NBA to organizacja na wskroś socjalna, która w sposób niesprawiedliwy promuje miernotę, obdarowując największymi prezentami najsłabszych w stadzie a wszystko to w imię wyrównywania poziomu. Tylko czy ta- skądinąd- szlachetna, choć bezsprzecznie niesprawiedliwa idea, nie jest tak naprawdę furtką dla cwaniackich zespołów, wykorzystującym ten by zrobić w balona resztę ligi?
68 sezon NBA upływa pod znakiem „tankowania”. Termin ten stał się tak popularny, że nikt już nie mówi :”oh, ale to Milwaukee jest w kryzysie”, „zła passa Orlando trwa”, czy „34 porażka z rzędu powodem niepokoju w Bostonie”. Nie, dzisiaj już nikt nie przegrywa dlatego, że jest słaby, czy dlatego, że przeciwnik był lepszy, powodem kiepskich bilansów przestały być ogórkowe rostery, dziś wszystkiemu winne jest tankowanie.
Sam termin tankowania- prawdopodobnie- wziął się z gier internetowych typu buzzerbeater czy hattrick, piszę prawdopodobnie, gdyż ciężko doszukać się jego genezy . Pojawił się on znikąd jak Kacper Hauser i w szybkim tempie zyskał oszałamiającą popularność, stając się wraz ze słowem „hejter” najchętniej używanym terminem w trakcie rozmów o NBA.
W tym sezonie o tankowaniu słyszałem w kontekście drużyn takich jak: Utah Jazz, Phoenix Suns, Philadelphia 76ers, Chicago Bulls, New Orleans Pelicans, Sacramento Kings, Boston Celtics, Milwaukee Bucks, Los Angeles Lakers, Memphis Grizzlies, Cleveland Cavaliers, Orlando Magic, Denver Nuggets i Toronto Raptors. To praktycznie połowa ligi! Dodatkowo pojawiało się to również w przypadku New York Knicks i Brooklyn Nets, choć w tych sytuacjach wynikało to z niewiedzy o tym, że obie drużyny nie posiadają swoich picków, co najlepiej obrazuje jak termin „tankowanie” jest nadużywany. Celowo pominąłem Boston, bo im poświęcę osobny akapit, gdyż zwyczajnie na to zasługują.
Nie spotkałem się dotychczas ze słownikową definicją tankowania, więc na potrzeby tego tekstu stworzę własną (nie będzie ona przełomowa, ani odkrywcza, spora część z was zapewne w taki sam sposób rozumie ten proces, ale podam ją dla jasności).
Tankowanie- celowe przegrywanie spotkań, bądź osłabianie drużyny, by zwiększyć prawdopodobieństwo wylosowania #1 w drafcie.
Każdy z wymienionych powyżej zespołów był posądzany o tankowanie, jednak wszystkie z innych powodów. Jedni dlatego, że latem pozbyli się solidnych zawodników i postawili na rozwój młodzieży, inni bo skoro nie mogli włączyć się do walki o wyższe cele(z różnych powodów), to lepiej dla nich byłoby skupić się na rywalizacji o Wigginsa, a pozostali z powodu ogórów w rosterze. Żeby nie było, że tankowanie tankowaniu równe, postanowiłem podzielić owe drużyny na kilka grup, w zależności od „tankowania” jakie preferowały.
.
#PRZEBUDOWA
(Utah Jazz, Milwaukee Bucks, Phoenix Suns, Los Angeles Lakers, Orlando Magic)
Jest masa zespołów w lidze, które nie mają szans na walkę o największe gwiazdy ligi, co pośrednio powoduje, że ich szanse na mistrzostwo drastycznie spada, a co jak nie tytuł powinno być celem każdej drużyny w lidze? Mniejsze rynki niż te mieszczące się w Nowym Jorku, Los Angeles, czy nawet na Florydzie, niewiele mają do zaoferowania wolnym agentom, jasne zdarzają się przypadki jak Howard zostawiający Lakers dla Rockets, ale czy taki ruch byłby możliwy gdyby nie chore relacje pomiędzy Dwightem a Kobe? Jasne, że nie! Jeszcze rok wcześniej Howard odrzucał możliwość gry dla Houston zaklinając się, że na pewno nie przedłuży z nimi umowy. Minął rok, Howard zaliczył przeciętny sezon indywidualnie, oraz katastrofalny zespołowo i czmychnął szybciutko (i -jak na siebie- cichutko) z Miasta Aniołów. Idealnym przykładem są tu Mavs, którzy od kilku lat, mimo zdobycia mistrzostwa, nie byli w stanie przekonać do gry u siebie czy to Howarda, czy Derona Williamsa, ten drugi mając do wyboru grę w rodzinnym stanie i całkiem silną drużynę, wybrał grę dla Brooklynu, który wówczas w lidze znaczył tyle co nic, a wcześniej wymusił transfer z Utah Jazz, z która regularnie występował w PO.
Takie zespoły jak Jazz, Pelicans (pamiętacie jak niezadowolony był Gordon z wyrównania oferty Suns?) Bucks, Hawks, Bobcats, Raptors (mimo pieniędzy)Cavs (Cleveland jest uznawane za najbardziej przygnębiające miasto w USA), Thunder czy nawet Mavs (mimo tytułu, Cubana i Nowitzkiego) nic nie znaczą na rynku wolnych agentów i jedyna ich szansa na pozyskanie gwiazdy to oszlifowanie talentu w drafcie (który ich nie oleje po zakończeniu kontraktu- Lebron James, Deron Williams) bądź w wyniku wymiany. Ta druga możliwość jest jednak iluzoryczna, bo gwiazdy są transferowane tylko jak im się kończy kontrakt (bądź są już bardzo pobladłe- Iverson, McGrady).
W przypadku tych organizacji (jak i pozostałych pasujących do profilu- Memphis,Minnesota– wiecie o co chodzi) nie może dziwić, że co jakiś czas musi dochodzić w nich do większej przebudowy, a jak wiadomo najłatwiej dokonać tego przez draft. W znakomitej większości jest spowodowane albo kaprysami ich najlepszych zawodników, którzy liczą na coś więcej niż balansowanie na granicy Play-off, albo kończącymi się im kontraktami, których koszykarze nie zamierzają przedłużać i Organizacje, żeby nie zostać z niczym, muszą szukać dla nich wymiany, jedni wychodzą na tym lepiej (Denver i Melodrama,Orlando i Dwightmare czy Jazz i Williams Judasz) a inne gorzej (Nowy Orlean i Chris Paul). Takie sytuacje można uznać za kryzysowe, wprawdzie można je przewidzieć, ale nie da im się zapobiec. Zwykle strata swojego franchise playera powoduje rozsypanie się całej układanki, więc czy w przypadku odejścia 2-3 kluczowych zawodników, co z miejsca przekłada się na słabsze wyniki w kolejnym sezonie, możemy mówić, że zespół tankuje?
Owszem, można założyć, że przebudowa została celowo zaplanowana na ten sezon w którym draft jest uważany za najsilniejszy od wielu lat. Jednak czy jest to niezgodne z duchem rywalizacji? Żaden z tych zespołów nie wyprzedał się z własnej woli, żaden nie miał na celu osłabienia siebie bo gdzieś widzieli już Wigginsa w swoich koszulkach:
*Jazz- chcieli podpisać Millsapa ale ten chciał gwarancji gry w s5, której nie mogli mu zapewnić, stawiając na rozwój Favorsa i Kantera. Jefferson odszedł z tego samego powodu (rozwój Enesa i Derricka) a pieniądze zaoferowane przez Charlotte były zwyczajnie nie do przyjęcia dla Jazzmanów. Mo Williams odszedł bo przyszedł Trey Burke. Randy Foye bo był ogórem. Ok, pozyskanie Biedrinsa i Richarda Jeffersona, oraz podpisanie Johna Lucasa mogło świadczyć o wywieszeniu białej flagi, ale raz, że niewielu było ciekawych wolnych agentów na rynku, a dwa że w jakiś sposób było trzeba wypełnić salary cap, więc spadające kontrakty oraz zestaw picków, był mądrym posunięciem.
