Po wykupie kontraktu ze strony Szóstek, Dannym Grangerem zainteresowało się kilka czołowych klubów ligi i praktycznie od 48h próbowały przekonać All Stara z 2009 roku, do pójścia w ich kierunku. Faworytami do pozyskania Największego Postępu 2009 byli L.A. Clippers i San Antonio Spurs. Gdzieś za plecami contenderów czaili się Rockets, Mavericks, Bulls czy Heat. Jak donoszą źródła kalifornijskie oraz przy pełnej akceptacji Doca Riversa, wyścig po ex gracza Pacers wygrali Los Angeles Clippers.
Co ciekawe Klipery stają się największymi wygranymi ostatniego okienka transferowego, bowiem w bardzo podobny sposób czyli na zasadzie wykupu kontraktu przez macierzysty klub, pozyskali w poniedziałek (24/02) Glena „Big Baby” Davisa.
Clippers po przyjściu Riversa wyraźnie postawili na ofensywę i opierali swoją grę nie tylko o osoby Chrisa Paula i Blake’a Griffina, ale mocno liczyły i nadal liczą na skuteczność i granie dystansowe Jamala Crawforda oraz J.J. Redicka. Warto dodać, iż Rivers jest niezadowolony z postawy Jareda Dudley’a , który nie imponuje regularnością. Redick z kolei, po raz drugi w bieżących rozgrywkach, zamaga się z poważną kontuzją, eliminującą go w z kolejnych spotkań.
Wybór zespołu padł na zawodnika, który w dość kontrowersyjnych okolicznościach pożegnał się z Pacers (na życzenie klubu) i od początku ten skrzydłowy zaznaczył, że będzie szukał pracy w szeregach drużyny mającej wysokie aspiracje. Granger, przy powrocie po przewlekłej kontuzji, notował w poprzednim klubie średnie 8.3 pkt oraz 3.6 zb na mecz, spędzając przeciętnie 22 minuty, w 29 spotkaniach. Trzeba też podkreślić, iż w ostatnich dwóch sezonach rozegrał tylko 34 mecze, a jego ostatni rok kontraktu opiewał na 14 mln USD.
Automatycznie nasuwa się pytanie; czy 30-letni weteren z 8-letnim stażem w lidze będzie w stanie wrócić do swojego najlepszego grania, stając się 'czynnikiem X’ kalifornijskiego zespołu?
Logicznie ujmując, skrzydłowemu powinno na tym zależeć, bowiem po sezonie trafi do puli wolnych agentów i przez następne 2 miesiące może zapracować na solidny kontrakt. Na koniec, gorącym entuzjastą transferu zawodnika jest trener Clippers, Doc Rivers.
logika logiką, ale ciekawe jak zdrowie mu pozwoli grać.
Najważniejsze pytanie, czy będzie pasował do systemu i jak będzie z rotacją u Doca. Granger na pewno potrzebuje wielu minut a do tego w miarę wolnej ręki. Teraz jak jest Big Baby, to LAC raczej w small ball nie pójdą, a na pozycjach 2-3 będzie spora konkurencja. Pewnie na początku będzie grał za plecami Barnesa no i Dudley już w ogóle pójdzie w zapomnienie. A Clippersi mogą zamieszać w PO (chyba że trafią na Miśki ;D)
No to Granger będzie miał pierścień jak sobie ustrzeli na odpuście :) Dziwne, że nie wybrał Heat, Ja go widziałem w San Antonio.
Pytanie po co w Spurs – kiedy są Leonard, Green i Belinelli – a jest jeszcze Ginobili. W Clippers wchodzi w rotację za kontuzjowanego JJ Redicka i zajmuje miejsce słabego Jareda Dudley.
bo w Spurs jest tylko jedna 3 – Leonard
mimo wszystko Green Belinelli i Ginobili nie sa w stanie kryć zawodników 2m i ok 100kg
Diaw nie liczę bo ma chroniczną nadwagę. (choć i tak się super rusza jak na swoje kg)
Uważam ze Granger idealnie by sie wpasował u Popa byłby super uzupełnieniem Leonarda oraz mogliby grać obok siebie jeden na 3 drugi na 4 – odpowiedz na small bal miami w finale.
Akurat wypełniaczem minut, bo nie chciał być nim Granger, to będzie świeżo sprowadzony Austin Daye.
U Popovicha nigdy nic pewnego, co pokazują sinusoidy formy Kahwi Leonarda, Danny’ego Greena, w przeszłości DeJuana Blaira.
