„Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą” tego typu frazesy to jedyne co zostało nowojorczykom, obu produkcjom z Big Apple bliżej do bycia box office flopami, niż blockbusterami i wybór rozczarowania pierwszej części sezonu jest prostszy od linii EKG trupa.
Zdaje się, że mistrzowski pierścień to zarówno dla Brooklynu Nets jak i New York Knicks zakazany owoc z drzewa, które znajduje się w raju, utraconym po fatalnym początku sezonu.
Zawodnicy Nets są na fali wznoszącej nie zapominajmy jednak, że prądy na wschodnim wybrzeżu, są wyjątkowo przyjazne, tak dla surferów liczących na grę o coś, jak i topielców walczących o kogoś. Jeśli chcesz grać w PO, to cała konferencja ci w tym pomoże i Brooklyn z bilansem 16 zwycięstw przy 22 porażkach zajmuje ostatnie miejsce premiowane awansem do rozgrywek posezonowych.
Knicks także chcieliby się znaleźć w górnej połówce tabeli, ale są zbyt dumni by korzystać z pomocy innych więc wesoła kompania w składzie: Strateg Bargnani, flirciarz Stoudemire, nicpoń Smith, Pączek Felton, Melo i Chandler, dostaje baty od drużyn, które potrzebowałyby dzikiej karty by się dostać na Paraolimpiadę. Oczywiście to Wschód, 2 zwycięstwa więcej i wybór z numerem 5 w drafcie zamieniasz na przewagę parkietu w 1 rundzie PO, dlatego NYKi nie powinny mieć większego problemu z doczłapaniem się do PO, jednak bilans 15:25, którym mogą się na tę chwilę pochwalić cieszy wyłącznie hejterów Knicks oraz drużynę z Kolorado.
Ostatnie spotkanie obu drużyn pamiętam aż za dobrze, grający bez fajerwerków Knicks zmiażdżyli Nets, ostatecznie burząc Wieżę Babel zbudowaną przez Kinga za pieniądze Michaiła Prochorowa. Ówczesna klęska podziałała jak sole trzeźwiące na drużynę z Brooklynu, która wygrała 3 kolejne spotkania, jednak później zaliczyła kilka wpadek jak Minister Mucha i na lepsze czasy fani Siatek musieli poczekać do 2014 roku, w którym to Brooklyn radzi sobie bardzo dobrze mając bilans 6:1. Jeśli tamten blowout miał być początkiem marszu w górę tabeli dla NYK, to prawdopodobnie prowadzi ich Mao, bo póki co niekończąca się historia i Knicksi wciąż przeplatają mecze niezłe mecze z nijakimi i perspektywa gry w PO wydaje się być dla nich odległa.
Pierwsza kwarta
Mecz rozpoczął się od serii bloków, która gdzieniegdzie była przerywana celnymi rzutami. Nie minęło 5 minut a czterech różnych graczy zanotowało po 1 czapie, w tej statystyce mamy remis po 2. Początek spotkania należał do drużyny z Brooklynu, która z rzadka pozwalała się zawodnikom Knicks przedrzeć choćby w okolice trumny, 10:4 dla Nets i jak wiadomo, najlepszą reakcją na kłopoty jest wpuszczenie do boju JR Smitha. Jason Kidd już przed meczem przewidział taki scenariusz, dlatego koszykarze Nets przywdziali trzewiki na rzepy, aby szczwany lis JR nie mógł ich przechytrzyć- Smithowi nie udało się rozwiązać nikomu sznurowadła, dlatego zaskoczył Nets w inny sposób- celną trójką- trzeba przyznać, że w większym stopniu niż Brooklyn zdziwiło to kibiców Knicks, którzy pierwszy raz w sezonie widzieli 100% skuteczność Smitha. Skoro po boisku biegał JR, Kidd nie mógł oszczędzać swojego lidera i w miejsce Livingstone’a desygnował do gry Derona Williamsa, który powitał się z publicznością udanym floaterem.
