MILWAUKEE BUCKS 94:116 TORONTO RAPTORS
– Dzięki tej wygranej Raptors wreszcie wskoczyli na trzecie miejsce w Konferencji Wschodniej. Odnieśli 12 zwycięstw w 16 ostatnich meczach i mają bilans 19-17. Bucks stali się zaś pierwszą drużyną, która przegrała swój 30. mecz w tym sezonie. Wracając do tych milszych rzeczy – Toronto na 10 ostatnich spotkań aż osiem razy zatrzymywało rywali poniżej 45% z gry. W trakcie całej tej serii Raps są 8-2.
– Demar DeRozan miał 19 punktów, 7 zbiórek i coś, czego jeszcze niedawno bym się po nim nigdy nie spodziewał – po raz szósty z rzędu rozdał 4 asysty (dziś miał siedem). Gwiazdą zespołu z Kanady znów był Kyle Lowry, który zdobył 23 punkty przy tylko 8 oddanych rzutach z gry. Trafił sześć z nich, w tym 4 z 5 trójek, a do tego wszystkie 7 osobistych. Miał ponadto 5 asyst i 4 przechwyty bez straty. Dziś w samej pierwszej kwarcie zanotował 10 punktów i 4 steale, czego w tym sezonie nie dokonał żaden gracz w żadnej kwarcie. Jedynym, któremu udało się w poprzednim sezonie, był LeBron James (grudzień 2012). Patrick Patterson zdobył 18 punktów z ławki (7-11 FG), Jonas Valanciunas zaliczył double-double 17 punktów i 10 zbiórek.
– Spośród Bucks najlepiej spisał się Ersan Ilyasova, który zdobył 29 punktów (11-16 FG, 3-3 3pt) i zebrał 9 piłek. W tym pierwszym elemencie poprawił swój rekord sezonu.
HOUSTON ROCKETS 104:92 BOSTON CELTICS
– Był taki moment w tym sezonie, kiedy Celtics szło ewidentnie za dobrze. Teraz Boston to naprawia, porażka z Rockets była jego dziewiątą przegraną z rzędu. Celtics nie mieli tak długiej serii porażek od tej z sezonu 2006/07, kiedy przegrali 18 kolejnych spotkań. Teraz konkurencja jednak nie śpi i nawet tak długa passa nie strąciła Celtów niżej niż czwarte od końca miejsce w Konferencji Wschodniej. Jej cztery ostatnie zespoły przegrały razem 27 ostatnich meczów.
– Celtics oddali dziś aż 101 rzutów z gry, czego nie dokonali w meczu bez dogrywek od 1998 roku. Co jednak z tego, skoro mimo aż 22 prób przewagi trafili tylko jeden rzut więcej niż Houston. W pozostałych elementach przewagę mieli Rockets. Dwight Howard (32 pkt, 11 zb, 11-17 FG, 10-18 FT) szukał godnego konkurenta, ale w pierwszej piątce zespołu gospodarzy nie mógł go znaleźć. Startujący front-court – Jeff Green, Jared Sullinger i Kris Humphries – miał razem 16 punktów przy 7-28 z gry. Dobrze po raz kolejny spisał się Avery Bradley (24 pkt, 11-21 FG), który w czterech ostatnich spotkaniach aż trzy razy zanotował min. 20 punktów przy ponad 50% z gry. Udany występ zaliczył także nowy nabytek Bostonu, Jerryd Bayless, który miał 17 punktów (7-13 FG) i 4 asysty w 23 minuty z ławki. Wspomniałem o dobrej skuteczności Bradleya, ale niestety zupełnie odwrotnie jest u Jordana Crawforda, który dziś trafił 3 z 11 rzutów, a w pięciu ostatnich meczach miał tylko 34,4% skuteczności.
– Wśród gości wszyscy starterzy przekroczyli próg double-digits, nieco słabiej spisał się James Harden (16 pkt, 6-18 FG), ale już Jeremy Lin miał naprawdę dobry występ (16 pkt, 9 ast, 5-7 FG), podobnie jak Terrence Jones (12 pkt, 12 zb, 3 blk).
