Za nami jeden z najlepszych dni z NBA, jeśli chodzi o naszą strefę czasową. Polscy kibice NBA mogli do północy śledzić na spokojnie i bez zarywania nocy 7 spotkań najlepszej ligi świata. My cieszyliśmy się z bardzo udanego występu polskiego jedynaka w NBA oraz kolejnej wygranej Wizards.
Washington Wizards (20-20) – Philadelphia 76ers (13-28) 107:99
Od pierwszej kwarty minimalną kontrolę nad spotkaniem mieli podopieczni Randy’ego Wittmana, głównie za sprawą dwójki Marcin Gortat – Bradley Beal. Bardzo wszechstronne granie drugoroczniaka – 22pkt-9zb-8as oraz czwarte double-double w sezonie Polaka (19pkt i 11zb), przy 4 rozdanych blokach dało , potrzebną do zwycięstwa , siłę Wizards.
Beal tym występem odkupił ostatnią porażkę z Pistons, podczas której spudłował 12 z 14 rzutów z gry. Natomiast Gortat wraz z Francuzem, Kevinem Seraphinem (16pkt i 7zb), świetnie przeciwstawiał się ofensywnym poczynaniom pary Young (18pkt) – Hawes (11pkt i 16zb – rekord sezonu). Z kolei Michael Carter-Williams próbował podrywać swoich kolegów do bardziej wyrównanego boju, ale jego wysiłek zszedł na marne (31pkt-6as-5zb i 13/22 z gry). Williams już przed przerwą miał 20 oczek na koncie i wyraźnie przeciwstawiał się Johnowi Wallowi, z którym wygrywał już jedną potyczkę tego sezonu.
Gortat i jego zdobycze w pomalowanym pozwoliły stołecznemu zespołowi na wygranie zbiórki 53-44. Natomiast bolączką Szóstek okazała się skuteczność z rzutów wolnych, na słabym poziomie 67% (21/31).
Wizards w bezpośrednim starciu z Sixers prowadzą meczowo 2-1 a dzięki wygranej wrócili na poziom 50% wygranych spotkań. Teraz spróbują nawiązać do roku 2009, kiedy mieli dodatni bilans spotkań. Sixers z kolei przegrali 7 z ostatnich 8 spotkań i spadają w tabeli konferencji wschodniej.
Punkty: Beal 22, Gortat 19, Seraphin 16 – Carter-Williams 31, Young 18, Thompson 13
Cleveland Cavaliers (15-26) – Dallas Mavericks (25-18) 97:102
Nie było niespodzianki w Cleveland, gdzie zespół Mike’a Browna nazwiązał do gorszych dni tego sezonu. Pierwsza kwarta pokazała nam większą dyscyplinę taktyczą wśród graczy Ricka Carlisle , natomiast druga tylko ją pogłębiła. Efekt, 59:37 dla Mavs po 24 minutach.
Mavs polegali na swojej pierwszej piątce i tercecie Nowitzki, Marion, Ellis, którzy wspólnie ustrzelili 57 oczek. Nawet gorzej dysponowani wczoraj rezerwowi (głownie Carter 1/9 i Harris 1/7) nie przeszkodzili teksańczykom w wygranej numer 25. Nawet próba pogonii ze strony Kawalerii i odrobione 17 oczek w drugiej części nie dało szans na końcowy sukces miejscowych.
X-factorami Mavs okazali się DeJuan Blair oraz Brandan Wright, którzy w sumie zdobyli 33pkt-19zb-5as-4przech. Ich gra w pomalowanym okazała się bezcenna dla gości. Co ciekawe na trzy minuty przed końcem meczu Cavs po zrywie 16-2 mieli szansę na przejęcie prowadzenia, ale próba zza łuku Kyrie Irvinga tylko dotknęła obręczy…Ławka Cavs zdobyła tylko 8 punktów, a Dion Waiters rozegrał bezproduktywne 17 minut…
Punkty: Irving 26, Deng 20, Thompson 19 – Ellis 22, Marion 18, Nowitzki 17
Charlotte Bobcats (18-25) – Toronto Raptors (20-20) 100:95
Ramon Sessions przejął pałeczkę na rozegraniu od kontuzjowanego Kemby Walkera (autora jednego ze zwycięstw Cats nad Raps) i w dobrym stylu pomógł Kotom wygrać trzecie z rzędu spotkanie nad Kanadyjczykami.