Po celny jumperze Smitha, topnieje przewaga Nets do 4 punktów- 16:12 dla gości, którzy póki co największe problemy mają z zatrzymaniem JR’a. 3 minuty przed końcem na boisko wchodzi Andre Bargnani, ten akurat nie miał tak udanego wprowadzenia jak wcześniejsza dwójka i zamiast punktów zapisał na swoim koncie stratę, po próbie dryblingu. Była to trzecia akcja ofensywna gospodarzy, której efekt końcowy był dokładnie taki sam, wcześniej 2 magiczne podania wykonał Carmelo Anthony, który po 9 minutach gry ma na koncie 2 punkty (z pierwszej akcji w meczu). „Graj na Bargnaniego, on jest słaaaaaby” dało się usłyszeć na trybunach i faktycznie podopieczni Kidda zaczęli forsować akcję bliżej kosza, efekt? 27:16 po pierwszej ćwiartce.
Druga kwarta
Wspaniały początek Nets, dwa airballe z rzędu, pierwszy w wykonaniu bohatera z Londynu- Mirzy Teletovicia, drugi od Jasona Terry’ego. Goście znaleźli sposób wygrania meczu rzutami za trzy, ale pechowo piłka nie znalazła sposobu na znalezienie się w siatce po rzucie Williamsa. Tylu nieudanych rzutów nie widziałem od ostatnich występów polskich judoków na Igrzyskach Olimpijskich. Zawodnikom wsio ryba czy to trójki, czy wolne, pudłują na potęgę. Andray Blatche trafia jumpera z 6 metra i wyprowadza Nets na prowadzenie 32:21. Andrei Kirilenko wjechał wzdłuż linii końcowej i gdy wydawało się, że za chwilę zapakuje piłkę, ten wycofał ją na zewnątrz gdzie już przyczajony czekał na nią Jason Terry, JET tym razem popisał się o wiele lepszą próbą niż 2 minuty wcześniej i Nets mają już 14 punktów przewagi.
Knicksi są bezbronni jak gdyby przechodzili przez bramkę na lotnisku JFK. Brooklyn wygląda bardzo solidnie, świetnie broni pomalowanego, ale i na obwodzie nie odpuszczają krycia, przez co gospodarze nie mają żadnego pomysłu jak pokonać obronę rywali. 37:21 na 7,5 minuty do końca połowy, Netsi mieli żenujący początek sezonu, ale w końcu udowadniają jaki potencjał drzemie w tej zbieraninie gwiazd. Andrea Bargnani wyglada jak autystyczna wersja Trifona Iwanowa, tyle że tamten radził sobie w obronie. Shumpert posłał balona zza łuku, ale efekt był taki sam jak gdyby rzucił cegłę. Po celnych wolnych Johnsona goście uciekli już na 18 punktów, ale szybka odpowiedź Anthony’ego zza łuku zmienia wynik na 31:46. Sprawiedliwy gwizdek sędziego przy rzekomym faulu Shumperta na Johnsonie, jeszcze z 2 takie decyzje sędziowskie i będę wiedział kto sędziował podczas Procesów Praskich. JJ przy okazji wizyty w Europie musiał odbyć tajemne treningi w Hucie Katowice, kolejną trójką udowadnia, kto jest dzisiaj najgorętszym zawodnikiem na całym Wschodzie. Raymond Felton jest dziś rzadki jak żółw słoniowy, ze swoją masą i szybkością powinien pomyśleć o grze dla Galapagos. 52:38 dla Nets i jeśli Knicksi nie wezmą się mocno do roboty to skończą marnie.
Trzecia kwarta
Knicksi rozpoczęli od serii 6:0 i gdy wydawało się, że mają szanse szybko odrobić straty z pierwszej połowy, Alan Anderson trafa trójkę tak czystą jak Góry Foja. Po trójce Melo na tablicy poawił się wynik 57:47 ale Felton reprezentuje poziom depresji, takich airballi nie posyłają nawet Bucks. Kevin Garnett wygląda dzisiaj jakby wczorajszą noc spędził w formalinie, low-post siedzi mu jak za najlepszych lat. Nie wiem, który to nicpoń uruchomił bullet time, ale gra tak zwolniła, że w przerwie na lot tej piłki mógłbym spokojnie przygotować kanapkę, której nie dałby rady zjeść Scoobie Doo. Dopiero trójka młodego Hardawaya trochę rozruszała obie ekipy, a po trafieniu Andersona Nets znowu odjeżdżają ( w końcu to goście) na 64:50. Blatche odkąd pamiętam uchodził za jednego z najgłupszych zawodników ligi, na szczęście ma dziś godnego rywala w osobie Bargnaniego i kiedy wydawało się, że piłka wyjdzie poza boisko, sprytnie nabił Włocha i odzyskał posiadanie. Joe Johnson jest dziś jak Berserk atakując z siłą niedźwiedzia, niestety dla Knicks ich obrona w niczym nie przypomina potrzasku, raczej drobne sidła które z trudem poradziłyby sobie z bażantem, stąd JJ punktuje z regularnością szwajcarskiego zegarka. Knicksi nie mają najmniejszego pomysłu na grę, więc oddają piłkę Melo, a ten raz trafi, 2 razy nie. 71:55 na koniec tej części gry.
