DALLAS MAVERICKS 87:78 WASHINGTON WIZARDS
– Wizards znów byli blisko, znów już witali się z gąską, znów mieli okazję na pierwsze od października 2009 roku wyjście powyżej 50% zwycięstw. Ograniczyli nawet Dirka Nowitzkiego do dziewięciu (3-14 FG), a cały zespół Dallas do 87 punktów (dla obu to najgorszy wynik w tym sezonie), ale nawet przeciwko Mavericks, którzy nie słyną z dobrej obrony, nie potrafili wyjść poza osiemdziesiątkę. Kluczem nie była nawet skuteczność z gry, ta była podobna u obu ekip (38,5% do 37,5%), ale goście zdecydowanie częściej dostawali się na linię (Dallas 21-23, Washington 7-10). W tak ubogim ofensywnie meczu każdy punkt ma znaczenie, o czym Wizards wiedzą doskonale, ponieważ już po raz czwarty w tym sezonie nie przekroczyli progu 80 punktów. Więcej takich niechlubnych spotkań mają tylko – zgadliście – Bucks i Bulls.
– O ile Dirk Nowitzki zawiódł, tak zdecydowanie lepiej zagrał Monta Ellis, który zdobył 23 punkty, trafiając 9 z 10 rzutów wolnych. Tak, sam miał więcej celnych osobistych, niż cała drużyna gospodarzy. John Wall zanotował 22 punkty, 7 zbiórek i 5 asyst, jednak miał też aż 7 strat.
– Marcin Gortat miał 12 punktów i 5 zbiórek. Jego kolega spod kosza, Trevor Booker, zdobył 10 punktów, a także pobił rekord kariery, zbierając 19 piłek.
– Ameryka: Wizards przegrali od 1980 wszystkie osiem spotkań rozegranych w dzień Nowego Roku. Tylko dwie drużyny w historii NBA zanotowały podobną serię, Warriors (11, w latach 1949-1965) i Royals/Kings (8, w latach 1966-2011).
INDIANA PACERS 82:95 TORONTO RAPTORS
– Pacers nie wykorzystali sylwestrowego potknięcia Thunder w meczu z Blazers i nie wyszli na prowadzenie w lidze pod względem bilansu (mają teraz taki sam, 25-6), bowiem dziś przegrali w Kanadzie. Wiadomo, że jest to niespodzianka, ale zwróćmy uwagę, że Raptors poczynają sobie ostatnio naprawdę dobrze (Rudy Gay gra w Sacramento, Toronto 9-3 bez niego), po raz pierwszy w tym sezonie wygrali cztery mecze z rzędu, a ostatni raz 50% zwycięstw po 30 spotkaniach w sezonie mieli w styczniu 2010 roku.
– Paul George zdobył dziś tylko 12 punktów. Roy Hibbert może i byłby w stanie ciągnąć Pacers przez ten mecz, bo nawet w zaledwie 21 minut gry miał 16 punktów (6-10 FG), ale właśnie – limitowany czas gry zawdzięcza swoim kłopotom z faulami (6). Zresztą, nie tu Raptors wygrali sobie ten mecz – DeMar DeRozan miał 26 punktów i 9 zbiórek, Kyle Lowry zanotował 13 punktów i 14 asyst (rekord sezonu), natomiast Terrence Ross rzucił 18 punktów. Pacers nie byli nieskuteczni, ale popełnili aż 22 straty (rekord sezonu) i aż sześć z nich należało do dziś-nie-MVP George’a. Cztery miał Hibbert.
– Dla obu drużyn był to drugi mecz w back-to-back, ale nie dość, że Raptors radzą sobie w takich sytuacjach bardzo dobrze (bilans 5-2), to jeszcze trafili na Pacers, którzy w drugich spotkaniach b2b ponieśli większość swoich porażek w całym sezonie (bilans 5-4).
NEW ORLEANS PELICANS 112:124 MINNESOTA TIMBERWOLVES
– Wynik nie oddaje przebiegu tego meczu, ale Timberwolves trafili dziś 55,7% rzutów (rekord sezonu) i 28 z aż 35 osobistych, a Pelicans tylko w pierwszej połowie popełnili 17 strat. Przewaga Minnesoty na 5 minut do końca trzeciej kwarty wynosiła już nawet 30 punktów. Widzicie.
– Często oglądamy obrazki, kiedy Kevin Love masakruje wszechświat, a Wilki nic z tego nie mają. Dziś gwiazdor Timberwolves nie zagrał jakoś porywająco, miał 21 punktów (7-19 FG, 1-7 3pt) i zaledwie 6 zbiórek. Dziś jednak wreszcie dostał oczekiwane wsparcie, przede wszystkim z ławki rezerwowych. Łącznie aż siedmiu graczy gospodarzy zanotowało przynajmniej 10 punktów. Nikola Peković miał 22/7, Kevin Martin 20 punktów, JJ Barea 17 (5 ast, 7-9 FG, 18 min), Ricky Rubio 14/8/9/3/2, Dante Cunnigham (5-6 FG) oraz Aleksiej Szwed po 10.
