MEMPHIS GRIZZLIES 112:84 DETROIT PISTONS
– To naprawdę dziwne, ale Pistons nie wygrali u siebie z Grizzlies od 2007 roku. Dziś Niedźwiedzie wygrały w Pałacu po raz szósty z rzędu. „Wygrały” to zresztą zbyt mało powiedziane, był to blow-out. Pistons przegrali po raz czwarty z rzędu, była to również ich piąta kolejna porażka na własnym parkiecie. Jest źle, choć to Wschód, więc Tłoki jeszcze nie wypadły z ósemki, ale bez przesady – za chwilę może się to stać. Grizzlies cały czas czekają na Marca Gasola, mają dopiero 12. wynik na Zachodzie, ale spokojnie, jeszcze nie przegrali tego sezonu.
– To smutne, że kolejne drużyny robią sobie jaja z „najlepszego front-courtu w lidze”. Andre Drummond, Greg Monroe i Josh Smith (nadal na trójce, ech, 6-17 FG) mieli razem 47 punktów i 31 zbiórek, ale nie powinni pozwolić wysokim z Memphis na takie statystyki: Jon Leuer miał 23 punkty (wyrównany rekord kariery), 8-13 FG, 2-2 3pt i 8 zbiórek w 21 minut, Ed Davis dołożył 17 punktów i 11 zbiórek na 7-11 z gry w 17 minut – to trzecie 17/11 w tak krótkim czasie od 1985 roku (Terry Cummings 1998, Hedo Turkoglu 2000). A to przecież rezerwowi! Zach Randolph miał 16 punktów, 16 zbiórek i 5 asyst, Kosta Koufos nie był daleko od double-double (8 pkt, 9 zb, 3-10 FG). Pistons nie pomógł Brandon Jennings, który rozdał co prawda 11 asyst, ale większą uwagę skupia jednak jego 2-14 z gry (11-43 w trzech ostatnich meczach) i 0-6 za trzy, co poradzę.
– Kyle Singler zdobył swój 1000. punkt w karierze.
– Tayshaun Prince w swoim powrocie do Detroit zdobył 15 punktów (6-11 FG).
INDIANA PACERS 82:78 CLEVELAND CAVALIERS
– Cavaliers wcale nie byli daleko od wygranej i sprawienia niespodzianki nawet mimo braku swoich dwóch rozgrywających. Zamiast Kyriego Irvinga i Jarretta Jacka w piątce wyszedł Matthew Dellavedova. Dla Cavs aż 21 punktów (8-13 FG) zdobył CJ Miles, natomiast Paul George (16 pkt, 5 zb, 6 ast, 4-10 FG) znów zagrał bez błysku i zaczyna tracić w wyścigu po MVP. Pacers nie przestają wygrywać, ale George w czterech ostatnich meczach trafił tylko 35,8% rzutów i 20,7% trójek. Jego średnie nadal są świetne, ale patrzcie, co robi Kevin Durant. Ten mecz Indiana sprowadziła jednak w swoim stylu, do obrony. Gospodarze trafili tylko 34% rzutów i popełnili 18 strat. Typowy scenariusz dla meczów Pacers, którzy mają najlepszy bilans w lidze (ciężko nadążyć za zmianami na szczycie) 27-6.
– To dziewiąte kolejne zwycięstwo Indiany nad Cleveland, w każdym z nich Kawalerzyści zostali zatrzymani poniżej 100 punktów. Pacers mieli tylko dwie dłuższe serie wygranych z jedną drużyną przy spełnionym warunku „poniżej 100 punktów” – wygrali tak dziesięć kolejnych meczów z Denver (1995-2001) i Chicago (2000-2002).
TORONTO RAPTORS 97:102 MIAMI HEAT
– Raptors przegrali, ale znów zrobili bardzo dobre wrażenie. To nie było łatwe zwycięstwo dla Miami, którzy potraktowali swoich gości poważnie, skoro Dwyane Wade (14 pkt, 9 zb) rozegrał dopiero drugie pełne back-to-back w tym sezonie. Mimo porażki gra Kanadyjczyków mogła się podobać i do sprawienia niespodzianki oraz awansu na trzecie miejsce Wschodu (spokojnie, zaraz mogą to zrobić) zabrakło niewiele. Heat nie przegrali dwóch kolejnych meczów u siebie od marca 2011 roku.
