PORTLAND TRAIL BLAZERS 113:118 INDIANA PACERS OT
– Kto nie oglądał, niech żałuje. Świetny mecz, chyba jeden z lepszych w tym sezonie. Wyrównana walka przez cały czas, wielkie rzuty, świetne występy indywidualne, dogrywka – czego chcieć więcej? Po 53 minutach świetnego widowiska lepsi okazali się Pacers, dla których jest to czwarte zwycięstwo z rzędu oraz 24. w 26 meczach na własnym parkiecie. Z bilansem 39-10 są najlepszą drużyną w lidze. Blazers po świetnym starcie i 31 zwycięstwach w 40 pierwszych meczach teraz nieco osłabli, na 10 ostatnich spotkań wygrali tylko cztery. Dziś pierwsze od 2009 roku zwycięstwo w Indianie zdecydowanie było na wyciągnięcie ręki i zabrakło naprawdę niewiele. Kilka prostych błędów w dogrywce, kilka zbyt wielkich rzutów Pacers (Hill!). Szkoda, bo przed Portland kolejne trudne mecze – teraz Timberwolves, Thunder, Clippers i Spurs. Teraz rozstrzygnie się nie tylko kwestia awansu na drugie miejsce Konferencji Zachodniej, ale też obrony trzeciej lokaty.
– Najlepszym graczem i bohaterem tego spotkania był ten, o którym spośród starterów Indiany mówi się zdecydowanie najmniej. George Hill zdobył 37 punktów (rekord kariery), zebrał 9 piłek (season-high), rozdał 8 asyst i popełnił tylko jedną stratę. Trafił 12 z 19 rzutów z gry (11-12 FT), w tym trójkę na 8 sekund do końca czwartej kwarty dającą Pacers dogrywkę.
– Jak widać, Hill nie tylko pobił swój strzelecki career-high, ale też był blisko swojego pierwszego triple-double. Do wczoraj jedynym graczem Indiany od 1985 roku z 37/9/8 był Jalen Rose (2001). W całej lidze taka linijka pojawia się po raz pierwszy od kwietnia 2013 roku (Russell Westbrook). Kiedy zwiększymy wymagania o równie wysoką skuteczność z gry oraz maksymalnie jedną stratę, to pierwszy taki występ od 2008 roku (Vince Carter) i drugi od 1995 roku (Chris Webber).
– Hill osiągnął próg 30 punktów po raz trzeci w swojej karierze, jednak dwa poprzednie przypadki pochodzą jeszcze z czasów jego gry w San Antonio Spurs (marzec 2010 i 2011, dokładnie 30 punktów na koncie). To jego szósty sezon w NBA, ale tylko dwa razy miał niższą średnią punktową niż teraz (11 ppg). W dwóch poprzednich meczach Hill zdobył łącznie.. 7 oczek. Dziś miał na koncie więcej punktów niż w czterech poprzednich spotkaniach razem. Przeciwko Pacers wyrównał swoje rekordy kariery w liczbie celnych i oddanych rzutów wolnych (11-12), tymczasem w siedmiu poprzednich meczach dostał się na linię łącznie tylko 11 razy. Ale dziś te wszystkie porównania tracą jakiekolwiek znaczenie. Wielki mecz.
– Hill zdobył dziś aż 12 punktów w pomalowanym (skuteczność 6-9). To także jego nowy rekord kariery. Po raz czwarty udało mu się w tej kategorii przekroczyć próg 10 punktów. Ostatni taki występ miał miejsce w 2011 roku, także przeciwko Blazers.
– Poza Hillem świetnie spisał się również David West, który zdobył 30 punktów (rekord sezonu) i zebrał 10 piłek. Trafił 13 z 16 rzutów z gry. Wraz z Hillem zdobyli 28 z 37 ostatnich punktów Indiany w tym meczu. Pobawmy się w dodawanie, West i Hill rzucili dziś łącznie 67 punktów (25-35 FG, 2-4 3pt) i zebrali 19 piłek, tymczasem trójka pozostałych starterów (George, Hibbert i Granger, Stephenson nie grał) zanotowała razem tylko 28 punktów przy 10-41 z gry i 1-7 za trzy oraz 18 zbiórek.
