Cleveland Cavaliers (11-21) – Orlando Magic (10-22) 87:81 / 19:23, 22:16, 16:23, 22:17, OT 8:2
Gracze Jacquesa Vaughna mieli 7-punktową zaliczkę na 50 sekund do końca regulaminowego czasu, a mimo tego przegrali, po dogrywce. Negatywnymi bohatareami okazali się E’Twuan Moore, który spudłował dwa rzuty wolne oraz Tobias Harris zaliczający błąd 5 sekund, w końcowce 48-minutowego czasu gry. Gapiostwo gości wykorzystał Jarrett Jack, trafiając trójkę.
Cavs wzięli się za solidne odrabianie strat na 94 sekundy do końca czwartej kwarty. Zryw 11-1 pozwolił im doprowadzić do dogrywki, której nie byłoby bez znakomitej formy Andersona Varejao. Brazylijczyk przechodził siebie i zanotował rekordowe w karierze 25 zbiórek przy 18 punktach.
Magicy grali bez kontuzjowanego Nikoli Vucevića i w dodatkowym czasie gry zaliczyli tylko 2 punkty. Cavs wygrali, mimo braku Kyriego Irvinga.
Punkty: Varejao 18, Waiters 17, Thompson 16 – Davis 16, Nelson 14, Afflalo 12, Nicholson 12.
Chicago Bulls (13-18) – Boston Celtics 94:82 / 24:21, 24:24, 22:17, 24:20
Gorszy mecz przydarzył się parze Green (5/18) – Bradley (3/10) i Celtom brakowało atutów by realnie zagrozić gospodarzom na przestrzeni drugiej połowy meczu. Ponadto Celtowie częściej tracili piłkę (19 razy) i łącznie z Bulls trafii 4 rzuty zza łuku (po 2 na zespół).
Do składu Bulls wrócił Luol Deng i dzięki jego punktom oraz wsparciu froncourtu Noah-Boozer to zespół Toma Thibodeau udanie otworzył noworoczne granie w United Center. Francuz był o asystę od triple-double, notując 17pkt-11zb-9as.
Swoje w obronie dołożył jeden z najbardziej niedocenianych podkoszowych ligi, Taj Gibson (12pkt,5zb,2blk). Tą wygraną Bulls wdarli się na 8 miejsce w konferencji wschodniej, wychodząc przed Celtics.
Punkty: Noah 17, Boozer 16, Deng 14 – Crawford 22, Sullinger 11, Green 11, Humphries 9, Bradley 9.
Oklahoma City Thunder (25-7) – Brooklyn Nets (11-21) 93:95 / 26:29, 33:15, 18:22, 16:29
Nets zanotowali wielki come back w finałowych 12 minutach, najpierw odrabiajac 11 punktów straty do gospodarzy, a następnie w głównej mierzy dzięki grze tercetu Pierce-Johnson-Williams wygrali spotkanie. Wspaniałym rzutem na taśmę popisał się Joe Johnson, doprowadzając do drugiej porażki z rzędu Thunder. Wcześniej Deron Williams zaaplikował rywalom, rekordowe dla siebie w sezonie, 6 trójek.
J.J. mając przed oczami Serge’a Ibakę zakręcił nim dwa razy, a następnie celnie przymierzył sprzed nosa Kongijczyka. Dla ex gracza Hawks był to 4 game winner w historii jego występów dla Nets. Joe poprowadził run gości – 14:0 – i w dobrym stylu otworzył nowy rok dla Siatek, wcześniej trafiając tylko 3 z 10 rzutów z gry…
Warto podkreślić pomysł na granie Nets w tym meczu; Jason Kidd zaaplikował small-ball i piątka Nets wyglądała następująco: Williams-Livingston-Johnson-Pierce-Garnett.
Punkty: Durant 24, Jones 11, Ibaka 10 – Williams 29, Pierce 18, Anderson 13.
Utah Jazz (11-24) – Milwaukee Bucks (7-25) 96:87 / 20:20, 31:22, 23:19, 22:26
Obrona Kozłów wygląda fatalnie (Scott Skiles był krytykowany, ale lepiej mobilizował drużynę w tym elemencie), w starciu z jedną z najsłabszych drużyn Zachodu. Iskrę Jazz-manom dali Gordon Haywaard oraz Derrick Favors, przechodząc próg 20 oczek każdy.
Obok pierwszoplanowych graczy Jazz, Ty Corbin mógł liczyć na siłę ławki, od której dostał 35 punktów (a Kanter, Burks i Garrett przekroczyli 10pkt). Jednak kluczowe okazało się zdobywanie w pierwszej połowie koszy przez Haywaarda, który w niecałe 20 minut, zaliczył 18 oczek. Bucks praktycznie nie mieli odpowiedzi na niego i pozwolili Jazz na trzecie w tym sezonie back-to-back win.
Końcówka z kolei należała do notującego double double Favorsa. Derrick był clutch playerem Jazz w końcowych dwóch minutach meczu, kiedy zaliczył 7 oczek.
Warte odnotowania jest, 7-7 z gry Larry’ego Sandersa i po powrocie z kontuzji kciuka, najlepszy występ w sezonie. Niestety Larry Drew musiał się tym razem obejść bez Johna Hensona. Jego nieobecność przełożyła się na przegrane – 34:43 – zbiórki.
Punkty: Hayward 22, Favors 21, Burks 13 – Sanders 16, Ridnour 12, Neal 11.
Sacramento Kings (10-21) – Philadelphia 76ers (11-21) 104:113 / 25:30, 26:31, 26:31, 27:21
Deja vu wstępu, z analizy meczu Jazz vs. Bucks to ból głowy Mike’a Malone’a z tytułem „gdzie jest nasza obrona?”. Królowie to zespół, który fajnie się ogląda i niektóre akcje wzbudzają wysoki aplauz fanów, ale wyczyny ofensywne to na razie wszystko na co stać parę Thomas – Cousins. Minionej nocy najmocniej dał im się we znaki tercet Young-Turner-Wroten.
Każdy z trójki graczy Sixers zanotował co najmniej 20 punktów i w każdej z trzech pierwszych fakt był katalizatorem ofensywy gości. W każdej odsłonie Szóstki zdobywały 30 oczek (lub więcej) powiększając przewagę co 12 minut.
„Młody Tadeusz” był najwszechstronniejszym graczem na parkiecie zaliczając 28pkt-7zb-6przech-4as i dużym wsparciu Evana Turnera (24pkt-10zb-6as) zaprowadził Sixers po trzecią wyjazdową wygraną w sezonie.
Kings stracili natomiast aż 58 punktów z pomalowanego i stracili 10 piłek więcej od rywali (22-12). Isaiah Thomas ma 25 spotkań z rzędu z conajmniej jedną celną trójką (Kyle Korver musi uważać!).
Punkty: Cousins 33, Thomas 23, Gay 18 – Young 28, Turner 24, Wroten 21.
Cavs przegrywali 7 punktami na 14 sekund do końca.
Orlando zrobiło wszystko aby przegrać ten mecz… Mam nadzieję że nie zrobili tego specjalnie bo to było żenujące…
Thunder bez Russela są tylko 4-3-jedyną porządną drużyną z którą wygrali to Rockets- a to nie wróży dobrze…
Ze względu na słabiutki poziom na wschodzie jestem pewien że obydwie drużyny z Nowego Jorku dostaną się do PO a jeśli unikną w pierwszej rundzie Miami i Indiany to awansują do drugiej rundy.
Johnson to zdecydowanie najlepszy obecnie clutch-shooter! Taki rzut nad najlepszym blokującym? Fenomen.