Przedostatnia noc roku 2013 w NBA obfitowała w emocje. Aż 5 meczów skończyło się różnicą 4-punktową lub mniejszą i mieliśmy w nich emocje do samego końca. Zapraszam na podsumowanie tych meczów i ostatni Telegram z Enbiej w 2013 roku.
(14-14) Washington Wizards 106 – 99 Detroit Pistons (14-19)
Pistons przeważali przez 3 kwarty, zbudowali 9-punktową przewagę, ale przez ostatnie 12 minut oglądaliśmy zupełnie inne spotkanie. Wizards wygrali tą kwartę 28-12, a Pistons nie trafili w niej, ani jednej trójki lub rzutu z półdystansu. Wszystko ograniczyło się do osobistych i punktów z pomalowanego.
Wizards nadrobili całą zaliczkę Pistons już na otwarciu 4 kwarty. Rezerwowi (Porter, Webster i Seraphin) zrobili serię 10-0. Później swoje 9 oczek dorzucił świetny tego dnia John Wall, pomogli mu nieco Nene i Webster, a jedną z dwóch kluczowych akcji meczu miał Marcin Gortat, który zablokował próbę wsadu Josha Smitha na 50 sekund przed końcem spotkania. W następnym posiadaniu Wizards Wall trafił z półdystansu, co wyprowadziło gości na +6. W tej sytuacji Pistons nie mieli już jak odrobić straty.
Najlepsi gracze: John Wall (29 punktów, 7 asyst), Trevor Ariza (15 punktów, 11 zbiórek, 4 asysty, 6 przechwytów), Nene (11 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst) – Greg Monroe (22 punkty, 10 zbiórek), Andre Drummond (16 punktów, 16 zbiórek), Brandon Jennings (15 punktów, 14 asyst), Josh Smith (16 punktów, 9 zbiórek, 6 asyst)
(12-17) Chicago Bulls 95 – 91 Memphis Grizzlies (13-17)
Byki przejęły inicjatywę w drugiej kwarcie i pod jej koniec objęły prowadzenie 46-44. Decydujący okazał się początek drugiej połowy, którą Bulls zaczęli serią 20-4! Po takim laniu Grizzlies było bardzo ciężko się podnieść, ale walczyli do końca i za to należy im się pochwała.
Miśki od razu ruszyły do ataku i zanotowały serię 16-5, jeszcze przed zakończeniem 3 kwarty. W 4 kwarcie Grizzlies kontynuowali swoją serię i tracili już tylko 1 punkt na 9 minut przed zakończeniem meczu. Bulls zaczęli znowu uciekać, a sam James Johnson nie był w stanie utrzymać swojej drużyny w grze. Sprawę załatwiła trójka Kirka Hinricha na 3:35 przed końcem, wyprowadzająca Bulls na 10-punktowe prowadzenie. Grizzlies zabrakło czasu, żeby tą stratę nadrobić.
Najlepsi gracze: Jimmy Butler (26 punktów, 4 zbiórki), Carlos Boozer (21 punktów, 10 zbiórek), D.J. Augustin (10 punktów, 9 asyst) – Mike Conley (26 punktów, 9 asyst, 6 zbiórek, 6 przechwytów), James Johnson (13 punktów, 10 zbiórek)
(24-7) Portland Trail Blazers 108 – 110 New Orleans Pelicans (14-15)
Przed tym meczem wszyscy nastawiliśmy się na wielki pojedynek między Anthonym Davisem, a LaMarcusem Aldridgem. Obaj rozegrali dobry mecz, ale nie grali przeciwko sobie. Bohaterem spotkania też został ktoś inny, ale o tym za chwilę. Obie drużyny szły łeb w łeb przez całe spotkanie, a emocje skupiły się jeszcze mocniej w 4 kwarcie.
Wynik cały czas oscylował w granicach remisu, nikt nie był w stanie wyprowadzić swojej drużyny na bezpieczne prowadzenie. Świetnie grał Jrue Holiday, ale jego znakomita postawa zbiegła się z serią trafień Blazers. Na 2 minuty przed końcem Pelicans byli +4, ale nawet to goście byli w stanie odrobić.
Na 19 sekund przed końcem Pelicans zmarnowali swoją wielką szansę, bo Holiday przestrzelił trójkę, która mogła dać 6 punktów prowadzenia i bezpieczną wygraną. W efekcie, w kolejnej akcji zza łuku trafił Lillard i wyrównał stan gry. Bohaterem meczu został Tyreke Evans, trafiając trudnego fadeawaya nad Mo Williamsem na 1.2 sekundy przed końcem! W ostatniej akcji przestrzelił Aldridge i Pelicans mogli cieszyć się ze zwycięstwa w tym spotkaniu.
Najlepsi gracze: LaMarcus Aldridge (28 punktów, 8 zbiórek), Damian Lillard (29 punktów, 5 asyst, 5/8 za trzy), Wesley Matthews (18 punktów, 5 zbiórek) – Jrue Holiday (31 punktów, 13 asyst, 7 zbiórek), Anthony Davis (27 punktów, 12 zbiórek, 5 bloków), Tyreke Evans (20 punktów, 5 zbiórek, 4 asysty)
(24-7) Miami Heat 97 – 94 Denver Nuggets (14-16)
Będący w trakcie serii porażek Nuggets przedłużyli ją tym meczem do 7 spotkań. Obchodzący 29-te urodziny LeBron James zanotował 26 punktów i 10 asyst, dzięki czemu poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa.
