W 2004 roku nasz tytułowy bohater , przejął stery w Atlancie Hawks, z rąk Terry’ego Stottsa (dziś Blazers). Było to chwilę po pracy w roli asystenta Larry’ego Browna wśród Detroit Pistons, gdzie Mike Woodson odpowiadał za przygotowanie taktyczne i defensywę drużyny. Z Tłokami Woodson zdobył swój jedyny tytuł Mistrza, pokonując wówczas naszpikowanych gwiazdami L.A. Lakers.
W stolicy stanu Georgia szło mu raz gorzej – raz lepiej. Sporo zależało od zdrowia graczy, ale nie można Woodsonowi odmówić, że źle pracował. Najpierw, przez trzy lata omijała go topowa ósemka i najważniejsza część sezonu. Następnie trzy z rzędu wejścia do play offs, ponadto, dwukrotny awans do II rundy rozgrywek posezonowych. Niektórzy sugerowali, iż wyciskał z Jastrzębi przysłowiowego maxa. Inaczej , niestety dla Mike’a , sądzili właściciele klubu i wydali trenerowi wilczy bilet, awansując do roli pierwszego Larry’ego Drew (dzisiejszego opiekuna Bucks). Woodson tymczasem trafił do Big Apple, asystując Mike’owi D’Antoni.
Praktycznie od początku rozgrywek 2011-12 wielu z nas uważało Woodsona, za strażaka w przypadku zwolnienia Mr. Pringelsa, bowiem pieniądze jakie zainwestowali sternicy Knicks, nie przekładały się na wyniki drużyny. Ani Carmelo Anthony, ani Amar’e Stoudemire nie przynosili zespołowi dobrych wyników. W międzyczasie przydarzyło się Linsanity i rozgrywający już dziś występujący w Houston ratował przez kilka spotkań posadę (No-D)’Antoniego. Ostatecznie 14. marca nadeszła era Mike’a Woodsona, tuż po rezygnacji Pringelsa. Wówczas wydawało nam się, że jesteśmy świadkami metamorfozy Knicks a trener o tym samym kolorze skóry – jaką nosiła największa część zawodników Knicks – zaprowadzi dyscyplinę w szatni teamu oraz namówi graczy do lepszej obrony. Wynik 18-6 za Woodsona oraz wskoczenie do play offs podczas skróconego sezonu (36-30) rokował trenerowi szansę na powrót do zespołu, w roli długodystansowca.
Tak się stało, Mike W. dostał stałą posadę . Nawet porażka 1-4 z Heat w play offs 2012 nie zabrała mu stołka, natomiast zespół dostał garść solidnych weteranów – w tym Jasona Kidda, Kurta Thomasa i Marcusa Camby – by poprawić wyniki organizacji marzącej o wielkich wynikach.
Nigdy nie byłem i niestety nie jestem fanem Woodsona, a poprzedni i bieżący sezon uprzedził mnie w przekonaniu, iż to właśnie wyżej wspomnieni weterani dali zespołowi bilans 54-28. Obaj podkoszowi – Camby i Thomas – mocno wpływali na poprawę obrony Knicks i to mimo faktu, że nie grali. Ich wskazówki i mobilizacja dla kolegów na tyle wpływały na zespół, iż zaczęliśmy wierzyć w mocną obronę Knicks (w końcu bilans był bliźniaczo podobny do tego z ery Brylantowego Pata Riley). Za atak wziął się – przenoszący pewne schematy ataku z Dallas – Jason Kidd i wg mnie to jego uwagi oraz kierowanie na parkiecie najlepszymi strzelcami, wpływało na dwa ważne fakty : Knicks mieli najniższą liczbę strat oraz oddawali/trafiali najwięcej trójek w lidze. Być może też za namową Wielkiego Jasona – Carmelo Anthony stał się nominalną czwórką. Kidd na tyle umiejętnie kreował grę Knicks, że Anthony dostawał wiele izolacji, w których jest mistrzem oraz swoje pięć minut wypracował sobie najlepszy rezerwowy sezonu, J.R. Smith (do play offs z Rihaną)… Niestety w play offs czar drużyny prysł, a ponadto, za chwilę weterani opuścili słabnący zespół.