*Bucks- chcieli zachować zarówno Ellisa jak i Jenningsa, ale Milwaukee nie było miejscem w którym ten duet chciał kontynuować karierę. W większości na tej dwójce opierała się ofensywa Bucks, więc nie może dziwić, że późniejsze ruchy w drużynie były robione po omacku, a O.J. Mayo i Brandon Knight nie potrafili nawet w połowie zapełnić dziury po utracie obwodowych Kozłów z ubiegłego sezonu.
*Lakers- wydymani przez Howarda
*76ers- wydymani przez Bynuma
*Suns – Wyniki sprawiają, że nie mamy o czym mówić
*Magic- Transfer Howarda wciąż odbija się czkawką w Orlando i mimo, że wyszli na nim najlepiej ze wszystkich drużyn biorących w nim udział, to wciąż talent to za mało by się podnieść. Jednocześnie kontrakty Harringtona, Turkoglu, Glena Daviesa i Jameera Nelsona, nie pozwoliły im włączyć się do walki o wolnych agentów, choć taki Josh Smith mógłby sprawić, że Magic już w tym sezonie włączyliby się do walki o PO.
#Seria porażek +/lub kontuzje
(New Orleans Pelicans, Chicago Bulls, Denver Nuggets, Memphis Grizzlies)
Mój Sensei, Mentor, Autorytet, a przede wszystkim Przyjaciel, Paolo Coelho, podczas jednej z naszych filozoficznych dysput na temat koszykówki powiedział mi takie oto słowa
:„ Kontuzje są dla NBA tym czym mróz dla budzącej się z zimowego snu róży, która dopiero co rozpościera swe płatki, gdy ten chłodny morderca, zakrada się z cicha… i gdy tylko ta jest gotowa do bycia najpiękniejszą w ogrodzie, wbija swój mroźny sztylet w jej wątłe jestestwo, pozbywając ostatniego tchu”.
Grizzlies, Bulls, Nuggets, Pelicans– te drużyny na początku sezonu były nastawione na walkę o wyższe cele, jednak wszystkie- w pewnym momencie- zostały posądzone o tankowanie. Chicago, które po kontuzji Rose’a zanotowało passę meczów na poziomie Bucks, Miśki, które jeszcze przed stratą Gasola miało nijaki początek sezonu a wraz z urazem swojego najważniejszego gracza zostały przekreślone nawet przez Hollingera. Nuggets, którzy grają bez Galinariego i McGee zaliczyły spory falstart oraz Pelicans u których co chwila wypadał z gry kluczowy zawodnik; raz Anderson, innym razem Davis, Holiday czy nawet Evans. Na różne okresy czasu i w różnych konfiguracjach, dziś Pelicans muszą sobie radzić bez Holidaya i Andersona (Ryan nie zagra już prawdopodobnie do końca sezonu) a w chwili gdy to piszę, w meczu z Minnesotą na boisku nie ma również Davisa.
Bulls, Grizzlies i Nuggets dość szybko poradzili sobie z problemami i już nikt nie może powiedzieć, że tankują. Pelicans gdy grali w pełnym składzie byli zespołem, który wyglądał na playoffowy, a dodatkowo ich ewentualne tankowanie byłoby obarczone podwójnym ryzykiem, w końcu ich pick (zastrzeżony w TOP5) należy do Filadelfii. Mimo to, nawet kibice tych drużyn w pewnym momencie zaczęli być przekonani, że ich drużyny zaczynają udział w tankathlonie.
W przypadku pierwszej trójki był to zwyczajny kryzys, który zdarza się w każdym zespole i w każdej dyscyplinie sportu. Sam muszę przyznać, że po wymianie z Cavs spodziewałem się odpuszczenia sezonu przez Byki, na szczęście Chicago mnie nie zawiodło i pokazało, że jest zbyt silne by nie poradzić sobie z awansem do PO. W przypadku Nuggets i Grizzlies ani przez chwilę nie obawiałem się, że mogą walczyć o Wigginsa, raz że są za silni personalnie, a dwa że Memphis pod względem ambicji przypomina mi Utah Jazz, bez względu na wszystko walczy się tam do końca, dzięki stawianiu czoła problemom buduje się charakter drużyny, który pozwolił im w zeszłym sezonie zagrać im w Finale Konferencji.
Trochę inaczej ma się sytuacja z Pelicans, którzy obecnie są w dużym dołku i ich szanse na grę w PO są niemal zerowe. Nie jest to spowodowane chęcią bycia w TOP5 loterii lecz tym, że połowa ich starterów ogląda mecze wraz z Derrickiem Rosem, czy w takim przypadku możemy mówić o tankowaniu?
#SYFIASTA ORGANIZACJA
(Cleveland Cavaliers, Sacramento Kings)
Czasem w lidze zdarzają się takie zespoły, że gdy spojrzymy na roster to wydawać by się mogło, że PO są na wyciągnięcie ręki. Mają one w składzie zawodników, którzy aspirują do ASG (Irving, Varejao, Deng/ Cousins, Gay, Thomas) oraz utalentowanych graczy, którzy jeszcze niedawno wybierani byli (zasłużenie czy nie, to już osobna kwestia) z wysokimi numerami w drafcie (Waiters, Bennett, Thompson/ McLemore, Derrick Williams). Na papierze wygląda to co najmniej solidnie, jednak później oglądasz ich mecz i nie wiesz czy jakiś ancymon nie zrobił psikusa wrzucając link do meczu D-League.
Cleveland Cavaliers to najbardziej chora organizacja ligi, serio, od ręki mógłbym napisać dłuższy tekst od tego o tym dlaczego wyprzedzają pod tym względem zarówno Kings, Pistons jak i Knicks. Takiego chaosu jak w tej drużynie nie ma nigdzie i co gorsza, nikt nie robi nic żeby to poprawić. W jakiej innej drużynie zawodnicy leją się po meczu i wycieka to do prasy parę minut po zajściu? (Waiters/Irving) W której zawodnik mówi, że nie chce mu się grać dla tej drużyny, choć ta płaci mu grube miliony (Bynum)?/ dodatkowo zamiast to zatuszowań, mówią o tym otwarcie? W której zawodnik ma romans z żoną trenera? (znowu Bynum + nie wiem czy to nie była tylko plotka + pewnie w niejednej, o ile żona trenera to MILF) Która wierzy, że Mike Brown bez Lebrona może awansować do PO? Cavs w tym sezonie ośmieszyli się tyle razy, że gdyby Shaqtin’a’fool był nie o tym co się dzieje na parkiecie, ale poza nim to pełniliby rolę Javala McGee/Kendricka Perkinsa/JR Smitha- ŁĄCZNIE. Mimo to mają tyle talentu, że nawet prowadzeni przez Mieczysława Jabłońskiego muszą awansować do PO na Wschodzie. Z drugiej strony, przyglądałem im się trochę bardziej w zeszłym sezonie i wcale mnie nie zdziwi jeśli ich szanse na PO będą wynosić jakieś 50% na 15 spotkań przed końcem i przegrają z nich 13.
Sacramento Kings po transferze Rudy’ego Gaya nieco odżyło, wieść miejska niesie, że nawet da się ich oglądać, jestem nieco sceptycznie nastawiony do tej plotki, dlatego podchodzę do tego ze sporym dystansem. Nie dlatego, że to niemożliwe, ale raczej mało realne. Syf w tej organizacji panuje od kiedy Stephanie Douglas Forrester była dziewicą i choć z całego serca życzę im by jeszcze nawiązali do czasów Webbera i Stojakovicia, to jestem daleki od przekonania, że może to nastąpić w przeciągu najbliższych 2/3 sezonów.
