Niestety nie udało się Charlotte Bobcats znaleźć chętnego na usługi Bena Gordona, podczas kończącego się przed ponad tygodniem trade deadline. Niestety dla gracza nie znalazł się klub, który byłby w stanie uwierzyć w jego – ciągle wysokie – zdolności zdobywania punktów. Efekt; Bobcats zostali z graczem mogącym zarobić 13.2 mln USD za sezon, ale zdobywającym najniższe osiągi w karierze, na poziomie 5.2 pkt przy 14.7 min spędzanych na boisku.
Kiedy już wydawało się, że na Gordona skuszą się Bucks, to team z Milwaukee wolał znów przyjąć pod skrzydła Ramona Sessionsa oraz dobrać Jeffa Adriena niż ściągać przereklamowanego shootera. Pewne też okazało się, że ex obrońca Bulls oraz Pistons nie będzie miał częstej okazji do gry w Północnej Karolinie, zwłaszcza gdy zespołowi Michaela Jordana udało się pozyskać Gary’ego Neala. Gdzieś po cichu 30-latek, migający się od występów w kadrze Wielkiej Brytanii, liczył jeszcze na możliwość wykupu bądź zwolnienia przez Cats, tak aby on sam mógł znaleźć zatrudnienie w klubie mocniej liczącym się w lidze…
Pointa, Bobcats i Rod Higgins zwolnili Gordona dzisiaj czyli 2. marca, nie dając mu szans na grę w play offs. Najnowsza umowa między związkiem graczy a ligą NBA pozwala bowiem na grę w play offs dla graczy zwolnionych/wykupionych do 1. marca! Czy zatem Drapieżne Koty spłatały psikusa niesfornemu Benowi?
P.S. Czy Gordon w ogóle znajdzie zatrudnienie na bieżące rozgrywki?
Gordon był graczem u którego podpatrywałem technikę rzutu, kiedyś godzinami oglądałem jak rzuca bo w moim mniemaniu ma kapitalną technikę, wychodzi wysoko w górę i rzuca dużym łukiem.
Niestety rozsypał się, po bodajże 7 bardzo dobrych latach w Bulls wybrał złą organizację i płaci za to do tej pory, a szkoda gdyż gdyby został w ówczesnych Bulls i zgodził się na mniejszy kontrakt (proponowali bodajże 40/4) on wybrał 55/5 to mieli by kapitalną drużynę z brakującym ogniwem patrz świetnym strzelcem. Trochę szkoda że nie zobaczymy go w tych PO, wielu drużynom mógłby pomóc, mam nadzieję że za rok się odbuduje bo jest dalej w stanie dawać 15pkt na mecz nawet wchodząc z ławki.
Uważam też jego technikę za wzorcową. Wiele obiecywałem sobie po jego osobie wśród Bulls. Sam rekord w ilości celnych trójek organizacji właśnie należy do niego. Jego wielkim błędem była próba wymuszenia wyższego kontraktu i blef o otrzymaniu wysokiej oferty z CSKA Moskwa. Włodarze Bulls szybko to sprawdzili i podziękowali agentowi gracza za dalsze rozmowy. Stąd też Ben poleciał na kasę Pistons, wśród których wyraźnie obniżył loty. Wydaje się, że dziś mógłby wrócić do Chicago jako solidny rolls, ale nie wiem czy sternicy wyciągną rękę po takim numerze lub nie zaważy fakt słabej gry w obronie.
czyli zwolnili go specjalnie 2-go marca, żeby nie zagrał już nigdzie w tym sezonie. Nieźle musiał im podpaść.
być może właśnie tak się stało. Jest jeszcze szansa ,że Gordon poprosi o jakiś specjalny wzgląd i głosowanie ligi w tej sprawie.
Ja osobiście bardzo się cieszę, że nie ma Bena w Chicago. Oczywiście szanuję jego dokonania i umiejętności, ale cieszyłem się, że odchodzi, gdy jeszcze bardzo młody był Rose. Dlaczego?
Bo gordon to bardzo dobry strzelec, ale nic po za tym. Nie jest play makerem, nie jest nawet przyzwoitym obrońcą, nie jest prawdziwym liderem. Ma spore oczekiwania finansowe i wobec swojej osoby, to znaczy chce być gwiazdą zespołu. Dlatego w zespołach „gorszego boga” może mieć swoją pozycje i pieniądze, ale w zespołach o aspiracjach na drugą albo trzecią rundę PO to się nie nadaje. Nie chciało mi się wierzyć, żeby Tibs sięgnął po Bena… bo on zdecydowanie lubi pracowitych rolsów a nie gwiazdeczki. Lepiej zakontraktować młodego chłopaka „za grosze” jak Jimmer, który w Collegu był znakomitym strzelcem i może się uda go rozwinąć, niż sięgać po byłą gwiazdę, która jest na „pochyłej opadającej”.
Gordon (a może właściwie to jego agent) pokazali w 2009 roku brak charakteru i chciwość na kasę zamiast budowanie dobrego zespołu. Niestety ten brak charakteru widać do dziś, bo Ben gra coraz gorzej i nie potrafi sobie wypracować pozycji w zespole.
zgadza się z toba i tez uważam, że dobrze, że nie trafił do Chicago. To typ zawodnika, ktory tylko dobrze gra w ostatnim roku kontraktu ;-)
Zabawne, bo właśnie pomyślałem, że dzisiejszy Ben Gordon to stara, zepsuta kasą wersja Fredetta ;)