(16-15) Toronto Raptors 101 – 88 Washington Wizards (14-16)
Toronto Raptors wygrali piąte spotkanie z rzędu, jest to ich pierwsza tak długa seria od roku 2009 i po raz pierwszy od 2010 są powyżej .500 zwycięstw w sezonie. Mało tego, od momentu odejścia Rudy’ego Gay’a zespół Dwane Casey’a (swoją drogą wybranego Trenerem Miesiąca) ma najlepszy bilans na Wschodzie, a aktualnie znajdują się w TOP4. Robi wrażenie.
Wizards przegrali dzisiaj 7 raz u siebie i zostali w pewnym momencie wygwizdani przez blisko 15-tysięczną widownię. Głównie przez fatalnie rozegraną trzecią kwartę, w której zostali zdominowani przez przyjezdne Dinozaury aż 36 – 16. Takiej różnicy Wizards odrobić już nie potrafili. W pewnym momencie zawodnikom z Waszyngtonu po prostu zwyczajnie zaczęły puszczać nerwy i tak Trevor Ariza dostał dwa „dachy” za pyskówkę z sędziami, która trwała dosłownie z 5 sekund. Musiały paść ostre słowa.
Washington Wizards pomimo bilansu 14-16 wciąż są aż na piątym miejscu na Wschodzie. Taki rezultat na Zachodzie dawałby kiepską 11-12 pozycję.
Najlepsi: Kyle Lowry (19 pkt, 11 ast), DeMar Derozan (20 pkt)
(15-16) New Orleans Pelicans 95 – 92 Boston Celtics (13-20)
Boston Celtics przegrali swoje 6 z ostatnich 7 spotkań, natomiast dla New Orleans Pelicans była to zaledwie 2 wygrana na wyjeździe z ostatnich 8 potyczek.
Celtowie byli bardzo bliscy przerwania jednej z najgorszej serii porażek w lidze. Totalnie zdominowali strefę podkoszową, bowiem nieoczekiwanie Anthony Davis i jego koledzy pozwolili rywalom na aż 22 zbiórki w ofensywie (najwięcej w sezonie Celtics). Boston nie dał rady wykorzystać jednak słabej dyspozycji na deskach i polegli w ostatnich sekundach starcia, gdzie niezawodni byli AD i Tyreke Evans.
Warto dodać, że w tym meczu kolejny raz mogliśmy oglądać prawdziwy popis w obronie Avery’ego Bradley’a, który zupełnie odciął od gry Jrue Holidaya, który myślami był zupełnie indziej. Miał zaledwie 4 punkty, 5 asyst, 4 zbiórki i aż 4 straty. Bradley natomiast narzucał rywalom aż 22 „oczka”.
Pelicans nie ucieszyli się zbytnio jednak ze zwycięstwa na wyjeździe, a wszystko to przez kontuzję jaką odniósł Ryan Anderson. Jeden z najlepszych stretch-four w lidze został staranowany przez Geralda Wallace’a i padł na parkiet. Nie potrafił już wstać samodzielnie i został zniesiony z boisk na noszach i odwieziony do szpitala. Wyglądało to groźnie i myślę, że taka kontuzja (najprawdopodobniej naderwanie czegoś w okolicach szyi, bowiem nie potrafił poruszyć głową i tułowiem) może wykluczyć go na trochę dłużej.
Najlepsi: Anthony Davis (23 pkt, 9zb, 3blk), Tyreke Evans (16pkt, 8zb, 6ast) – Avery Bradley (22pkt), Jared Sullinger (13pkt, 11 zb, 9 w ataku)
(10-22) New York Knicks 100 – 102 Houston Rockets (22-13)
James Harden wreszcie zagrał jak na jedną z gwiazd ligi przystało i zagrał fenomenalne zawody. Rzucający obrońca Houston zapisał na swoim koncie kosmiczne 37 punktów, 6 asyst i 7 zbiórek.
New York Knicks po wygraniu z San Antonio Spurs znów są zabawni. Czy oficjalnie możemy nazwać ich jedną z „najgłupszych” drużyn w tym sezonie? Wszyscy znakomicie pamiętają Adreę Bargnaniego i jego „rzut po zwycięstwo” w Milwaukee mając na tablicy jeszcze blisko kilkanaście sekund do końca. Cóż, Mike Woodson i jego Knicks najwyraźniej nie wyciągnęli z tego żadnych wniosków i niemal to samo zrobił dziś „super-strzelec” J.R. Smith.