– Raptors mieli lepszą skuteczność z gry (50,6% – 46,9%) oraz oczywiście więcej asyst (24-17) od rywali, ale pogubili punkty na linii rzutów wolnych, gdzie trafili tylko 12 z 21 rzutów. Gospodarze nie popełnili tego błędu, wykorzystując 23 z 27 osobistych. Raptors przerwali serię pięciu zwycięstw, ale to wciąż 10-4 bez Rudy’ego Gaya – nie robi wrażenia?
– DeMar DeRozan miał 26 punktów i 7 asyst przy 11-19 z gry, po 17 punktów dołożyli podkoszowi Amir Johnson (8 zb, 3 blk, 7-13 FG) i Jonas Valanciunas (7-8 FG). Wrócił jednak LeBron James, którego znamy – po słabszym występie w Orlando dziś rzucił 30 punktów (12-18 FG), miał 4 zbiórki i 5 asyst. Z kolei Chris Bosh po perfekcyjnym meczu z Magic (9-9 FG) dziś trafił tylko 2 z 9 rzutów, miał 8 punktów i 11 zbiórek. Michael Beasley, król PER, miał 17 punktów w 20 minut.
– Heat wygrali 14 ostatnich meczów z Toronto, jednak po raz pierwszy w tej serii Raptors mieli lepszą skuteczność od nich.
GOLDEN STATE WARRIORS 112:96 WASHINGTON WIZARDS
– To już dziewiąte zwycięstwo z rzędu Golden State Warriors, ich najdłuższa seria w trakcie jednego sezonu od 1975 roku (10). Mark Jackson miał wtedy 10 lat. Wojownicy są już 17-3 ze Stephenem Currym i Andre Iguodalą w składzie (choć dziś obaj bez większego błysku, Iggy 9 pkt, Curry 14 pkt, 10 ast, 5-17 FG, 1-5 3pt) i wreszcie zrównali się bilansem z LA Clippers (23-13). Biorąc pod uwagę 6 tygodni nieobecności Chrisa Paula, Warriors z każdą kolejną wygraną są coraz bliżej mistrzostwa Dywizji i miejsca w Top 4 Zachodu. Nie muszę chyba mówić, że są w tej chwili najgorętszą drużyną w lidze.
– Wizards przegrali 6 z 7 ostatnich meczów u siebie, John Wall miał 14 punktów, 10 asyst i 4-11 z gry. W poprzednim spisał się jeszcze gorzej (11/6, 4-15 z gry). Nie za dobrze dzieje się w tej chwili w Wizards. Marcin Gortat miał 10 punktów, 6 zbiórek w tylko 20 minut gry (0 fauli!). Czarodzieje przegrali ten mecz na starcie trzeciej kwarty, kiedy dali sobie wpakować run 30-5.
– Na tym polega siła Warriors, jednego dnia Curry, drugiego – Klay Thompson (26 pkt, 9-14 FG, 6-9 3pt), a w tym wszystkim zawsze solidni David Lee (21 pkt, 11 zb, 6 ast, 10-16 FG) i Andrew Bogut (15 pkt, 11 zb, 4 blk, 7-9 FG, 26 min). To jest moment, w którym wszystko działa jak należy. Doceńmy w tym wszystkim rolę Davida Lee, bo to właśnie on jest najlepszym strzelcem Golden State podczas tej serii (22.7 ppg).
BOSTON CELTICS 96:119 OKLAHOMA CITY THUNDER
– Kevin Durant miał dziś mniej punktów niż w czwartej kwarcie meczu z Timberwolves, ale nie każdego dnia musi robić więcej, niż dzisiejsze 21 punktów, 7 zbiórek i 8 asyst bez straty w 27 minut. Dziś rządził Reggie Jackson, z rekordem kariery w postaci 27 punktów przy świetnej skuteczności 9-12 z gry (3-3 za trzy). Serge Ibaka dołożył 17 punktów i 11 zbiórek, to jego 15. double-double w tym sezonie – dokładnie tyle samo miał w całym poprzednim. To wszystko jednak tylko drugi plan przy 12 punktach (rekord sezonu), 6 zbiórkach i 2 asystach Kendricka Perkinsa.
– Thunder nie przegrali trzech kolejnych meczów u siebie od swojego pierwszego sezonu w Oklahomie. Celtics nie mieli zbyt dużo do powiedzenia, po 19 punktów zdobyli Jeff Green i Avery Bradley. Gospodarze trafili jednak prawie 52% rzutów z gry, 9 z 19 trójek, 24 z 31 wolnych (słabo, jak na Thunder) i popełnili tylko 9 strat.
