Atlanta Hawks – Memphis Grizzlies 101:108 (18:21, 23:27, 31:29, 29:31)
Memphis Grizzlies w piątym meczu z rzędu rzucili co najmniej 100 punktów, co ostatnim razem zdarzyło im się w marcu 2011 roku. Wczoraj zapisali ich na swoim koncie 108 i pokonali na własnym parkiecie Atlantę Hawks.
Gospodarze pomimo tego, że dalej grają bez swojego najlepszego zawodnika – Marca Gasola, prezentują całkiem nieźle. Wygrali drugie spotkanie z rzędu, a 3 z ostatnich 4 i choć tracą 4 mecze do zajmujących 8 miejsce na Zachodzie Mavs, to dalej liczą się w grze o play offy.
Wczoraj prowadzili już 13 punktami w trzeciej kwarcie po lay upie Mike’a Millera. Przyjezdni jednak się nie poddali, zanotowali na przełomie kwart run 16-0 i po trójce DeMarre’a Carrolla z prawego rogu objęli prowadzenie 80-77.
Następnie o czas poprosił trener Dave Joerger i Grizzlies momentalnie zaczęli grać lepiej. Szybko po rzucie za trzy Millera wszyli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca spotkania, ponadto w połowie kwarty zrobili run 9-2, zrobiło się plus 10 na niecałe trzy minuty do końca i spokojnie dowieźli wygraną do końca.
MVP meczu: Mike Conley. Rozgrywający Memphis był fantastyczny. To jeden z najmniej docenianych zawodników na swojej pozycji w lidze, a wobec kontuzji Gasola, jest najlepszym graczem swojej drużyny i lideruje Grizzlies. Z Hawks rzucił 21 punktów (7/15 z gry), rozdał 13 asyst i z nim na parkiecie gospodarze byli plus 20. Nikt nie miał lepszego wskaźnika plus/minus od niego. Ponadto był odpowiedzialny za 23 z pierwszych 25 punktów Grizzlies w czwartej kwarcie. Rozdał wtedy 6 asyst i zdobył 8 oczek.
Double-double meczu: Zach Randolph. 18 punktów – 5/10 z gry, 8/9 z linii i 10 zbiórek. Hawks nie mieli na niego odpowiedzi pod obręczą. To było dla niego 20 double-doble w poprzednich 27 meczach i jeszcze czterech brakuje mu by wyrównać rekord organizacji należący do Pau Gasola – 189 double-double na koncie.
Stat meczu: Do 107 meczów Kyle Korver przedłużył swoją serię spotkań z co najmniej jedną trójką na koncie. Dziś oddał jednak tylko dwa rzuty zza łuku, ale dobrze pilnował dziś go Lee. Ostatnim razem Korver oddał tylko dwie próby z dystansu 23 listopada w pojedynku z Celtics.
Na plus: Courtney Lee, dla którego był to debiut w pierwszej piątce Grizzlies. Rzucił 15 oczek, 7/12 z gry, 1/3 za trzy, z nim na parkiecie gospodarze byli plus 13, co jest drugim najlepszym wynikiem w zespole, a do tego dodał dobrą obronę na Korverze.
Na minus: Lou Williams. Tylko 4 oczka, wszystkie z rzutów wolnych. Nie zdobył punktów z gry, pudłując wszystkie 6 rzutów.
Liderzy zespołów:
Punkty: Millasp 21 – Conley 21
Zbiórki: Ayon, Korver 7 – Randolph 12
Asysty: Millsap 6 – Conley 13
Przechwyty: Millsap 3 – Conley 4
Bloki: Brand 2 – Lee, Johnson 2
—————————————————————————————————————————————————————————-
Minnesota Timberwolves – San Antonio Spurs 86:104 (21:28, 28:24, 22:29, 15:23)
Spurs wygrali 4 kolejne spotkania, 7 z ostatnich 8 i awansowali na pozycję lidera Konferencji Zachodniej wyprzedzając Oklahomę City Thunder i Portland Trail Blazers. Wczoraj pokonali dość pewnie na własnym parkiecie Minnesotę Timberwolves.
W pierwszej połowie spotkanie było jeszcze wyrównane. Prowadzenie zmieniało się 7-krotnie, 6 razy na tablicy wyników był remis. W końcówce pierwszej połowy jednak gospodarze po trafieniach Marco Belinelliego i Borisa Diawa za trzy wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca meczu.
Jeszcze w trzeciej kwarcie Wolves trzymali się wyniku i nie pozwalali odskoczyć Spurs, a po trafieniu Ricky’ego Rubio przegrywali tylko 68-71. Następnie jednak miejscowi odjechali gościom, zaczęli budować swoją przewagę i po rzucie spod kosza Kawhi Leonarda zrobiło się plus 16 dla San Antonio i było już po meczu. Pojedynek zakończyli rezerwowi.
MVP meczu: W zasadzie ciężko wskazać konkretnie jednego gracza. Wszyscy koszykarze Spurs grali bardzo dobrze i spełnili swoje zadanie. Co ciekawe wszyscy zawodnicy gospodarzy byli dziś na plusie.
Double-double meczu: Tony Parekr. 14 punktów, 5/11 z gry, 10 asyst i najlepsze w drużynie plus 19, kiedy był na parkiecie, czyli to co Francuz robi zwykle na boisku.
Rezerwowy meczu: Matt Bonner. Rzucił 14 punktów, trafił 5 z 10 prób z gry, w tym 4/5 za trzy i sprawiał dużo problemów w obronie Kevinowi Love.
Stat meczu: Spurs byli dziś bardzo skuteczni. Trafiali 56,8 proc. rzutów z gry (42/74), w tym 69,2 proc. zza łuku (9/13). W pierwszej kwarcie trafiali 57,9 proc., w drugiej 58,8, w trzeciej 61,1, w czwartej 50.
Wsad meczu: Jeff Ayres.
Na plus: Nikola Pekovic, który jako jedyny w zespole gości może zaliczyć dzisiejszy mecz do udanych. Rzucił 22 punkty, trafiając 10 z 15 rzutów, zebrał 6 piłek, w tym 5 w ataku i sprawiał trochę problemów w ataku Timowi Duncanowi.
Na minus: Kevinowie – Love i Martin. Pierwszy rzucił 14 oczek, ale był tylko 3/14 z gry, 0/2 za trzy i pudłował nawet proste rzuty spod kosza. Drugi zagrał jeszcze gorzej – 6 oczek i jedynie 2/12 z gry, 0/3 z dystansu. Bardzo słaby występ obu zawodników.
Liderzy zespołów:
Punkty: Pekovic 22 – Leonard 17
Zbiórki: Love 7 – Duncan 8
Asysty: Rubio 8 – Parker 10
Przechwyty: Brewer, Pekovic, Rubio, Shved, Turiaf, Dieng 2 – Leonard 2
Bloki: Love, Turiaf 2 – Duncan 4
Jeff Ayers świetny siłowy dunk, ale nie nazywam się BG #32, ani nie gram w LAC, więc nie będzie o mnie głośno.