Telegram z Enbiej – 14/01/14 – powrót Gasola, Rysie przerywają passę Knicks

Memphis Grizzlies (18-19) – OKC Thunder (28-10) 90:87

24 minuty przy powrocie zanotował na parkiecie w FedEx Forum Marc Gasol. Wprawdzie to nie Hiszpan był postacią numer jeden tego meczu, ale jego obecność pomogła Grizz’s w walce w strefie podkoszowej. Gwiazdą meczu okazał się Courtney Lee, który w swoim drugim starcie, w wyjściowej piątce Memphis, 14 oczek zaliczył już w pierwszej odsłonie.

Lee zanotował 24pkt i przy solidnej postawie Mike’a Conley’a (19pkt i 7as) poprowadził Memphis do trzeciej z rzędu wygranej. Team Dave’a Joergera wygrał pierwszą odsłonę 24-16, ale dał się dogonić na przestrzeni drugiej kwarty, którą zdominowali goście 31-19.

Kevin Durant prowadził ofensywę Grzmotu, z 37pkt (15/28), notując czwarty z rzędu mecz na poziomie 30 (lub więcej) oczek. Durantula wraz z LeBronem Jamesem ma serię czterech spotkań z 30 punktami i obie serie mogą być przedłużone w najbliższych spotkaniach.

Bolączką OKC była liczba strat – 19 – a aż siedem piłek wypadło z rąk Reggiego Jacksona (17pkt). Przy trzeciej porażce w ostatnich czterech meczach, nie popisał się również Serge Ibaka (autor 11pkt i 4zb). 13 strat mieli Grizzlies.

Kluczową kwartą okazała się trzecia, a w niej Grizzlies odzyskali prowadzenie (wygrywając ją 29-20). Obie drużyny nie grzeszyły skutecznością i notowały 40% wskaźnik z pola gry. Warto podkreślić, iż trener Joerger miał bardziej zbilansowany atak i mógł liczyć na wysoką dyspozycję Zacha Randolpha (23pkt i 13zb), a ponadto trzech innych graczy zanotowało double figures.

Thunder notują bilans 5-5 od czasu, kiedy z powodu kolejnej kontuzji wypadł Russell Westbrook.

Punkty: 24 Lee, 23 Randolph, 19 Conley, 12 Gasol oraz 37 Durant, 17 Jackson, 11 Ibaka.

Indiana Pacers (30-7) – Sacramento Kings (13-23) 116:92

Przez trzy kwarty obie drużyny grały bardzo wyrównany mecz. DeMarcus Cousins nie znajdywał godnego rywala po stronie Pacers, ale mimo jego 12 występu w trykocie Kings, z osiągnięciami 30-10 (31pkt i 13zb; czym nawiązuje do występów Chrisa Webbera) to gracze Franka Vogela wygrali 30. mecz w sezonie.

Motorem napędowym Pacers okazał się Paul George, który eksplodował podczas drugiej połowy meczu, notując 24 punkty a w sumie 31. Jego zespół dużo lepiej prezentował się pod względem skuteczności, zaliczając 55% wskaźnik rzutów z gry (przy 42% Kings).

George swoją wysoką skutecznością na dalekim dystansie (4/7) zapoczątkował zryw gospodarzy w przeciągu czwartej odsłony. Paul przy solidnym wsparciu kolegów (David West 16pkt i 8zb, Lance Stephenson 13pkt-5as-5zb i C.J. Watson – 10 oczek z ławki ) poprowadził szturm miejscowych a w tym samym czasie Kings notowali serię niecelnych rzutów czy strat piłki. Nie do końca przeciwko Pacers radził sobie Isaiah Thomas (7pkt i 1as przy 3/9 z gry) a wsparcie Jimmera Fredette (9pkt,4as,4zb) tylko na chwilę pozwalało na prowadzenie gry „kosz za kosz” z rywalami. Miejscowi udanie ograniczali dystansowe granie Królów i pozwoli rywalom na cztery celne próby przy 13 wykonywanych. Na pewno gościom zabrakło też efektywności Rudy Gay’a (12pkt i zero zbiórek!).

Pacers obok Spurs zostali kolejną drużyną z 30. zwycięstwami w 68. sezonie. Indiana wygrała piąty mecz przy sześciu ostatnich występach.

Punkty: 31 George, 18 West, 13 Stephenson, 10 Watson – 31 Cousins, 12 Gay

Charlotte Bobcats (16-23) – New York Knicks (15-23) 108:98

W Time Warner Cable Arena spotkały się ekipy walczące o ósme miejsce na Wschodzie. Faworytem wydawali się być Knicks, zwłaszcza, że ich seria zwycięstw urosła w ostatnim czasie do 5. Tym razem jednak gracze Mike’a Woodsona natrafili na silnijeszego w ofensywie rywala oraz niezbyt angażowali się w obronie by zatrzymać najgroźniejsze żądła przyszłych Hornets. Do gry wrócił Michael Kidd-Gilchrist (3-12 z gry po kontuzji złamanej ręki).

Cats przede wszystkim trzymały blisko Carmelo Anthony’ego, nie dając rywalowi chwili wolnej przestrzeni. Melo zakończył mecz tylko z 20 pkt i rzucał 22 razy. Pod koszami próbował przebijać się Amar’e Stoudemire (17pkt i 4zb), ale poprzedniego wieczoru pozostał on w cieniu Al’a Jeffersona.

Rysie wygrały trzy z czterech kwart, a drugą zakończyły runem 17-3.

O słabej obronie Knicks oraz braku zaangażowania w nią świadczy liczba strat Rysiów (tylko 5). Z kolei wiele swobody przy eks graczy Cats – Ray’u Feltonie (13pkt i 3as) – miał Kemba Walker (25pkt i 9/15 z gry oraz 7 zb i 5as). Bohaterem spotkania okazał się jednak Jefferson, który w 39 minut trafił 14 z 20 rzutów , kończąc mecz z 35 oczkami. 12 punktów Jeffersona wpadło do kosza Knicks podczas finałowych minut meczu. Ponadto Kemba trafił wszystkie cztery rzuty w 4 kwarcie, m.in. zaliczając dwie z rzędu trójki.

Punkty: 35 Jefferson, 25 Walker, 17 Henderson oraz 20 Anthony, 17 Stoudemire, 13 Felton i 12 Hardaway.

O Lakers z Cavs ‘dwa słowa’ napisze Wam Qcin;-)