Czwarta kwarta
Deron przy mitycznym pressingu ze strony gospodarzy sieka trójkę-74:55 a Melo kręci zrezygnowany głową, już nawet Spike Lee nie wierzy, że ten mecz nie skończy się poprawą bilansu Nets. Melo powraca przy stanie 81:60, teraz dla odmiany się uśmiecha, ale to typowy śmiech przez łzy. Mirza Teletovic wraca do londyńskiej formy, po kolejnej trójce mamy już 84:61. BREAKING NEWS- Tyson Chandler jest na boisku, zdobywa nawet 2 punkty. Czekam jeszcze na jakąś zbiórkę.
Felton ma 2-11 i drummondowska skuteczność z wolnych. Tyson się rozstrzelał, dostał piłkę od Pączka i wykończył ją alley-oopem, odpowiada na niego Andray Blatche celną… trójką. 90:69 , były gracz Wizards ma 14 punktów i 11 zbiórek. Od Feltona lepiej by dziś rozgrywał Paweł Zagumny. Ciężko napisać coś ciekawego o tej kwarcie, bo poziom jest słabiutki, głównie faule i niecelne rzuty, punkty efektowne życie seksualne Amiszów, a tempo zabójcze jak pistolet na wodę, bez wody. No w końcu coś ładnego! Plumlee w biegu dostał piłkę z boku od Teletovicia i z wpakował ją do kosza, przy okazji będąc faulowanym, dzięki czemu Nets prowadzą już 97:75. Setny punkt Nets zdobywają na 2 minuty przed końcem po udanym rzucie za trzy w wykonaniu Williamsa. . Melo założył ręcznik na głowę, ten sam który jego koledzy rzucili na ziemię gdzieś w okolicy końca 1 kwarty, teraz przypomina Lord Shitów w odcieniu brąz, w międzyczasie ostatnie punkty w meczu zdobywa Mason Plumlee kończąc derbowa rywalizację wynikiem 103:80.
MVP meczu- Joe Johnson, 25 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst
Ten mecz był niemal kalką grudniowego spotkania w wykonaniu obu drużyn, z tym że role się odwróciły, tym razem to Nets ukarali Knicksów jak srogi ojciec niesforne dziecko. Gospodarze byli dziś Bezami- bez pomysłu, bez agresji, bez motywacji, bez skuteczności, bez zbiórek, bez podań, bez…itd. Ktoś powinien wytłumaczyć Woodsonowi, że Krzysztof Kononowicz to niekoniecznie autorytet w sprawach koszykówki i że istnieją o wiele skuteczniejsze szkoły odnoszenia sukcesów niż korzystanie z programu przygotowanego przez mieszkańca Białegostoku.
Heh, szkoda Melo, bo z tą niezorganizowaną zgrają podwórkowców nic nie ugra. Good bye NY?
Jakimś wielkim fanem Melo nie jestem. Ale poprostu mi szkoda Melo. Można go hejtować że gra dla statystyk itd, ale jednak ostatnio robi wszystko zbiera, broni nawet, asysty mu się zdarzają – jednak tutaj mały wskaźnik wynika z tego że jak podaję to szanse na powodzenie akcji spadają do jakiś 20%. Nie chcę mi się sprawdzać na koniec meczu – ale pod koniec trzeciej kwarty jeśli by nie liczyć statystyk Melo – to Knicks mieli około 24 % z gry. Umówmy się Nets potrafią bronić ale tak wynik to po prostu kpina.
