Mecz wieczoru: Los Angeles Clippers (33-15) – Golden State Warriors (27-19) – 4:30
Po serii 10 zwycięstw z rzędu na przełomie 2013 i 2014 roku Warriors zdecydowanie zwolnili tempo. Jeśli nie udawało się wygrać wysoko to kończyło się to porażką Wojowników po zaciętej końcówce. Dzisiaj do Oakland przyjeżdżają Clippers i jeśli Warriors chcą walczyć o przewagę parkietu w pierwszej rundzie play-offs to nie mogą sobie pozwolić na przegraną.
Na ich korzyść działa brak Chrisa Paula w szeregach rywali. Clippers notują bez niego bardzo dobry bilans 10-3, ale trzeba zwrócić uwagę na to, że mieli łatwy kalendarz. Swój atak goście będą opierać na Jamalu Crawfordzie i Blake’u Griffinie. Warriors mają graczy, którzy mogą tą dwójkę zatrzymać. Bardzo możliwe, że przeciwko temu pierwszemu stanie Andre Iguodala, a Griffina kryć będzie David Lee. Iggy na pewno nie zawiedzie, a jeśli dodatkowo Lee będzie w stanie rozegrać na Blake’u taki mecz jak przeciwko Aldridge’owi w poniedziałek to Clippers może być bardzo ciężko złamać defensywę rywali.
Bardzo ważna będzie też rywalizacja na tablicach. DeAndre Jordan i Blake Griffin są w stanie zdominować zbiórki we dwójkę, ale na przeciwko nich staną Andrew Bogut i David Lee. Ta rywalizacja nie ma faworyta i może się skończyć wysokim zwycięstwem zarówno jednej, jak i drugiej strony.
Clippers bronią trójki najlepiej w lidze – ich rywale trafiają jedyne 32.9%. Jeśli uda im się zatrzymać rywali na niskim procencie rzutów za trzy to zabiorą im poważny atut (a mecz Thunder – Heat pokazał, że ceglenie zza łuku może być bardzo kosztowne). Oba zespoły rozegrały w tym sezonie dwa mecze między sobą i oba trzymały wysoki poziom. Pierwsze otrzymaliśmy w 3 dzień sezonu i tam Clippers wygrali 126-115, a Curry (38 punktów i 9 asyst) i Paul (42 punkty i 15 asyst) urządzili świetny pojedynek między sobą. Drugi mecz odbył się w Christmas Day i w nim minimalnie lepsi okazali się Warriors, zwyciężając 105-103.
Mój typ: Warriors (+11) – atut własnej hali może tutaj zadecydować. Wojownicy spięli się na mecz z Blazers i myślę, że podobnie może być w tym spotkaniu. Indywidualne umiejętności takich graczy jak Curry, Thompson czy Iguodala mogą być decydujące. W tym meczu kluczowy może okazać się też jeden run, w którym uda się uciec na ponad 10 punktów.
Pozostałe spotkania:
1:00 – Phoenix Suns @ Indiana Pacers
W ostatnim meczu tych dwóch drużyn Suns niespodziewanie pokonali Pacers 124-100, a świetny mecz rozegrał Gerald Green. W ostatnim czasie Green gra na prawdę dobrze i może znowu pokarać Pacers. Jednak Indiana u siebie to prawdziwa maszyna. Mają bilans 21-1 w Bankers Life Fieldhouse, a ich obrona w tej hali jest nie do przejścia. Jeśli uda im się zdobyć przewagę parkietu na całe play-offy to każda drużyna będzie miał wielki problem, żeby pokonać Pacers.
Mój typ: Pacers (+15) – jeśli ktoś ma pokonać Pacers w ich hali to drużyna pokroju Thunder czy Heat, ale na pewno nie Suns. Podejrzewam, że Pacers stłamszą atak rywali i na luzie wygrają ten mecz. Jednak z Suns trzeba uważać, bo to drużyna, która już wiele razy zaskakiwała.
2:00 – Cleveland Cavaliers @ New York Knicks
Mecz, który można reklamować jako starcie dwóch największych rozczarowań tego sezonu (przynajmniej na razie). Jednak przy aktualnej formie obu zespołów to Knicks są zdecydowanym faworytem. Carmelo Anthony ostatnio rozgrywa świetne spotkania i Knicks udało się wygrać trzy ostatnie mecze. Nie grali z rywalami z górnej półki, bo byli to Bobcats, Lakers i Celtics, ale powiedzmy sobie szczerze, że Cavs wcale nie są mocniejszą drużyną od tych pokonanych przez Nowojorczyków. Dodajmy jeszcze, że nie wiadomo czy zagra Anderson Varejao, jeden z niewielu jasnych punktów Kawalerzystów w tym sezonie.
Mój typ: Knicks (+12) – wynik tego meczu może być różny. Jeśli Cavs będą mieli swój dzień to mogą to wygrać, ale przy ich obecnej dyspozycji nie spodziewałbym się tego. Melo powinien zagrać mecz na poziomie ponad 30 punktów przeciwko dziurawej jak ser szwajcarski defensywie Cleveland. Myślę, że Knicks nie powinni mieć problemów ze zwycięstwem w tym spotkaniu.
No to Phoenix zrobiło psikusa co? a Lance pokazał, że jednak on powinien być w ASG, dla mnie mógłby być np za Joe Johnsona
Stawiałem na to, Pacers przegrali pierwszy mecz u siebie od 6 tygodni i dostali sweepa od Phoenix (0-2). Nie mam wątpliwośći ,że Horny to jak na razie COTY.