Mecz wieczoru: Houston Rockets (39-18) – Los Angeles Clippers (39-20) – godz. 4.30
Dziś w koszulce Clippers zadebiutuje Glen Davis, którego drogi znowu skrzyżowały się z Dociem Riversem, ale nie tylko dlatego ten mecz będzie tak ciekawy. Spotkanie będzie niezwykle istotne, ze względu na układ sił na koniec sezonu w tabeli Zachodu.
Na razie Rockets mają tylko mecz przewagi i co prawda grają naprawdę świetnie w ostatnim czasie – 10 zwycięstw w poprzednich 11 spotkaniach, ale są w tym sezonie już 0-2 z Clippers. Gdyby okazało się, że na koniec sezonu obie drużyny będą miały taki sam bilans, to wyżej będzie zespół z LA, jako, że bardzo prawdopodobnie wygra swoją dywizję.
Piszę prawdopodobnie, bo znajdujący się za nimi Golden State Warriors złapali ostatnio trochę wiatru w żagle, wygrali 4 spotkania z rzędu i tracą do Clippers 3 mecze, co nie jest też stratą nie do odrobienia.
Rockets by zachować szansę na tego tie breakera nie tylko musieliby wygrać dziś, ale także i w następnym meczu obu zespołów – 29 marca, a na dodatek musieliby też wyprzedzić w swojej dywizji San Antonio Spurs, do których mają 1,5 meczu straty, co również nie jest nie do odrobienia.
Może być ciasno na koniec sezonu na Zachodzie i właśnie takie pojedynki, jak ten dzisiejszy mogą decydować o przewadze parkietu w poszczególnych rundach play offów.
Pozostałe spotkania:
Orlando Magic (17-42) – Philadelphia 76ers (15-42) – godz. 1.00
Pewna seria dziś się zakończy. 16 porażek z rzędu na wyjeździe Magic lub 11 kolejnych przegranych Sixers.
Atlanta Hawks (26-30) – Boston Celtics (19-39) – godz. 1.30
Hawks przegrali 9 z 10 ostatnich meczów i spadli na 8 miejsce na Wschodzie. Pytanie czy mają się obawiać wypadnięcia poza play orfy, biorąc pod uwagę, że za nimi w tabeli są równie słabi Pistons, Cavs i Knicks?
Golden State Warriors (35-22) – Chicago Bulls (30-26) – godz. 2.00
To trochę dziwne, ale pojawiły się ostatnio plotki, że NBA rozważało wprowadzenie do gry linii za cztery punkty. Jeden z przedstawicieli ligi – Tim Frank zaprzeczył oczywiście całej idei, ale to byłoby naprawdę ciekawe, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę jak świetnym strzelcem potrafi być Stephen Curry i że czasami trzeba go kryć już od 9 metra, bo nawet z tak daleka jest w stanie celnie rzucić na kosz.
New Orleans Pelicans (23-33) – Dallas Mavericks (35-23) – godz. 2.00
Anthony Davis vs Dirk Nowitzki. Młodość kontra doświadczenie. To zdecydowanie pojedynek tego spotkania i gdyby jeszcze inni koszykarze Cans prezentowali lepszy poziom to ten mecz mógłby być o wiele lepszy niż prawdopodobnie będzie.
Los Angeles Lakers (19-38) – Memphis Grizzlies (31-24) – godz. 2.00
Kent Bazemore zagrał do tej pory dla Lakers trzy mecze i co ciekawe w każdym kolejnym pobijał swój rekord kariery w zdobytych punktach rzucając najpierw 15, potem 17, a następnie 23 oczka.
Cleveland Cavaliers (22-36) – Oklahoma City Thunder (43-14) – godz. 2.00
Thunder przez ok. 6 kolejnych tygodni będą musieli sobie radzić bez Kendricka Perkinsa, który przeszedł operację lewej pachwiny, która kontuzjował podczas spotkania z Heat. OKC jest 0-3 w tym sezonie bez Perkinsa. Cokolwiek to znaczy.
Detroit Pistons (23-34) – San Antonio Spurs (40-16) – godz. 2.30
Kawhi Leonard wróci dziś do gry po opuszczeniu 14 kolejnych spotkań spowodowanych złamanym palcem w prawej ręce.
Phoenix Suns (33-23) – Utah Jazz (20-36) – godz. 3.00
Co znaczy być pierwszoroczniakiem w NBA. Debiutant Jazz Rudy Gobert spotkał się z taką niespodzianką w swoim samochodzie (popcorn), po tym jak zapomniał przynieść pączki na spotkanie zespołu.
Brooklyn Nets (26-28) – Portland Trail Blazers (39-18) – godz. 4.00
Ciekawostka: koszulka Jasona Collinsa z nr 98 była najlepiej sprzedającym się jerseyem wczorajszej nocy.
Ta linia to 28 lub 30 stóp i specjalistą jest Jamal Crawford,autor 4 podobnych w tym sezonie.
Rzuty za 4 pkt.? Może Antoine Walker wróci?
Dan Majerle był mistrzem.
może dla Bosha wprowadzą linie za 5 z połowy ;)
fajny art