faulowany przy rzucie przez Mariona i powinien dostać osobiste (być może nawet trzy, bo chyba był za linią trzypunktową). Niestety trzeba to sobie powiedzieć – Wilki zostały ograbione z możliwości doprowadzenia do dogrywki.
Przebieg spotkania
W pierwszej kwarcie lepsze wrażenie sprawiała drużyna gości. Timberwolves często tracili piłki w ataku (aż 13 strat w pierwszej połowie!), co przełożyło się automatycznie na kilka szybkich ataków kończonych głównie przez Shawna Mariona (10 punktów w pierwszej odsłonie). Od stanu 15-11 dla Mavs ciężar gry wziął na siebie Kevin Love, który zdobył 10 z kolejnych 12 oczek swojego zespołu i gospodarzom udało się doprowadzić do remisu 23-23. Wtedy jednak nastąpiły zmiany, a niestety po raz kolejny wyszła słabość drugiego garnituru Wilków. Rezerwowi z Minneapolis przegrali dzisiaj 5-26 (wszystkie 5 punktów zdobył J.J. Barea). Alexey Shved jest karykaturą siebie samego z zeszłego sezonu. Mbah a Mute i Cunningham w ofensywie nie wnosili kompletnie nic. Nie da się w ten sposób wygrywać w NBA z dobrymi zespołami.
Od końca pierwszej ćwiartki i przez praktycznie całą drugą Mavericks punktowali rywali. Szalał Marion, który trafił w tym meczu aż 4 trójki (dwie w pierwszej połowie). Do przerwy miał na swoim koncie 21 punktów, co dotychczas było jego najwyższym wynikiem w sezonie! Świetną zmianę dał Brandan Wright (10 punktów w pierwszej połowie 14 w całym meczy, na 17 minut), który obok Mariona był decydującym faktorem w tym meczu. Przewaga Mavs rosła aż do 19 punktów. Pierwsza połowa zakończyła się wysokim prowadzeniem gości 62-43.
Pierwsze minuty trzeciej kwarty nie zapowiadały nagłego comebacku drużyny Ricka Adelmana. Na 7:40 do końca było wciąż 70-51 dla gości. Trudno powiedzieć co się właściwie stało przez te pozostałe 7 minut. Napewno ważnym czynnikiem było szybkie złapanie limitu przewinień przez Mavs. Gracze z Minneapolis często dostawali się na linie, z której byli bardzo skuteczni (20 na 23 w całym meczu). Rewelacyjny okres gry miał Corey Brewer, który w tej odsłonie zanotował 14 punktów i dwa celne rzuty zza łuku (trzeci rzut trafił ze stopą na linii i został oczywiście zaliczony jako dwójka). Kevin Love zdominował Nowitzkiego w ataku i mamy efekt. Trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 81-81.
Ostatnią odsłonę ropoczął Dirk Nowitzki. Od czego ma się jednak w drużynie jednego z najlepszych graczy w lidze. Love rzutem zza łuku doprowadził do prowadzenia swojej drużyny. Znowu jednak okres gry rezerwowych sprawił, że goście złapali oddech i znowu przejęli inicjatywę. Na 3:02 Mavs po rzucie Nowitzkiego, a wcześniej dwóch kolejnych trójkach Mariona wyszli na solidne prowadzenie 97-90. Alley-oop Love’a i wolne Pekovica nieco poprawiły sytuację gospodarzy. W kolejnej akcji Dalambert trafił tylko jeden raz z linii, a w odpowiedzi świetnym podaniem popisał się Rubio i Pekovic nie miał problemu ze zdobyciem punktów. Na 1:38 do końca było 98-96 dla Mavs i wszystko było jeszcze możliwe. Obie drużyny nie wykorzystały jednak swoich szans i dopiero na 47 sekund do końca Samuel Dalambert po raz kolejny stanął na linii i trafił oba rzuty wolne (100-96). W odpowiedzi szybkie punkty zdobył Pekovic (98-100) i na niespełna 40 sekund do końca piłkę mieli Mavs. Słaby w tym spotkaniu Monta Ellis nie trafił długiej dwójki i Wolves mieli jeszcze jedną szansę. Tym razem Pekovic przestrzelił, ale Dalambert w banalnej sytuacji zrobił kroki i piłka wróciła do gospodarzy. W kolejnej akcji w świetnym momencie sfaulował Calderon (faul bez rzutów) i zespół z Minneapolis miał tylko 3 sekundy na doprowadzenie do dogrywki lub wygranie spotkania. Piłka trafiła do Love’a, który w dobrej pozycji był ewidentnie faulowany przy rzucie za trzy przez spóźnionego Mariona (nie jestem pewien czy Love nie stał na linii i byłyby dwa rzuty, ale to w sumie bez znaczenia). Skandaliczna pomyłka sędziego, bo uderzenie Mariona po rękach Love’a było ewidentne i nie wiem jak sędziowie mogli to przeoczyć.
