W niedzielny wieczór spore emocje zgotowały nam dwa zespoły z czołówki Zachodu. To był świetny mecz obu ofensyw, ale przy tym słaby obu defensyw i skończyło się meczem bardzo przyjemnym dla oka, ale też takim, który nie zapadnie szczególnie w pamięć. Mieliśmy jednak sporo ciekawych sytuacji, efektownych akcji i indywidualnych popisów. O samym spotkaniu i jego przebiegu szerzej pisałem tutaj.
Ten mecz miał kilku aktorów. Było kilku pozytywnych – Jamal Crawford, Matt Barnes, Kevin Durant, Derek Fisher, ale też byli ci negatywni tak jak Russell Westbrook, Reggie Jackson, Scott Brooks, Blake Griffin czy obrony obu zespołów. Długo można wymieniać. Każdy z nich miał swój wpływ na wynik tego spotkania.
Clippers mieli 27 punktów z kontr w pierwszej połowie i 34 w całym meczu i myślę, że ten aspekt zdecydował. Najlepsze jest to, że oni prawie cały czas grają to samo w kontrze i to nadal jest skuteczne. Chris Paul dostaje piłkę po zbiórce i bardzo często zagrywa długą piłkę, gracze z pozycji 2/3 zbiegają do prawego rogu i lewego prawie-rogu. W sumie nie wiem jak to określić, ale chodzi o miejsce z którego rzuca w tej sytuacji Jamal Crawford:
Z tego obrazka bardzo łatwo można określić też jak Clippers jadą w kontrze. Crawford i stojący w prawym rogu Barnes zawsze tam zbiegają (czasem zamieniają się tylko pozycjami). Piłkę zbierał DeAndre, on został daleko z tyłu i nie poszedł za kontrą. Drugi wysoki, w tej sytuacji Griffin, wbiegał w pole trzech sekund i był gotowy na otrzymanie alley-oopa/podania od Paula. CP3 jest kawałek za obwodem, jego już kamera nie objęła, ale to on napędza kontrę i od niego idzie podanie do Crawforda (4 sytuacja na poniższym filmiku).
Swój dzień miał Matt Barnes, który trafiał swoje trójki zarówno w kontrach, jak i w klasycznych akcjach. Trafiający tylko 31.1% z dystansu w tym sezonie Barnes tym razem trafił 6/10 i 5/6 w pierwszej połowie. Kevin Durant zostawiał mu zbyt dużo miejsca, wielokrotnie był spóźniony i to się mściło. Aż 12 z jego 14 prób z gry było niekontestowanych (nie miał żadnego obrońcy w promieniu 4 stóp, tj. około 1.20m).
To jest przykład zgubienia krycia przez Duranta jakich w tym meczu było sporo. Akcja wygląda jakby Barnes miał grać pick’n’roll z Griffinem, a Chris Paul wychodzi na obwód, żeby zrobić sobie czystą pozycję. Nie wiem czy takie miało być początkowe założenie akcji i coś nie wyszło czy to miała być zmyłka, ale nie ma to większego znaczenia.
Durant wraca się, żeby pomóc bronić przy ewentualnej penetracji CP3, ale nikt nie przejmuje krycia przy Barnesie. Griffin wypycha Duranta i jeszcze mocniej otwiera prawą stronę Mattowi. Ibaka jest już zwyczajnie za daleko, żeby postraszyć rywala. Paul jak zwykle wszystko widzi, przerzuca piłkę na drugą stronę do kolegi, a ten bez problemu trafia, obrońcy znowu się pogubili.
Jamal Crawford miał swój świetny dzień, zdobył 36 punktów i wielokrotnie karał obronę rywali grając w pick’n’rollach (tutaj można obejrzeć jak Jamal zdobywał punkty). Popisał się też dwoma kluczowymi rzutami. Poniżej ten, który ostatecznie zamknął ten mecz i zdecydował o zwycięstwie Clippers.
Crawford gra pick’n’roll z Griffinem. Korzysta z zasłony, szybko robi obrót wokół własnej osi i rusza w drugą stronę. Derek Fisher gubi się na zasłonie od Blake’a i już nie jest w stanie nadążyć za Crawfordem. Chris Paul znowu to widzi i wychodzi dalej za obwód, żeby wyciągnąć Russella Westbrooka i zrobić jeszcze więcej miejsca koledze.
Efekt jest taki, że Crawford nie musi rzucać przez łapy i może oddać rzut z czystej pozycji. Fisher jest spóźniony, Westbrook jest za daleko i nie schodzi do pomocy, a Ibaka spodziewa się penetracji.
Za całą sytuację należy zganić też Scotta Brooksa. Pomysł grania line-upem z Westbrookiem, Jacksonem i Fisherem w końcówce był bardzo głupi, bo było pewne, że oni nie wyrobią w obronie przeciwko wyższym rywalom. Przez zmiany krycia stworzyły się mismatche o których się filozofom nie śniło. Fisher kryjący Griffina? Westbrook kryjący DeAndre? Proszę bardzo!