– To już siódma wygrana OKC w tym sezonie, w której zwyciężyli we wszystkich czterech kwartach. Na drugim miejscu są Pacers, Bobcats (wow) i LA Clippers, którzy mają zaledwie po trzy takie wygrane.
NEW YORK KNICKS 92:80 DALLAS MAVERICKS
– Knicks byli o dwa punkty w Houston (JR Smith) od zakończenia wycieczki po Teksasie bilansem 3-0. Dla Nowojorczyków to dopiero trzecia wygrana w 17 ostatnich meczach w Dallas. Gospodarzom generalnie mało się układało, zdobyli najmniej punktów w tym sezonie, Dirk Nowitzki miał ich tylko 18, a Monta Ellis 13. To czwarta kolejna porażka Mavericks na własnym parkiecie. Shawn Marion zrównał się z Mettą World Peace (z Knicks, ale nie grał) na 19. miejscu wśród najlepszych przechwytujących w historii NBA (1668), ale ma rozwiązanego buta (JR Smith).
– Skoro o przechwytach – po tym meczu Dirk ma ich na koncie 999. Vince Carter (13 pkt) rozegrał zaś swój 1100. mecz w karierze.
– Rzadko można to powiedzieć, ale ławka rezerwowych Knicks zmiażdżyła rywali (47-24). Kenyon Martin miał 14 punktów (rekord sezonu) i 6 zbiórek (7-8 FG), Amare dodał 11/7, a Tim Hardaway Jr. – 10 w 11 minut. Carmelo Anthony zagrał bez większego szału (19/7/5, 6-16 FG), rzucił aż 15 punktów w pierwszej kwarcie i przewaga Knicks jakoś wystarczyła do wygranej.
– Dla Knicks to 10. trzymeczowy trip po Teksasie w ciągu ostatnich 30 lat, tylko raz wcześniej wygrali dwa mecze (w 1996 roku).
DENVER NUGGETS 137:115 LOS ANGELES LAKERS
– Lakers nie stracili tylu punktów w 48-minutowym meczu od listopada 1993 roku, a u siebie – od 1984 roku (wtedy także grali z Denver). 137 punktów to ex aequo drugi wynik w tym sezonie w całej lidze, 139 oczek Blazers rzucili Sixers, a 137 Clippers mieli przeciwko Rockets. Dla Nuggets to najlepszy wynik od listopada 2010 roku.
– Nuggets rozegrali to w swoim stylu, zdobyli 137 punktów bez żadnego gracza mającego na koncie więcej niż 21. Trzech przekroczyło próg 20 punktów, pięciu granicę 17, a siedmiu double-digits. Nate Robinson miał 21 punktów (7-11 FG), 5 zbiórek i 5 asyst bez strat w 20 minut, a w trzeciej kwarcie dobił Lakers trzema wsadami (był tam m. in. najniższy alleyoop w historii, podawał mu Ty Lawson). Żaden gracz od 1985 roku nie miał 21/5/5 w maksymalnie 20 minut gry, trzech zawodników dokonało tej sztuki w 21 minut (Reggie Miller 1988, Sedale Threatt 1989, Richard Jefferson 2008).
– 20 punktów i 7 zbiórek (8-10 FG) w 21 minut miał Timofiej Mozgow. Lawson dołożył 20 punktów i 12 asyst, Kenneth Faried dodał 17 punktów i 13 zbiórek. W starciu dwóch z trzech najlepszych ławek w lidze lepsi okazali się oczywiście rezerwowi Denver (63-41). Nuggets trafili dziś 53,5% rzutów z gry i 12 z 29 trójek. W każdym z pięciu ostatnich styczniów wygrali przynajmniej 10 spotkań, ten zaczęli od 2-0.
– Pau Gasol jeszcze w Lakers zdobył 25 punktów, 10 zbiórek, 5 asyst i 3 bloki. 23 punkty dodał Jodie Meeks, a 21 z ławki – Nick Young. Po 20/6/15 w poprzednim meczu dziś Kendall Marshall miał 9 punktów (3-10 FG), 6 zbiórek i 17 asyst jako pierwszy gracz Jeziorowców od 1991 roku (Magic Johnson).
Najlepsi
punkty: James (30)
zbiórki: Z. Randolph (16)
asysty: Marshall (17)
przechwyty: Wall, Lowry, Durant, Anthony, N. Robinson, Miles, Shumpert (3)
bloki: Bogut (4)
straty: P. Gasol, Arthur, Patterson, Lawson, Nene (4)
3pt: K. Thompson (6)
FT: Durant (9)
minuty: Lawson (41:17)
Enbiejowy typer: 4/7, w sezonie 301/497