– Paul George, który w pierwszym starciu z Portland trafił 5 trójek w ciągu trzech ostatnich minut meczu i zdobył łącznie rekordowe w karierze 43 punkty, dziś spudłował aż 18 z 23 rzutów z gry (1-6 3pt) i zanotował 17/6/7, ale w dogrywce trafił „daggera” powiększającego prowadzenie Indiany do pięciu punktów. Statsy są jednak takie, że w siedmiu ostatnich meczach jego skuteczność z gry wynosi 30,2%, a za trzy – 19,5%. Roy Hibbert trafił 2 z 8 rzutów z gry, Danny Granger 3 z 10. Bardziej skuteczny był Rasual Butler, który w 20 minut z ławki zdobył 10 punktów (rekord sezonu, 3-4 FG).
– Dla Westa to już 25. występ na poziomie 30 punktów i 10 zbiórek w karierze, ale jeszcze nigdy wcześniej nie miał przy tym tak wysokiej skuteczności z gry. W ciągu ostatnich 29 lat tylko jeden gracz Pacers zanotował 30/10, trafiając przynajmniej 80% rzutów – Steve Stipanovich (1987). West w ośmiu ostatnich meczach notuje średnio 19 punktów (53,8% FG).
– W Indianie szalał Hill, w Portland – Damian Lillard. Rozgrywający Blazers udowodnił, że zasługuje na Mecz Gwiazd (i cztery inne eventy podczas ASW), rzucając 38 punktów (15-26 FG, 4-7 3pt) i rozdając 11 asyst. Lepszy dorobek punktowy miał w swojej karierze tylko raz – dokładnie miesiąc temu zdobył przeciwko Kings 41 punktów, ale wtedy Portland również poniosło porażkę. Co więcej, to jedenasty w karierze występ Lillarda z min. 30 punktami, ale Blazers mają w tych meczach bilans.. 2-9. W ciągu ostatnich dwóch sezonów każdy gracz, który przekroczył trzydziestkę przynajmniej 10 razy, ma w tych spotkaniach bilans na poziomie min. 40% wygranych. Lillard – 18,2%.
– Lillard stał się pierwszym graczem w historii organizacji Blazers, który w trakcie jednego sezonu miał więcej niż jeden występ na poziomie 35 punktów i 10 asyst. W sezonie 1994/95 Rod Strickland (który, mała dygresja, grał w swojej karierze dla aż 19 trenerów – to oczywiście rekord ligi) miał cztery mecze z 30/10. Ostatnim graczem, który zanotował 35 punktów oraz 10 asyst przeciwko Pacers, był Kobe Bryant w 2009 roku. Nie byłbym sobą, gdybym tego nie napisał – ostatnim graczem Portland z 38 punktami i 11 asystami na koncie był Clyde Drexler (1992).
– W ramach pocieszenia po porażce – 325 trójek, które Lillard trafił od początku swojej kariery w NBA, to już w tej chwili rekord NBA w liczbie celnych rzutów z dystansu w ciągu dwóch pierwszych sezonów. Dziś rozgrywający Portland wyprzedził pod tym względem Klaya Thompsona (322), wcześniej zostawiając za plecami Stephena Curry’ego (317), Damona Stoudamire’a (309) i Kyle’a Korvera (307).
– Co jeszcze w Portland – LaMarcus Aldridge zdobył 22 punkty i zebrał 9 piłek, ale też popełnił 6 fauli, spudłował 15 z 24 rzutów, a w dogrywce zaliczył „asystę” do Davida Westa. Wesley Matthews zdobył 19 punktów (wszystkie po przerwie, 7-22 FG, z czego 0-6 w pierwszej połowie). Bardzo dobrze spisał się Robin Lopez, który zdobył 17 punktów (oczko mniej od rekordu sezonu) i zebrał 14 piłek.
– Dziś Blazers po raz czwarty w tym sezonie grali mecz z dogrywką i dopiero dziś ponieśli pierwszą porażkę. Do wczoraj wygrali 9 z 10 ostatnich spotkań z OT.