BTW. w kilku spotkaniach tego sezonu Spurs ciągnęli grę tercetem Parker, Ginobili, Belinelli i jakoś dziury na trójce nie widziałem. Również Danny Green schodzi momentami na trójkę, więc ta pozycja to nie jest jakaś dziura wśród Spurs. Green jest już zdrowy i ostatnie badania to potwierdziły a Leonard powinien też się odbudować.
Woy akurat Green na trójce to była raczej wymuszona sytuacja. Wiadomo że w tym sezonie Green wiele razy grał na trójce podobnie jak i Manu (który bardzo dobrze radził sobie z Durantem) ale przydałby się Spurs prawdziwy SF bo takiej rasowej trójki oprócz Leonarda to brak. Co do tego Austina to raczej odpuśćmy sobie, Pop podsumował go już w dniu wymiany.
Leonard wrócił właśnie po kontuzji i pierwszy mecz zagrał solidny, kilka ładnych wejść pod kosz, dunki i ładny alley oop czego czasem brakuje w meczach Spurs. Dlatego myślę że wrócił do formy a jego prime time jeszcze przed nami.
@Kopek, Green grywał na trójce w czasach gry w Eurolidze, dla Olimpiji Ljubljana i uważam, że dla niego to nie jest żadna nowość, ani nie nazwałbym tego wymuszoną rzeczą. Również w poprzednim roku zmieniali się pozycjami z Gino , kiedy Leonard siadał złapać oddech i grywał w trójce z Parkerem. Przypomnę ,że Green to również solidny obrońca więc spkojnie sobie radzi wypełniając minuty na trójce (przeciwko Iguodali oraz Batumowi, Grangerowi powinien dać sobie radę). BTW. nie zdziwię się jak Daye jednak zostanie uruchomiony, bo jego wzrost i zasięg ramion mogą być przydatne w starciu np. przeciwko Durantowi. Pop nie raz wyciągał graczy , którzy świetnie u niego funkcjonowali jako role players (Joseph, Mills, Ayres są tego przykładami).
Zgadzam się, że Green może grać na trójce i SAS tak bardzo Grangera nie potrzebowali przy pełnym roosterze. Ale przykład Olimpiji Ljubljana? trochę niefortunny – nie ten poziom:)
Czy słowo niefortunne oznacza to ,że mecze w Europie są słabsze, niższe poziomem? Taktyką na pewno nie, momentami to gracze amerykańscy gubią się w założeniach taktycznych, odkrywając ,że Europa bardziej chodzi w stronę gry zespołowej.
Dodam ,że jestem fanem Greena od czasów gry w Olimpii właśnie.
Przy dzisiejszym poziomie NBA wielu czołowych europejskich graczy nie decyduje się na wyjazd za ocean by nie grzać ławy oraz nie być mięsem do wymian.
Green w Europie, w sezonie , który śledziłem dokładnie, prezentował się świetnie w starciach z europejskimi tuzami jak Barcelona lub Montepaschi Siena. Sam podkreślał, że rozwinął się dzięki pobytowi na Słowenii i praktycznie gdyby nie finansowe problemy Olimpii dograłby dłużej swój sezon na Starym Kontynencie.
Warto popatrzeć właśnie przeciwko komu mierzył się Green – Barca, Monte czy Unics Kazan to bogacze i to na pewno nie były mecze gorszego boga…
Woj, czułem że Cie ta uwaga zaboli ;) jeżeli chodzi o wiedzę i analizę tematu koszykówki, to jesteś guru i nie mam co nawet z Tobą dyskutować, bo popłynę. W każdym razie, wg mnie, tak, liga jest słabsza i mecze są słabsze i… inne (nie w moim typie). Widać to choćby po meczach przedsezonowych, gdzie większość teamów NBA gra na stojąco a i tak z reguły leją spinające się teamy europejskie. Do tego oglądanie Euroligi męczy mnie bardziej niż Bucksi w tym sezonie. Jakby nie było, to dla większości graczy, to gra w NBA jest marzeniem a nie na odwrót (mimo, że kasa nie zawsze jest lepsza). Owszem, poziomy się zbliżają. ale wg mnie to w dalszym ciągu zaplecze, a nie coś co można porównywać (coś jak my i UE gospodarczo, niby co raz bliżej, ale ciągle różnica).
Nie boli mnie, ale zobacz co ciekawego napisał @Kopek, Splitter swego czasu też był wyśmiewany, że nie powiem co sądzono o Bonnerze. O to mi też chodzi z Greenem.
Powiem Ci , że jest wielu zawodowych graczy czy kolegów oglądających basket i uważają ,że o ile poziom NBA spada, o tyle poziom Euroligi rośnie.