Pewnie znalazłaby się wśród was spora gruba osób, która z urzędu dorzuciłaby tu Detroit Pistons, ale tam mimo szczerej chęci większości kibiców Tłoków, nie ma najmniejszych szans na tankowanie, choć Mo Cheeks to odpowiednia osoba do tego by odzyskać pick (zastrzeżony w TOP8) od Charlotte Bobcats.
Czy w przypadku takich organizacji, gdzie ambicje są playoffowe a rostery utalentowane, możemy mówić o tankowaniu?
*Cavs- robią wszystko by jednak zagrać w tych PO, o czym świadczy pozyskanie Denga w miejsce Bynuma, a to że nie wychodzi? No cóż, Mike Brown wraz z Kyrie Irvingiem to duet, który może wygrywać jedynie w reklamach. Winienie za całe zło Waitersa? Bzdura, ale to temat na osobne JazzuLekcje.
*Kings- chcą wygrywać, ale nie potrafią. Kilka lat minie nim w Sacramento nauczą się zwyciężać, no ale cóż, klęski są niejako wpisane w najnowszą historię Kings, więc muszą grać na 120% żeby wygrywać, na razie nie są do tego gotowi.
# ANOMALIA WSZELAKIE
Z wymienionych we wstępie zespołów, o których mówiło się w kontekście tankowania pozostały dwa- Toronto Raptors oraz mój faworyt Boston Celtics. Teoretycznie oba można byłoby wcisnąć do którejś z powyższych kategorii, jednak są one na tyle wyjątkowe, że poświęcę im osobne akapity.
Toronto Raptors- niesamowita jest metamorfoza tego zespołu od kiedy odszedł stamtąd Rudy Gay. W zasadzie po tym transferze byłem przekonany, że rodzynek z Kanady włączy się do walki o Wigginsa, jednak okazało się, że były gracz Grizzlies był zgniłym jabłkiem w wiklinowym koszyczku Raptors, którego obecność psuła pozostałe owoce. Nadal nie jestem przekonany co do tego zespołu, jednak od wymiany z Sacramento drużyna z największego miasta Kanady zaczęła być Wschodnią odpowiedzią na Phoenix Suns. Przed sezonem zakładałem, że będą walczyć o PO, bo posiadają kilku utalentowanych graczy, piątka Lowry- DeRozan-Ross-Johnson-Valanciunas wygląda nader solidnie, jednak po fatalnym wejściu w sezon, oraz częstych głosach kibiców Toronto, że będą tankować i ja uwierzyłem, że Wiggins jest ich głównym celem w tym sezonie (bez bicia przyznam, że widziałem łącznie 5 kwart w wykonaniu Raptors w tym sezonie, więc ciężko było mi wyrobić własną opinię na temat tego zespołu).
No i na końcu wisienka na torcie, Boston Celtics. Będzie idealistycznie, bo być musi .Jestem świadom, że część fanów Celtów się oburzy, bo Celtics wpasowują się do opcji przebudowy, ale niestety, w tym przypadku byłoby to nieuczciwe w stosunku do pozostałych drużyn.
Tegoroczna postawa Celtics to skaza na lidze i jawna kpina z systemu premiowania najgorszych drużyn. Co gorsze nie jest to pierwsze takie zachowanie w nowszej historii tej Organizacji, tylko recydywa. Po dwóch nieudanych podejściach po Duncana i Odena/Duranta, tym razem Boston celuje w Embiida(?). Osobiście czuję wstręt do takiego ordynarnego cięcia w ch^^^ jakie serwuje nam Danny Ainge na współ z Bradem Stevensem i choćby zdobyli za rok mistrzostwo to i tak będę patrzył na cieszących się z niego kibiców mając w pamięci jego genezę. Tak, tak, tak, wiem doskonale, że was to guzik obchodzi bo najważniejsze są wyniki. Trudno, pielęgnacja ideałów takich jak uczciwa rywalizacja, dawanie z siebie 100% i walka do ostatniego gwizdka zawsze będzie w ukrytym programie nauczania JazzuLekcji.
Nie wiem jak można cieszyć się z osłabiania swojego ulubionego zespołu. Serio, cieszyć się z porażek? Kibicować rywalom? Nie umiem tego pojąć a argumenty, że to „chłodna kalkulacja” czy „tak jest dla nas lepiej” sprawiają, że sport przestaje być chęcią udowodnienia reszcie, że jest się lepszym, a staje towarem. Wiem, że to nic odkrywczego, komercja jest wszechobecna, ale na Boga, przecież to bliźniaczo podobna sytuacja jak kupowanie meczów.
Boston is winning #tankwar in NBA !!! Well Played D.A !!
— Olek Wandzel (@OWandzel1) styczeń 15, 2014
W tym przypadku ból jest podwójny, bo pisze to chłopak, który jest czynnym sportowcem, do tego w klubie któremu kibicuję. Serio? Nikt prócz mnie nie czuje wstrętu do takiego podejścia?
Boston sezon rozpoczął dobrze, bez problemów mógłby awansować do PO, bo nie jest słabszy od Atlanty Hawks, Detroit Pistons czy Charlotte Bobcats. Mimo to, ostatnimi czasy przegrywa wszystko, tzn. słowo przegrywa nie jest tu odpowiednie, ODDAJE zdaje się być adekwatniejszym. Czwarte kwarty w wykonaniu Celtów (w szczególności końcowe 5 minut) to są jawne żarty. Ten zespół przestaje wówczas rzucać, nie stara się nawet udawać, że broni, a jak ma ostatnie posiadanie to pewne jest, że albo skończy się airballem/cegłą albo, co jeszcze zabawniejsze(?) rzutem po czasie (!). Serio? Ktoś jeszcze udaje, że Boston chce wygrywać mecze?
Nie chciałbym brzmieć jak ktoś kto całą winą obarcza Celtów, absolutnie nie, problemem nie jest ich tankowanie tylko system, który na to pozwala. „Wiń grę, a nie gracza”, pod tym względem w Bostonie nie robią nic nieuczciwego, po prostu wykorzystują „luki prawne”. Mogliby to robić nieco dyskretniej, wtedy pewnie i moje oburzenie byłoby mniejsze, ale czy zmieniłoby to cokolwiek? Wątpię, póki loteria draftowa będzie się odbywać na takich zasadach jak obecnie, to takie przypadki wciąż będą się zdarzać.
Tankowanie to problem zdecydowanie wyolbrzymiony, tak przez kibiców jak i dziennikarzy. Zjawisko to występuje w lidze, ale w znacznie mniejszym stopniu niż się o tym mówi. Jeśli przyjrzymy się tabeli uważniej to można dojść do wniosku, że układ sił niewiele różni się od ubiegłorocznego. Drużyny, które będą brały udział w loterii w większości są tymi samymi co w poprzednim sezonie, stąd mówienie o tankowaniu zdaje się być mocno przesadzone. Kilka zespołów jest w fazie przebudowy, w części panuje chaos, a parę jest zwyczajnie zbyt ogórkowa by móc się włączyć w rywalizację o PO.
Na nic zda się też karanie zespołów „podejrzewanych” o tankowanie, gdyż zwyczajnie nie da się tego udowodnić, są tu jedynie podejrzenia, bardziej lub mniej uzasadnione. Jednak żeby w zupełności wykluczyć ten niesportowy proceder z rywalizacji należałoby zmienić zasady draftu, w jaki sposób? To już temat na osobną JazzuLekcję.
Hej;)
(każdy kibic Bostonu za karę powinien odsłuchać tego dzieła, dwukrotnie!!)