OKLAHOMA CITY THUNDER 102:103 ORLANDO MAGIC
– W takich chwilach słowo „tank***nie” staje się zakazane. Magic w starciu z najlepszą drużyną Zachodu mającą w swoim składzie prawdopodobnie przyszłego MVP byli oczywiście skazani na porażkę, ale stało się coś niesamowitego i po wsadzie Tobiasa Harrisa (18 pkt, 6-17 FG) równo z syreną niespodzianka stała się faktem. To może być najlepszy moment Orlando w tym sezonie. Wiecie, że Magic wygrali już czwarty kolejny mecz u siebie? Przerwali również serię pięciu porażek z Thunder, dla których była to dopiero druga przegrana w ostatnich 14 meczach.
– Buzzer-beatera kojarzymy najczęściej z rzutem, ale zwycięski wsad Harrisa nie jest pierwszym podobnym przypadkiem w historii NBA. Ostatnim graczem, który w sytuacji, gdy jego drużyna przegrywała, zdobył zwycięskie punkty wsadem wraz z końcową syreną, był Jerry Stackhouse w 2002 roku (wybaczcie jakość).
– Kevin Durant po pierwszej kwarcie miał 15 punktów z 7 rzutów oraz 5 zbiórek i 3 asyst, ale dalszej części meczu już nie udało mu się zdominować. Choć w całym spotkaniu zanotował 29 punktów (10-22 FG), 5 zbiórek oraz wyrównujące rekord kariery 12 asyst (6 TO), to jednak zaliczył bardzo słabą czwartą kwartę, w której spudłował 6 z 7 rzutów. To po jego pudle poszła kontra zakończona wsadem Harrisa. Z Oklahomą było tak samo – Thunder zdobyli 36 punktów w pierwszej kwarcie i 65 do przerwy, by w czwartej odsłonie trafić tylko 5 z 18 rzutów i zdobyć 14 punktów. Możemy krytykować Duranta, ale to wciąż linijka na poziomie 29/5/12. W tym sezonie to jego czwarty występ z 25 punktami i 10 asystami, w całej lidze tylko dwóch graczy ma ich więcej (Curry 9, Paul 6).
– Gdyby Thunder wygrali, pisałbym głównie o kolejnym bardzo dobrym występie Serge’a Ibaki, który zdobył 26 punktów (10-13 FG), zebrał 6 piłek i zablokował 5 rzutów. Na 14 ostatnich spotkań, w których Thunder odnieśli łącznie 12 zwycięstw, Ibaka aż dziewięć razy przekroczył próg 20 punktów (w ostatnich dziewięciu – 6 razy).
– Dla Magic 18 punktów zdobył Harris, 16 miał Arron Afflalo (3-11 FG, 9-10 FT), 14 Glen Davis (7-8 FG) i również 14 Victor Oladipo (5 zb, 3 ast, 5-7 FG, 22 min).
LOS ANGELES LAKERS 112:98 PHILADELPHIA 76ERS
– Anthony Davis zastąpi Kobego Bryanta w Meczu Gwiazd. To oznacza, że po raz pierwszy od 1996 roku nie zobaczymy w All-Star Game żadnego reprezentanta Jeziorowców.
– Steve Nash w dniu swoich 40. urodzin (sto lat Steve!) udowodnił, że nie ma jeszcze zamiaru się skończyć i zdobył rekordowe w tym sezonie 19 punktów (8-15 FG). W 28 minut gry dołożył również 4 zbiórki i 5 asyst. Nash jest piątym graczem w historii NBA, który obchodził „czterdziestkę” na parkiecie. Zarówno on, jak i pozostała czwórka, wygrali te mecze. 19 punktów to najlepszy wynik 40-latka od 2004 roku (Karl Malone, także w barwach Lakers). Ostatnim zawodnkiem po czterdziestce, który był najlepszym strzelcem swojej drużyny, był Michael Jordan (2003). W historii ligi tylko trzech innych rozgrywających grało po ukończeniu 40 lat – Bob Cousy, John Stockton i Jason Kidd.