Najlepszym przykładem są gracze spadający z NBA, którzy pełnią przeciętne role w Europie (widziałeś debiut Odoma w Hiszpanii – > po pierwszym meczu już okrzyknięto go BUSTEM:-)). Także zostanę przy swoim zdaniu, podpierając się faktami , iż często i gęsto czołowi gracze po NCAA nie są w stanie znaleźć stałego zatrudnienia w Europie. Niektórzy wracający po NBA wcale nie są najlepsi na europejskich boiskach. Najlepsze amerykańskie, ostatnie przypadki bez pracy to Khalif Wyatt (oferowany nawet w Polsce), Tyler Honeycutt (załapał się w Izrealu) oraz Malcolm Thomas (ex Maccabi). W Polsce był niejaki Zeke Marshall, niby defensywna potęga (dziś w gra na Tajlandii). Gdzieś w Bułgarii biega topowy wybór Suns ostatnich lat, Alando Tucker.
Tych 200-250 graczy jest na pewno najlepszych na świecie, ale druga połowa niekoniecznie. W tym sezonie poziomem europejskim na pewno się równają Milwaukee Bucks. Podjerzewam też, że Lakers i Jazz też mieliby problemy z wygraniem ligi hiszpańskiej, że nie wspomnę o Eurolidze.
Woy jak zwykle ma słabość do europejskiej koszykówki…jeszcze niedawno twierdził, że Bobcats nie wygraliby ligi francuskiej, gdy ja twierdziłem, że wciągnęli by nosem Euroligę. Dziś grają o PO i jest to właściwie ten sam skład, po za Al Jeffersonem który wtedy tak dołował. Dziś chyba o równie odważną teorie by się nie pokusił.
Ten Twój tekst o lidze francuskiej jego mega słaby i nudzący. BUZIACZKI:-)
słaby, nie słaby. Tak napisałeś. Dziś pewnie to samo napisałbyś o Bucks…i uśmiałbym się równie mocno jak wtedy.
zapraszam do śmiechu wg życzenia!
BTW. Najlepiej dyskutować bez oglądania (bo wątpię czy jakiś mecz w tym sezonie Realu Madryt widziałeś?)
Woy co do wyciągania świetnych graczy przez Popa się zgadzam wystarczy spojrzeć na nr z którym został wybrany w drafcie Manu Parker czy Tiago.
Dzięki temu ruchowi mam 1. powód,aby kibicować finałowi Clippers-Pacers. To byłaby historia. I Granger trafiający game-winnera w decydującym meczu. Co za zemsta.Ale Indianie by było łyso. A może tak być!!!!
No to tradycyjnie odbiegliśmy od tematu. Niby tekst o Grangerze,a tu Euroliga,Alando Tucker,Bucks i Real. Po co te dysputy? Trzeba szanować odmienność poglądów oponenta,a nie na siłę urobić go na swoją modłę. To trochę jak politycy,wiadomo ,że nie przekonasz swojego rozmówcę,ale gadasz tak,aby przekonać postronnych czytelników,niczym ogłupiony Naród. Ale na tym blogu raczej tępych ludzi nie ma,,każdy ma własne zdanie,więc dyskusja wydaje mi się bezcelowa. Jedyne,do czego prowadzi,to antypatia (mam nadzieję że nie) do adwersarza. A po co nam kwasy w rodzinie Enbiej Akszyn??
Oczywiście użycie drugiej osoby w jednym ze zdań mojej wypowiedzi nie jest skierowane do Woy’a tylko ogólnie…
@Amon, główna różnica między NBA a Europą to wspomaganie organizmu różnego rodzaju farmaceutykami. Takie rzeczy jak kortyzon czy somatoropina w Europie są zakazane. Lista jest dłuższa, a w NBA na tym buduje się siłę , atletyzm czy powrót do zdrowia sportowca. Więc już na starcie porównań trzeba to wziąć mocno pod uwagę.
Dobry ruch LAC, nic nie ryzykują a dostają sporą nadwyżkę nad Dudleyem- tak w ofensywie jak i defensywie.
Davies też niezły ruch, choć tam bardziej przydałby się jakiś klocek-stoper na C, ale i tak wzmocnienie.
Dla mnie, jeżeli będą zdrowi, to tegoroczni faworyci, choć walka na Zachodzie może być ciekawsza niż sam Finał NBA.