Mała uwaga jako kibica Nuggets, Denver nie mają swojego picku, oddali go do Orlando w wymianie Howarda,Igoudali, Afflalo,Bynum. W pierwszej rundzie mają tylko od Knicks, więc tankowanie nie wchodzi w grę, choć ich granie seriami to jakiś fenomen.
Mi także nie podoba się tankowanie w takim stylu jak Bostonu.Jednak Danny Ainge oddaje solidnych graczy (Crawford,Lee) .W ten sposób zbiera picki i czyści salary.Boston potrzebuje pierwszej opcji – franchise playera.Taki Jabari Parker byłby zwieńczeniem mistrzowskiego składu Rondo-Bradley-Parker-Sullinger do tego wymienic Greena za defensywnego centra .To już jest skład z którym można myśleć o najwyższych celach
Mi także nie podoba się tankowanie w takim stylu jak Bostonu.Jednak Danny Ainge oddaje solidnych graczy (Crawford,Lee) .W ten sposób zbiera picki i czyści salary.Boston potrzebuje pierwszej opcji – franchise playera.Taki Jabari Parker byłby zwieńczeniem mistrzowskiego składu Rondo-Bradley-Parker-Sullinger do tego wymienic Greena za defensywnego centra .To już jest skład z którym można myśleć o najwyższych celach.
Być może Boston przegrywa właśnie dlatego, żeby nie stać się takimi Atlanta Hawks, Detroit Pistons czy Charlotte Bobcats obecnych czasów :)
Śmieszne jest też troche to, że nie widzisz problemu tankowania już któryś sezon z rzędu takich drużyn jak np. Orlando, 76ers – bo przecież się przebudowują. A Boston się nie przebudowuje, właśnie nie rozpoczął? Co, inne drużyny mogą po pare lat tankować, Boston nie?
Wydaje Ci się Qcin, że Boston to takie cudowne miejsce do podpisywania FA (nie wymieniłeś ich w gronie drużyn, z „cięższą sytuacją”), że gracze kolejkami stają przed drzwiami Dannego z prośbą o kontrakt?
Ciekawe. Boston jest również miastem, który nie kusi wolnych agentów, rzekłbym, że nawet bardziej, niż nie jedna wymieniona przez Ciebie drużyna wyżej.
Uświadom sobie, że Pierce i Garnett nie graliby wiecznie i coś trzeba było zrobić, a być może żeby wrócić na górę tabeli, a nie ślęczeć jak Utah Jazz, to właśnie trzeba było sięgnąć na ten sezon dna (pozbywając się zawodników, podpisując tych, którzy jak najszybciej z Bostonu odejdą – po prostu trzeba zacząć coś nowego, nie będą przecież budować nowego teamu na Krisie Humphriesie czy Geraldzie Wallece) :)
Podoba mi się Twój styl pisania Qcin, ale wydaje mi się, że część drużyn lubisz bardziej, część mniej :) I nie mam tu jakiegoś swoistego „bólu d*py” bo pojechałeś mi po drużynie, za którą stoję murem. Dziwi mnie po prostu to, że dzielisz wszystkie drużyny na jakieś podkategorie, co do jednych uważasz, że „tankują delikatniej”, co do drugich, że „bezczelnie” a tak naprawdę wszystko to to samo…..
Skoro tak Cię boli problem tankowania to co sądzisz np. o sytuacji Brooklyn Nets? Bogaty właściciel, dodatkowa kasa nie przeszkadza, jak trzeba będzie to podpiszą i 10 zawodników za 15mln/sezon. TO JEST SPRAWIEDLIWSZE niż tankowanie?
Witam :)
Jako wierny kibic Boston Celtics poczułem się niejako wywołany do tablicy. Zgodnie z zaleceniem, dwukrotnie przesłuchałem kończące artykuł, fikuśne nagranie. Mimo, że uszy mi spuchły, to trzymałem się dzielnie!
W dużej mierze przyznaję Ci rację. Nie zgodzę się jednak ze stwierdzeniem, że tylko Boston Celtics jest obrzydliwym, ropiejącym wrzodem na zdrowej dupie NBA. Jeśli się dobrze przyjrzeć to łatwo można zauważyć, że zarówno 76ers, jak i Orlando przyjęły podobną taktykę. Obie te ekipy, gdyby tylko chciały mogłyby z łatwością bić się o PO na słabym wschodzie. Nie wiem czy summa summarum zajęłyby 6 czy 10 seed, ale wiem że na pewno mogłyby trzymać w swoich rękach sporo kart, nie rozdawać innym zwycięstw za darmo, a może i właśnie załapać się jeszcze do posezonowych zmagań i dostać sprawnego sweepa od Indiany. Jednak uniemożliwiają to perfidne przetasowania kadrowe (Następne już zapewne niedługo – Afflalo oddany za ogóra z pickiem, a Phily też prawdopodobnie pozbędzie się przynajmniej jednego zawodnika z S5 za paczkę fajek) oraz śmiesznie długie okresy inkubacji po kontuzjach. Do tej ekipy jeszcze niedawno z czystym sumieniem wrzuciłbym Utah Jazz, jednak ostatnie występy Nutek zweryfikowały moje poglądy. Można by się kłócić co do Bucks, ale oni są po prostu żenująco słabi, bez wyższych ideologii.
Tankowanie było, jest i prawdopodobnie będzie. Temat powrócił w tym sezonie wyjątkowo silny ze względu na siłę i hype nadchodzącego draftu. Z tankowaniem jest trochę jak z demokracją i słynnym cytatem Churchilla. Obecny system loterii draftowej daleki jest od ideału, ale czy naprawdę ktoś ma lepszy pomysł?
Zupełna losowość odpada w moim przekonaniu (chociaż nie jest to też najgłupszy pomysł z możliwych to najprawdopodobniej pozwalałaby na jeszcze większe przekręty za kulisami niż obecnie). System „koła draftowego”, może znany niektórym osobom, jest jeszcze bardziej chory i mam nadzieję, że nikt tego na poważnie nie zaproponuje opinii publicznej. Doszłoby do jeszcze większych anomalii i patologii, jak kalkulowanie swojej przyszłości przez… zawodników NCAA. „Ok, skoro za rok w top5 swoje picki będą mieć Miami i LAL, to ja wolę poczekać i od razu pójść do contendera. Wygram od razu kilka mistrzostw i nie będę się użerał z tymi nieudacznikami w Cleveland”.
Zgadzam się również, że takie coś zabija ducha sportu. Nie chodzi nawet o to, że sama drużyna ciągnie na dno i kolekcjonuje porażki. W ten sposób również drużyny z konferencji, w których perfidnie tankuje kilka ekip mają dodatkowe wygrane i pośrednio na tym korzystając poprzez lepszy bilans.
Cieszę się jednak, że Twoja pointa była przytomna i winisz system, a nie organizacje korzystające z nadarzającej się możliwości. „Dają to bierze, biją to uciekaj”. Jak podkreśłiłem – jestem kibicem Bostonu. Kibicem, który w tym sezonie popiera ideę tankowania i chce zyskać jak najwięcej piłeczek w puli (zapewne w tym momencie zmalałem w Twoich oczach ;). Nie wyobrażam sobie jednak intencjonalnego ciągnięcia ogonów przez 2-3 sezony i jeśli kolejny sezon będzie taki jak ten, to po prostu odechce mi się zawalać noce, aby patrzeć jak biją nas bandy ogórków i oddajemy mecze za darmo. Dobrze, że nie mam wykupionego LP / karnetu na mecze, bo bym się poczuł trochę wydymany ;p
Myślę, że warto, żeby liga wprowadziła jakieś zmiany z loterią. Może jednakowa szansa w loterii dla ostatnich 10 drużyn w lidze? Prawdopodobnie jednak każdy sposób będzie równie kiepski, albo nawet gorszy. Wiem, że to śmierdzi komunizmem, ale z drugiej strony takie rzeczy jak draft i salary cap powodują, że NBA nie wygląda jak Primera Division (Real i Barca przez pół wieku) albo Bundesliga (Bayern i 2-3 ekipy z lepszym składem, a potem przepaść).
