To był prawdziwy mecz wieczoru, a nie żadne tam Knicks-Heat, które powinno się już skończyć po trzech kwartach. W Toronto mieliśmy trzy dogrywki i przede wszystkim jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy mecz Marcina Gortata w tym sezonie, a może w karierze?
Wygrana Wizards oznacza nie tylko, ze uniknęli sweepu w bieżących rozgrywkach ze strony Toronto (wcześniej przegrali trzy spotkanie), ale że również, i to chyba jest najbardziej istotne, że mogą się włączyć jeszcze w walkę o przewagę parkietu w pierwszej rundzie play offów. W tym momencie tracą 1,5 meczu do czwartych Bulls i 2 do trzecich Raptors. To nie jest strata nie do odrobienia.
Sam mecz był dość wyrównany. 19-krotnie na tablicy wyników widniał remis, prowadzenie zmieniało się 15 razy. Goście pod koniec trzeciej kwarty prowadzili już 12 punktami, ale szybki run Toronto 11-0 zmniejszył straty do tylko jednego oczka. Dalej walka toczyła się już kosz za kosz i punkt za punkt.
Jeszcze na trochę ponad minutę do końca meczu po dwójkowej akcji John Wall-Marcin Gortat ten drugi lay upem umieścił piłkę w koszu i Wizards prowadzili dwoma punktami. Wtedy 4 oczka z rzędu rzucił fantastyczny w czwartej kwarcie Greivis Vasquez i na pół minity do końca to miejscowi byli bliżej wygranej.
Z pomocą przyszedł Polak. Najpierw Al Harrington próbował rzucać za trzy, ale spudłował. Piłkę na atakowanej desce zebrał jednak Gortat i koszykarze ze stolicy USA mieli jeszcze jedną okazję na wygranie bądź wyrównanie stanu spotkania. Z lewego łokcia do remisu próbował doprowadzić Bradley Beal, jego rzut okazał się niecelny. Ponownie jednak wielką zbiórkę w ataku zanotował nasz rodak, dobijając rzut obrońcy Wizards i wyrównując stan meczu. Szansę na zapewnienie zwycięstwa miał jeszcze Kyle Lowry, który penetrował w pomalowane, ale dobra obrona Polaka spowodowała, że rzut rozgrywającego Raptors nie znalazł drogi do kosza. Lowry opadając spadł jeszcze na nogę Gortata i podkręcił prawą kostkę. Nie przeszkodziło mu to jednak wrócić do gry.
W dodatkowym czasie gry dwie wielkie akcje miał Wall. Najpierw wszedł pod kosz na 23 sekundy do końca i doprowadził do remisu, a później świetnie zablokował próbującego zakończyć mecz Lowry’ego i mieliśmy drugą dogrywkę.
W niej obie drużyny nie były już tak skuteczne, rzucając tylko po 4 oczka, które zdobyli Gortata dla Wizards i DeMar DeRozan dla Raptors. Zresztą punkty tego drugiego, który świetnie wymanewrował pod koszem Trevora Arizę doprowadziły do trzeciej dogrywki. Co prawda goście trafili jeszcze z gry, a konkretnie Beal, ale zrobił to minimalnie po czasie.
W trzeciej kwarcie ponownie wielki był Wall, z małą pomocą Gortata na początku. Najpierw przy stanie 127-124 dla Raptors zagrali pick’n’rolla, po którym Polak zanotował akcję dwa plus jeden, doprowadził do remisu i wyfaulował przy okazji Lowry’ego.
Następnie Wall w dwóch kolejnych posiadaniach skradł piłkę Vasquezowi, goście przeprowadzili dwie szybkie kontry i objęli 4-punktowe prowadzenie. Do tylko dwóch oczek straty zmniejszył wolnymi DeRozan, ale na pół minuty do końca lider Wizards wszedł pod kosz, zdobył punkty lay upem, zrobiło się ponownie plus 4 i było już po meczu.
Najwięcej w karierze 31 punktów, z czego 6 ostatnich Wizards w czwartej kwarcie i 9 drugiej i trzeciej dogrywce zanotował Gortat. Trafił 12 z 23 rzutów, był 7/11 z linii i zebrał 12 piłek, z czego 7 na atakowanej desce. Zszedł jednak z parkietu na minutę do końca trzeciej dogrywki z powodu 6 faulu.
31 punktów, 12/20 z gry i 9 asyst zanotował Wall. 16 oczek i 10 zbiórek miał Ariza, 11 punktów i 10 zbiórek Beal, który trafił tylko 4 z 16 rzutów. 13 oczek z ławki dodał Chris Singleton, a 11 Andre Miller.