Jakby wszyscy mieli takie samo zdanie a prawda była tylko jedna, to byłoby nudno. A jak wiemy są 3 prawdy ;)
Ja tam lubię poczytać (czasem podyskutować) inne opinie niż moja, bo to pozwala mi szerzej spojrzeć na dane zagadnienie. Na pewno dzienne obowiązki nie pozwalają mi się bezgranicznie oddać lidze, dlatego swoje braki uzupełniam korzystając z wiedzy innych, np tutaj.
Oj będzie się działo. Jakoś od 2-3 lat nie lubię Clippersów,ale to tacy cisi( dobrze napisałem?) faworyci Zachodu. Mają chyba wszystko,aby bić się o mistrza…@Woy,nie wiedziałem o specyfikach. Real widziałem raz,nawet,nawet…Wiem,że dominują w tym sezonie. Tak sobie myślę,że w poniedziałek pokonaliby Bobcats,we wtorek i czwartek dostaliby baty od Pistons i Jazz,aby w niedzielę pokonać np. Spurs,aby nazajutrz ulec Wizzards. Jak to w lidze bywa…Pamiętasz plany ekspansji ligi na Europę? Są jeszcze jakieś prowizoryczne szanse?
Qcin,mój ulubiony redaktorze, tych Davies’ów to tak z przekory piszesz? Pamiętam,że kiedyś ktoś Ci zwrócił uwagę,że nie Davies,a Davis i….od tego czasu zawsze piszesz Davies;))
6 czołowych klubów Euroligi marzy o tym @Amon i na wejściu rzucają budżetem 150 mln usd.Domyślam się,że chodzi o Barce,Real,Pane,Maccabi i Fenerbahce.Liczą na wejście w sezonie 2016-17.
@Woy,przenieśmy się w przyszłość. Jest rok 2016, do ligii NBA wchodzi 5-6 drużyn,,w tym Real,tworząc dywizję europejską. W Realu Madryt dalej gra Mirotic. I tu zaczyna się problem,bo prawa do gry Mirotica w NBA mają Bulls. Gdzie wtedy zagra?Czy jest już wstępny plan,jak rozwiązać podobne problemy?. Mirotic to tylko jeden z wielu ewentualnych problemów
Miro w NBA będzie za parę miesięcy,a jego miejsce w Realu może zająć Jan Vesely.Llulla kuszą Rockets,a Rudy ma propozycję gry z Thunder.
Pomysł równie debilny jak ten Platiniego o poszerzenie ilości drużyn podczas Mistrzostw Europy. Rozgrywki by być elitarne powinny nie być sztucznie poszerzane. Co niby wniósłby do NBA Real, Barcelona czy CSKA? przecież kadrowo te zespoły są na poziomie obecnych Szóstek czy przetrzebionych kontuzjami Denver…
Jedyne co wyróżnia Europę to większa inteligencja w grze, co się przejawiają lepszą organizacją gry i defensywą, ale to i tak za mało na rywalizacje z ligami NBA, bo wystarczy posłać w bój Weemsa czy Childressa by te szyki przetrzepać, a co dopiero Duranta czy LeBrona…
1. W Europie masz niższy podatek i niewykluczone, że za kilka lat największe gwiazdy mogłyby się pokusić o zarobkowanie tutaj!
2. Na dziś tak, ale weszłyby te same zasady dla wszystkich drużyn, więc salary cap i szansa na pozyskanie gwiazd byłaby duża. Zwłaszcza, że Real, Barca, Pana czy CSKA nie żałują pieniędzy i lubią pompować w marketing.
3. Childress czy Weems grali u świetnych trenerów w super systemach, które pozwalały im na skupieniu się na zdobywaniu punktów. Tak naprawdę Josh zaistniał jeden sezon, a Sonny wg mnie dwa. Obaj grali z dużo wszechstronniejszymi zawodnikami i wcale nie zarabiali najlepiej w swoich drużynach. Olympiakos był mocno napakowany, kiedy do nich wchodził Childress, pamiętam ,że nawet Byron Mullens nie mógł się tam załapać. CSKA to osobna historia niegdyś Papaloukas czy Holden, potem Teodosić, dawniej Langdon a potem Gordon czy Weems, ponadto Kirilenko , Khryapa i Krstić.
4. Największy plus dla nas – kiedy wsiadam do samolotu z Wrocławia do Stambułu to jestem wirtualnie w NBA za trzy godziny. Coś ala NBA Tour w Londynie czy Berlinie (gdzie jeszcze szybciej się leci). Mielibyśmy to o normalnych porach i na wyciągnięcie ręki. Poza tym takie marki jak Real i Barca nie będą żałować grosza i będą marzyć o tytule.