Heat o wiele lepiej zaczęli, ale ogólnie na przestrzeni pierwszej połowy lepsi byli Nuggets i przełożyło się to na ich 9-punktowe prowadzenie po 24 minutach gry. 3 kwartę Heat zaczęli od serii 13-0 i objęli prowadzenie. Bryłki jednak ponownie wyglądały lepiej i szybko odzyskały przewagę. W efekcie dostaliśmy bardzo ciekawą końcówkę.
Na 4:54 przed końcem spotkania było 85-86 dla gości i wszystko mogło się zdarzyć. Dwa trafienia Jamesa pozwoliły utrzymać gościom prowadzenie, ale Nuggets się nie poddawali i po wsadzie Chandlera był tylko 1 punkt różnicy. W kolejnej akcji James podał do niepilnowanego Beasleya na obwodzie, a ten trafił kluczową trójkę. Randy Foye w kolejnej akcji utrzymał nadzieję Nuggets na zwycięstwo i gospodarze byli tylko -2 na 25 sekund przed końcem. Ray Allen został wysłany na linię, ale spudłował 1 z 2 osobistych co dało jeszcze jedną okazję Nuggets na wyrównanie spotkanie. Najpierw przestrzelił Ty Lawson, a potem błąd 5 sekund popełnił J.J. Hickson. W efekcie Heat przetrwali i odnieśli zwycięstwo.
Najlepsi gracze: LeBron James (26 punktów, 10 asyst, 6 zbiórek, 5/9 za trzy), Chris Bosh (17 punktów, 5 zbiórek), Mario Chalmers (10 punktów, 9 asyst) – Ty Lawson (26 punktów, 7 asyst), J.J. Hickson (12 punktów, 11 zbiórek), Randy Foye (11 punktów, 7 asyst)
(14-18) Charlotte Bobcats 80 – 83 Utah Jazz (10-24)
Ten mecz miał jedną historię, mianowicie powrót Ala Jeffersona do Utah, gdzie spędził ostatnie kilka sezonów. Do tego miał nie najgorszą końcówkę. Obie drużyny pudłowały sporo, mecz nie miał dobrego tempa i ogólnie nie był zbyt ciekawy, ale wielkich oczekiwań nikt wobec niego nie miał.
Jefferson w swoim powrocie rzucił 18 punktów, zebrał 10 piłek, ale trafił jedyne 8/23 z gry i spudłował decydujący rzut. Przy stanie -3, na 10 sekund przed końcem, w niezwykle chaotycznej akcji piłka trafiła do stojącego na obwodzie Jeffersona (w karierze trafił 4 trójki), a ten przestrzelił. Nie mogło być inaczej, ale ta akcja nie miała ładu i składu i efekt był taki, że Bobcats przegrali.
Najlepsi gracze: Al Jefferson (18 punków, 10 zbiórek), Gerald Henderson (19 punktów), Kemba Walker (18 punktów, 6 zbiórek, 4 asysty) – Trey Burke (21 punktów, 5 asyst), Marvin Williams (13 punktów, 10 zbiórek), Alec Burks (14 punktów, 6 zbiórek)
Na koniec, życzę Wam szczęśliwego nowego roku :) . Dzięki, że byliście z Nami przez cały 2013 i miejmy nadzieję, że 2014 będzie jeszcze bardziej udany i będzie obfitował w jeszcze większe emocje w naszej ukochanej lidze :) !
Augustin wygląda coraz lepiej w Chicago, bardzo fajnie się ogląda jego współpracę z wysokimi Bulls. Ciekaw jestem czy Thibbs się zdecyduje na zmiany w s5 czy zostawi DJa z ławki, jako 6th mana.
PTB kolejny mecz przegrany w ostatnim rzucie, ale mi i tak najbardziej (znowu) zaimponował Lillard w ostatniej akcji swojego zespołu. -3, 15 sekund do końca a on of korz trójeczka z ośmiu metrów na totalnym luzie…
Cieszy, że Holiday sobie przypomniał, że umie rzucać, Reke chyba wreszcie zaczyna przypominać siebie z sezonu debiutanckiego (pytanie na jak długo). Przy takiej formie tego duetu i Davisie pod koszem (chyba każde podwojenie na obwodzie dzisiaj się kończyło szybkim podanie do niego i łatwymi punktami) Pelikany będą groźne dla wszystkich. Taka piąta z rozciągającym grę Andersonem wygląda bardzo groźnie i szczerze mówiąc nawet lepiej niż z Gordonem w składzie (wtedy jest chyba jednak trochę za dużo tych rąk do rzucania). Jakby się udało Erica korzystnie wymienić na 2 przyzwoitych zadaniowców to byłoby gites.
Aha, końcówka Pistons, bo tylko ostatnią ćwiartkę widziałem… Ciężko o nich cokolwiek pisać, zlepek samograjów, trener który biernie się gapi jak jego zespół roztrwania przewagę w 4q… Szczerze mówiąc to najbardziej mi tam żal Monroe, który gra solidny sezon a ciągle czytam, że chce się go gdzieś wymienić, a przecież staty kręci bardzo solidne (i to mimo, że sporo rzutów/zbiórek zabiera mu Andre), wczoraj tylko on i Singler grali z „jajem” według mnie
Odnośnie Pelicans vs Trail Blazers to Davis cały mecz krył Aldriga (2 fantastyczne bloki to on nie krył AD