Indiana Pacers – Charlotte Bobcats 87:109 (8:28, 30:19, 19:26, 30:36)
Koszykarze Pacers w pierwszej kwarcie trafili tylko 4 z 19 rzutów, rzucili 8 punktów i popełnili 5 strat. Sam Al Jefferson miał ich więcej w pierwszych 12 minutach, kiedy to zdobył wtedy 12 ze swoich 34 oczek.
Gościom udało się jednak w drugiej ćwiartce zmniejszyć straty od tylko 4 punktów po runie 19-4, a później nawet do 3 na półtorej minuty przed końcem pierwszej połowy. Wtedy jednak Cats zadali decydujący cios. Na przełomie drugiej i trzeciej kwarty zanotowali serię 19-4, zrobiło się plus 18 i już do końca meczu nie prowadzili mniej niż 13 punktami.
Rewelacyjny Jefferson miał 34 punkty, trafił 16 z 25 rzutów, w tym nawet trójkę z 8 metrów. Zebrał do tego 8 piłek i był nie do powstrzymania dla obrony Pacers. 19 oczek z 14 rzutów i 9 asyst zanotował Kemba Walker, a po 12 Josh McRoberts i Chris Douglas-Roberts.
Dla Indiany najwięcej rzucil Evan Turner – 22 punkty, 9/12 z gry, ale większość w czwartej kwarcie, kiedy mecz był już praktycznie rozstrzygnięty. 17 oczek zapisał na swoim koncie George Hill, a 12 Lance Stephenson. Paul George był dziś nieskuteczny, zdobywając tylko dwa punkty i pudłując wszystkie 9 swoich rzutów. Roy Hilbert był tylko 2/8 z gry i rzucił 4 punkty.
Houston Rockets – Orlando Magic 101:89 (19:32, 22:16, 34:17, 26:24)
Kiedy rok temu Dwight Howard wracał do Orlando w koszulce Lakers został wybuczany i wygwizdany. Kibice nie przyjęli go tak dobrze, jak w tym sezonie fani Celtics Paula Pierce’a i KeVna Garnetta, którzy zostali oddani do Nets. W tym roku było już trochę lepiej. – W ubiegłym roku było trochę bardziej emocjonalnie, wrócić tutaj i zobaczyć tyle starych twarzy – powiedział Howard. – W tym, chciałem po prostu przyjechać i uzyskać dobre zwycięstwo.
Magic podczas tego meczu, w przerwie pomiędzy pierwszą, a drugą kwartą zaprezentowali video na cześć Dwighta z okazji 25 rocznicy istnienia organizacji. Nawet jednak wtedy dało się słyszeć sporadyczne buczenie z widowni. Musi chyba jednak minąć jeszcze trochę czasu nim kibice w końcu zapomną o tym, że Howard opuścił klub, choć pewnie znajdą się i tacy, którzy przez całą karierę i wiele lat po niej będą mu to wypominać.
Co do samego meczu to Magic, świetnie go zaczęli na początku drugiej kwarty prowadząc już 14 punktami. Rockets udało się jednak na początku drugiej połowy, po runie 8-0, a trzecia kwartę skończyli serią 11-0 i wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do końca meczu.
Gospodarze co prawda jeszcze zmniejszyli straty do tylko 3 oczek, ale na więcej nie było ich już stać, a po wyprowadzeniu szybkiego ataku na półtorej Minty do końca i punktach Chandlera Parsonsa zrobiło się plus 14 dla Houston i było już po meczu, a trenerzy wpuścili na boisko rezerwowych.
Najwięcej dla Rockets rzucił James Harden – 31 punktów, 11-19 z gry. Howard zanotował 19 oczek z 12 rzutów i 13 zbiróek. Double-double na poziomie 17 punktów i 11 zbiórek miał Terrence Jones, a Parsons dodał 19 oczek.
18 oczek z 16 rzutów dla Magic zdobył Aron Afflalo, a po 15 dodali Maurice Harkless i Nikola Vucevic. Ten drugi zebrał do tego 10 piłek.
Utah Jazz – Washington Wizards 91:104 (23:28, 21:26, 27:25, 20:25)
Mecz bez większej historii może poza tą, że Drew Gooden zdobył swoje pierwsze punkty w tym sezonie i po raz pierwszy miał ich więcej niż 10 od kwietnia 2013, Andre Miller rozdał najwięcej asyst (6) od grudnia, a Al Harrington zagrał najwięcej minut (21) od powrotu po kontuzji kolana.