– Wrócił Nash, wrócił Steve Blake (14 pkt, 8 ast, 4-5 3pt, 0 TO), jest jeszcze Jordan Farmar, który dziś odpoczywał – wygląda na to, że powoli możemy wycofywać ze swoich składów fantasy Kendalla Marshalla, choć nie tak prędko – Marshall, który byłby drugim podającym ligi (9.2 asyst na mecz), gdyby nie miał na koncie tylko 22 rozegranych meczów, dziś w mniej niż 20 minut rozdał aż 10 asyst. Ostatnim graczem Lakers, który dokonał tej sztuki, był sam Magic Johnson (1989). W lidze ostatni taki występ miał miejsce ponad rok temu (Will Bynum). Skoro już tu jesteśmy, to czy wiecie, że w 1995 roku niejaki Randy Woods z Clippers rozdał 11 asyst w 12 minut?
– Dziś Lakers mieli więcej graczy z double-digits, niż wszystkich dostępnych na koniec meczu z Cavaliers. Próg ten przekroczyło aż sześciu zawodników gości, poza wspomnianymi Nashem i Blakiem zrobili to też Wesley Johnson (17 pkt, 5 stl), Ryan Kelly (15 pkt, 8 zb), Chris Kaman (17 pkt, 8 zb) i Jordan Hill (14 pkt, 6-7 FG).
– Dla Sixers jeszcze więcej zawodników dostarczyło przynajmniej 10 punktów (aż siedmiu), ale nawet mimo to Philadelphia przegrała u siebie po raz siódmy z rzędu (najdłuższa seria od sezonu 1996/97) i jest 1-10, gdy pozwala rywalom na trafienie przynajmniej połowy rzutów (Lakers dziś 50,6%). Tony Wroten miał 16 punktów (6-9 FG) w 18 minut, Evan Turner dodał 15/7, Spencer Hawes zaliczył 15 punktów, 11 zbiórek i 3 asysty. James Anderson zdobył 12 punktów (4-6 FG), 11 miał Elliot Williams. Po 10 oczek na skuteczności 4-12 z gry dołożyli Michael Carter-Williams (6 zb, 7 ast) i Lavoy Allen (9 zb).
CLEVELAND CAVALIERS 115:113 WASHINGTON WIZARDS
– Czy to przypadek, że dzień po zwolnieniu swojego generalnego menedżera, Chrisa Granta, Cavaliers rzucili 115 punktów (67 do przerwy!) i przerwali serię sześciu porażek? Wizards parę dni temu mieli dodatni bilans po raz pierwszy od lat, wygrywając wówczas z Thunder i Blazers, by dziś znów spaść poniżej granicy 50% zwycięstw, przegrywając z Cleveland Cavaliers. Nic mnie już nie zdziwi.
– Kyrie Irving trafił 5 z 11 rzutów z gry, ale też wszystkie 13 osobistych i zdobył 23 punkty, rozdając również aż 12 asyst (wyrównany rekord kariery). Dion Waiters trafił 11 z 18 rzutów z gry i zdobył 24 punkty. Już po raz 11. w tym sezonie Waiters zdobył jako rezerwowy min. 20 punktów. Lepsi pod tym względem są tylko Nick Young (16) i Jamal Crawford (13).
– CJ Miles dodał 18 punktów w 25 minut (7-11 FG). Strzelecki rekord sezonu pobił Alonzo Gee, rzucając 11 punktów (7 zb, 4-6 FG). Tristan Thompson otarł się o double-double z 10 punktami i 8 zbiórkami. Anthony Bennett jeszcze nie przypomina jedynki Draftu, ale już wygląda jak gracz NBA (8 pkt, 6 zb). W trzech ostatnich meczach notował średnio 11 punktów i 5 zbiórek, jestem dumny. Do 28 stycznia, kiedy to rozegrał najlepszy jak dotąd mecz w swojej karierze (15 pkt, 8 zb), jego średnie wynosiły 2.4 punktów, 2.3 zbiórek, 25,9% z gry i 14,3% za trzy. Wygląda na to, że Bennett właśnie się „ogarnia”. Dziś był +13 w 21 minut.