Pozdro dla autora ;)
Jestem Celtem, jestem tankowcem, nie słuchałem kawałka na końcu. Nie narzekam na to co robi Danny ponieważ „It’s all about 18”. Moim zdaniem wszystko powinno być porządkowane kolejnemu mistrzostwu. Jeden pierścień jest warty więcej niż 10 mistrzostw konferencji. Boston rówież nie jest wielkim rynkiem, ściągnąć allstara jako wolnego agenta do średniej drużyny będzie niezwykle ciężko (nie, że to niemożliwe – patrz offseason 2007). Trzeba zbierać prospecty (proscpectów ?),czyści salary . #Tanktrain to skrajność, ale jak wspomniałeś nie jest nielegalne, nie szkodzi innym, wszystko po kolejny banner w ogródku ;). Na koniec dodam, że w drafcie i tak będą podgrzewane piłeczki i Lakers trafią #1 :D.
A czemu 76ers nie są przypisani do żadnej grupy?wogóle nie są opisani choć na początku tekstu są wymienieni jako potencjalni tankujący :D
Sixers pasują do przebudowy. Za każdym razem jak trafię na ich mecz i widzę jakie nazwiska tam w tym sezonie grają to się poważnie zastanawiam gdzie zdobyć numer do ich gma, bo mam wrażenie że równie dobrze ja mógłbym tam zagrać w tym sezonie.
IT’S ALL ABOUT PARKER
Jestem kibicem Bostonu. We wtorek zrealizowałem marzenie byciu na meczu live. Przy okazji wizyty w NY odwiedziłem MSG akurat na meczu Knikcs z Bostonem. No i było mi wstyd. Już nawet nie za wynik ale za klimat na boisku i ławce. Po każdej kolejnej cegłe i 40 punktach różnicy nawet nikt sie nie skrzywil. Ławka łącznie ze Stevensem nie reagowała. Pełne znudzenie, w końcu tankujemy. I wiem ze to wszystko dla wyższego dobra ale bolało jak cholera.
Mnie tankowanie oburzało, ale poniekąd się pogodziłem. Jednak z kilkoma zastrzeżeniami – nie mam nic przeciwko Celtom, Lakersom, Bucks czy nawet Jazz (jak zaczną tankować). Jeżeli drużyna była dobra, ale rozpadła się, postarzała, coś nie wypaliło to rozumiem zatankowanie na rok – dwa i próbę odbudowy przez draft. Problem jest w ekipach, które robią to nagminnie. Wyciągają wysoki pick, biorą złego gracza do złej organizacji i za rok jest to samo – ekipa ma w planach PO, ale początek sezonu nie wypalił i zapada decyzja o ponownym tankowaniu.
Dajmy na to Cavs, czyli mój ulubiony przykład idiotycznej organizacji – niech się okaże, że do PO nie wejdą i jeszcze trochę „podtankują”. I niech w drafcie mają wybór w TOP3. Obecne TOP3 to Embiid, Parker, Wiggins. I wybiorą na przykład Wigginsa. Co to zmienia w ich przyszłości? Najbliższej niewiele. Bo inne drużyny z dna ligi też wezmą kogoś dobrego – Randle, Smart, Exum, Gordon, Hood czy ktokolwiek inny. Co z tego, że Wiggins jest większym talentem? Dobrego talentu nawet Cavs nie zmarnuje. Ale Boston czy LAL z (na przykład) #8 wybiorą korzystniej dla zespołu niż Cavs z jedynką. Nie dlatego, że Harris czy Hood to lepsi gracze, czy lepsze prospecty. Ale to zdrowsze organizacje, które nawet mając gorszych graczy otoczy ich opieką, rozwiną ich i wykorzystają talent w 100%. Cavs czy Magic nawet wybierając Embiida czy Wigginsa nie poprawią wyników. Tym bardziej przy tej głębi draftu. Jak jest 2-3 bardzo silnych w drafcie graczy, a reszta słaba to jest różnica między #1, a #6 i to przełoży się na wyniki tych drużyn w przyszłym sezonie. Ale teraz #1, a wybór nawet pod koniec dziesiątki to nie będzie aż tak wielka różnica. I co to oznacza? Że za rok znowu ta ekipa tankuje po jeszcze więcej talentu?
Dlatego ja bym ukrócił takie bezczelne tankowanie latami i bezmyślność organizacji. Nałożyć bardzo srogi przepis, ale niestety niemożliwy w realizacji. Jeżeli drużyna przez 3-4 ostatnich sezonów nie przekroczyła progu 40% zwycięstw w żadnym z tych sezonów, a także w ciągu kilku lat (nie wiem ilu? może 6? 8?) nie weszła do PO ani razu to powinna zostać wyrzucona z ligi. Na pewno są miasta, które chciałby mieć drużynę NBA u siebie. A jak trafi się drużyna z dna jak do Kings, czy Cavs, która jest beznadziejnie zarządzana i toksyczna dla młodych graczy to lepiej, aby takiej drużyny nie było. Męczą i swoich kibiców i przede wszystkim wszystkich oglądających NBA. Wiadomo, że ktoś musi być na dnie, aby ktoś mógł być na szczycie. Ale jeżeli jedna drużyna jest na dnie od 10 lat to nie tylko wina pecha i złej lokalizacji, czy small marketu. Mieli tyle wysokich picków, talentu i możliwości, a nadal grają taki piach? To już obciąża organizację całkowicie. A po co trzymać w lidze idiotyczne organizacje? Jest kilka dużych miast, które nie mają drużyny w NBA, a zapewne by skorzystały z okazji, aby zastąpić Kings, czy Cavs. Ktoś powie, że tradycja i historia. Wszystko pięknie, ale bardziej sprawy się nie da spieprzyć niż tam. Gdyby nie trafił się Cleveland James to ta drużyna rokrocznie byłaby pośmiewiskiem. Oczywiście może się okazać, że trafią na Embiida, czy Parkera i oni też pociągną z Irvingiem tę drużynę. Ale to liczenie na łut szczęścia. Reszta ekip dostaje 8. pick i wybiera sensownie. I po jakimś czasie są z tego efekty. Cavs nawet wybierając z jedynką są niebezpieczni. Muszą trafić naprawdę gigantyczny talent klasy Jamesa, Irvinga (póki co się nie udało), czy Embiida teraz aby wejść do PO. To chora sytuacja.
Zaraz tu się zlecą wszyscy forumowicze bostonceltics.pl ;]
W zwyczaju mam odpisywać na wszystkie komentarze, ale w tym przypadku zajęłoby mi to sporo czasu, więc skrótowo!
Nie chodzi mi o to, że się uwziąłem jakoś specjalnie na Boston (pech chciał, że akurat w sezonie gdy tankowanie zyskało taką popularność to oni są ikoną oddawania meczów i cieszę się, że większość z was ma tego świadomość i także odczuwa zażenowanie z tego powodu, bądź chociaż dyskomfort).
Jak tylko będę miał więcej czasu to postaram się odnieść do reszty uwag, zwłaszcza @Mruwa @ZKSiak @Zdzich
Ale, teraz, największe podziękowania dla Bostonfan za podrzucenie linku! Wszedłem zaciekawiony o co chodzi i miałem największy ubaw od czasu gdy pierwszy raz obejrzałem Kilera! Rozmowa na czacie sprawiła, że dwa razy prawie zadławiłem się frytkami (co pewnie ucieszyłoby jej uczestników:D) I tutaj odpowiem na zapamiętane zarzuty/żale/pretensje/podśmiechujki !Więc..