– Howard w 31 meczach przeciwko Celtom tylko raz zdobył więcej punktów, niż dziś. Jego rekord to 33 punkty. W starciach z Bostonem Dwight notuje średnio tylko 16.2 punktów na mecz, co jest trzecim najgorszym wynikiem wśród średnich punktowych Howarda w meczach przeciwko jednej drużynie.
PHOENIX SUNS 96:98 NEW YORK KNICKS OT
– Knicks są już 6-1 w 2014 roku i zrównali się właśnie na ósmym miejscu Konferencji Wschodniej z Nets, którzy wygrali 5 z 6 meczów w nowym roku. Żarty się skończyły. Dziś Knicks mogą wreszcie wyprzedzić Siatki, bo grają drugi mecz back-to-back w Charlotte (Carmelo już wie). Czy to będzie ta chwila? Jeśli chodzi o Suns, ci nie najlepiej radzą sobie po kontuzji Erica Bledsoe, przegrali trzeci mecz z rzędu i spadli na ósme miejsce Zachodu. Mają co prawda dwa mecze przewagi nad Nuggets, którzy dziś zaliczyli potknięcie w Utah, ale taka przewaga to żadna przewaga.
– W Nowym Jorku dzieją się coraz lepsze rzeczy. W pięciu ostatnich meczach Knicks zatrzymują rywali na średnio 89 punktach, dziś pozwolili Słońcom na tylko 35,5% z gry i 7-30 z dystansu. Jedynym graczem Phoenix, który trafił choć połowę swoich rzutów, był powracający do NBA Leandro Barbosa (21 pkt, 8-15 FG). Goran Dragić miał 28/8/4, ale trafił tylko 9 z 22 rzutów. O 3-12 Channinga Frye’a, a zwłaszcza o 2-16 (0-7 3pt) Geralda Greena wolałbym nie wspominać.
– Carmelo Anthony również nie grzeszył skutecznością (9-24 FG, 5 TO), ale zanotował aż 29 punktów i 16 zbiórek. Miał też dobre wsparcie w postaci Raymonda Feltona (19 pkt, 8-16 FG), JR Smith i Andrea Bargnani (+22) rzucili po 10 punktów. Kluczem była jednak obrona, 35,5% skuteczności z gry Suns to najgorszy wynik drużyny z Zachodu w Madison Square Garden od prawie 13 lat, kiedy Lakers bez Shaquille’a O’Neala trafili tylko 32,6% rzutów.
– Za co jednak Knicks należy się bura – rozdali tylko 11 asyst i popełnili aż 18 strat. Najlepszym podającym zespołu gospodarzy był Melo, z tylko czterema asystami na koncie. Anthony już po raz czwarty w tym sezonie był liderem swojej ekipy w punktach, zbiórkach i asystach. Tylko jeden gracz w NBA ma na koncie więcej takich spotkań – LeBron James (6). Kevin Durant ma ich tyle samo, co Carmelo.
WASHINGTON WIZARDS 102:88 CHICAGO BULLS
– Dzieje się na ósmym miejscu Konferencji Wschodniej, ale ciekawie jest również wyżej. Dzięki dzisiejszej wygranej w Chicago Wizards zrównali się bilansem na piątym miejscu z Bulls. Kto by się spodziewał, że Czarodzieje wygrają aż siedem z dziewięciu ostatnich wyjazdów? Przecież siedem zwycięstw poza domem Waszyngton miał w.. całym poprzednim sezonie. Co więcej, Czarodzieje już wygrali w tym sezonie więcej spotkań na wyjeździe (10-10), niż w pięciu z sześciu poprzednich sezonów. Na własnym parkiecie Wizards są jednak 7-9. Byki zakończyły dziś swoją serię pięciu wygranych, przegrywając po raz pierwszy bez Luola Denga.