Dziś oglądamy Knicks ze słabo-dowodzącym Woodsonem, z wcale nie lepszym Ray’em Feltonem, zadowolonym z nowego kontraktu Smithem (nie mogącym przeboleć straty brata ze składu Knicks) oraz zapominającym o obronie Tysonem Chandlerem. Pominę już takie podkoszowe tuzy jak Amar’e Stoudemire i Andrea Bargnani (którzy przypominają te dwie wieże z obrazka). Bilans 19-30 i walka nie tylko o honor pod nazwą „play offs” , ale również „coś więcej”.
Otóż tematem numer jeden od kilku dobrych tygodni jest zagadnienie „jak zatrzymać Melo na dłużej?”. Natomiast Woodson siedzi na gorącym krześle od grudnia.
W tej sprawie ostateczne zdanie należy do gracza, ale manager drużyny James Dolan już spotkał się z Carmelo by sam gracz ocenił styl pracy Woodsona. Ponadto Dolan już wcześniej został zauważony podczas obiadu z Tysonem Chandlerem, który również nie przepada za swoim trenerem (stawał do utarczek słownych , nie raz, podczas tego sezonu). Gdzieś jeszcze w pamięci GM’a zostają niesnaski na linii Woodson – Smith, a czasu na złapanie pociągu „play offs 2014” jest coraz mniej.
Podsumowując, wyrok wg niejednego źródła został wydany. Trener straci pracę przed trade deadline (20. luty), a jego następcą zostanie wieloletni asystent w drużynie, Herb Williams (był zmiennikiem Patricka Ewinga w erze Pata Riley’a). Co ciekawe , asystentem nr 1 Williamsa ma zostać Allan Houston. Nie wierzę też , że ta nowa para trenerów ma przekonać Melo do pozostania z Knicks. Dolan i spółką muszą znaleźć nazwisko, które podziała niczym magnes na gwiazdę (George Karl?).
C.D.N.
Zwolnienie Woodsona tutaj nic nie zmieni, z tym składem, i Jackson nic pewnie by nie ugrał. Najlepszym rozwiązaniem byłoby pozbycie się Dolana, oraz zatrudnienie doświadczonego GMa.
Anthony-Chandler-Smith to gracze którzy walczą/walczyli o MVP-DPOTY-6th MAN AWARD , ponadto Felton, niewykorzystywany MWP i czy STAT też nie są postaciami anonimowymi. Wydaje mi się, że do ich postawy w defensywie, zaangażowania w grę oraz słabe linijki statystyczne (Chandler i Smith) niewiele do gadania ma Mr. Dolan. Knicks mają problemy w obronie oraz z organizacją ataku, a to efekty odejścia Kidda oraz wpływu czy utraty w/w weteranów.
Podejrzewam, że nazwiska pokroju George’a Karla (pracował ze Smithem, Anthonym i Feltonem) oraz Lionella Hollinsa mogłyby wykrzesać z potencjału drużyny znacznie więcej niż dzisiejszy Woodson.
Niby masz rację, nie są to postacie anonimowe, jednak jak popatrzy się na to co wyrabiają, już tak różowo nie jest, i wg mnie nie do końca jest to wina Woodsona. Stat, to już historia, chociaż trzeba mu oddać, że ciągle walczy, Felton dla NY grał dobrze, ale przed transferem do Denver, teraz to już nadaje się tylko na dobrego zmiennika, Smith wywalczył dobry kontakt, i ma gdzieś poważne granie, a Anthony myślami jest już poza NYK. To tak na szybko trójka którą wymieniłeś, a jest jeszcze niezadowolony Shumpert, co zresztą nie jest dziwne, bo chłopak nie może być pewny swojej pozycji w zespole, Bargnani, którego obecność w Knickach to jakiś niesmaczny żart, stary Prigioni, no i MWP, który bardziej dba o wpisy na twiterze, niż o swoją pozycję w zespole. Ja jestem kibicem NYK od wielu lat, i nie mogę uwierzyć w indolencję władz Knicków. Ten sezon, jak i następny jest już z góry skazany na straty, ale od sezonu 2015/2016 można zacząć coś budować, obawiam się jednak, że z Dolanem przy sterach, jest to po prostu niemożliwe. Na koniec jeszcze wrócę do sprawy Melo, od samego początku byłem przeciwny jego transferowi, uważałem że NYK oddają za niego zbyt dużo, i rozbijają ciekawą ekipę, w której było widać chemię, i radość z gry, nawet mimo obecności Pringelsa na ławce, po czasie okazuje się, że miałem rację, bo lider z niego żaden, i do tego strasznie stroi fochy.