– Dziś Timberwolves już po raz szósty w tym sezonie rzucili 120 punktów (dziewięć drużyn nie zrobiło tego jeszcze ani razu), co jest wyrównanym rekordem organizacji (ustalonym w 1991/92, potem także w 2010/11).
– Love zakończył dziś serię 11 spotkań z przynajmniej 25 punktami. Była to najdłuższa aktywna passa w lidze oraz rekord klubu. Po raz pierwszy od 15 grudnia nie zanotował także double-double. W dwunastu ostatnich meczach jego średnie to 30.4 ppg, 13.2 rpg i trzy trójki. Love jest jedynym graczem w historii NBA z takimi liczbami na przestrzeni 12 meczów, wcześniej dokonał tego również w marcu 2012 roku.
– Dla Pelicans najwięcej punktów zdobył Ryan Anderson, trafił 10 z 17 rzutów i zanotował 25 oczek.
PHILADELPHIA 76ERS 114:102 DENVER NUGGETS
– Nuggets przegrali 1) z Sixers 2) u siebie 3) po raz ósmy z rzędu. Co jest najgorsze? Chociaż nie, przepraszam, Filadelfia się przecież rozpędza. Po przegraniu 13 kolejnych meczów na wyjeździe wygrali dwa ostatnie! Denver? To ich najdłuższa seria porażek od sezonu 2002/03, jeszcze sprzed Carmelo Anthony’ego.
– Co ciekawe (i smutne jednocześnie), Nuggets rozpoczęli swoją serię przegranych tuż po siedmiu kolejnych zwycięstwach, po których mieli bilans 14-9. Jeszcze nigdy w swojej historii nie przegrali tylu meczów pod rząd, mając przed tą passą aż pięć zwycięstw powyżej 50%. Ostatnią drużyną w całej NBA, która była w podobnej sytuacji, byli Pistons (2008/09, zjazd z 27-21 do 27-29).
– Sixers rzucili aż 68 punktów w pierwszej połowie, w tym aż 44 w drugiej kwarcie (oba, oczywiście, rekordy sezonu). Aż siedmiu ich graczy trafiło przynajmniej jeden rzut za trzy. Najlepiej znów spisał się Evan Turner, który po 22/7/6 w Los Angeles dziś miał 23 punkty, 5 zbiórek i 6 asyst. Co więcej, był jednym z aż siedmiu graczy Philly z double-digits, wyróżnijmy jeszcze Michaela Cartera-Williamsa (16/9/6, 5-15 FG, 5 TO) i Thaddeusa Younga (17 pkt, 10 zb, 1-6 3pt).
CHARLOTTE BOBCATS 85:112 LOS ANGELES CLIPPERS
– W samej pierwszej połowie prowadzenie zmieniało się aż 18 razy. Potem istnieli tylko Clippers (56:29 po przerwie) i Blake Griffin, który miał 31 punktów i 12 zbiórek. Trafił 14 z 20 rzutów z gry, w tym aż 10 z półdystansu, a do tego – jedną trójkę. To już jego piąte 30/10 w tym sezonie, w dwóch poprzednich miał łącznie cztery takie występy. Po raz trzeci w karierze (a po raz pierwszy od marca 2011) zanotował 14 celnych rzutów z gry, 70% skuteczności i 12 zbiórek.
– Chris Paul zagrał, jak należy (17 pkt, 14 ast), natomiast zaskoczył Jared Dudley, który rzucił 20 punktów, trafiając aż 7 z 10 rzutów z gry, w tym 6 na 9 trójek. W poprzednich czterech meczach spudłował wszystkie cztery próby z dystansu, w poprzednich pięciu był 1-11.
– Dla Charlotte nikt nie zdobył więcej niż 14 punktów, dokładnie tyle mieli Al Jefferson (12 zb) i Kemba Walker. Bobcats trafili tylko 38% rzutów z gry przy ponad 55% Clippers. Przegrali w tym sezonie wszystkie 10 meczów, w których po trzeciej kwarcie przegrywali.
Najlepsi
punkty: Griffin (31)
zbiórki: Booker (19)
asysty: Paul, Lowry (14)
przechwyty: D. Collison (5)
bloki: A. Davis (4)
straty: Wall (7)
3pt: Dudley (6)
FT: Ellis (9)
minuty: Wall (41:49)
Enbiejowy typer: 1/7, 4/8, 2/5, w sezonie 282/465