– Jeśli trafiasz 52% rzutów z gry przeciwko Chicago, prawdopodobnie wygrałeś ten mecz. Bulls dopiero po raz szósty w tym sezonie pozwolili swoim rywalom na 50%, dopiero po raz drugi sztuka ta udała się komuś w United Center. Wizards osiągnęli ten próg także dopiero po raz szósty w tym sezonie, wygrali wszystkie te spotkania. Spośród ósemki graczy Wizards tylko jeden nie przekroczył granicy 50% skuteczności z gry – John Wall (19/5/7/4, 6-14 FG). Nene dostarczył 19/5/5, Trevor Ariza 13/9/4, Marcin Gortat – 7 punktów, 11 zbiórek i wsad dnia bez nominacji do Top 10 akcji.
– Dla Bulls 19 punktów i 7 zbiórek zanotował Carlos Boozer. Joakim Noah dostarczył tylko 8 punktów, ale miał aż 16 zbiórek, w siedmiu ostatnich spotkaniach jego średnia to 13 zebranych piłek na mecz. Bulls są jednak 0-8, gdy pozwalają rywalom na 100 punktów.
– Wizards w ciągu ostatnich 30 lat odnieśli tylko dwa wyższe zwycięstwa w Chicago. W 2003 roku dwa razy wygrali w United Center różnicą 25 punktów.
SAN ANTONIO SPURS 101:95 NEW ORLEANS PELICANS
– Pelicans nadal nie mogą wygrzebać się z kryzysu, przegrali dziś szósty mecz z rzędu, są już 15-22. Głównym winowajcą, co w tym sezonie stało się już niestety typowe, są kontuzje – poza grą pozostają Ryan Anderson, Tyreke Evans i Jrue Holiday. Anthony Davis gra i robi co może (22 pkt, 11 zb, czwarte 20/10 w pięciu ostatnich spotkaniach), ale jeśli w poprzednich meczach nawet dobre występy Erica Gordona zwyczajnie nie wystarczały, to tym bardziej nie pomogło jego dzisiejsze 4-14 z gry (12 pkt). Brian Roberts rzucił 19 punktów (rekord sezonu, punkt od career-high).
– Co prawda pod względem % zwycięstw wciąż są gorsi od Pacers, Spurs stali się pierwszą drużyną, która wygrała w tym sezonie swój 30. mecz. Ostrogi mają już 1,5 meczu przewagi nad Thunder i Blazers, dziś odniosły piąte zwycięstwo z rzędu. Dziś skuteczność z gry San Antonio wyniosła ponad 52%, Tony Parker zdobył 27 punktów (9-15 FG, 9-10 FT) i rozdał 7 asyst, natomiast Tim Duncan zanotował 18 punktów i 9 zbiórek, nim po raz pierwszy od czterech lat (dokładnie 20 stycznia 2010 roku) opuścił parkiet za faule. Dobiegła więc końca jego najdłuższa w karierze seria 277 meczów bez sześciu przewinień.
– Parker z podobną historią, jak wcześniej Dwight Howard przeciwko Celtics – Francuz tylko raz w 43 spotkaniach z Nowym Orleanem zdobył więcej punktów niż dziś. W kwietniu 2009 roku rzucił Hornets 29 oczek.
ORLANDO MAGIC 88:107 DALLAS MAVERICKS
– Magic przegrali ósmy mecz z rzędu, z czego cztery ostatnie (po wstrząśnieniu mózgu Nikoli Vucevicia) łączną róznicą 81 punktów. Tylko oni mają jakieś szanse, by dorównać Bucks w Tankathonie, „tracą” do nich 2,5 meczu. Ale spokojnie, wszystko da się zrobić. Orlando wygrało swój 10. mecz, żeby była chociaż na dwucyfrowa liczba – teraz mogą przegrywać, ile wlezie. Mavericks po raz pierwszy w tym sezonie są siedem meczów nad .500, wyprzedzili Phoenix i zajmują siódme miejsce na Zachodzie.