Dla Raptors najwięcej rzucił DeRozan – 34 punkty, trafiając 11 z 23 rzutów z gry i 12 z 14 osobistych. 26 oczek z 19 rzutów ławki miał Vasquez, z czego 14 w czwartej kwarcie, 18 i 10 asyst Lowry, 16 oczek dołożył Amir Johnson, a 11 Terrence Ross, który w pierwszej połowie podkręcił lewą kostkę, opuścił parkiet i już nie wrócił do gry.
Washington Wizards – Toronto Raptors 134:129 3OT (21:27, 36:27, 26:24, 23:28, 8:8, 4:4, 16:11)
31-12-4. Mecz Gortata klasy MVP. Valanciunas był beznadziejny w tym spotkaniu. Zostawił mnóstwo miejsca naszemu grajkowi. Zablokowany trzy razy przez MG4.
Nie żebym się nie cieszył ale gdyby nie 3 dogrywki nie było by wielkiego meczu Gortata.
31pkt w ponad 50 minut – Trzeba mieć to jednak na uwadze.
Jednak 22pkt w regulaminowym czasie gry to bardzo dobry wynik jak na Gortiego.
Plus to że 6 z nich to 6 ostatnich Wizards w 4 kwarcie.
Wielki mecz. Szkoda mi Raptors, bo grają lepszą koszykówkę i widać, że są lepszą drużyną. Ale problemy z faulami i kontuzje Rossa i Valanciunasa zabrały im szanse. Casey pod koniec musiał sięgać w ważnych minutach po Novaka, Hayesa czy nawet Fieldsa i skończyło się wygraną Wizards…wielki mecz Gortata, trzeba przyznać że krył go i Johnson i Valanciunas ( choć ten grał z kontuzją ) i Hansbrough i nie było pomysłu jak go zablokować, bo ogólnie cała gra Wizards to Gortat, Wall i nieprzygotowane jumperki…
Mr. Clutch! :-)
Nareszcie. Wiele lat czekałem na wielki mecz Gortata, bo bardzo dobrych w karierze miał kilka, solidnych mnóstwo ale brakowało takiego właśnie jak wspomniał Fredo czyli na poziomie MVP. To jeden z tych meczy które można potem wspominać po latach bo Marcin wiadomo że wielką gwiazdą NBA nie jest ale swoje 5 minut ma :-)
Nie zgadzam się że cała gra Wizards to Gortat i Wall. Oglądałem mnóstwo meczy w tym sezonie Waszyngtonu i grają urozmaicone akcję, dużo gry na obwód po penetracjach, szybkie kontry, izolacje na Nene czy Marcina, mogliby jeszcze więcej grać poprzez pick&rolle ale widać tak mają ułożone zagrywki że po zasłonie Wall albo Beal mają rzucać. Ogląda się ich bardzo przyjemnie, wczoraj był już 9 mecz z dogrywką a mnóstwo meczy też przegrali w końcówkach. Widać że zaczynają się zgrywać i coraz lepiej to funkcjonuje bo na początku sezonu każdy grał swoją piłką.
No to kontuzja Nene przyszła w najlepszym momencie. Jak cały marzec pociągnie na średnich 20/10 to GMy będą skłonne dać 30-36/3 lata. Ja go dalej widze w Dallas. Kasa będzie, miejsce pod koszem też, no i Calderon, który go wykorzysta odpowiednio.
Oby nie. Mavs jest potrzebny center mający jakieś pojęcie o obronie…jeszcze za takie pieniądze…
Mecz Gortata realnie niezły, ale nie powiedziałbym, że najlepszy. Nie trafił pierwszych 5 rzutów. Później trafiał głównie po pick&rollach i dobitkach. Najlepszy mecz Gortata był gdy grał w suns przeciw Celtics jeszcze za Nasha. Wtedy zdobył chyba pierwsze 10 punktów drużyny, świetnie grał izolacje i gdy Rivers brał czas to przybił mu piątkę. Marcin świetnie gra w pick&rollach, ale dzisiaj trzeba przyznać Raptors nie bronili go za dobrze. Super, że miał aż 7 ofensywnych zbiórek. Myślę, że na komentatorach większe wrażenie wywiera jego seria 6 kolejnych meczy z double-double, w których notuje średnie 18.8 pkt i 11.3 zb. Jakby miał takie statsy do końca sezonu to te 10 mln za sezon będzie miał bez problemu.