Memphis Grizzlies prowadzeni przez wracającego po kontuzji Mike’a Conleya okazali się dzisiaj lepsi od New York Knicks i pokonali ich w FedExForum 98-93. Emocje mieliśmy tylko w drugiej części spotkania, bo w pierwszej koszykarze z Nowego Yorku ucięli sobie 20-minutową drzemkę. Gościom do zywcięstwa nie wsytarczyła nawet świetna postawa Hardawaya Jr. – autora 23 oczek. Grizzlies zachowli więcej zimnej krwi w końcówce, a celne rzuty Conleya i Millera były gwoździem do trumny Knicks. Co ciekawe to podpieczni Mike’a Woodsona byli dzisiaj minimalnie lepsi na desce(39-38), ale nawet zatrzymanie Randolpha i Gasola nie pomogło im dzisiaj w odniesieniu zwycięstwa.
Knicks wiedzieli, że żeby myśleć o zwycięstwie w dzisiejszym spotkaniu muszą zatrzymać podkoszową broń zespołu z Memphis w postaci Marca Gasola i Zacha Randolpha. Trzeba przyznać, że poszło im nieźle, ale kolejny raz problemy były także na obwodzie, gdzie goście nie potrafili zatrzymać dwóch Mike’ów – Millera i Conleya. Randolph widoczny był tylko na starcie pierwszej kwarty, kiedy zdobył 6 punktów i to dzięki jego trafieniom Grizzlies szybko objęli prowadzenie 14-8. Podopieczni Mike’a Woodsona starali się zmniejszać te straty, ale na ich nieszczęście bardzo słabo w spotkanie wszedł Carmelo Anthony. Nieźle spisywali się za to Pablo Prigioni do spółki z Amare Stoudemire’em, ale na każdą ich celną akcję odpowiadał Tayshuan Prince, ktory coraz częściej łączony jest z przenosinami do Minnesoty. Po pierwszej części gry Niedźwiedzie prowadziły 22-17.
W drugiej odsłonie gry znowu znacznie bardziej skoncentrowani byli goście, którzy zaliczyli run 10-2 i wyszli na pierwsze w tym spotkaniu dwucyfrowe prowadzenie. Niesamowicie skuteczny był Mike Miller, który najpierw dwukrotnie trafił zza łuku, a później dołożył 2 punkty z półdystansu. Co ciekawe przy każdym z tych 3 rzutów asystował mu Nick Calathes. Knicks zaczęli się gotować, a tradycyjnie już ich ofensywa stanęła w miejscu. Wstrzelić nie mógł się Anthony, a żaden inny zawodnik nie potrafił wziąć na siebie odpowiedzialności za zdobywanie punktów. Dopiero wejście na parkiet Hardaway’a Jr. ożywiło nieco grę gości, ale było to za mało żeby zacząć myśleć o odrabianiu strat. Wracający po kontuzji Mike Conley bardzo dobrze kierował grą swojego zespołu i to on dyktował tempo gry. Grizzlies konsekwentnie szukali dogodnych pozycji rzutowych i nie mieli żadnych problemów z oszukaniem defensywy Knicks. Po punktach Prince’a przewaga gospodarzy urosła do 18 punktów, a goście byli bezradni. W końcówce nieco obudził się Carmelo Anthony, ale jego agresywna gra do kosza potrafiła tylko częściowo zniwelować straty do Grizzlies. Do przerwy to gospodarze prowadzili w FedExForum 50-37 i byli drużyną zdecydowanie lepszą.
