Można by wiele dobrego napisać o występach Stephena Curry (37 punktów, 6/10 za trzy, 11 asyst) i Klay’a Thompsona (26 punktów, 6/9 za trzy), ale ten mecz miał tylko jednego bohatera. Kevin Durant ustanowił nowy rekord kariery w zdobytych punktach i szczególnie w połowie czwartej kwarty grał na miarę MVP tego sezonu. 54 punkty, 19/29 z gry, 5/9 za trzy, do tego 6 asyst i 4 zbiórki to wyczyn Durantuli. Bez Westbrooka OKC ma rekord 7-5, a Durant imponującą średnią 36.2 punkta w meczu.
Przebieg spotkania
Od początku obie drużyny postawiły na atak. Obrony nie widzieliśmy za dużo. Dobrze zaczęli obaj liderzy. Do pierwszej przerwy na żądanie Steph Curry trafił 2 trójki i miał 3 asysty, a Kevin Durant miał udział przy 6 z 8 rzutów kolegów. Festiwal strzelecki trwał jednak non stop. Wojownicy trafili w pierwszej kwarcie 6 trójek, ale zaliczyli też sporo strat. W końcówce Thunder odskoczyli na 7 oczek (32-25). Show należało do Duranta, który po pierwszych 12 minutach miał na koncie 15 punktów, 7/8 z gry, 2 zbiórki, 3 asysty. Warriors mieli ogromne problemy z jakimkolwiek zatrzymaniem akcji Thunder kończąc kwartę z 39 punktami na koncie przeciwników, co jest ich niechlubnym rekordem w tym sezonie (aż 18/23 z gry Thunder w 1 kwarcie!). Na szczęście ich ofensywa wyglądała prawie tak dobrze jak Thunder (13/22 z gry, w tym 6/8 za trzy) i po pierwszej ćwiartce przegrywali tylko 32-39.
Drugą odsłonę lepiej zaczęli gospodarze. Dobrą zmianę, mimo aż trzech szybkich fauli, dał Adams kilka razy zbierając na ofensywnej tablicy. OKC uzyskało w tym czasie 9-punktową przewagę, a na parkiecie nie było Durantuli. Rezerwowy unit Thunder zaprezentował się bardzo przyzwoicie. O dziwo to po powrocie Duranta Warriors zmniejszyło straty. Czwartą trójkę trafił Curry, po chwili stratę zaliczył Reggie Jackson, punkty zdobył Thompson i nagle zrobiło się 45-48. Scott Brooks szybko poprosił o czas. Nie pomogło. Thompson trafił kolejną trójkę i na 6:20 do końca po runie 9-0 był remis. Niebywałych rzeczy dokonywał Durant, ale na tym etapie zespołowa koszykówka drużyny z Golden State sprawiała lepsze wrażenie. Po przewinieniu technicznym Scotta Brooksa Warriors wyszli na prowadzenie 56-55. Wtedy dwie kolejne akcje 2+1 zagrali Durant i Ibaka, co było pewnym punktem zwrotnym. W dodatku niska piątka graczy z Golden State pogubiła się na deskach, co Thunder skrzętnie wykorzystywali. Durant dokonywał rzeczy niesamowitych. Po pierwszej połowie na jego koncie było 29 punktów (w pewnym momencie był nawet podwajany podczas wyprowadzania piłki). Nieco w cieniu Duranta był Steph Curry, który miał rewelacyjną połowę zdobywając 22 punkty i 8 asysty, a Klay Thompson 21. Do przerwy Thunder wygrywali 71-65.
Druga połowa zaczęła się znowu pod dyktando ofensywy. Z wymiany ognia minimalnie lepiej wyszli Thunder, którzy po trójce Sefoloshy wyszli na prowadzenie 81-71. Później jednak swoje kilka minut miał David Lee i Warriors wciąż utrzymywali się w grze. W dodatku pierwsze 6 minut nie wyszły Durantowi (tylko 1 punkt i żadnego rzutu z gry) i przez chwilę wyglądało to nie za dobrze dla gospodarzy. Wojownicy jednak nie wykorzystali słabości OKC i następnych kilka minut zagrali wyjątkowo nieskutecznie. W końcu na przewaga Thunder znowu wzrosła do 10 punktów (94-84) i co ważniejsze obudził się Kevin Durant. Po wolnych Duranta drużyna z Oklahomy objęła najwyższe prowadzenie w meczu 99-86. Wynik ustalił trójką Crawford (101-91). Jordan nie grał długo, ale w tym czasie zrobił to, czego będzie się w Golden State od niego wymagać.
Durant nie odpoczął na ławce długo, bo zaraz na początku kwarty za 6 fauli spadł rozkojarzony Adams. Warriors udało się zmniejszyć nieco straty, ale od 6:40 prawdziwe show zaprezentował Durant zdobywając 13 punktów z rzędu dla swojego zespołu. Po jego trzech kolejnych trójkach i pięknym fade-away’u było praktycznie po meczu, bo gospodarze prowadzili już 121-104 na 4:53 do końca. Mimo tego, że Warriors nie odpuścili, nie oglądaliśmy zaciętej końcówki. Ostatecznie Thunder wygrali 127-121 (z końcową syreną trafił za trzy Speights, ale w tym czasie na boisku byli już głównie rezerwowi).
Najlepsi w poszczególnych statystykach:
Golden State Warriors:
Stephen Curry – 37 punktów
David Lee – 9 zbiórek
Stephen Curry – 11 asyst
Stephen Curry – 3 przechwyty
Oklahoma City Thunder:
Kevin Durant – 54 punkty
Kendrick Perkins – 12 zbiórki
Kevin Durant, Reggie Jackson – 6 asyst
Reggie Jackson – 3 przechwyty
Fenomenalny mecz. Pojedynek Curry-Thompson versus Durantula trzymał w napięciu prawie przez 3,5 kwarty. Mobilizacja Duranta rośnie w tym sezonie potęgowo z każdym meczem.
Rozbroiły mnie te staty: „According to SportVU, Durant touched the ball only 68 times in the entire game and the ball was in his hands for only 3’17”.”