1)Wyśmianie tego, że Randy Foye jest ogórem- nie mam nic przeciwko niedzielnym kibicom, nie każdy musi się interesować spotkaniami nie swoich drużyn, ale zapłacę milion dolców za znalezienie choćby jednej osoby oglądającej Jazz w zeszłym sezonie, która powie choćby jedno pozytywne słowo na temat tego… Ogóra:) (poza dobrą skutecznością za trzy)
2)Coś w stylu- „który szanujący się pismak napisałby, że Howard wydymał Lakers”- cóż, tak jakby od pierwszego wpisy na enbiej pisałem, że nie piszę tak jak umiem, ale tak jak lubię (robiąc jeden wyjątek w MgB, gdzie było ąę), więc jak pytacie który by napisał to, czy „Minnesota dokonała na Utah koszykarskiego bukkakę”- to odpowiadam- ja.
3)że jestem cwelem- nie jestem, Nina kazała was pozdrowić:)
4)że obrażam Boston- czytanie ze zrozumieniem się kłania. Przez chwilę naprawdę myślałem, że napisałem jakiś paszkwil na Celtów, ale cholera, komentujące tu osoby nie miały problemu ze zrozumieniem sensu tekstu. Zdaje mi się, że słowo CELOWE przy przegrywaniu jest napisane zbyt małą czcionką by stanowiło kluczową część definicji.
-76ers mają skład jak z PLK, jasne, wielokrotnie to podkreślałem, czy to w relacjach ze spotkań, czy we wszelkich podsumowaniach, ale gdzie w takim razie jest Boston, który z nimi przegrywa? Liga Wiatrów? Nie, bo Boston przegrał tylko dlatego, że chciał!!
-no shit Sherlock… przeczytaj jeszcze raz definicję tankowania!
5)Nie mam pojęcia kto to Harasimowicz, z dwóch powodów: 1) nie czytam w ogóle tekstów o NBA, czy to na polskich portalach czy zagranicznych (poza moją stroną matką o Utah i pojedynczymi linkami co mi wyskoczą na twitterze- nie dlatego, że czuję się najmądrzejszy czy coś, ale zwyczajnie mi się nie chce) jednak przeczytałem ten tekst co wrzuciliście i faktycznie był słabiutki, więc zestawienie z tym było raczej słabym pomysłem;)
6) Jazz nie mają pierścienia, ale mieć będą!:D
7)Idę pobawić się z panną, specjalnie podłączyłem lapka do telewizora bym wyraźnie widział kolejne pociski, jak film zacznie mnie nużyć to będę miał alternatywną rozrywkę :D
(dodałbym hej z buziakiem, ale nie chcę na nowo rozpętać dyskusji czy oby na pewno nie jestem cwelem :D) HEJ!
Muszę to przyznać, wprost uwielbiam idealistów, takich jak Ty :) Pewnie skłonności sadystyczne odgrywają procesie owego uwielbienia role extremów, bo poniekąd sam kiedyś prezentowałem podobny punkt widzenia….. do momentu, gdy z twardymi jak beton realiami życia spotkałem się po studiach,,, Dlatego – jeśli już pracujesz zawodowo – chapeau bas, jesli nie – no to good luck, pal…or…duck…..
Mały reminder – pamiętasz, co było jednym z integralnych powodów dokonanych 2 blockbusterów przed mistrzostwem w 2008? otóż było to tankowanie i wynikający z tegoż procesu 5-ty pick. Czy ktoś teraz wspomina rok 2007…? No właśnie…
Nie ma nic gorszego, niż przeciętność. Dlatego nie mam nic przeciwko przegranym, wszak nie wygrane są w obecnym sezonie priorytetem u Zielonych, a rozwój młodych zawodników Cs. I tak, jak przeciętności nie znosi szeroko pojmowane „zycie”, tak samo nie znoszą jej realia panujące w NBA.
Jeśli za dwa lata Celtics znajdą się w gronie kontenderów, to ze swoją „pamiętliwością”, jak Cs do tego doszli, znajdziesz się w grupie nazywanej „odchylenie standardowe”. Aha, zapomniałem że jesteś indywidualistą-idealistą i jesteś z tego dumny … :) To bardzo Cię przepraszam :)
Radzę również skończyć z hipokryzją – bo pomiędzy punktem 1 i 5 widać wyraźny dysonans. I gubię się próbując ustalic, czy mam Qcina traktować jak niedzielnego czy „roboczotygodniowego” kibica. Bo mniemam, że jesli dominujący jest ten niedzielny, to doprawdy nie wiem, dlaczego uzurpuje sobie prawo do wypowiadania sie na temat Cs? Pewnie coś mlodzieńcze poczucie indywidualizmu ma cos z tym wspólnego, ale to minie…
Mam tylko prośbe do userów naszej strony bostonceltics.pl o kulturalne wypowiedzi tu i na SB odnośnie tego tematu, co by nie dawac powodów do późniejszych ironicznych komentarzy Autora komentowanego atrykułu.
Pozdrawiam
KiTt
1) Ponad 80% jedynek to tez nie jest zły wynik :-p
@KiTt- jasne, że jest to idealistyczne, nigdy nie ukrywałem. Co do hipokryzji, to że nie czytam nie oznacza, że nie oglądam spotkań, bo dość często 2-3 mecze w nocy staram się uchwycić- nawet tu przeprowadziłem relację z 2-3 spotkań Bostonu i akurat ich temat nie jest mi obcy, bo dość często staram się obejrzeć choćby 1-2 kwarty w ich wykonaniu- jasne, że nie jestem przez to do końca obiektywny, ale też nie biorę zdania o nich z kosmosu;)
Oczywiście, że będę w mniejszości, tak samo jak nie zapomnę Warriors tankowania po pick nr 7 2 sezony temu (wybór należał do Jazz, ale był zastrzeżony w top7) i serii jakiś 10 porażek w 11 ostatnich meczach (mogę się nieznacznie mylić co do liczb, ale chodzi o sam fakt).
No i trudno się nie zgodzić z tym co piszesz, bo doskonale to rozumiem, tyle że zwyczajnie nie akceptuję i choć miałbym być sam w tych poglądach, to będę ich bronić do końca! (teraz to dopiero było idealistycznie:D)
Pozdrawiam:)
Przeczytam kiedys na jakims wykladzie:D chyba z 1 h poswiece:)
Nie ma to jak puścić hejta – wszyscy usprawiedliwieni, tylko ten Boston taki brzydki i niehonorowy.
Qcin – co ty chcesz? Dziewcze sie stara. Nie wychodzi? No cóż. Posłuchaj sobie znanych muzyków bez podkładu muzycznego. :-)
Jeśli to jest freestyle to idzie jej lepiej niż zdecydowanej większości społeczeństwa.
Ja bym tak nie umiał. A ty umiesz fristajlem polecieć?
PIS …
znaczy PEACE :-p
To nie freestyle. To tzw. „czysta forma”, czyli bez bitu, beatboxu, żadnego wybijanego rytmu, ale za to sam decydujesz co rapujesz i możesz przyszykować tekst wcześniej, a także trenować. Jedynym instrumentem jest głos. Skopiowane (jak wszystko w PL) z amerykańskiej wersji Freshmenów. Tutaj jak to robią za oceanem:
http://www.youtube.com/watch?v=-l3gLFBhJ4o
Nawet jak ktoś średnio zna angielski to niech sobie porówna warsztat i umiejętności… Dzień do nocy. Jak z koszykówką i różnicami między profesjonalnymi Stanami, a wannabe Polską.