Wizards prowadzili praktycznie przez całe spotkanie, kontrolując spotkanie i pod koniec trzeciej kwarty wychodząc na najwyższe w meczu 15-punktowe prowadzenie. I choć Jazz w ostatniej ćwiartce zmniejszyli straty do tylko 5 oczek, to gospodarze zanotowali szybki run 13-5, zrobił się plus 13 na niecałe 4 minuty do końca i było po meczu.
22 punkty, 9/22 z gry, rzucił Bradley Beal, 26 punktów z 14 rzutów, w tym 4 trójki zdobył Trevor Ariza, Marcin Grotat miał solidne 16 oczek i 9 zbiórek, a John Wall 14 punktów i 10 asyst. 12 oczek z ławki dodał Gooden.
Dla Jazz najwięcej rzucił Alec Burks – 19 punktów z 11 rzutów. 14 oczek, 5/14 z gry, miał Trey Burke, 12, 5/12 z gry, Gordon Hayward, a 11 oczek i 8 zbiórek Enes Kanter.
Golden State Warriors – Boston Celtics 108:88 (30:22, 31:18, 23:14, 24:34)
Warriors wygrali w Bostonie po raz pierwszy od 20 grudnia 2006 roku. Ich wygrana od początku była niezagrożona. Zaczęli mecz od 12-2 i stale powiększali swoją przewagę. Po pierwszej kwarcie prowadzili 8 oczkami, po drugiej 21, w połowie trzeciej wyszli na najwyższe w spotkaniu 31-punktowe prowadzenie i było już po meczu, a w czwartej kwarcie na parkiecie przebywali już tylko rezerwowi Golden State.
David Lee i Klay Thompson rzucili po 18 punktów, a ten pierwszy zebrał do tego 10 piłek. 14 oczek dodał Stephen Curry, 11 Andre Iguodala, a 15 z ławki, z czego 9 w czwartej kwarcie, kiedy już było po meczu, były zawodnik Celtics Jordan Crawford.
Dla Bostonu najlepiej punktował Kelly Olynyk – 19 oczek z 12 rzutów, ale 11 z nich rzucił w czwartej kwarcie, kiedy pojedynek był już rozstrzygnięty. 14 punktów z 14 rzutów zanotował Rajon Rondo, rozdając również 7 asyst, ale popełniając też 7 strat. Po 11 dołożyli Brandon Bass i Jared Sullineger – 1/7 z gry, 9/10 z linii.
Memphis Grizllies – Brooklyn Nets 94:103 (19:30, 25:24, 16:33, 34:16)
Nets są plusie. Wow. Po raz pierwszy w tym sezonie. Wow. Po tym jak wszyscy w listopadzie i grudniu wieszali na nich psy osiągnęli dodatni bilans. Wow. Jason Kidd po raz pierwszy w karierze jako trener jest na plusie. Wow. Nets mają bilans 20-8 w 2014 roku. Najlepszy na Wschodzie. Wow.
Dziś wygrali z Grizllies, którzy również w 2014 roku są świetni – bilans 21-9, choć pomogła im w tym trochę pewnie absencja Zacha Randolpha, który nie mógł wystąpić z powodu grupy.
Nets zaczęli ten mecz od 8-0, a potem 21-2, nim Grizzlies udało się w drugiej kwarcie zmniejszyć straty do tylko 4 oczek. Potem jednak Marcus Thornton rzucił 15 punktów z rzędu dla gospodarzy, ci znowu powiększyli przewagę i po pierwszej połowie prowadzili 54-44, a w trzeciej kwarcie wyszli na 30-punktowa prowadzenie i było już po meczu.
Grizzlies nie dość, że przegrali to jeszcze na początku czwartej kwarty stracili Mike’a Millera, który w podkoszowej walce dostał z łokcia od Mirzy Teletovica i musiał opuścić parkiet.
21 punktów, 8/13 z gry, dla Nets rzucił Joe Johnson, 20 miał, 8/13 a gry, Thornton, 16 Deron Williams, 14 Paul Pierce, a 12 Andray Blatche.
Dla Grizzlies najwięcej rzucił Jon Leuer – 19 punktów, 18 miał Marc Gasol, a 15 z ławki Tony Allen.
Sacramento Kings – Milwaukee Bucks 116:102 (28:26, 33:22, 34:26, 21:28)
Jeszcze przez półtorej kwarty Bucks trzymali się w tym meczu, potem jednak Kings zrobili run 16-5, odskoczyli na 15 oczek i stale powiększali swoją przewagę. Po trzeciej ćwiartce prowadzili już 21 punktami, a w połowie czwartej wyszli na najwyższe w spotkaniu 25-punktowe prowadzenie.