Melo moim zdaniem ( nigdy nie jest za późno) dojrzewa i dodanie go do Clippers- moim zdaniem miałoby sens. Mimo że Blake się super rozwija- to w Clippers brakuję kogoś na 4 kwartę kto poza Paulem by groził że zdobędzie punkty- Blake tego nie ma.
Nie dało się oglądać tego meczu. Gracze pokroju Felton, Prignioni powinni być wyrzuceni natychmiastowo do D – League. Knicksi powinni natychmiast wytransferować Chandlera póki jest coś wart za byle jakiego podkoszowego i rozgrywającego, który umie podać i dorzuca choćby do obręczy. Wyrzucony powinien być też trener bo to w końcu on odpowiada za przygotowanie tych zawodników do sezonu (Pączek Felton niedługo osiągnie wagę pamiętnego Eddiego Currego) i brak jakiegokolwiek pomysłu na grę w defensywie. A Melo jest indywidualistą do kwadratu ale otoczony odpowiednimi ludźmi mógłby sporo w tej lidze ugrać (tak jak Kobe w swoich najlepszych latach). Melo uciekaj do Chicago!!!!
A tyyyyyyle się nasłuchałem jak proponowałem Okafor+Plumlee za Chandlera + podpisanie Lowry’ego za oszczędności. Może jednak trzyma się to trochę kupy + jakąś tam, choćby szczątkową, wiedzę o tej NBA mam ;)
Ale skąd Ty masz tam Lowrego to nie wiem. Wymiana jest bez sensu – a fantazja o Lowrym wydaję się super. Tylko dlaczego Lowry miałby chcieć tam dołączyć ?
nie wiem czy słyszałeś okrzyki fanów 'FIRE WOODSON’, oraz przekorne 'GO NETS!’
W końcu, Woodson powinien polecieć po ostatnich PO, które totalnie zawalił
Ja jeszcze niedawno słyszałem, że Lowry to do odstrzału w Toronto i Vasquez go wygryzie… ;)
Knicks są tak zapchani kontraktami, że nie wiadomo co ruszyć. Ale zgodzę się, że Chandler w pierwszej kolejności. Potem sprzedałbym Melo, jak by się znalazł chętny na jakimś dużym rynku (np. LA), w międzyczasie zatrudniłbym innego trenera.
@Adrian- Bo to Nowy Jork, chłopak całe życie gra po wsiach- nie chodzi mi o liczbę mieszkańców oczywiście- więc blichtr Nowego Jorku może go skusić.
Nikt by mu nie dał tyle co Knicksi- podejrzewam, że dostanie propozycję z Raptors na jakieś 30/4 a w Nowym Jorku mogliby mu dać i z 36/4 (pod warunkiem wcześniejszego wyczyszczenia salary)
W Nowym Jorku miałby pewny plac gry, a w Toronto Vasquez to godny rywal, póki co Lowry jest starterem bo i jest trochę lepszy, oraz Vasquez będzie zastrzeżonym wolnym agentem, więc niejako w interesie Toronto jest aby jego wartość trochę spadła (o ile jest w planach na przyszłe lata, bo mało oglądam Toronto i nie wiem jakie tam mają plany co do niego. Swoją drogą ciekawa jest wycena Vasqueza, w tym sezonie dostaje małe minuty przez co średnie spadły, ale w zeszłym roku to był jeden z najfajniejszych rozgrywających ligi, jestem szczerze ciekaw ile mu zaproponują, obstawiam coś koło 18-20/4.
Ostatnio czytałem, że w Kanadzie chcą zatrzymać Lowry’ego a i jemu jest tam dobrze, ale zobaczymy czy to się nie zmieni kiedy przyjdzie do podpisywania kontraktu.
Naprawdę mnie ciekawi jak to w Toronto rozegrają, bo ciężki wybór przed nimi, zachować obu? Czy tylko jednego z nich, drugiego puszczając wolno? Tak czy inaczej na miejscu Knicks składałbym oferty za obydwu, bo w porównaniu do Feltona to mega wzmocnienie składu
@Finley- w ogóle z tego co się orientowałem to jeszcze niedawno Raptors bardzo chcieli handlować Lowrym, dopiero ostatnie wyniki doprowadziły do zmiany strategii wobec niego.