Aha. Zapomniałem dodać:
A Zdzichhu pozdrawia wszystkich. Pis Joł ;-)
@Dżejdi- jaki znowu hejt? Zabawne, bo w pierwszej wersji pisałem o różnicy między hejtem a krytyką na przykładzie rapu, aby zobrazować różnicę między byciem ogórem a tankowaniem- później to wyrzuciłem, bo uznałem, że jest to zbyt offtopowe.
Zdaje się, że wciąż nie jestem zbyt dobrze rozumiany o czym świadczy choćby komentarz @Celta(nieopublikowany bo wnosił do dyskusji mniej niż Biedrins do koszykówki + „frajer”? Serio?)
Jak słyszę, że mam jakiś kompleks Bostonu, czy ich nienawidzę, to łapię się za głowę. Gdyby Jazz tankowali w ten sposób to gwarantuję, że ukazałby się tu tekst 3x ostrzejszy, bez przebierania w słowach. Nigdy nie miałem nic do Celtów, ba, jakieś półtora miesiąca temu wskazałem ich jako drużynę tygodnia, chwaląc za ducha do walki i że olali tankowanie, ale zaczynam odnosić wrażenie, że co niektórzy fani Bostonu patrzą na krytykę przez pryzmat tych 17 banerów i gdybym naprawdę chciał „hejtować” to bym pytał ile z nich zostało zdobytych jak liga liczyła 8 zespołów, a draft był lokalny- ale nie o to chodzi.
Podałem Celtics, bo jako jedyni tankują nie podczas ustalania rosteru przed sezonem (tutaj 76ers byliby bezkonkurencyjni) tylko dlatego, że jawnie tną w ch**a w trakcie meczu. Psujesz sobie roster? Ok, nie mam nic przeciwko, ponosisz konsekwencje, które będą widoczne w przyszłości, więc kara jest adekwatna do czynu. Przegrywasz mecze specjalnie? Nie ponosisz żadnej kary (psujesz bilans, taa bo to kogoś obchodzi w takim przypadku) bo dalej masz niezłych zawodników, ale dostajesz nagrodę w postaci lepszego wyboru w drafcie- naprawdę nie trzeba być członkiem Mensy, żeby zrozumieć różnicę.
Nie jestem przeciwnikiem zbierania ogórów do rosteru, o ile grają oni na 100%- Popatrzcie sobie na Suns, praktycznie same odpady, bądź gracze anonimowi, największe ich gwiazdy to Dragić (który przez całą karierę miał więcej krytyków niż fanów) oraz Bledsoe (który w zeszłym sezonie grał ochłapy po CP3) ale graja na 100% i jakie efekty? A Boston gra 3 kwarty na 90%, 7 minut czwartej na 70% a ostatnie 5 na 15% i o to chodzi w całym tym tekście, że JAWNIE TNIE W CH**A i dostaje nagrodę w postaci wyższego wyboru w drafcie. Jeśli ktokolwiek uznaje to za hejtowanie Celtów, BO MAM ICH KOMPLEKS, to jest… wybierzcie sobie sami odpowiednie słowo.
@GPR- To jedna z Młodych Wilków Popkilera, które ponoć zbierają się z najbardziej utalentowanych raperów w Polsce. Niestety nie jest to fristajl, to jest na serio i to jest okrutne bo jak patrzę na przyszłość muzyki na której poniekąd się wychowałem to jestem w szoku. Serio, jest kilka raperek, które prezentują jakiś tam poziom, ale warstwa liryczna tego czegoś to mój poziom gimnazjalny. Oczywiście jako każdy młody słuchacz rapu próbowałem i nawijać. Ale ja jestem bardzo samokrytyczny i jak w czymś sobie kiepsko radzę to to rzucam zwyczajnie, choć może kiedyś dla beki podrzucę wam jeden mega hit z moją zwrotką ;) (ale to będę musiał być ostro spity)
Ja niby jestem przeciwnikiem tankowania,ale…niech pierwszy rzuci kamieniem,kto bez winy jest. Jak Blazers w połowie sezonu mają małe szanse na PO,to nawet cieszę się z ich porażek,właśnie w kotekście draftu.Po prostu wiem,że to ekipa,która tylko w drafcie może zdobyć gracza,który będzie gwiazdą,a przez to liczyć się pózniej w lidze. Przy dzisiejszym rozrzucie medialnym na duże i mniejsze ośrodki tak niestety jest.Tegoroczna postawa PTB jest w moim odczuciu incydentem,pokłosiem dobrego początku.Spójrzmy na Thunder/sonics,bez dobrych draftów byliby w ciemnej dupie,kto by tam przyszedł na wygnajewo.Tankowanie to złożona kwestia,chociaż gdybym był mieszkańcem Bostonu na przykład,fanatycznym fanem,który za grubą kasę kupił karnet,to bym się poczuł wyruchany w rurę wydechową przez Ainge`a i spółkę. Jak już kiedyś pisałem,mam nadzieję na powtórkę losowania z 2007 roku i totalną karę dla tankerów( a wtedy byli to celtics i bucks właśnie). Ja bym do loterii włączył wszystkie drużyny NBA,co by zmniejszyło szanse tych”najgorszych”Obrazowo,zamiast np. 25% szans na #1 pick,taki cienias miałby z 10% .Ciekawe,czyby tankowali dalej. ….Z góry przepraszam,troszke to chaotycznie napisałem,bo po imprezce jestem,wolne w końcu,Qcin pozdro dla Niny(?)
To jeszcze raz ja Jarząbek,trener 2. klasy. Spojrzałem sobie jeszcze na game-winnera Evana Turnera ,niby akcja nr1. Gościu ewidentnie wbiega na ofensa,ale Sullinger był sprytniejszy i ostentacyjnie nastawił się na faul w obronie. Przerażony i zdezorientowany Turner wyrzucił piłkę w stylu Darka Róży,a ta wredna bladz śmiała wpaść do kosza. Po tym trafieniu zdziwiony i zawstydzony Evan biega w kółko,jak kocur,co spadł z 5ego piętra i nie wie ,czy się cieszyć,czy wręcz na odwrót.Pewno burę w szatni dostał od Bretta,co niemiara…..Boston W.I.N.S. \P.S. to oczywiście tylko moje odczucie w kontekście mody na tankowanie
Perwersją tankowania jest postawa LA Lakers. Sprawdźcie sobie bilans LAL przed podpisaniem kontraktu z KB12 i po podpisaniu :-)))))
sprawdź też listę kontuzjowanych graczy, bo nawet świetnie zapowiadający się w tym sezonie Blake i Henry wypadli z rotacji. Bryant, Nash, Blake, Henry (trójka to murowane S5).
Jedna myśl. Możesz wylosować nr 1 w drafcie, a i tak nie masz pewności, czy wybrany przez ciebie prospekt będzie świetnym zawodnikiem. Czasem opierając drużynę na graczach wybranych z późniejszym numerem da się zbudować drużynę, która może zdobyć mistrzostwo. Przykład? Indiana Pacers. Paul George został wybrany z nr 10, Roy Hibbert z nr 17.
Więc numerer 1 w drafcie numerem 1 w drafcie, ale umiejętne prowadzenie zawodnika i jego rozwój to druga rzecz. Fakt, „jedynka” w naborze daje ci najwięcej możliwości, ale nie gwarancję, że twój zawodnik będzie kiedykolwiek bardzo dobrym graczem.
NBA to nie zbieranina instytucji charytatywnych. Właściciele chcą zarabiać, kibice chcą tytułów, zawodnicy kasy i pierścieni. Nie ma nic gorszego niż przeciętność. Właściciele nie zarabiają, kibice liczą lata od ostatnich tytułów (o ile były), a zawodnicy nie chcą tam grać. Żeby nie przywoływać oklepanego już stwierdzenia „być jak Atlanta Hawks” powiem, że nikt nie chce być jak Sacramento. Jedyny tytuł 63 lata temu, od kilku lat melodramatyczna walka o utrzymanie klubu w mieście, a jak pewnego razu udało im się zbudować wybitny zespół to akurat wtedy tytuł został już wcześniej przyznany LA. Nic tylko się załamać.