– No właśnie, Magic – zakończyli właśnie pięciomeczową serię wyjazdową, oczywiście bez żadnego zwycięstwa. Stracili w niej łącznie 101 punktów więcej niż sami zdobyli. W ciągu ostatnich 15 lat tylko jedna drużyna miała serię min. 5 spotkań na wyjeździe, w której przegrywała średnio min. 20 punktami (Cavs 2010/11). Arron Afflalo nie grał, Jameer Nelson rzucił 21 punktów i rozdał 7 asyst (7-14 FG, 4-8 3pt).
– Dla Mavericks 21 punktów zdobył Monta Ellis. Tylko 15 rzucił Dirk Nowitzki (4-10 FG), ale na wysokości zadania stanął Vince Carter (17 pkt, 6-10 FG, 23 min), który sam zdobył więcej punktów niż wszyscy rezerwowi Orlando (14). Ławka Dallas dostarczyła dziś aż 42 punkty.
DENVER NUGGETS 103:118 UTAH JAZZ
– Nuggets po zakończeniu serii ośmiu porażek byli jedną z gorętszych drużyn w lidze, rzucili 137 punktów przeciwko Lakers, 129 punktów przeciwko Celtics, a także pewnie pokonali na własnym parkiecie OKC Thunder. Łącznie wygrali pięć ostatnich meczów.. aż do dziś, bo przegrali w Salt Lake City. Jazz już nie po raz pierwszy w tym sezonie sprawiają gościom niespodziankę (ostatnio m. in. również z Thunder) i ogólnie wiedzie im się trochę za dobrze. Mają co prawda najgorszy bilans na Zachodzie, ale to aż 33,3% zwycięstw. W Tankathonie pozwala im to tylko na czwarte miejsce, ex aequo z Celtics.
– Kiedy Jazz pokonali u siebie Thunder, rządził Gordon Hayward. Dziś pod jego nieobecność w rolę pierwszego masakratora Utah wcielił się Alec Burks, który zdobył 34 punkty (rekord kariery) przy 13-19 z gry i 8-8 z linii. Żaden guard nie zdobył w tym sezonie więcej punktów bez ani jednego celnego rzutu z dystansu. Derrick Favors zaliczył 19 punktów i 15 zbiórek, z kolei Trey Burke dostarczył 18 punktów (6-12 FG, 3-4 3pt) oraz 8 asyst.
– Ty Lawson miał 23 punkty i 11 asyst, ale poza 11-15 z linii miał też tylko 6-18 z gry i aż 5 strat. JJ Hickson zdobył 21 punktów (8-9 FG) i zebrał 10 piłek w pół godziny, ale Nuggets drużynowo trafili tylko 44% rzutów przy prawie 56% Utah.
Najlepsi
punkty: Burks (34)
zbiórki: Anthony, Noah (16)
asysty: Lawson (11)
przechwyty: Wall, Lowry (4)
bloki: Henson (4)
straty: Wall, Anthony, Lawson (5)
3pt: Dragić, Nelson, Lowry (4)
FT: Lawson (11)
minuty: Dragić (47:54)
Enbiejowy typer: 5/7, w sezonie 341/554
Jakoś tak nikt nie komentuje „ciekawostek” ale naprawde niesamowita praca z tymi danymi.
Zawsze do kawki w pracy czytam ;)
A czy takie ważne są komentarze ? Ważne że ktoś to czyta :)
też czytam praktycznie codziennie, nie wiem ile godzin to Wojtek przygotowuje, ale mi by to zajęło 3 dni bez przerw na picie, jedzenie i sen ;)
Komencie są pod komerchą. Mecze gorszego boga i transfery :)
ale wsada byś zapodał Żułwik;-)
aż się zdziwiłem, że coś się dzieje w komentarzach, dzięki za wszystkie miłe słowa! :)
ja się dowiedziałem, że zalatuję komerchą :D