– Cavaliers w tym sezonie nie wygrywają za dużo, ale gdy rzucają przynajmniej 109 punktów, są 9-2. Nawet oni. Wizards nie rozegrali złego meczu w ataku, ale nie wolno dopuścić do utraty 115 punktów, nie tankując. John Wall miał 32 punkty, 5 zbiórek i 10 asyst (10-19 FG, 10-12 FT). Nigdy bym nie powiedział, że to dopiero drugi w jego karierze występ na poziomie 30 punktów i 10 asyst. Co więcej, pierwszy miał miejsce dość dawno, bo w marcu 2011 roku, i wówczas Wall potrzebował do tego (również 32/5/10) aż dwóch dogrywek i 51 minut gry. 19 punktów i 8 zbiórek zanotował Marcin Gortat (9-12 FG). Polak w tym sezonie tylko raz zgromadził na swoim koncie więcej punktów, 27 listopada przeciwko Bucks rzucił 25. Martell Webster oddawał tylko rzuty za trzy i z dziesięciu trafił aż sześć (18 pkt). Trevor Ariza zanotował 14/6/3/3, Nene 13/8/5/4.
SACRAMENTO KINGS 89:99 BOSTON CELTICS
– Celtics wygrali trzy kolejne mecze po raz pierwszy od początku grudnia. Dziś pokonali Sacramento Kings bez Rudy’ego Gaya, ale sami również musieli radzić sobie bez Rajona Rondo i Avery’ego Bradleya. Dla Królów to z kolei piąta z rzędu porażka na wyjeździe. Tyle mówiło się o tym, że Gay ma negatywny wpływ na swój zespół, jednak od czasu transferu do stolicy Kalifornii to inny zawodnik. Kings są bez niego 0-4.
– Co ciekawe, Celtics mieli w tym meczu aż trzy długie serie zdobytych punktów bez odpowiedzi ze strony Kings. Gospodarzom udało się zanotować runy 15-0 (najdłuższy w tym sezonie), 12-0 i 10-0.
– Jared Sullinger rozegrał dziś zdecydowanie najlepszy mecz w karierze – zdobył 31 punktów (career-high, 14-24 FG, 14 pkt w 4Q) i zebrał 16 piłek. Co więcej, już zdołał się zapisać w bogatej historii najbardziej tytułowanej organizacji NBA, bowiem przed nim żaden gracz Bostonu nie zanotował 30/15 w wieku maksymalnie 21 lat! Trzem udało się to rok później (Tom Heinsohn 3 razy, Al Jefferson 2 razy, Dave Cowens). Przed Big Alem (2007) ostatnim zawodnikiem Celtics, który w jednym meczu miał 31 punktów i 16 zbiórek, był dopiero Robert Parish w 1989 roku.
– 31 punktów i 16 zbiórek miał również DeMarcus Cousins, ale w jego przypadku do podobnych występów już powoli się przyzwyczajamy. To jego trzecie 30/15 w tym sezonie. Dziś DMC trafił 11 z 19 rzutów z gry oraz 9 z 11 wolnych. 24 punkty oraz 6 asyst dołożył Isaiah Thomas (9-23 FG). Derrick Williams, który pod nieobecność Gaya miał być tym trzecim, zanotował co prawda double-double (11 pkt, 12 zb), ale spudłował 9 z 11 rzutów z gry. Kings mieli tylko 35,6% skuteczności przy 45,5% Celtics. Chyba wystarczy.
– Poza Sullingerem świetny mecz zagrał również Jerryd Bayless, dla którego był to najlepszy występ w barwach Bostonu. Zdobył 19 punktów, trafiając 7 z 9 rzutów z gry, w tym 4 na 5 trójek. Celtics są 6-1, gdy rzuca przynajmniej 15 punktów. 17 oczek dodał Jeff Green (6-20 FG). W sześciu ostatnich meczach skrzydłowy Bostonu trafił 33,3% rzutów z gry – ten wynik byłby jeszcze gorszy, gdyby nie świetny występ w poprzednim spotkaniu z Sixers. W każdym razie, z jego skutecznością na pewno mogłoby być znacznie lepiej. Kelly Olynyk uzbierał 11 punktów, 9 zbiórek i 5 asyst. Debiutant C’s stanął wraz z Baylessem na czele ławki, która „pokonała” Sacramento 37-12.
BROOKLYN NETS 95:111 DETROIT PISTONS
– Pistons, wygrywając z Nets po raz trzeci w tym sezonie, zapewnili sobie tie-breakera z nimi, w razie gdyby był potrzebny. Wiecie, różnie może być. Tłoki przegrały sześć z ośmiu poprzednich meczów, ale że grają na Wschodzie, tracą tylko 1,5 meczu do ósmego miejsca, nawet mając bilans 20-29.