Big 3 Sacramento rzuciło wspólnie 68 punktów. Isaiah Thomas 25, Rudy Gay 22 plus 7 zbiórek i 6 asyst, a DeMarcus Cousins 21, zbierając do tego 10 piłek. 15 oczek z ławki dodał Ray McCallum, a nawet 13 dołożył Reggie Evans.
25 oczek dla Milwaukee zdobył Brandon Knight, 7/13 z gry, 11 z 14 rzutów Khris Middleton, a 15 Jeff Adrien.
New York Knicks – Minnesota Timberwolves 118:106 (38;24, 28:31, 22:31, 30:20)
W meczu dwóch drużyn, które robią co mogą, byle tylko znaleźć się w play offach lepsi okazali się Knicks, którzy przerwali w końcu swoją serię 7 porażek z rzędu. Dalej jednak tracą 5,5 meczu do ósmych Hawks, którzy jednak przegrywają na potęgę, a znajdujący się przed Nowym Jorkiem w tabeli Pistons i Cavs też nie wygrywają. Może jest jeszcze jakaś nadzieja dla Knicks?
Przegrali za to Wolves, ale na szczęście dla nich przegrali też dzisiaj zarówno Grizllies i Mavs, i dystans do ósmego miejsca się nie powiększył. To jednak dalej są 4 mecze od play offów. To dużo. Jednak walka jednych i drugich o post season może być jedną z najciekawszy historii końcówki sezonu.
Knicks prowadzili od początku meczu. Wyszli z energią i zaczęli od 9-0, a w drugiej kwarcie wyszli nawet na 19-punktowe prowadzenie, które prze przerwą Wolves zmniejszyli jeszcze do 11 oczek.
Przez całą trzecią ćwiartkę Minnesota goniła i udało jej się dojść gości na tylko jedne punkt po trafieniu Kevina Love’a, a przed ostatnimi 12 minutami przegrywali tylko 86-88. Czwartą kwartę Knicks zaczęli jednak od runu 15-2, zrobił się plus 15 i choć gospodarze doszli zmniejszyli jeszcze straty do 8 oczek na niecałe 3 minuty do końca, to jednak na więcej nie było ich już stać.
33 punkty, 14/27 z gry, 3/10 zza łuku, zanotował Carmelo Anthony, po 18 dodali Raymond Felton plus 8 asyst i Amare Stoudemire, dla którego był to już drugi mecz z rzędu w pierwszej piątce. 15 punktów i 14 zbiórek zanotował Tyson Chandler, 14 J.R. Smith, a 11 Tim Hardaway Jr.
Dla Wolves najwięcej rzucił Love – 19 oczek, ale trafił tylko 6 z 17 rzutów i 3/10 za trzy. 17 zapisał na swoim koncie Nikola Pekovic, 16Corey Brewer, 12 Kevin MArtin, 11 Ricky Rubio, a 10 Shabazz Muhammad.
Dallas Mavericks – Denver Nuggets 110:115 (34:41, 17:27, 22:11, 37:36)
Nuggets porwadzili już 19 punktami w drugiej kwarcie, a 17 po pierwszej połowie nim Mavs w trzeciej próbowali jeszcze wrócić i zmniejszyli straty do 6 oczek. Ostatnie 12 minut Denver zaczęło jednak od serii 16-2, zrobiło się plus 20 i było już po meczu. Dallas jeszcze próbowało i w ostatniej minucie zmniejszyło straty do 7 punktów, ale na więcej nie starczyło im już czasu.
20 punktów, 5/12 z gry i 8/9 z linii, 7 asyst i 6 zbiórek zanotował Ty Lawson, 21 z 17 rzutów miał Wilson Chandler, a po 16 dodali Kenneth Faried, Ranyd Foye i J.J. Hickson.
Dla Mavs 27 oczek z 20 rzutów zdobył Dirk Nowitzki, 16 Monta Ellis, 15 Shawn Mariona, 18 z łakwki dołożył Brandan Wright, a 17 Vince Carter.
@Dawid,poproszę highlighty meczu PTB-Hawks,bo nigdzie nie ma:(
O Hawks – Blazers nie pisalem, bo był osobny wpis w związku z tym meczem „Koniec serii Kyle’a Korvera” :)
No cóż. Pozostaje mi tylko podziękować za skrót meczu Blazers-Hawks,dzięki za wysłuchanie i uwzględnienie mojej prośby,jestem zobowiązany. Jeszcze raz „dzięki”.:((
Teraz naprawdę dzięki:))
Wiem,ale tam całym skrótem video było 5 pudeł Korvera,więc czułem niedosyt:)