Dwie dogrywki były potrzebne, by rozstrzygnąć mecz pomiędzy Spurs i Wizards. Ci ostatni nie wygrali już od 16 spotkań, po raz ostatni pokonując zespół z San Anotnio 12 listopada 2006 roku. Spurs wygrali pomimo tego, że w drugiej połowie grali bez Tony’ego Parkera, który narzekał na ból w plecach.
Gospodarze prowadzili już 17 punktami pod koniec drugiej kwarty, ale hej, grali przeciwko San Antonio. Z nimi trzeba być skoncentrowanym przez cały mecz. Wizards nie byli w trzeciej kwarcie, bo właśnie wtedy goście odrobili całą stratę.
Miejscowi prowadzili 5 punktami na 2:40 do końca, ale spudłowali trzy kolejne rzuty z gry, a trójka Patty’ego Millsa i Tima Duncana doprowadziły do wyrównania. Następnie obie drużyny miał szansę zakończyć mecz w regulaminowym czasie gry, ale ich próby do kosza okazały się nieskuteczne i mieliśmy dogrywkę. Szczególnie Spurs wykazali się dużą nieskutecznością.
W pierwszej goście prowadzili już 7 oczkami, ale Wizards udało się wyrównać, głównie za sprawą Johna Walla, który był świetny w dogrywce, kiedy rzucił w niej 10 punktów. Najpierw trafił dwa osobiste, potem jednego z dwóch wolnych wykorzystał Nene i miejscowi tracili 4 oczka. Chwilę później jump shota trafił Duncan i wtedy rozpoczął się popis gry Walla.
Najpierw wszedł dwa razy pod kosz i zmniejszył straty do 2 punktów na 10,9 sekundy do końca, a następnie dwa osobiste wykorzystał Marco Bellineli i zrobiło się plus 4. Gospodarze się jednak nie poddali, Wall ponownie wszedł pod kosz, trafił lay up, ale piłkę mieli Spurs. Nie potrafili jednak wyprowadzić jej z autu i wzięli czas.
Akcja przeniosła się na połowę Waszyngtonu, na zegarze było 6,1 sekund do końca. Wtedy fatalny błąd popełnił Duncan, źle podał, piłkę przechwycił Wall, który niewiele myśląc pognał na kosz rywali i doprowadził do remisu na 1,9 sekundy do końca.
Spurs nie potrafili oddać rzutu i mieliśmy drugą dogrywkę. W niej lepsi okazali się już goście, zatrzymując Wizards na tylko 3 oczkach i 0/11 z gry.
31 punktów, z czego 14 w trzeciej kwarcie, kiedy Spurs odrabiali straty, rzucił Duncan, trafiając 13 z 20 rzutów, zbierając 11 piłek, rozdając 5 asyst i blokując 3 rzuty. 23 oczka z ławki dodał Mills, z czego 17 w czwartej ćwiartce i obu dogrywkach. Był 7/14 z gry, w tym 4/9 za trzy. 22 punkty zdobył Danny Green, 7/16 a gry, trafiając 5 trójek. 14 oczek dołożył Bellineli.
Dla Wizards najwięcej rzucił Wall – 29 punktów, trafiając 12 z 29 rzutów. Rozdał do tego 9 asyst. Oprócz niego jeszcze 6 innych graczy gospodarzy skończyło mecz z double-fingers. 19 dołożył Bradley Beal, 12 Nene, 11 Marcin Gortat, po 10 Martell Webster i Trevor Booker, a double-double na poziomie 15 oczek i 10 zbiórek zanotował Trevor Ariza.
San Antonio Spurs – Washington Wizards 125:118 2OT (25:33, 23:29, 34:21, 17:16, 16:16, 10:3)
Liderzy zespołów:
Punkty: Duncan 31 – Wall 29
Zbiórki: Splitter 12 – Ariza 10
Asysty: Duncan, Parker 5 – Wall 9
Przechwyty: Joseph 3 – Wall 4
Bloki: Duncan 3 – Gortat, Booker
Wizard porażka na własne życzenie. 2OT mieli pozamiatane, gdy Spurs grali bez Duncana i Parkera oraz Ginibiliego i Leonarda. Chyba jakoś nieswojo czuli się z dodatnim bilansem i musieli coś z tym zrobić ;-)
Duncan 31 punktów, oj Marcinie, Marcinie…
Wizards na plus zdecydowanie w ostatnim czasie, na słabym wschodzie 2 runda bardzo realna dla nich. No i nasz Rodzynek w PO to już coś. :D