Więcej o całej historii i wypowiedziach zawodników i Adelmana możecie przeczytać tutaj.
Pomimo zaciętej końcówki trzeba powiedzieć, że Mavericks na przestrzeni spotkania byli lepszym zespołem. Timberwolves trzymali się w grze tylko dzięki kolejnemu genialnemu występowi swojej gwiazdy. Muszę powiedzieć, że bardzo podoba mi się rozwój Kevina. Jakiś czas temu dodał do swojej gry rzut za trzy, a teraz coraz lepiej czuje się w pozycji post-up i rzutach z odchylenia po pivocie do końcowej linii. W tym meczu trafił kilka razy tego typu akcje. Robi postępy w defensywie i staje się graczem coraz bardziej kompletnym, któremu brakuje jedynie lepszej drużyny. Niestety rezerwowi Wilków w tym sezonie grają dramatycznie źle i aż prosi się o jakieś wymiany. Podobnego problemu nie ma zespół z Dallas. Rick Carlisle świetnie wykonał swoją pracę i doskonale ułożył swoją drużynę. Mavericks są niebezpieczni dla każdego. Ofensywnie trudno ich zatrzymać. Defensywnie mimo braku dobrych obrońców jako zespół są dobrze zorganizowani. Mavs w play-offach wcale nie będą chłopcami do bicia.
Najlepsi w poszczególnych statystykach:
Minnesota Timberwovles:
Kevin Love – 36 punktów
Kevin Love – 11 zbiórek
Ricky Rubio – 13 asyst
Dallas Mavericks:
Shawn Marion – 32 punkty
Samuel Dalambert – 7 zbiórek
Monta Ellis – 10 asyst
Oklahoma została też ograbiona w finałach. W każdym meczu sędziowie popełniają błędy. Raz w kluczowych momentach przy stycznym wyniku a inny raz w meczach gdzie jest blowout
Chyba w tych, do których nie awansowali.
Parodia, że sędziowie nawet nie chcieli obejrzeć powtórki… a nawet komentatorzy (ze strony Dallas) się dziwili, że stojąc dwa metry dalej można coś takiego przeoczyć. Właśnie obejrzałem powtórkę meczu Miami i tam niestety też sporo dziwnych decyzji, sporo star calls…
Czy czasem nie ma zasady że w ostatniej minucie każda niepewna sytuacja sprawdzana jest na monitorze? Jak to mozliwe że sędziowie nie oglądali akcji z odtworzenia? Nikt się nie sprzeciwił?
No ja sie pytam. Kto takich kutafonów zatrudnia?
Wiadomo Minnepolis mały rynek ale czy znaczy to ze mozna nas (kibiców Wilków i zawodników) ruchać w pupe?
No właśnie musieliby zagwizdać faul i potem ogłosić, że oglądają powtórkę. Tutaj nie było gwizdka więc nie było podstaw do powtórki. Żeby nie było faul był oczywisty. Może Love powinien go bardziej sprzedać a nie tylko uśmiechać się z niedowierzaniem.