– Ten mecz był jednostronny już od samego początku. Po pierwszej kwarcie Pistons prowadzili 30:17, po drugiej – 67:44. Nets jeszcze ani razu w tym sezonie nie stracili w pierwszej połowie tylu punktów. Gospodarze byli dziś tak skuteczni (51,2%), że nie można nawet po ludzku ponarzekać na Josha Smitha czy Brandona Jenningsa. Gdyby ktoś koniecznie chciał się doczepić, nie musiałby długo szukać, bo Detroit miało aż 23 straty (wyrównany season-high), ale z drugiej strony – co zagrali Nets (36% FG)?
– Brandon Jennings poflirtował z triple-double, miał 26 punktów, 10 zbiórek i 9 asyst. Nie mogło być idealnie, bowiem popełnił aż 8 strat, ale z drugiej strony – trafił 8 z 13 rzutów z gry, w tym 5 z 7 za trzy. Od 1985 roku tylko dwóch graczy Detroit notowało 26/10/9. To Grant Hill (11 razy, po raz ostatni w 1999) i Jerry Stackhouse (2001). Temu ostatniemu „wymsknęło się” przy tym aż 9 strat, więc Jennings nie był najgorszy. Poza tym, co powiecie na linijkę Josha Smitha, który miał 23 punkty, 8 zbiórek, 7 asyst i 4 bloki, ale przede wszystkim trafił 9 z 16 rzutów z gry? Widocznie raz na jakiś czas może zdarzyć się mecz, w którym obaj – zarówno Jennings, jak i Smith – trafią więcej niż 15% 50% rzutów. Jennings od Świąt do wczoraj tylko raz w aż 18 meczach przekroczył tą granicę.
– Andre Drummond miał 16 punktów (7-12 FG) i aż 22 zbiórki. To jego rekord kariery (tak jak i również 14 zbiórek w obronie) najlepszy wynik gracza Detroit od marca 2009 roku (Antonio McDyess). Przed Drummondem jednak jeszcze dłuuuga droga, bo Ben Wallace miał na koncie aż 15 występów z taką liczbą zbiórek, natomiast Dennis Rodman – 45. Z drugiej strony – w całej historii NBA dokonało tej sztuki tylko trzech młodszych graczy (Andre – 20 lat, 181 dni) – John Drew (dwa razy, 1974 i 1975), Dwight Howard (2003) i Tyson Chandler (2006). To już drugi w tym sezonie mecz, w którym Drummond zebrał z tablic 20 piłek. Więcej niż jeden taki występ ma tylko czwórka Jordan, Howard, Aldridge, Varejao. Kyle Singler miał 16 punktów, Greg Monroe 12.
– Jason Terry obudził się i trafił 6 rzutów za trzy. Zdobył 18 punktów, co jest jego najlepszym wynikiem w tym sezonie (notuje w nim 4.8 ppg, 38,3% FG, 69,2% FT!). Mason Plumlee dostarczył 13 punktów oraz 8 zbiórek. Joe Johnson w 22 minuty dodał 16 punktów (4-7 3pt). Reggie Evans miał prawie-double-double (11 pkt, 9 zb, +13), Deron Williams zdobył 10 punktów, ale miał najgorsze w drużynie -22. Nets zawiedli, Alan Anderson po bardzo udanym meczu ze Spurs trafił 1 z 8 rzutów z gry, Mirza Teletović spudłował wszystkie pięć (trójek), Shaun Livingston rozdał swoją 1500. asystę w karierze, ale też miał tylko cztery punkty.
DENVER NUGGETS 90:117 NEW YORK KNICKS
– Mike Woodson utrzymał swoją posadę choć na chwilę, Knicks zakończyli dziś serię trzech porażek, ale jego zwolnienie jest już chyba tylko kwestią czasu. Zobaczymy.