@Krzychair- Problem w tym, że Melo chyba nie da się handlować za bardzo, ma spadający kontrakt na ponad 20 baniek, a w LA poza Kobe, Gasolem i Nashem pozostali grają za darmo, więc nie mieliby nic do zaoferowania Knicksom, bo raczej Hiszpan nie byłby zadowalającym towarem. Innym klubom też nie za bardzo opłaca się teraz ściągać Melo, mając świadomość, że za pół roku kończy mu się kontrakt i na wsi grać nie będzie. Knicksi są w strasznym bagnie, ale sami się tam wpakowali. Jeśli po sezonie stracą Melo, to powinni przy okazji opchnąć komuś Chandlera choćby za spadający kontrakt i pick, no i w przyszłym roku ostro tankować- choć bez tej dwójki to nie musieliby nawet tankować, wystarczyłoby, że byliby sobą, a Bargnani z Feltonem zadbaliby o wysoki wybór w drafcie:)
Vasquez ma śwetną wizje gry, trochę przypomina Calderona. Ale ja tam jestem fanem Lowry’ego. Wiele wnosi z obu stron parkietu, chociaż gorzej rozgrywa niż Vasquez. Lowry’ego ochrzciłem nawet swego czasu nowym Kiddem, potem był spadek formy. Teraz znowu wraca, stary dobry Kyle. Sam jestem ciekaw jak Toronto zapatruje się na przyszłość obu graczy.
Powiem wam drodzy koledzy ze strony ze ogladalem wczorajszy mecz…Bardzo chcialem zwyciestwa NYK. Ale Q…rcze. Bylem totalnie zalamany. Ten moment w ktorym D-Will trafia 3, a Melo kreci glowa bezcenny. Jak mozna grac taki basket? 4 dni przerwy od porazki z Clipps. Felton bedac na boisku w obu meczach prawie 1h, 10min rzuca 14pk rozdajac 15 asyst. Brawo double-double! Chandler 16pkt, 24 zbiórek. Tez double-double! Sami kozacy… Melo niech ucieka z tego tonacego statku jakim jest NYK bo nic tu nie ugra. Szkoda gdyby mial skonczyc jak Iverson czy T-Mac. Bez tytulu…
KOCHAM BARGNANIEGO!!!! KOCHAM GO!!!!!!!!!! Jego obrona jest świetna!!!!! Jest cudowny!!!!!!!!!!
A na poważnie – jak ktoś ze wzrostem 213cm (jeśli się mylę proszę o poprawę) może być taką cipą w defensywie???? Ja bym lepiej bronił od niego. Jak widzę akcje z jego gry defensywnej to płaczę ze śmiechu, brawo Andrea, włoski…. kucyk :D
ciężko się to wczoraj oglądało. Profesor Bargnani i jego gra w obronie to kpina. Powiem tylko tyle: Melo uciekaj z Knicks! najlepiej do Bulls.
Dziwią mnie transfery i ogólny burdello w NYK. Z jednej strony przed sezonem ten skład zapowiadał się obiecująco, z drugiej ciągle coś nie gra – włąściwie oprócz Melo i JR wszyscy którzy przychodzą łapią dołek formy, który trwa sezonami. Co ciekawe, moim zdaniem oczywiście, całkiem nieźle wybierają w drafcie – Fields jak na swój potencjał grał pierwszy sezon naprawdę świetnie, Hardaway na papierze wygląda dobrze – gorzej w obronie, Shumperta trochę zastopowała kontuzja ale ogólnie to dobry wybór. Chodzi mi o to, że scouting w NYK działa chyba tylko w przypadku draftu, po formie Feltona, Udriha, Metty czy Andrei można powiedzieć, że wiecznie ściągają szmelc.
