Miami Heat w ostatnich dniach byli wymieniani jako jedni z faworytów do zakontraktowania Andrew Bynuma, który po zwolnieniu z Bulls został wolnym agentem. Na Florydzie jednak zaprzeczają takim pogłoskom, oznajmiając jednocześnie, że skupiają się na pracy z Gregiem Odenem.
Greg Oden podobno bardzo ciężko pracuje, żeby być gotowym na tegoroczne play-off. Pozycja środkowego jest w Heat najsłabiej obstawiona, a w perspektywie rywalizacji z Indianą Pacers, w której szeregach gra Roy Hibbert, pozycja ta może okazać się kluczowa do osiągnięcia sukcesu.
Wielu ekspertów widząc ten problem prognozowało, że w Miami powalczą o angaż Andrew Bynuma. Sprawa ponoć jest jednak nie aktualna i nigdy nie była. Powodem tego jest fakt, że ciężkie treningi z Odenem podobno dają efekty i jest realna szansa na jego grę w rozgrywkach posezonowych.
Dodatkowym elementem decydującym o odpuszczeniu tematu Bynuma jest to, że Miami ma już wypełniony skład 15 zawodnikami.
Co ciekawe niedawno media opanowały newsy, że byłym środkowym Lakers zainteresowanie wyraziły ekipy Pacers i Rockets. Jest to o tyle zaskakujące, że w obu tych ekipach grają bardzo dobrzy środkowi. Oznaczałoby to, że „Drew” mógłby ewentualnie być co najwyżej tylko rezerwowym.
Serial z Bynumem w roli głównej będzie trwał zatem w najlepsze. Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że wcale nie jest pewne, że on w ogóle ma jeszcze chęć gry w kosza.
Przypomnijmy, że po wymianie pomiędzy Bulls – Cavs, bohater całego zamieszania trafił na rynek Free Agents. Od tego czasu rozpoczęły się liczne informacje dotyczące zainteresowania jego osobą ze strony kolejnych klubów NBA. Dziennikarze naliczyli ich aż osiem.
Bynum w 24 meczach w barwach Kawalerzystów zdobywał średnio 8,4 pkt oraz 5,4 zb.
Przykre by było, gdyby prawdą się okazał, że ma on już dość koszykówki. Dziś chłopak ma ledwie 26 lat na karku i mógłby jeszcze sporo osiągnąć w tym sporcie.
Jestem jednak dobrej myśli. Już nie raz pokazywał, że potrafi się podnieść z kolan i uważam, że tym razem też da radę…
Bardzo mnie ta wieść cieszy. Niech się skupią na Greg’u.
Oden może w ogóle nie być gotowy na grę w PO, więc Miami może zostać ze niczym. Z drugiej strony Byniu ze strony defensywnej pokazał się od dramatycznej strony w Cavs, a tego oczekują przede wszystkim w Miami od big mana.
koleś ma siano w głowie, kto takiego by chciał? jeszcze gdyby był w jakiejś przyzwoitej formie.
Jezeli Hibbert nadal edzue gral jak ostatio to w Miami nie maja sie czego przejmowac…dzisiaj 4 zbiorki…szaleniec to Noris cole ma wecej ktory jest o metr nizszy
To prawda ale Roy jest typowym centrem, który gra lepiej i więcej daje drużynie niz mówią o tym jego cyferki. W szachach jest takie powiedzenie:groźba jest gorsza niż wykonanie. Hibbert samą obecnością na parkiecie powoduje, że łatwiej jest grac pewne warianty, trudniej podwajać zawodników Indiany, nie mówiąc o tym, że gdy stoi w pomalowanym nie ma sensu się wbijać na lay-upa. Inną sprawą jest również to, że Indiana dobrze zbiera zespołowo – Hibert ma cienkie jak na centra 8 zb/mecz ale … rezerwowy Scola 6 zb, obrońcy LanceS i PGeorge po prawie 7, do tego Mahimi + West. Jeśli nie posypią się kontuzje, to ten zespół ma duże szanse z Miami.