Obraz gry na całe szczęście zmienił nam się na początku trzeciej kwarty. Knicks wreszcie zaczęli trafiać i dzięki bardzo skutecznej grze Tysona Chandlera oraz Raymonda Feltona zaliczyli serial punktowy 11-4. Chwilę później Melo wypatrzył niepilnowanego Prigioniego, a ten trafił zza łuku i zmniejszył straty swojego zespołu do 3 oczek. Trener David Joerger musiał prosić o przerwę na żądanie, a kibice zaczęli wierzyć, że wszystko co najlepsze jeszcze przed nami. Kilkuminotwa przerwa dobrze zrobiła zawodnikom Grizzlies i po powrocie na parkiet gospodarze zaczęli grać tak jak w pierwszej części spotkania. Co prawda nie byli już tak zwarci w defensywie, ale kolejne akcje na punkty zamieniał Calathes, Miller i Conley. Gra zaczęła nam się toczyć kosz za kosz, a Knicks nie mieli zamiaru kolejny raz stracić dystansu do rywali. W końcówce 3 kwarty ze swojej klepki trafił Tim Hardaway Jr., a 2 oczka dołożył Carmelo Anthony ustalając tym samym rezultat tej odsłony(28-20). Goście przegrywali już tylko 64-66 i wwynik wciąż byl sprawą otwartą.
Decydującą część gry pięknym pick&rollem otworzył nam duet Pablo Prigioni-Amare Stoudemire i sprawił, że na tablicy wyników pierwszy raz od początku spotkania widniał remis. Goście nie zamierzali jednak oddać prowadzenia, a dobrze dysponowany dzisiaj Nick Calathes nie miał problemów z przedarciem się przez szyki obronne Knicks. Chwilę później byliśmy świadkami małego konkursu strzeleckiego. Najpierw zza łuku trafił Tim Hardaway Jr, ale szybko rachunki wyrównał Mike Miller. To jednak Knicks poczuli wiatr w żagle i postanowili pójść za ciosem. Swoją trójkę dołożył Carmelo Anthony i po raz drugi na przestrzeni 2 minut – Hardaway Jr. Gospodarze zaliczyli ogromny przestój w ataku i nie potrafili odnaleźć wspólnego języka w defensywie. Kolejne punkty dokładał Prigioni oraz Anthony i serial punktowy 9-0 zmusisł Joergera do wykorzystania kolejnej przerwy na żądanie. Goście prowadzili 82-76 i wyszli na pierwsze w tym spotkaniu poważne prowadzenie.
Sprawy w swoje ręce postanowił wziąć duet Mike Miller-Mike Conley, ale na ich nieszczęście świetnie dysponowany był dzisiaj Hardaway Jr. Niestety o ile w ofensywnie Knicks zaczęli grać na swoim poziomie, o tyle w defensywie też grali na swoim poziomie nie potrafili zatrzymać Conleya. Rozgrywający Grizzlies regularnie wymuszał faule i konsekwentnie stawał na linii rzutów wolnych. Po jego celnym rzucie z półdystansu Grizzlies na minutę przed końcem spotkania prowadzili 91-90. Wtedy na wymianę ciosów poszedł Hardaway Jr i Mike Miller. Obaj panowie celnie trafiali zza łuku, ale to wciąż gospodarze mieli oczko przewagi. W kluczowje akcji spotkania piłka powędrowała do JR’a Smitha (to on dzisiaj grał?), ale jego próba rzutu za trzy punkty nie znalazła drogi do kosza. 2 oczka z osobistych dołożył Conley i Knicks mieli 20 sekund żeby odrobić 3-punktową stratę. Dobrze kryty był jednak Carmelo Anthony, więc piłkę w swoje ręce wziął Hardaway Jr, ale tym razem fatalnie przestrzelił. Pod koszem znalazł się jednak Melo i oddał piłkę na obwód, gdzie na czystej pozycji był Pablo Prigioni, ale i po jego rzucie piłka wykręciła się z kosza. Memphis Grizzlies wygrali w FedExForum 98-93 z New York Knicks i zaliczyli 30 zwycięstwo w tym sezonie.
Memphis Grizzlies 98-93 New York Knicks
(22-17,28-20,16-27,32-29)
Grizzlies: Conley 22, Miller 19, Randolph 13, Calathes 11, Prince 10, Gasol 8, Lee 6, Koufos 4, Johnson 3, Davis 2.
Knicks: Hardaway Jr. 23, Anthony 22 (11 zbiórek), Stoudemire 12, Chandler 9, Prigioni 7 (10 asyst), Felton 6, JR Smith 4.
Tayshaun* Prince.