BTW. Beno Udrih poprosił o transfer do innego klubu
Potwierdzam. Oczy bolą od patrzenia na NYK. Felton to jakaś parodia rozhrywającego. To juz lepiej młody Hardaway by sobie radził a do tego mógłby się ograć i rozwinąć. Chandler chyba po kontuzji bedzie na fali opadającej. Szkoda STAT’a, bo zaczynał przestawać być pośmiewiskiem i naprawdę sporo wnosił do gry. Jak dla mnie transfer Bargnaniego to największa porażka NYK w tym sezonie. Gość zagrał może z tydzień na dobrym poziomie i znów wpadł w swoj oszałamiający styl, a do tego kosztował NY m.in Novaka i wybory w drafcie . No nic, nie kibicowałem im nigdy, ale naprawdę żal patrzeć na taką gre. Szykuję się w drużynie stagnacja na kilka lat, a co do Melo – dobrze by było gdyby nie poleciał na kasę, a zdecydował się na podobne poświęcenie zarobków co Big 3 z Miami. Inaczej nie widzę dla niego szansy na tytuł w najbliższych 2-4 latach. Potem moze jako weteran (coś jak Payton) w końcu doczłapie po majstra. Zobaczymy
Po tym meczu zastanawiam się jak mogłem obstawić zwycięstwo Knicks. Mimo że się bardzo poważnie zastanawiałem na kogo postawić.
Qcin. Zainteresował mnie Trifon Iwanow. Przypomniałeś sobie o nim po przeczytaniu bloga Michała Treli czy aż tak zapadł Ci w pamięć gdy jeszcze grał w piłę? :)
Właśnie byłem świeżo po lekturze bloga, świetny artykuł swoją drogą, Iwanowa pamiętałem jeszcze z Mundialu we Francji, bo to jedna z tych buź, których się nie zapomina :)
Trifon Iwanow ma brązowy medal z Mistrzostw w USA 94. Brązowy, bo jeszcze wtedy wszystkie 4 drużyny z półfinałów miały medal pewny (złoty, pozłacany, srebrny, brązowy). Barwna postać, doskonałe uzupełneinie Leczkova, Kostadinova i Stoiczkova :)
94′ to trochę za wcześnie dla mnie, pierwszy mecz- który pamiętam- obejrzałem w 96′ i finał ME. Jeszcze nie najlepiej ogarniałem zasady i jak Czechosłowacy strzelili karnego (a kibicowałem Niemcom bo dostałem koszulkę Matthausa) i potem któryś z naszych zachodnich sąsiadów był taki zły, że kopnął piłką do bramki (po strzelonym karnym, przed wnowieniem) to byłem pewny, że już 2:0 :D Taka oto, anegdotka
Zaskoczyło mnie, że o człowieku o którym prawie zapomniałem (mimo tej buzi:) nagle czytam dwa razy w ciągu dnia. Pozdrawiam
mnie zaskoczyło, że jeździ czołgiem :)
Hej:)
A co sobie będzie drobnych przyjemności odmawiał. Swoją drogą z tą miłą buzią i w czołgu musiał wyglądać jak jednoosobowa jednostka szturmowa. Strach się bać:)Było kilku równie brzydkich sportowców ale on był przerażający:)
AUTENTYK- ojciec mnie straszył, że jak nie będę się uczył to mnie odda do adopcji i trafię pod skrzydła tego pana, to był ten jeden raz jak skończyłem z czerwonym paskiem, nawet Wodnik Szuwarek mnie tak nie przerażał, a nie wiedziałem jeszcze co to czarna wołga, więc mi straszna nie była.
Żeby nie było kolejnego offtopu, to po tym meczu jestem już na 95% że Melo pożegna się z Nowym Jorkiem latem, widać że ma już dość grania z nieudacznikami, jak bardzo chciałbym zobaczyć w przyszłym sezonie piątkę Felton-Prigioni-JR-STAT-Bargnani
Felton-Prigioni-JR-Stat-Bargnani? Cóż to by była za walka o 10 zwycięstw w sezonie a może do 5 by nie dociągneli…
Tacy współcześni Bad Boys. Około 10 zbiórek drużynowo na mecz i żelazna defensywa.
pogratulowałbym ci wskoczenia do najlepszych polskich blogerów nba bo na tą chwilę tylko kwiatkowskiego czyta się tak dobrze ale masz chłopie przerąbane. Od teraz musisz starać się dwa razy bardziej bo każdy błąd będzie ostro hejtowany, przyzwyczajaj się lepiej bo najlepsi zawsze mają najgorzej, spytaj lebrona. Na odpowiedź zarychty na interii nie licz za bardzo go zjadłeś.
Pozdrawiam i czekam aż będziesz mgr i kolejne kozackie relacje.