Ex obrońca Lakers i Cavs zdobył 23 punkty, oddając 10 prób rzutu z gry oraz trafiając 10 z 11 rzutów wolnych. Jego penetracje rozrywały defensywę Raptors, głównie podczas pierwszej połowy meczu. Jego vis-a-vie Kyle Lowry był cieniem siebie do przerwy, trafiając 2 z 10 rzutów z gry. Zespoł Steve’a Clifforda objął wyraźne prowadzenie przed przerwą 55-36, a postawa Ala Jeffersona sprawiła, że część z nas przecierała oczy ze zdumienia patrząc na podkoszową przewagę gospodarzy.
Big Al flirtował z triple-double notując 22pkt-19zb-7as i wyraźnie ogrywał Jonasa Valanciunasa. Młodszemu Litwinowi przyszedł z pomocą weteran Chuck Hayes (12pkt i 13zb) , natomiast Lowry’ego wspierał Greivis Vasquez (15pkt-9as-7zb).
To właśnie postawa rezerwowych doprowadziła do skutecznej defensywy i lepszego ataku w finałowych 12 minutach spotkania. Wygrana zbiórka (51-40) oraz dystanowe trafienia Vasqueza (3-7) oraz Steve’a Novaka (3-3) zaprowadziły Raps do zniwelowania strat do miejscowych. To przyniosło nam zaciętą końcówkę a osobiste Sessionsa i Geralda Hendersona uratowały mecz dla gospodarzy.
Ciekawostka: Al Jefferson został pierwszym graczem Rysiów notującym double-double w pierwszej kwarcie! Al zanotował czwarty z rzędu mecz na poziomie 20pkt i 10zb.
Bobcats wygrali wszystkie trzy mecze z Raptors z 68 sezonie. Cats zwyciężyli w 9 z ostatnich 14 potyczek z Kanadyjczykami. W pierwszej połowie zatrzymali ich na 36 punktach, co okazało się ich najlepszym wynikiem w rozgrywkach.
Punkty: Sessions 23, Jefferson 22, Henderson 16 – DeRozan 25, Lowry 21, Vasquez 15
Chicago Bulls (20-20) – Los Angeles Lakers (16-26) 102:100 (po dogrywce)
Najlepszy mecz pod względem zdobytych punktów w Chicago rozegrał D.J. Augustin. Jego 27 oczek i 5 celnych z 7 oddanych rzutów zza łuku dziurawiło slabą defensywę Lakers. D.J. również nie dał rozkręcić się – notującemu solidne statystyki w ostatnich meczach L.A. – Kendallowi Marshallowi (3pkt,8as,4 straty).
Drugim ojcem wygranej Bulls okazał się Joakim Noah, który w 42 minuty zanotował 16pkt-21zb-6as tocząc bardzo dobre dla oka boje z Pauem Gasolem (20pkt-19zb-5blk). Ich pojedynek był okrasą spotkania w United Center.
Lakers w swoich szeregach mieli również odpowiedź z ławki, na Augustina, przy osobie Nicka Younga. Po 29pkt zdobytych w Toronto, lider punktowy Jeziorowców okazał się jeszcze bardziej skuteczny, notując 31 pkt (11/23 z gry). Bolączką Lakers okazały się jednak straty (21 przy 15 Bulls).
Lepsza defensywa Chicago dawała o sobie znać przy walce na tablicach, którą byczy team wygrał 55-47. Nadzieją Jeziorowców na wygraną była z kolei niska skuteczność czołowych graczy Chicago – Taj Gibson (3/11) i Jimmy Butler (6/19) nie spisywali się najlepiej podczas 4 kwart meczu.
O końcowym wyniku i sukcesie gospodarzy zadecydowała dogrywka, a w niej kluczową akcją popisał się Taj Gibson. Wcześniej , na koniec czwartej kwarty małą wpadkę zaliczył Joakim Noah, który faulował przy trzypunktowej próbie Nicka Younga. Trzy osobiste Younga tylko na chwilę przedłużyły nadzieje Lakers na drugą wygraną z rzędu.
Punkty: Augustin 27, Noah 17, Butler 13 – Young 31, Gasol 20, Meeks 16
ehh Woy
Szkoda ze nie opisałeś lepiej końcówki 4 kwarty i dogrywki
ale od czego jest PlayByPlay :-)
Augustin naprawdę daje rade :-)
Kurdę, ktoś tu jakis czas temu napisał, że DJ Augustin to dno (chyba Qcin – jesli nie to przepraszam za kojarzenie ze wszelkim złem) a okazuje się być idealnym zamiennikiem kontuzjowanego Rose’a. Idealny, bo brany za worek jabłek , którego utrzymanie kosztuje czapkę śliwek.