Teraz Brooks musi sobie zadać pytanie, czy faktycznie musi wystawiać słabego tego dnia Jacksona zamiast mogącego dać dużo więcej w obronie Sefoloshy w końcówkach. Gdy ma się w drużynie takie gwiazdy jak Durant czy Westbrook, do tego trafiającego jak w transie Dereka Fishera to po co kolejny obwodowy nastawiony głównie na atak? Założę się, że Crawford przynajmniej jeden ze swoich kluczowych rzutów przestrzelił gdyby miał przeciwko sobie Szwajcara (Fishera przesunęłoby się na Barnesa, tutaj nie byłoby, aż takiej straty w obronie jak przy kryciu Crawforda przez Fisha).
Kolejne sytuacje w których Brooks nie pokazał się za dobrze to częste powtarzanie zagrywek w kolejnych posiadaniach przez jego drużynę. Akcje z powyższego filmiku zdarzyły się w nieco ponad minutę gry. Za każdym razem zaczynało się od tego samego.
W akcji bierze udział trzech zawodników, dwaj pozostali (Sefolosha i Ibaka) są gotowi na otrzymanie piłki i rzut z półdystansu/dystansu. Akcja zaczyna się od przebiegnięcia między Durantem, a kryjącym gracza z piłką (w tym przypadku Paulem) przez Jacksona. Gdy Reggie znajdzie się już na obwodzie i wprowadzi zamieszanie w obronę Clippers, szybko grany jest pick’n’roll Westbrooka z Durantem.
Westbrook z Jacksonem ściągają na siebie trójkę obrońców (nominalnie kryjących ich, czyli Paula i Crawforda + Barnesa, który powinien kryć Duranta). Russellowi nie pozostaje nic innego jak zagrać piłkę w środek do czyściutkiego jak łza Kevina. DeAndre Jordan jeszcze zdąży udzielić pomocy, ale KD wygra tą sytuację i zdobędzie punkty.
Wracając jeszcze do najlepszych w tym spotkaniu i ich sposobach na zdobywanie punktów to po stronie Thunder najlepiej statystycznie zaprezentowali się Durant (42 punkty, 10 asyst) z Ibaką (20 punktów, 6 zbiórek). W pierwszej połowie obaj rozegrali między sobą mnóstwo pick’n’popów kończonych trafieniem Ibaki z półdystansu. Dzięki takim akcjom Hiszpan miał 16 oczek po pierwszej połowie, a Durant 8 asyst.
W drugiej połowie Durant już mniej dzielił się piłką, przez co Ibaka przestał grać tak dobrze jak to miało miejsce wcześniej. KD grał więcej 1-na-1, a Serge skupił się bardziej na defensywie.
Oprócz popisów ofensywnych obu panów można zauważyć kilka sytuacji, w których Durant i Ibaka kryli Griffina. Blake nie był w stanie sobie wypracować sytuacji przeciwko Ibace, który pewnie bronił sytuacje przeciwko rywalowi. A że Griffin nie trafiał dzisiaj z półdystansu, a pick’n’popy z jego udziałem nie przynosiły oczekiwanych rezultatów.
Ostatni gracz, o którym dzisiaj – Derek Fisher. Pokazał, że stary też potrafi. Pewne trafienia zza łuku w wielu ważnych sytuacjach i z ręką obrońcy na twarzy to jego specjalność. Szkoda, że przestał trafiać w końcówce i padł też ofiarą złego ustawienia drużyny przez Scotta Brooksa, bo mógł zdecydować o losach meczu. I pewnie jeszcze nie jeden raz to zrobi. Jeśli pozostanie zdrowy to jego doświadczenie i bycie clutch będzie jednym z najważniejszych warunków do sukcesów Thunder w play-offach.
Bardzo fajny artykuł, oby więcej takich analiz :) Uważam, że winę za porażkę ponosi głównie Scott Brooks. To co w końcówce grali Thunder ( zarówno w ofensywie, jak i w defensywie – tu przez mismatche ) wołało o pomstę do nieba. Tak grając kluczowe fragmenty ciężko wygrywać mecze. Trójka przez ręce w wykonaniu Westbrooka w najważniejszym momencie mistrzostwo!
Ibaka plus zdrowy Perkins są w stanie zapewnić odpowiednią jakość defensywy pod koszem. Im dalej od kosza tym gorzej. Zgadzam się z opinią o marginalizacji roli Sefeloshy. Brooks trochę mniej wykorzystuje jego potencjał w porównaniu do zeszłego sezonu. Bardziej ciekawi mnie jednak radosna defensywa Clippers. Rivers, który miał zaprowadzić w tym elemencie porządek sam wpadł w sidła Lob City. Ogląda się to przyjemnie ale tytułu taka gra nie przyniesie.
Brooks to partacz, który liczy tylko na talent swoich graczy. Z taką kadrą powinni być wymieniani jako główni faworyci do mistrzostwa, a ja patrząc na ich grę po raz kolejny wiem, że dadzą dupy w PO. Brooks to najbardziej przereklamowany trener w lidze. Jak stwierdzą to włodarze OKC to stoczy się bardziej niż Byron Scott, który też był kiedyś na szczycie…
BG po przekazaniach nie miał łatwego życia z Fisherem. Jednak doświadczenie i siła robią swoje:)
fajna analiza, oby wiecej takich!