Zresztą popatrzcie sami:
Najlepsi: James Harden, Chandler Parsons (17pkt, 11zb) – Carmelo Anthony (25pkt, 8zb), Iman Shumpert (26pkt)
(14-18) Memphis Grizzlies 108 – 111 Denver Nuggets (15-17)
Nuggets Briana Shawa wreszcie przerwali swoją fatalną serię 8(!) porażek z rzędu, która była najdłuższą w historii organizacji od ponad 10 lat. Kluczem do sukcesu była dobra postawa Ty Lawsona, który w ostatnich kilkunastu dniach przeżywał mały kryzys. Dzisiaj zdobył 18 punktów i miał 12 asyst, ale co najważniejsze dla niego wreszcie przełamał się rzutowo – był 6/12 z gry.
Największą robotę zrobili jednak rezerwowi Nuggets, a w szczególności Timo Mozgov (16pkt, 7zb) oraz Evan Fournier (12pkt) i Nate Robinson (15pkt, 7zb). Niski rozgrywający dodatkowo trafił bardzo ważny rzut za trzy w końcówce, który mocno pomógł w przerwaniu 5-meczowej serii porażek w domu.
Memphis Grizzlies bez Marca Gasola nie pomaga nawet znakomita dyspozycja Zacha Randolpha. Doświadczony silny skrzydłowy zapisał na swoim koncie dzisiaj już 20 double-double w tym sezonie, z czego aż 17 było w jego ostatnich 23 meczach.
Najlepsi: Ty Lawson, Nate Robinson, Timofey Mozgov – Zach Randolph (25pkt, 13zb), Mike Conley (23pkt, 8ast)
(11-25) Utah Jazz 99 – 110 Los Angeles Lakers (14-19)
Jeziorowcy z Los Angeles postanowili zrobić sobie małą przerwę w „tankowaniu” i wygrać z jedną z najsłabszych drużyn w lidze. Przerwali swoją 6-meczową serię porażek, która była najdłuższą taką serią od roku 2007 kiedy to przegrali 7 meczów pod rząd.
Lakers wyszli w tym sezonie kolejny raz inną „piątką”, bowiem na rozegraniu zagrał Kendall Marshall (już szósty starter na PG LAL). Na tej pozycji widzieliśmy już Steve’a Nasha, Steve’a Blake’a, Jordana Farmara, Kobe Bryanta i Xaviera Henry’ego. Wszyscy wymienieni leczą kontuzje.
Wybrany z wysokim pickiem, bo 13. pickiem, w drafcie 2012 były rozgrywający Phoenix Suns był jak w transie i chciał pokazać z dobrej strony szerszej publiczności zebranej w Staples Center. Zagrał jak za czasów „show-time” i zdobył 20 punktów, 15 asyst i 6 zbiórek. Mike D’Antoni był zachwycony – „Zagrał dzisiaj w nocy fenomenalnie. To był dobry mecz”.
Spakowany(?) do zmiany otoczenia Pau Gasol kolejny raz pokazał w tym sezonie, że mimo wszystko wciąż jeszcze potrafi zagrać dobrze w koszykówkę i jest wart niemałych pieniędzy. Z każdym takim spotkaniem Los Angeles Lakers mogą zgarnąć coś więcej za Hiszpana. Dzisiaj Pau otarł się bowiem o triple-double w postaci 23 punktów, 17 zbiórek i 8 asyst.
Najlepsi: Pau Gasol, Kendall Marshall, Jodie Meeks (18pkt) – Gordon Hayward (22pkt, 6ast)
Smith , Bargnani dwa debili takich zawodników ma teraz NY nie dziwie się że tak grają ale Shumpert drugi mecz rzędu zagrał dobrze wow
Do „zasług” geniusza Smitha dodał bym też ostatnią akcję w której zrobił wszystko aby najpierw nie podać, a dopiero kiedy już nie miał szans oddać rzutu to podał do Udriha który był w fatalnej sytuacji.
Shumpert zagrał drugi genialny mecz, Chandler jest wielki jak zawsze, Carmelo +/- +12…a Smith -11…
Ciekawostką jest że Anthony jest najdłużej grającym na mecz zawodnikiem w lidze-39.3 min, podczas tego czasu jego +/- wynosi 0 co przy bilansie 10-22 chyba nie jest złym wynikiem.
Mam nadzieję,że Raptors utrzymają swoją formę, jak najdłużej.
Jednak jest jeszcze druga strona medalu,gdyż dobre występy zwiększają wartość graczy,a czytając wypowiedzi GMa takie jak :
„We want to be a good team we want to be a winning team, but if it’s not that way, then we have to figure out a way to rebuild the team.” można spodziewać się zmian.