Wrzuta dnia: najpopularniejsza koszulka ligi

Ledwo wrócił do gry w lidze, a już jego koszulka z numerem ’98’ stała się najczęściej kupowaną wg NBA.com. Jason Collins w pierwszym meczu zagrał z nietypowym numerem ’46’ , bowiem Brooklyn Nets nie mieli innego dostępnego trykotu. Ale od drugiego meczu będzie można go oglądać już z właściwym i wybranym numerem, który przebija już wyniki sprzedaży Blake’a Griffina, LeBrona Jamesa i Kevina Duranta.
Collins nie grał w lidze od momentu, kiedy przyznał się oficjalnie, iż jest homoseksualistą.

JC
Przed laty, po zakończeniu kariery o podobnym fakcie poninformował opinię publiczną John Amaechi. Anglik występował w Orlando Magic. Z kolei pierwszym działaczem, który otwarcie przyznał o swojej orientacji homoseksualnej był Rick Welts, z Phoenix Suns.

Komentarze do wpisu: “Wrzuta dnia: najpopularniejsza koszulka ligi

  1. Teraz wszystkie kluby będą szukać homo do składu… bo koszulki dobrze się sprzedają. Ciekawe co na to koledzy z drużyny? Ciekawe jaki wpływ na sprzedaż koszulek ma przyznanie się do orientacji heteroseksualnej?
    Ehhh. Co następne? zoofile, dendrofile, czy miłośnicy skórzanych piłek?

    1. @Tamk

      „Ciekawe jaki wpływ na sprzedaż koszulek ma przyznanie się do orientacji heteroseksualnej?”

      James, Griffin, Durant – wszyscy wrzucali na twittera zdjęcia z żonami/narzeczonymi. Ich koszulki świetnie się sprzedają. Przypadek? Nie sądzę :]

    2. @artur

      Wiadomo. Liga ich faworyzuje bo nie są gejami. Jak śmieli umieszczać takie fotografie? Zawsze wiedziałem, że LBJ to największy homofob ligi :)

  2. Może kupili geje, może nie ale Brooklyn jest wielką dzielnicą ogromnej liberalnej aglomeracji. Nawet jeśli, ktoś nie jest homo, może podziwiać odwagę tego gościa. Praktycznie skazał się na banicję – gej w szatni to wciąż temat tabu. Trochę mnie pozytywnie dziwi, że znalazł pracodawcę. Wspólne prysznice z parą na szybkach, podnoszenie mydła itd itp to temat dobry dla przygłupich nastolatków. Wśród dorosłych ludzi nikt nikomu nie wsadza pały bez pytania. Myślę więc, że jeśli nie ma w składzie Bryanta Reevsa „Big Country” czyli rasowego red necka w nba to koledzy ze składu nie mają nic przeciwko.

    Nigdy nie grał wielkiej piły ale to dobry klocek do stawiania zasłon (zaraz pójdzie żart o „stawianiu”) i jego zatrudnienie ma jakiś sens sportowy. Kogo mieli wziąć za tę kasę? 6 lat starszego Kurta Thomasa?

    1. Rednecków i wszelkiej maści rasowych troglodytów, to raczej na tym forum łatwej znaleźć. „Szatnia” nie będzie miała z tym najmniejszego problemu. A koszulki się sprzedają, bo kilka(wstawić dowolnie) osób uznało, że warto wesprzeć kogoś, kto jeszcze nie tak dawno mógłby zostać przybity do ściany w ramach „bycia prawdziwym mężczyzną… Z drugiej strony koszulki z napisem TAMK byłyby przebojem ;-)

  3. Rzeczywiście wielka mi odwaga. Typ ustawiony finansowo, niezależny do końca życia. W kosza grać już nie musiał. Szkoda, że taki odważny nie był na początku lub w trakcie kariery.

  4. Całe szczęście nie jestem i nie będę fanował Bostonowi. A w tym momencie znielubiłem ich jeszcze bardziej ]:>
    Majecha, co Ty chcesz od red necków i Reevsa? Co ma kolor skóry do seksualności? Czarni są bardziej ”tolerancyjni”? Nie sądzę… Chyba, że w swoim podejściu kierujesz się kolorem skóry ;)
    Założę się, że odsetek białych, czarnych, żółtych i zielonych nietolerujących homosiów taki sam.
    A to, że koledzy z szatni brooklynskiego biedronia nie protestują, wcale nie znaczy, że go tolerują.

  5. @Piston983 napisałeś to tak jakby Collins był bóg jeden wie jakim gwiazdorem i inkasował milionowe kontrakty co roku… milionowe owszem, ale głównie to jedno milionowe… raptem 34mln na całą 12 letnią karierę, pewnie coś odłożył z tych lat kiedy płacili mu więcej niż 1mln, ale z tym „ustawiony na całe życie” to ja bym nie przesadzała…

    @tamk a z jakiegoż to powodu mieliby by go nie tolerować i protestować? Zresztą nawet gdyby się taki trafił to panowie Kidd, Johnson, Pierce i Garnett już im pewnie wyjaśnili że nie ma się czego bać. Toć Kidd z nim dzielił szatnie dobre 6 i pół roku. Johnson jakieś 3 lata. Pierce i Garnett raptem rok, a i nie wiem czy się Shaun Livingston nie załapał… człowiek jak człowiek, tylko dziwacy widzieli by problem…

    Naprawdę nie widzę powodu do podniety, w WNBA to lesbijki nie robią żadnej sensacji, no chyba że jakaś pokusi się na to żeby sprawić żeby wszyscy oglądający tabele rozgrywek zastanawiali się kto ją do cholery przekręcił do góry nogami i dlaczego Minnesota właśnie wygrała mistrzostwo ligi (dwa razy)… Seimone Augustus (Kevin Love powinien się zapisać do niej na lekcje cierpliwości), dalej to jeszcze bodaj Jennifer Lacy, Sharnee Zoll-Norman, Brittney Griner, An Wauters…
    Choć są tacy co twierdzą że w WNBA to sensacje robi zawodniczka która lesbijką nie jest, no ale bez przesady :P.

Comments are closed.