– Carmelo Anthony zdobył dziś 13 punktów w pierwszej kwarcie. To 17. mecz w tym sezonie, w którym Melo już po 1Q ma na koncie dwucyfrową liczbę punktów. Lepszy pod tym względem jest tylko Kevin Durant (19). Co jednak ciekawe, mimo tylu punktów lidera pierwsza kwarta była w wykonaniu gospodarzy zdecydowanie najsłabsza. Po 12 minutach Knicks przegrywali 20:26, w trzech kolejnych kwartach rzucić aż 97 punktów. W całym meczu trafili 56,5% rzutów z gry, co tak jak 117 punktów jest ich trzecim najlepszym wynikiem w tym sezonie. Nuggets na tak wysoką skuteczność w tym sezonie nie pozwolili wcześniej nikomu.
– Anthony przeciwko swojej byłej drużynie zdobył 31 punktów, trafiając 12 z 21 rzutów. Standardowy, typowy dobry występ Carmelo, w sumie nic specjalnego, poza tym, że dziś stał się on trzecim eks-graczem Nuggets, który zdobył przeciwko nim 30 punktów więcej niż raz. Pięć razy zrobił to Kiki Vandeweghe, Chauncey Billups – dwukrotnie.
– Oczywiście sam Carmelo tego meczu dla Knicks nie wygrał. Na aż 117 punktów złożyli się również m.in. Amare Stoudemire (17 pkt, 8 zb, 9-12 FG), JR Smith (13 pkt), Jeremy Tyler (12 pkt, 11 zb, 5-9 FG, drugie double-double w karierze) i Tyson Chandler (12 pkt, 8 zb, 6-7 FG).
– Dla Denver 24 punkty i 7 asyst zanotował Ty Lawson (9-17 FG). Wilson Chandler miał 17 punktów i 7 zbiórek, Randy Foye dostarczył 13/6, z kolei Kenneth Faried zdobył 12 punktów, ale miał najgorsze w drużynie -29. Wymieniłem tylko starterów, bo ławka przegrała swój mecz 21-60. Nuggets trafili 42% rzutów z gry.
UTAH JAZZ 81:103 DALLAS MAVERICKS
– Mavericks prawie zostali dogonieni przez Grizzlies, ale udało im się odeprzeć ten atak i po dzisiejszej, łatwej, czwartej z rzędu wygranej mają nad Memphis już 2.5 meczu przewagi. Jazz przegrali czwarte kolejne spotkanie i mają najgorszy bilans na Zachodzie.
– Dirk Nowitzki rozegrał tylko 26 minut, ale zdołał po raz szósty z rzędu rzucić 20 punktów (5-9 FG, 8-9 FT). W całej swojej karierze przekroczył ten próg w aż 38 spotkaniach z Utah. Więcej razy dokonał tej sztuki tylko przeciwko Houston Rockets (41). Monta Ellis miał 22 punkty, po 12 dostarczyli Samuel Dalembert (6-8 FG) i Jose Calderon (4-7 3pt). Mavs byli lepsi we wszystkim, po prostu, co tu dużo mówić. Przede wszystkim udało im się zatrzymać Jazz na tylko 18 punktach z pomalowanego. Goście uciekli na obwód, skąd oddali rekordowe w historii klubu 35 rzutów z dystansu, ale trafili tylko 12 z nich (Dallas 10-18).
– Kolejny dobry występ zaliczył Marvin Williams, który trafił pięć pierwszych rzutów i zdobył 21 punktów (8-15 FG, 5-8 3pt), wszystkie w pierwszej połowie. Trey Burke dołożył 13 punktów (5-15 FG), Richard Jefferson miał 10. Mavericks zdobyli 100 punktów w 14 z ostatnich 15 meczów, więc trudno ich pokonać, rzucając 81. Jazz przegrali 21 z 24 spotkań w American Airlines Center.
MINNESOTA TIMBERWOLVES 91:98 NEW ORLEANS PELICANS
– Pelicans rozegrali pod tą nazwą swój pierwszy mecz w National TV i świat zobaczył Anthony’ego Davisa (26 pkt, 10 zb, 10-16 FG, 6-8 FT). Świeżo upieczony all-star rozegrał kolejny bardzo dobry mecz i jest na dobrej drodze do utrzymania swoich średnich 20.5 punktów, 10.5 zbiórek i 3.3 bloku. Gdyby udało mu się skończyć sezon z 20/10/3, stałby się pierwszym graczem z takim osiągnięciem od dokładnie 20 lat (Alonzo Mourning). Od 1973/74, kiedy bloki stały się statystyką, taki sezon zaliczyło tylko pięciu graczy: Mourning, Shaquille O’Neal, David Robinson, Hakeem Olajuwon i Bob McAdoo. Do tego grona może dołączyć Davis, który za miesiąc skończy 21 lat.