Jestem kibicem Bostonu, który udziela się na stronie http://bostonceltics.pl. Nie ma wśród nas jednomyślności w kwestii tankowania i dość długo toczyła się żarliwa dyskusja na ten temat. Po pewnym czasie każdy wycofał się na swoją pozycję uznając, że można mieć odmienne poglądy na temat sposobu przebudowy zespołu :)
Poniżej linki do 2 artykułów, które pokazują punkt widzenia „umiarkowanego tankowca” i „radykała” – miłej lektury.
http://bostonceltics.pl/2013/12/16/in-danny-i-trust/
http://bostonceltics.pl/2013/12/21/nie-zwariowalem-chce-przegrywac/
Jestem kibicem Bostonu i przyznam, że wstydzę się za taką postawę zespołu. Niestety, ale słynne celtic pride po takich występkach traci nieco rację bytu, ale z drugiej strony – „nie wiń gracza, lecz zasady gry”. Oczywiście od jakiegoś czasu meczów nie oglądam, bo po prostu szkoda czasu (wyjątek powrót KG i PP) na takie coś.
Co by nie mówić, ich tankowanie jest ordynarne, nikt nie bronił Danny’emu osłabić drużyny wzorem 76ers i wówczas wszystko można byłoby zwalić na słabiusieńki roster. A tak Celtowie do czasu, kiedy jeszcze grali w miarę poważnie (nie jestem pewien, możliwe, że coś kręcę) prowadzili w słynnej titanic division, zresztą z takim składem to wcale nie było dziwne. Nie mam czasu ani chęci jakoś szczegółowo porównywać składów, ale gołym okiem widać różnicę pomiędzy Bostonem, a Phily cz Bucks.
I wcale nie uważam, iż taka postawa (nie popieranie celowego przegrywania) to jakiś niepoprawny idealizm, to po prostu reakcje ludzi, którzy sami trochę bawili się w sport i najwyraźniej nie akceptują tego całego tankowania zwłaszcza przy realnych możliwościach zagrania w PO. Powiem więcej z chęcią zarwałbym kilka nocek dla spotkań Celtics w postseason, nawet jeśli szczytem marzeń byłaby druga runda, z chęcią zobaczyłbym jakieś triple double od Rondo i z jeszcze większą chęcią łudziłbym się, że jest jakaś szansa na cud…
Zresztą podchodząc całkiem obiektywnie do sprawy – Bostonowi za takie podkładanie się oraz skur**syństwo Ainge’a i wymianę legendy klubu (tak wiem NBA to biznes, bla,bla,bla, przy okazji spójrzmy na nowy kontrakt Bryanta czy podejście Cubana do Dirka) należałoby się najgorsze miejsce w drafcie (z tych możliwych), ale to już temat na inną dyskusję…
To skoro już jesteśmy przy Bostonie… Pierce jest na ostatnim roku kontraktu. Jak myślicie, jest szansa na jego powrót do Bostonu po sezonie (sporo niższy kontrakt, może 2-letni)?
Tankowanie jest już tak modne że sam się złapałem na trzymaniu kciuków za porażki moich Suns no bo przecież draft ma być silny i to najlepsza droga do przebudowy dla mniejszych zespołów itp. itd. No a tu masz babo placek, akurat zaczęli grać skubańcy z Arizony :-) A tak serio można powiedzieć że jestem zwolennikiem tankowania krótkookresowego i na miarę możliwości czyli przy słabym roosterze (w wyniku kontuzji lub odejścia gwiazd) odpuścić sezon, góra dwa, wyczyścić salary, dać pograć młodym, ale absolutnie nie zakazać im wygrywać. Uczenie kogoś filozofii przegrywania to nic innego jak zaszczepienie raka w umyśle zawodnika. Ale mamy też drugą stronę medalu czyli wybiórczą pamięć kibica. Kto dziś pamięta jak w 1997 Spurs ostro zatankowali po Duncana wykorzystując do tego kontuzję Admirała ? Jeden sezon hańby, a do klubu trafił zawodnik który już od kilkunastu lat jest symbolem hegemonii SAS na Zachodzie podkreślonej po drodze kilkoma majstrami. Tyle że Duncan to tak naprawdę odosobniony przypadek, idealny przykład tankowania z happy end’em który wciąż trwa. Na szczęscie dla nas kibiców i dla ligi takie scenariusze rzadko się sprawdzają bo mielibyśmy kolejkę tankowców sezon w sezon, a tak to jest jak jest. Niestety niewiele można na to poradzić bo pomysłów na rozwiązanie tej patologii (nazywajmy rzeczy po imieniu) jednak brak. Cały ten system funkcjonuje w imię wyrównywania szans i z bólem serca ale w tym przypadku ja się pod tą ideą podpisuję.
Nie podoba mi się to wieszanie psów na Celtics. Trochę faktów.
Ostatni raz Crawford grał z Houston 13 stycznia. Był to mecz przegrany. Drużyna była rozbita po najtrudniejszej serii wyjazdowej w tym sezonie (kolejne mecze z Thunder, Nuggets, Clippers, Warriors, Blazers). Nie tylko Boston by się posypało podczas takiej serii. Przed tą serią mieli bilans 13-20. Nie tak może dobry, ale z drugiej strony również nie tragiczny.
Wtedy zrobili trade Crawforda. Dlaczego to tak istotne. Kto oglądał ich mecze wie, że to Crawford był go-to-guy w crunch. Powrót Rondo nie wiele tu zmienił, bo w tej chwili Rondo niezbyt znacząco różni się od Pressey’a. Chodzi o brak jakiejkolwiek sensownej osoby do rozgrywania końcówek. Qcin przywołuje porażki w końcówkach jako argument na specjalne tankowanie. Nie zgadzam się z tym. Zespół gra to, co jest w stanie zagrać. Crawford organizował im całą grę. Teraz muszą przestawić się na Rondo.
Co do postawy Ainge’a to jest kilka rzeczy. Po pierwsze uważam, że pozbycie się kontraktu Lee za niezłego Baylessa (ok, w tej chwili przygasł po tradzie, ale wierzę, że się jeszcze odnajdzie) jest mistrzostwem świata.
Trade Crawforda był dziwny. Poważnie osłabił drużynę za wysokiego, od którego lepszy jest Faverani i który ma 2-letni kontrakt. Picków Boston nie obejrzy na oczy. Jedyne co Boston zyskuje to 1 wolny slot w roosterze. Właśnie dlatego wydaje mi się, że ten trade jest przygotowaniem do następnego, który jest już szykowany. W każdym razie nie można rozstrzygająco powiedzieć, że był bez sensu. Przynajmniej nie dzisiaj i nie z perspektywy osoby, która patrzy na to jako kibic, a nie wie co się dzieje w środku organizacji.
Reasumując – drużyna gra słabo, bo jest przebudowywana. Odszedł dominujący zawodnik, który kreował całą grę. Dla mnie ten keys niczym nie różni się od innych. Co więcej i tak więcej szacunku mam do Celtics, którzy są w tym miejscu dopiero pierwszy sezon od Magic, albo 76ers wymieniających All-Stara Holiday’a na kuternogę, którego w tym sezonie nie zobaczymy na oczy. Przywoływani przez Qcina Jazz też osłabili swoją drużynę przed sezonem.
W te wolne miejsce może wejdzie Blue (nieprawdopodobne) albo Johnson(bardziej realne). Chyba, że nie zaoferują mu umowy do końca sezonu i pozyskają kogoś innego poprzez trade.