na pewno tak myślałem, ale nie wiem czy tak napisałem:) Wydaje mi się, że mogłem coś wspomnieć przy Przeminęło z Różą, o tym, że Augustine to odrzut z Toronto:)
Niech pierwszy rzuci kamieniem ten co się nigdy nie pomylił ;) Akurat co do Augustine’a to chyba nie było ani jednej osoby, której nie zdziwiły jej statsy:)
hehehe to prawda, większość z nas nie wierzy w takie powroty. Z Djem jest chyba tak, że jeśli gra jako zmiennik (za feltona w Bobcats czy Hilla w Pacers) to nie ma motywacji i siadają mu wszystkie umiejętności. Tak samo było gdy Bobcats zaczęło wystawiać Kembę Walkera na 30 minut – DJ kompletnie się pogubił. Gdy jednak dostaje minuty i pewną grę w wyjściowym składzie to całkiem daje czadu :) Ja lubię oglądać jego dobrą grę – jest szybki i bardzo zwinny a przy tym jakby taki trochę sztywny w plerach. Czasem jego wjazdy przypominają mi wejścia AI – mrówka atakuje i cudem trafia w cyrkowych pozycjach…kilka razy w meczu. Oby utrzymał foremkę.
Big Al ostatnio w wielkiej formie, gdyby nie grał w Bobcats to by było o nim głośno…
Oglądałem tylko dogrywkę LAL-Bulls, i Augustin zagrał bardzo dobrze, a Gasol tragicznie i to on pociągnął LA na dno.
Augustin zaskakuje chyba kazdego z nas :) W sumie za czasow Bobcats on radzil sobie naprawde calkiem przyzwoicie. Gorzej bylo w Pacers (nie licze juz epizodu z Raptors). Ale jak najbardziej na plus.
jedno jest pewne
widać, że w Chicago szykują się kolejne zmiany. Kirk Hinrich ze swoim średnim kontraktem pewnie już jest na wylocie. Augustine znakomicie sobie radzi i Chicago powinni przenieść go zaraz do startowej piątki. Patrząc na jego grę to nie koniecznie musi grać jako zmiennik Rosea, który jak wróci to pewnie będzie już innym zawodnikiem, niż ten którego pamiętamy. Rose może spokojnie grać jak 2-ka a wtedy jest miejsce dla Augustina na 1-ce. Zobaczymy. Ale moim zdaniem Chicago powinno polować na jakiegoś młodziutkiego PG albo SG z draftu. No i na pewno podpisać Augustina na następny sezon, żeby nie zrobić takiej gafy jak z Natem.
No i wreszcie Butler mógłby wtedy pograć jako SF a nie SG, bo na tej pozycji chyba trochę gorzej się czuje. Co do Snell-a to mam mieszane uczucia…
Tak sobie gdybam, że po pozbyciu się Hinricha przyjdzie kolej na Boozera, bo widać, że jest oszczędzany ostatnio, jakby bali się o jego kontuzje. To upragniony ruch jaki powinno zrobić Chicago, pewnie dla wielu z Was również. Pozbycie się tych dwóch kontraktów powinno umożliwić już chyba ściągnięcie kogoś naprawdę czołowego. No i musi być z tego jakaś kasa dla Augustina, bo pewnie za 755 tyś to pewnie już grać nie będzie chciał…
Młody Dunleavy nie jest już wcale taki młody, ale całkiem dobrze wpisał się w rotację Chicago, gra na niezłej skuteczności i trochę mi go szkoda. Taki doświadczony strzelec w PO zawsze może się przydać. Co o tym myślicie?
Boozer ma kontrakt, który możesz wymienić tylko na Stoudemire’a więc tu jedyna możliwość to amnestia, która na jakieś 99% zostanie wykorzystana po sezonie.
Z tym Augustinem to ja i tak bym bardzo uważał, może i ma swój miesiąc konia, ale to jest bardzo średni gracz i jako starter to on może grać w Bucks, ale nie w Bullsach. Tak czy siak warto go zostawić, drogi nie będzie, nikt mu więcej jak 4/2 nie da, bo nikt nie jest na tyle głupi, a Pistons mają już Jenningsa.
To prawda, Augustin ma pewne ograniczenia dotyczące wizji gry. Już w czasach Bobcats mówiono, że powyżej 7 astyst w meczu nigdy nie wyjdzie w sezonie, szybki, skoczny, z niezłym rzutem ale niespecjalnie tworzy innym grę. W sensie systemowym oczywiście, bo podawać na wolną pozycję umie, z czego śa jakieś tam nawet cyfry ostatnio. Do tego wszystkiego tak sobie broni ma zaledwie 6 stóp wzrostu – do krycia I.Thomasa ok ale Vasqueza czy MCW w przyszłosci będzie mu cieżko kryć.