– Kevin Love miał 26 punktów oraz 19 zbiórek (6-20 FG, 14-17 FT), ale Timberwolves przegrali. Ech, to nie pierwszy i nie ostatni raz. Love ma na koncie najwięcej w lidze, bo aż 14 występów na poziomie 25 punktów i 15 zbiórek w tym sezonie. Co więcej, skrzydłowy Wilków zanotował takie statystyki w każdym z czterech ostatnich meczów. Od sezonu 1990/91 nikt nie miał dłuższej serii. W tym okresie serię czterech takich spotkań mieli również Shaquille O’Neal (trzy razy), Tim Duncan (2002) i Shawn Marion (2006).
– Corey Brewer zdobył 16 punktów (6-10 FG), Ricky Rubio i Kevin Martin dodali odpowiednio 11 i 15, ale trafili razem tylko 6 z 21 rzutów z gry. Ławka rezerwowych przegrała starcie z Pelicans 15-30.
– Pelicans zaczynali czwartą odsłonę z aż 10-punktową stratą, jednak w ciągu ostatnich 12 minut rzucili 37 punktów. To ich druga najlepsza kwarta w tym sezonie, pierwsza również miała miejsce w starciu z Timberwolves (39 pkt). Eric Gordon zdobył 20 punktów (8-15 FG), Brian Roberts dodał 16 punktów, 4 zbiórki i 6 asyst.
TORONTO RAPTORS 105:118 LOS ANGELES CLIPPERS
– Blake Griffin (36 pkt, 8 zb, 13-18 FG, 10-13 FT, 28 min) jest pierwszym graczem Clippers od 1979 roku (World B. Free), który w trzech meczach z rzędu zdobył min. 35 punktów. Dłuższą serię miał tylko Bob McAdoo w sezonie 1975/76, kiedy to przekroczył ten próg w czterech kolejnych spotkaniach. Chris Paul może wrócić już w kolejnym meczu, ale pod jego nieobecność zdaliśmy sobie sprawę z tego, jak dobrym koszykarzem jest Blake Griffin. Nikt nie zdobył 36 punktów w 28 minut (lub mniej) od 2008 roku (Kevin Martin). To 20. taki występ od 1985 roku, 18 razy kończył się wygraną. Jeśli chodzi o Clippers, 29 lat temu bardzo blisko dzisiejszego wyczynu Griffina był Derek Smith, który w 28 minut miał 35 punktów.
– Clippers pojawili się dziś na linii rzutów wolnych aż 54 razy. To w największej mierze zasługa DeAndre Jordana (18 pkt, 13 zb), który pobił dziś rekordy kariery w liczbie celnych (10) i oddanych (22) osobistych. Poza nim i Griffinem sporo razy na linii widzieliśmy również Jamala Crawforda, który trafił tylko 4 z 13 rzutów z gry, ale właśnie dzięki 12-12 z wolnych zdołał zanotować 21 punktów (6 zb, 6 ast). 12 punktów zdobył Willie Green, po 11 mieli Matt Barnes i Darren Collison (4-15 FG).
– Terrence Ross, który w poprzednim meczu z Clippers rzucił 51 punktów, dziś został zatrzymany na zaledwie dziewięciu oczkach (3-10 FG). Demar DeRozan chciał nawiązać do tamtego występu i zdobył aż 36 punktów (9-21 FG, career-high 17-19 FT), ale Raptors trafili tylko 40% rzutów z gry, a Clippers prawie 51%. Kyle Lowry miał 19 punktów (6-18 FG), 11 oczek i 13 zbiórek dostarczył Jonas Valanciunas.
Najlepsi
punkty: Lillard (38)
zbiórki: Drummond (22)
asysty: Durant, Irving (12)
przechwyty: W. Johnson (5)
bloki: Ibaka (5)
straty: Jennings (8)
3pt: Terry, Webster (6)
FT: DeRozan (17)
minuty: George (46:46)
Enbiejowy typer: 5/10